tag:blogger.com,1999:blog-28929161619492945492024-03-19T20:55:47.999+01:00Karpacka BielAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.comBlogger27125tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-64894767157343900852017-06-04T16:15:00.001+02:002017-06-04T16:18:19.342+02:00Mamy, cuda, wychowanie... Czyli słowny portret Mamy<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #a64d79; font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Gdyby
miała być pożywieniem, byłaby łagodnym, a odżywczym swą budującą słodyczą
mlekiem gazeli<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #a64d79; font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #a64d79; font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Jako
kwiat – kołysałaby spokojnie jasnozłotą głową narcyza w śnieżnobiałej krezie,
chwytającej w misterną pianę załamań
błękitnawe zamyślenia<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #a64d79; font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i><span style="color: #a64d79;">Mówi,
że jedynym zwierzęciem, jakim mogłaby się stać jest koliber – maleńki chyżoskrzydły
koneser nektaru azalii i plumerii, ponieważ pragnąc podniebnej swobody wzdraga
się przed krzywdzeniem owadów</span></i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhv8LOsafSPifAyLSW2yKENXdCtSd2TvkknIGptHQx5xcDUgl3_Hw8nEjJ80UICkX2GYr_0k-HFP02MP1u_9XCRnT65ch-I4RYQz52sQkUjvCVgp23uFZ3-BRtzkuMwJHe5Xwn9XSiKLh2L/s1600/kluczba%25C5%259Bni.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhv8LOsafSPifAyLSW2yKENXdCtSd2TvkknIGptHQx5xcDUgl3_Hw8nEjJ80UICkX2GYr_0k-HFP02MP1u_9XCRnT65ch-I4RYQz52sQkUjvCVgp23uFZ3-BRtzkuMwJHe5Xwn9XSiKLh2L/s640/kluczba%25C5%259Bni.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Dzisiaj
mam dla Was opowieść o tym, czego nauczyła mnie i czym obdarowała moja Mama</b>.
Inspiracją do moich zamyśleń był zarówno <b>Dzień Matki</b>, jak i <b>Dzień Dziecka</b>, a jak to ja - znowu święcę okazje z lekkim opóźnieniem. Przyznam się Wam jednak najszczerzej, że dawno już nosiłam się z zamiarem podzielenia
się z Wami moją zadumą, zwłaszcza, że dzień urodzin mojej Mamy zbiega się niemal z wyjątkowym świętem wszystkich Mam w krajach Bliskiego Wschodu, pełniących dla mnie rolę punktu
odniesienia z różnorakich względów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"></span></div>
<a name='more'></a><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Kiedy moja Mama się uśmiecha jej czoło, często zakryte kosmykami niesfornych, odpornych na
zaklęcia szczotki kosmyków, wypogadza się, a w oczach tańczą iskierki dziecięco
czystego zachwytu. <b>Moglibyście rzec, że infantylne te moje zamyślenia, może
zbyt idealizujące, prawda?</b> Ale przecież sami znacie jedną z <b>przedstawicielek
tej szlachetnej rasy</b> – w oczach każdego dziecka niezależnie od metryki –
<b>najdoskonalszej, najlepszej, piękniejszej</b> przez zaskakujące nawyki i niedoścignione umiejętności.<b> Wyjątkowej</b>
poprzez swą jedyność. Już samo słowo Mama koncentruje w swoich dwóch sylabach
bezmiar uczucia i naturalnej więzi, a potęga superlatywu sytuuje je gdzieś
pośród pojęć pierwotnych. <b>Bo czy musimy wyjaśniać, skąd bierze źródło nasza
Miłość?</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>WYOBRAŹNIA</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Najważniejszym
i skutecznym orężem, w jaki wyposażyła mnie Mama jest <b>wyobraźnia</b>. Po bezkresnych
przestworach fantazji żegluję od zawsze, śmiało strącając kolejne gwiazdy
marzeń, by ich drżącym światłem rozpraszać mroki znudzenia i lęków. Mama, wychowana w
drewnianym domu, zbudowanym z dębowych kłód, pokrytych złudnie szmaragdowym
odcieniem farby, z przejęciem słuchała <b>baśni o rusałkach i dziwożonach</b>, posłusznie milkła na ostrzegawczy matczyny szept, straszący troskliwie <b>Płanetnikiem, płoszącym
swym skrzekiem słońce</b> i strącającym z ociężałych ołowiem niepogody chmur ulewę.
