niedziela, 1 stycznia 2017

Prolog

Niebo, rozlane atramentowym pasmem ponad migotliwymi światłami odległych miast, rozkwitało bajecznymi ukwiałami fajerwerków, a ja, tęsknie zapatrzona w dal zapragnęłam zmiany. Właściwie to pragnęłam jej już wcześniej, ponieważ od dłuższego czasu doskwiera mi nieposłuszeństwo własnej pamięci, która nijak nie chce zatrzymywać wszystkich codziennych urzeczeń. Chociaż nie wiadomo, jak silne byłyby moje perswazje - czy to ciche cierpliwe namowy, czy też groźby, głowa jest ciągle zbyt mała, by pomieścić wszystkie nawarstwiające się lecz tak płochliwe efemerydy. Nie chcę, by Życie przeciekło mi przez palce, zabierając za sobą wszystkie te czarowne chwile, pozbawiające oddechu lub powodujące ten znajomy skurcz oszołomienia.



Cóż z tego, że nie rozstaję się z książkami i pamiętnikami, że padają kolejne dumne obietnice, iż tym razem nie zapomnę, skoro wszelkie wrażenia ulatują niepochwytnie, jak zapiski gubione w autobusach, na spacerach, oddawane razem z pożyczonymi lekturami? 

Być może powinnam mianować tamtą chwilę "noworoczną bielą postanowień", które tak często mrą, odrzucane przez zaniedbanie czy lenistwo, ale zatrzymam się zwyczajnie na progu własnych starań. Skradając się na palcach, dołączam zatem nieśmiało do rzeszy osób, które na przełomie Starego i Nowego podejmują wyzwanie, rzucone samym sobie.

Chciałabym tutaj utrwalać codzienne urzeczenia, pielęgnować zachwyty i nie dać uciec tym wszystkim cudownym zauroczeniom, których doświadczam każdego dnia. Prawda – pozostają jeszcze szeleszczące cienie – im także nie pozwolę umknąć. Chciałabym także stać się kimś więcej niż tylko bezimiennym wędrowcem, cichym podglądaczem innych internetowych miejsc, stworzonych dzięki systematyczności, wytrwałości i niezagaszonej pasji prawdziwym smakoszom Życia, we wszelkich jego przejawach. Pozbędę się być może ciążącego poczucia, że jestem gondolierem, zawieszonym w próżni włąsnej bezczynności.


Dzień dobry! Jestem Karpacka Biel i do tysięcy zgubionych zapisków, miliardów nieziszczalnych mrzonek i zachłyśnięć Pięknem codziennych drobiazgów pragnę dołączyć również tę plątaninę refleksji, spostrzeżeń i impresji utkanych z subiektywnych uniesień. 

Bez obaw, nie zabłądzisz! 

Tysiąc całusów

Karpacka Biel

2 komentarze:

  1. Znalazłam Cię wreszcie, miałam Cię na blogu swym a zniknęłaś gdzieś :) Pozdrawiam serdecznie!! Dina :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dina, jak miło czytać znów Twoje słowa! Tak, zniknęłam na bardzo długo i sama nie wiem, gdzież się podział ten czas. Teraz jednak zamierzam nadrobić zaległości i nie pozwolę uciec nawet jednej sekundzie.

      Przesyłam moc uścisków! :)

      Usuń