Podczas wieczornych spotkań w gronie kobiet skubiących pierze zasłuchiwała się
z bojaźliwą, lecz niezwalczoną ciekawością w <b>przerażające proroctwa,
niepokojące wieszczby</b> przyszłości i <b>regionalne legendy</b>. Przestawała marudzić
nawet na <i>„ciarachy”*</i>, kiedy moja Babcia zaczynała gawędy o <b>dostojnych rycerzach</b> w
szmelcowanych zbrojach, <b>diablętach</b>, walczących z dudkami o dziuple w
rosochatych wierzbach i <b>wodnicach</b>, przeglądających się w taflach turkusowych
jezior, ukrytych za parawanami oczeretów. Wraz ze zmierzchem skłaniała głowę na sienniczek,
zwijając się w kilkuletni znużony kłębuszek na <i>ślubanku**</i>, głęboko wierząc, że
po zmroku wieś przemierza <b>dziad, wykradający dzieciom sny</b> po to, by ich barwność
zbić w popielatą masę, wciskając je do wielkiego wora, łatanego złośliwością i
chciwością zawiści.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBG1EJ65qpnbo4TeQccrvy3Az112a7C9pSgPM-md1sBkX3Le7EMkqDexKTs_ObMUpiw_MfIYdvAvhmZ4XKcOvaqxVbekEzLpM7JsVPHT1lb8zu9xHMRjMEB1xo_ylAhJ88idejp3tPS16W/s1600/Bajka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBG1EJ65qpnbo4TeQccrvy3Az112a7C9pSgPM-md1sBkX3Le7EMkqDexKTs_ObMUpiw_MfIYdvAvhmZ4XKcOvaqxVbekEzLpM7JsVPHT1lb8zu9xHMRjMEB1xo_ylAhJ88idejp3tPS16W/s640/Bajka.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Jako
dziewczynka Mama dużo czasu spędzała <b>samotnie</b>, a jej towarzyszką była Granula
albo Wiśnia - mleczne krowy, które prowadziła na koniczynowe łąki. Monotonię gospodarskich obowiązków Mama przełamywała lekturą, przenosząc się daleko, poza pastwiska zrudziałe jesienią, a złoto-liliowe
latem. Mała marzycielka najchętniej czytała <b>książki przygodowe, podróżnicze i
baśnie. </b>Miłość do tych ostatnich okazała się być u nas najsilniejsza. Jedym z
naszych rodzinnych skarbów jest <b>zbiór baśni Andersena</b>, który mocno ucierpiał w
wyniku narowów niegrzecznej granuli. Wiekowa książeczka, kupiona za własne,
długo odkładane pieniążki przez Mamę nie ma pierwszych i ostatnich stron, w
wyniku czego dopiero z opóźnieniem doziwdziałam się, jaki finał ma baśń <i>„Talizman”</i>
i jaki poczatek ma historia <i>„Księżniczki na ziarnku grochu"</i>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Mama roztoczyła przede mną bogactwo literatury, podsuwając mi książki zwyczajnie, kanonicznie wręcz kojarzone z latami dziewczęcymi - jak powieści Hodgson Burnett i Lucy Maud Montogomery. Zaprowadziła mnie do królestwa Narnii i na czarowne spokojem Pola Elizejskie, ucząc mitologii, a idyllom towarzyszyła nauka poprzez krwawe obrazki Grimmów. Zamiłowania do awanturniczych przygód nie przejęłam, zamieniając je na opowieści miłosne, które Mama podziwia, lecz bez wiary 🎀</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Całe dziedzictwo wyobraźni Mama przekazuje mi
do dziś i to dzięki niej moja wiara w cuda jest tak silna, że pozwoliła mi
spełnić wiele z pozornie nieziszczalnych życzeń. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>WRAŻLIWOŚĆ</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Niekiedy
żartuję sobie, że moja wrażliwość na otaczający mnie świat czyni mnie podobną
do <b>żywego barometru. </b>Z niesłychaną łatwością przejmuję emocje innych,
czego konsekwencje niestety bywają niekiedy przykre. O ile bowiem miło dzielić
radości i zachwyty, o tyle trudno uporać się z cudzą wściekłością, poirytowaniem, rozpaczą. A przecież i te emocje na stałe są wpisane w szeroki asortyment uczuć,
eksplodujących w nas każdego dnia. <b>Subtelność Mamy nie ogranicza się tylko do
jednej sfery</b> – estetyki czy gruntu interpersonalnego. W swej wielotwarzowości obejmuje
tak niezwykłą, niekiedy wręcz zakrawającą na nadopiekuńczość, troskliwość, empatię
i wyczulenie na Piękno. Nie wspominając już o aparycji, którąidealnie podkreśla tak jej ulubiony kolor - czerwień, jak i chlodne odcienie błękitów, szarości i stonowanie kości słoniowej. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH7ytm_e9uT16nh2GVIZ1oXOWNaN21XV9ynnqVntVpBKPGfhAbu6NjM5VM2skNFMHpphWDPRt1uRY1mgA0XhagEemRZSi83JN2hHx9subxZOMaJQoqPu76xPvZgdIwPFsY742zMlsp93H_/s1600/Samotniczka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH7ytm_e9uT16nh2GVIZ1oXOWNaN21XV9ynnqVntVpBKPGfhAbu6NjM5VM2skNFMHpphWDPRt1uRY1mgA0XhagEemRZSi83JN2hHx9subxZOMaJQoqPu76xPvZgdIwPFsY742zMlsp93H_/s640/Samotniczka.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Mama jest podobna <b>duchowi opiekuńczemu</b>, bezbłędnie rozpoznającemu
cudze potrzeby. Przy Niej każdy może być pewien, że nie zabraknie mu
najzupełniej niczego. W tej zapobiegliwości i trosce wyczuwalna jest <b>kojąca
dyskrecja</b> – bynajmniej brak istnego gradobicia pytań, jakimi często zasypują
nas osoby silące się na wystudiowaną gościnność czy pozorowaną otwartość, zasługujące na miano starych ciotek. Ta
otwartość na potrzeby innych niekiedy naraża na zapomnienie o własnych
potrzebach, lecz Mama nauczyła mnie równocześnie, że <b>uśmiech wdzięczności bywa
największą z nagród, jakie możemy otrzymać od drugiej osoby.</b> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Pocieszanie</b>, jak i
<b>słuchanie</b> należy do najtrudniejszych umiejętności, a Mama opanowała je
doskonale. Potrafi ukoić samym tylko spojrzeniem oczu, których aksamitne
szarotki przesycone są głębokim zrozumieniem, często nie potrzebującym słów, a jako słuchacz – nie przerywa mówiącemu, służy radą i taktownie wtrąca
uwagi, objawiające, że rzeczywiście przyjmuje w siebie słowa mówiącego, a nie skutecznie je omija w pozorowanej uwadze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b> PIĘKNO UDOMOWIONE</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Wrażliwość
estetyczna Mamy znalazła odpowiednik w naszych gustach – niezupełnie zbieżnych,
lecz połączonych <b>zamiłowaniem ku harmonii, akordom barwnym, niezwykłości</b>. Skromne
warunki, w jakich dorastała Mama, zespolone z wrażliwością wykształciły w niej
niezwykły gust i poryw ku Pięknu, które przyjęło formę bynajmniej nie
pragnienia zbytku, lecz po prostu <b>upiększenia codzienności</b> – <b>uroczością bibelotów,
przemijającą strojnością kwiatów, chwilą dla siebie, pośród ulubionych i posiadających biografię przedmiotów</b>. Na niwie wyobraźni, nawet najbardziej żyznej
niekoniecznie może wyrosnąć <b>dotykalne Piękno</b>, budząc rezygnację i doprowadzając
do zgorzknienia. Dwóm ostatnim zmorom Mama skutecznie oparła się dzięki
pogodzie ducha i pomysłowości, które pomagały jej wyczarowywać skarby z
niczego, a przy tym dbać o to, co się już posiada - szacunku do przedmiotów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBJMtFA7u9zHXz5aYtn-oRoMlxaGNWSth0PrlEJl1bKdFWBGsuYNCin2cT0qO4o69S3cAj_g5TooMViFpuV1b1F0B2gx_WCCls1sN8EQTwRkl8Ds8fzEfJCr_tq671w97ifJH-adXAEhfX/s1600/azalie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBJMtFA7u9zHXz5aYtn-oRoMlxaGNWSth0PrlEJl1bKdFWBGsuYNCin2cT0qO4o69S3cAj_g5TooMViFpuV1b1F0B2gx_WCCls1sN8EQTwRkl8Ds8fzEfJCr_tq671w97ifJH-adXAEhfX/s640/azalie.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Pierwszymi
zabawkami Mamy były laleczki z gałganków, panienki papierowe lub makowe – w wiotkich
spódniczkach z pąsowych płatków. Niedostatki garderoby – swoje, a w przyszłości
swoich pociech i ich lalczynych dzieci Mama uzupełniała własnoręcznie szytymi
ubraniami i szydełkowymi czy dzianinowymi sweterkami, czapeczkami i
szaliczkami. Odkąd pamiętam, nasze meble, które przy całej gromadce pociech
mocno cierpiały przez kolejne dekady, ozdobione były misternymi serwetkami, a
poduszki – haftowane w cudne, kołyszące do snu barwnością ogrody, pełne kwiatów
i zwierząt. Na półkach z kolei tłumnie zasiadały bibeloty – przez wielu
oskarżane o kurzołapanie, lecz o nieodpartym uroku – alabastrowe arlekiny,
smutne pierroty, baleriny o złamanych serduszkach, żabki – amulety fortuny i
minerały. No właśnie – te ostatnie należą do jednej z pasji Mamy, którą
odziedziczyłam, nie potrafiąc przejść obojętnie obok kryształu ametystu,
słupków obsydianu czy gałązek koralowców.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Poszukiwanie
i zapewnianie Piękna nie musi być trudne – wystarczy <b>bukiet świeżych piwonii czy gałązka jaśminu</b>, pijące wodę z wazonu ustawionego na <b>ażurowej serwetce</b>, podobnej gotyckiej rozecie. W kuchni – słoiczki o <b>zabawnych kształtach </b>(jak na przykład rozbrajająca solniczka gąska czy pieprzniczka zaklęta w kształt pękatej pandy), na firankach –
<b>motyle strażnicze</b>, podtrzymujące draperie. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Piękno – to umiarkowanie i
zasłuchanie we w głos gustu, marzenia – które raz zrodzone, nie wygasają…</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">LWIE
SERCE<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Życie,
w całym swoim labiryntalnym poplątaniu igrało sobie z Mamą, nie odejmując jej
wcale codziennych trosk. <b>Meandry jej ścieżek oddzielały od prostoty równin
ostre tarnin</b>y, kaleczące cierniami bolesnych rozczarowań i nie raz potknęła się
na dróżce, by rozkrwawić kolana i dłonie żwirem bezbrzeżnego smutku. Nigdy
jednak nie poddając się, nauczyła mnie <b>odwagi w formułowaniu myśli i gotowości do czynu, </b>wpajając
przekonanie, że wypowiedziana potrzeba czy oczekiwanie ma moc sprawczą. Powtarza, że nie warto przejmować się rzeczami, na które nasz wpływ jest znikomy czy żaden - wszystko i tak się potoczy...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyJeR3xbffm0z23bHvh8P8qc8YK6-QoEeSTTRZPWmWxDjG_JfLItBq-Lvi2WCQv_qKsYLmKzIJjwI7Z4HrwxK65kfvcsUiSzdyaPdfmwj3YJGVROc9A03jPvtysSRzsZEGOBvaj43v5xwR/s1600/s%25C5%2582odko%25C5%259Bci.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyJeR3xbffm0z23bHvh8P8qc8YK6-QoEeSTTRZPWmWxDjG_JfLItBq-Lvi2WCQv_qKsYLmKzIJjwI7Z4HrwxK65kfvcsUiSzdyaPdfmwj3YJGVROc9A03jPvtysSRzsZEGOBvaj43v5xwR/s640/s%25C5%2582odko%25C5%259Bci.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Narażana
na rozliczne krzywdy, nie przyjmowała ich z wyniosłą obojętnością – wręcz przeciwnie
– <b>pozwalając sobie na wstydliwe wedle niektórych – bo ludzkie - emocje</b>. Dzięki Niej wiem, że <b>sól
łez</b> jest kształcąca, jak dłuto rzeźbiarza, <b>krzyk złości</b> – czasami konieczny, by
przebić się przez mur ciszy, <b>śmiech radości </b>– najpiękniejszą muzyką, jaką
możemy usłyszeć i skomponować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Odwaga
nie polega tylko na asertywności, ale również na <b>gotowości przyjęcia ciosu</b>. Później
zaś – odparowania lub jego absorpcji. Dzięki Mamie boję się mniej, a strach –
przyjmuję jako nieodłączny element każdego nowego działania i równocześnie impuls
ku niemu skłaniający. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">MAŁA
KSIĘŻNICZKA<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Gdybym
miała przyrównać Mamę do jednej tylko postaci literackiej wcale nie byłaby to
jowialna, lecz kreatywna Mamusia Muminka, ani żadna z nobliwych matron,
zaludniających klasyczne powieści, imponująca odpornością kokoszy na wyroki
losu. Nie byłaby to też żadna z wróżek, nawet tych najlepszych, ani
czarodziejek, uciekinierek i bohaterek, wojowniczek i kopciuszków…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhq22_lVit9e-UKMoSO02PwwONuf3E779fmaieQk6B2E5rhgAeMQ_OB4njgkDvSwFThHru69BBWOfrFQo0SJ0Y4vHOHGvgj5yTS8ut1p6CAhPERHw8ftesw2yaS6ygZxPY7a-R2PrTjqvaj/s1600/karocasary.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhq22_lVit9e-UKMoSO02PwwONuf3E779fmaieQk6B2E5rhgAeMQ_OB4njgkDvSwFThHru69BBWOfrFQo0SJ0Y4vHOHGvgj5yTS8ut1p6CAhPERHw8ftesw2yaS6ygZxPY7a-R2PrTjqvaj/s640/karocasary.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Gdyby
ktoś nakłonił mnie do odnalezienia podobizny Mamy w literackim zwierciadle,
pokazałabym mu <b>Sarę Crewe</b>, wyglądającą przez okno pokoiku na poddaszu pensji,
celi samotności, do której wtrąciła ją zachłanność surowej Panny Minchin.
Obydwie łączy <b>potęga wyobraźni</b> zdolnej rozbijać najtwardsze ze skał,
wyrastających z płaskowyżów przeznaczenia, <b>odporność i duma</b>, której nie
wyrzekły się nigdy, nawet łamane kolejnymi życiowymi wyrokami. <b>Poczucie
godności</b>, wieńczące skronie królewskich córek splata się z łagodnością –
uśmierzającą lęki szczęściarzy mogących cieszyć się ich względami, lojalnością
i poczuciem sprawiedliwości. Jak mała Sara, tak i Mama, marząc, przenosiła się
w inne światy, a ich fantazja ma magnetyzującą moc przyciągania pomyślnych
zakończeń. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">* Tym określeniem Mama określała wszystkie drobne, a niechciane okruszki czy cząsteczki czegoś co najmniej niepożądanego - najogólniej o patroszki (czy Was również bawi to słówko? :D)</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">**Sic!
Nie wierzyłam, że podobny mebel istnieje, ale jednak! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Moja Mama jest cudem</b> – to taki mój codzienny refren… Ciekawa jestem, jaki jest Wasz codzienny anioł, czego Was nauczył? Czy dla Was tż największym komplementem jest wskazanie Waszego podobieństwa do Mamy? </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Sportretujcie, proszę, dla mnie swoje Mamy, chociaż w kilku przymiotnikach – z przyjemnością ujrzę mocą wyobraźni Wasze Cuda! </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Z całym bukietem jaśminowych pocałunków</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Wasza stęskniona</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Karpacka Biel</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-44983256697886147352017-05-28T09:32:00.000+02:002017-05-28T09:32:42.684+02:00 Garderoba strojnych łgarstw - Emma Donoghue "Ladacznica"<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Kleiste kłamstwa</b>, oblepiające myśli, <b>oślepiające pragnienia</b>, wiodące ociemniałego
żądzą jedynie ku temu, co mogłoby zagasić palący głód posiadania… Szlachetność
ubóstwa? Nie zaspokoi głodu, a jedynie zmusi do wykorzystania jedynego kapitału
– ciała i przyzwoitości. Bezinteresowna pomoc? Nie nastawi kręgów zwichniętego
pobudzony nu instynktami kręgosłupa moralnego<b>… Jak daleko można się posunąć w kłamstwie? Kto wytycza granice wstydu?</b>
Jak dostrzec plamy na schludnie wykrochmalonych fałdach codzienności? Jaki
miech owiewa zadyszeniem naszą chciwość, rozżarzając ją aż do zbrodniczej
czerwieni? Smużką tego ostrzegawczego koloru przeplecione są zawikłane losy
Mary, głównej bohaterki powieści pt. <b><i>„Ladacznica” </i>Emmy Donoghue</b><b>.</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjR53HlOs_YceZYe4wuQW7xLl7tT8eO9QiVecqFkkqC7LxYTKzDYS-YcVeLYk0Z4UhtVS7cyYMDhk61MphCGWBT-i7UgLF1J08cCB2y5ynp8Ml3nzR1yP5NL-BswpU5_CXjqN9H7n3zjniJ/s1600/heliotrop.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjR53HlOs_YceZYe4wuQW7xLl7tT8eO9QiVecqFkkqC7LxYTKzDYS-YcVeLYk0Z4UhtVS7cyYMDhk61MphCGWBT-i7UgLF1J08cCB2y5ynp8Ml3nzR1yP5NL-BswpU5_CXjqN9H7n3zjniJ/s640/heliotrop.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><a href="http://karpackabiel.blogspot.com/2017/03/pasy-i-plasy-niespodzianka.html" target="_blank"><span style="color: #674ea7;">Jak być może pamiętacie</span></a>, tę wyjątkową książkę otrzymałam od <a href="http://www.kreatywa.net/#" target="_blank"><span style="color: #741b47;"><b>Kochanej</b> <b>Klaudyny</b></span></a>, przeczuwając wartki splot nie dającej spokoju wątpliwości
ponad <b>demonem żądzy posiadania</b> –
zbytkownych przedmiotów i chwilowej władzy nad cudzym ciałem. Podejrzewałam
jakąś Zolowską w naturze analizę chuci i dałam się porwać<b> powieści wewnętrznie zróżnicowanej, utkanej z kobiecych losów,
rozwijających się z wrzeciona społecznej nierówności, dziewczęcego egoizmu i kobiecego
poświęcenia, a także dychotomii płci,</b> powolnej swym niezbywalnym
pragnieniom. Jaka okazała się być „Ladacznica”? Opowiem Wam dziś historię
dziewczyny z rozłupanym niewiarą dzieciństwem, zdruzgotanymi marzeniami o
miękkości połyskliwych satyn, wiotkich krepdeszynach i muślinowej przejrzystości.
Historia upadku brzmi może nieco zbyt konwencjonalnie, by przymierzać ją do powieści,
ponieważ ta jednowymiarowa etykieta może swą płaskością spłycić oczywistością
odbiór, lecz równocześnie trudno nie posłużyć się tym określeniem w odniesieniu
do losów Mary.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"></span></div>
<a name='more'></a><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b><i><span style="color: #741b47;">"Czas był niczym
pętla, nie linia."</span></i></b></span><div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">[<span style="text-align: justify;">Emma Donoghue, </span><i style="text-align: justify;">Ladacznica</i>, s. 333]</span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Powieść można odczytywać
jako <b>poszukiwanie utraconego potencjału
bezcennych chwil</b>, ponieważ gorycz z „Unicestwienia Czasu” powiodła Coba
Sandersa do więziennej celi, a walka o kilkanaście dni będzie klamrą spinającą
fabułę. <b>Nieodrodna córka swego ojca</b>
dotrze ostatecznie do skarbca czasu, zagrabionego reformą, a jest to droga
zagmatwana, miejscami wyboista, miejscami aż nazbyt lekka. Losy protagonistki
wyłaniają się z retrospekcji, wysnuwanej z pamięci bohaterki na podobieństwo zrudziałej,
niegdyś kuszącej czerwienią wstążki. Skrawek materiału pełni tu rolę
wielomównego symbolu, spajającego kruchość niewinności i zgubność marzeń z
powabami kokieterii. <b>Czerwona wstążka</b>
– atrybut kurtyzany, prowokująca zalotnością postradanej dziewczęcości ozdoba… <b>Tiara nierządu</b> – zamieniona na
brunatną, objawia fiasko zdeptanej niewinności i dziecięcej łatwowierności.
Krwawa smużka z kolei staje się jedyną prócz wspomnień pamiątką po ukochanej
przyjaciółce, godłem własnej zachłanności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b style="font-size: x-large; text-align: center;"><div style="text-align: center;">
<b>✩</b></div>
</b><span style="text-align: center;"> </span></span><div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Historia
Mary, szesnastoletniej zbrodniarki może stanowić jaskrawą <b>ilustrację
przekonania o atawizmie nikczemności</b>. Potępiana od kolebki, oceniania przez
pryzmat postępków ojca, okazuje się być tym ogniwem w łańcuchu pokoleń, któremu
nie udało się wyłamać spod jarzma katastrofy. Można zastanawiać się nad tym, na
ile zgubnymi okazały się być dojmujące zjadliwością pesymizmu komentarze i
raniące drwiny, podrażniające ambicje dziecka aż do chorobliwej manii. Matka
Mary, <b>Suzan Digot,</b> zręczna, lecz
przedwcześnie postarzała krawcowa, marnuje swój potencjał pikując pościel dla
arystokracji. Matowe spojrzenie jej obwiedzionych szkarłatną obwódką,
zmęczonych oczu zalśni niekiedy od wspomnień utraconej krainy młodzieńczych
ideałów – Montmouth. Suzan całą uwagę skupia na <b>maleńkim Willie’m</b>, ogromnej nadziei i jedynym majątku zarazem,
pielęgnowanym jako fundament spokojnej i względnie dostatniej starości
spracowanych rodziców. Córka, jako posługaczka i syn, jako żywiciel rodziny –
taki model przyświeca kobiecie i jej drugiemu mężowi w walce o byt. Dla Mary
właściwie jedyną spuścizną po matce są zwinne palce i wrodzony zmysł krawiecki,
wznoszący się na ostrzonym głodem i wysubtelnionym chciwością guście. Cała
resztę dziedziczy po ojcu, dźwigając <b>schedę
bezkompromisowości i brawurowej odwagi</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Oczywista
niesprawiedliwość świata jeszcze wyraźniejsza staje się w oczach dziewczyny,
dla której wyzwaniem i zawodem staje się <b>nieustanna
gra pozorów</b>. <b>Agresywna „wstążkowa
czerwień” i krzykliwa tęcza ostentacji</b> szybko stają się dla Mary tarczą,
kostiumem, drugą skórą – tak silnie zrasta się z projekcją siebie samej,
kupcząc nastoletnimi wdziękami, nie po to, by przetrwać, lecz by zaspokoić
palący niedosyt posiadania – ciągle więcej i więcej, zawistnie wpatrzona w
tych, którzy urodzili się w bardziej sprzyjających warunkach. Mary jednak, jako
dziewczyna nieprzeciętnie błyskotliwa nie oszukuje samej siebie, w pełni
świadoma, że niecność jej postępków stanowi pokłosie pożerającego ją od
wewnątrz niezagaszonego głodu posiadania. Trawiąca ją żądza staje się
katalizatorem nierządu – zwierzęce pragnienie cielesnej rozkoszy może zostać
zaspokojone dzięki mentalnemu poczuciu braku, rodzącemu zachłanność. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-yANIKtTY7iItZircW7hb7hqn0_NnKv5kR4gvC8LVQBLLO2ZYSHIjJ8UK7TYNwW6kg0sMLqAwvqorlarYbwFArSYIpGyjl6MG-HiitN_VEbixmQ79D8hAFjXleujwZmPpshWHcJlj1g1v/s1600/dreszczpaproci.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-yANIKtTY7iItZircW7hb7hqn0_NnKv5kR4gvC8LVQBLLO2ZYSHIjJ8UK7TYNwW6kg0sMLqAwvqorlarYbwFArSYIpGyjl6MG-HiitN_VEbixmQ79D8hAFjXleujwZmPpshWHcJlj1g1v/s640/dreszczpaproci.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><i><b><span style="color: #741b47;">„Och,
dziecko, cóż za głupstwa opowiadasz?”</span></b></i></span><div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">[<i>Ibidem</i>,
s. 263]</span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Mary
to dziewczynka nieprzeciętnie inteligentna, lecz wciąż odzierana z marzeń, samodzielności
przez Suzan, która dawno już wytyczyła sztywną trasę przyszłości córki, równoległą
do własnych oczekiwań. Ambicje są dla kobiety jawnym dowodem toczącego
dziewczynę zepsucia i samowoli. Dziewczyna, która „nie posiada ani jednej
kolorowej rzeczy” wyrzeka się samej siebie „za taki brudny skrawek luksusu”,
niepomna konsekwencji pierwszego fałszywego kroku. Mary zbyt szybko staje twarzą
w twarz z bestią nie pragnącą spełnienia, a jedynie całkowitego zdruzgotania
ofiary. Miłość cielesna wyradza się w złowieszczą abstrakcyjną transakcję, nie
pozostawiającą złudzeń co do brutalnego urzeczowienia. Pobrzmiewa w tym również
echo demonicznej wymiany duszy na piękno, a moralności ponad estetykę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Do
świata wycenionej wyrachowanym pragmatyzmem miłości wprowadza Mary dziewczyna o
anielskiej twarzyczce, brutalność faktów gładząca żartami i perlistym
zaraźliwym śmiechem dla Doll Higgins, niegdyś podziwianej przez Mary
spacerowiczki z Seven Dials wybawicielki, dziewczyny bez korzeni gin to „tania
śmierć”, a Madame Tryper to „nic takiego”, po prostu „gość na całe życie”.
Nonkonformizm tajemniczej Doll i bagatelizacja problemów łączą się z
wyrafinowanym smakiem i estetyczną wrażliwością. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="color: #741b47;"><span style="font-size: large;"><i>"Wstążka szara i
czerwona,</i></span><span style="font-size: large;"><i>Każdy robi co
może, póki nie skona"</i></span></span></b></span><div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">[<i>Ibidem</i>, s. 74]</span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Mary
przynależy do gatunku tych istot, którym nadnaturalna inteligencja,
przenikliwość łączy się z <b>przedwczesnym
dojrzewaniem, kiedy to instynkt zastępuje doświadczenie</b>, lecz bynajmniej
nie uodparnia na klęski, zasilając krwiobieg zgorzknieniem. W przeciwieństwie
do Jane nie przyjmuje możliwości porażki, z determinacją brnąc do celu, nawet,
jeżeli każde jej kolejne słowo ma stanowić gruby szew na znaczących jej ścieżki
łgarstwach. Mary w swym niewiarygodnym wyczuleniu na szczegół, ogniskującym
uwagę przede wszystkim na stroju dopowiada biografię napotykanych ludzi, na
podstawie splotu tkaniny, finezji haftu czy gatunku skóry lub biżuteryjnym
akcencie dokonując perfekcyjnej w swej celności charakterystyki nieznajomych. <b>Nic nie ukryje się przed bacznym
spojrzeniem, ostrzonym diaboliczną chciwością</b>. Kunszt, który wpoiła jej
Doll, znawczyni prawideł londyńskiego półświatka Mary rozwinęła z wrodzoną
sobie wrażliwością na piękno, gustem, wyszlifowanym rozgoryczeniem wiecznie głodnej,
odtrącanej, niedocenianej dziewczynki, której <b>największą wadą była płeć, równająca ją do służącej, opiekunki
młodszego braciszka i instrumentu męskiego zaspokojenia</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQEAXqnZ3jON826WKrk-siVpnDAqkLNZ3HnDNVVF6ky4kWuU9pCei7vBZ1JqeMmhyphenhyphent-9Pe2o9_XBUslGbWhWXjonZSm46kiMSkjUM55Gv4CbglvapBzvAkfoITs7tqzq0du6j3EpwLInZT/s1600/z%25C5%2582ote%25C5%2582zy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQEAXqnZ3jON826WKrk-siVpnDAqkLNZ3HnDNVVF6ky4kWuU9pCei7vBZ1JqeMmhyphenhyphent-9Pe2o9_XBUslGbWhWXjonZSm46kiMSkjUM55Gv4CbglvapBzvAkfoITs7tqzq0du6j3EpwLInZT/s640/z%25C5%2582ote%25C5%2582zy.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Pierwsze
miesiące z Doll opierają się na przekazywaniu młodszej przyjaciółce arkan zawodu, a także rozrywkach – niekiedy niewyszukanych, innym razem wręcz
awanturniczych. Dziewczęta snują się po Londynie, chłonąc jego podziemne życie,
ciesząc się atrakcjami niekiedy zakrawającymi na posępne okrucieństwo i
aberrację ciekawości – jak na przykład egzekucja. Innym razem udają się do
klubu egzotycznych tancerek, tylko po to, by ujrzeć fizjonomie mężczyzn, na
których chuć odcisnęła swe groteskowe piętno, rzeźbiąc oblicza w pokraczne
maski pożądania. <b>Korzystają skwapliwie z „jedynego życia, jakie mają”</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Polubiłam
<b>Doll </b>– natychmiast, gdy tylko
ujrzałam tę postać wielkimi, pełnymi podziwu oczyma małej Mary i przyznaję, że
z przyjemnością cofnęłabym się do mrocznych czasów jej własnej najwcześniejszej
młodości, postradanej na wycieraniu bruku. Ta <b>rozkoszna hedonistka</b>, zarażająca kaskadami perlistego śmiechu
zjednuje sobie czytelnika swoją bezpośredniością i urokiem prześlicznej,
złudnie niewinnej buzi, nie pozwalającej zajrzeć w głąb pokiereszowanej duszy,
przesieczonej transzeją złamanego zaufania. Jej <b>troskliwość</b> jest imponująca, choć zwraca uwagę także pierwiastek <b>zdroworozsądkowości</b>, kiedy wyrzeka się
wdzięczności Mary, orzekając zupełną nieprzydatność abstrakcyjnych gestów. Doll
jest prawdziwą rzeźbiarką tożsamości dziewczynki i jej cień opasuje czerwoną
wstążeczką opiekuńczości cały tom, ubogacając go motylą lekkością, kruchością
przetrąconego piękna i głębokim pragmatyzmem doświadczeń. <o:p></o:p>Śliczna rudowłosa nosi swoją <b>szramę niczym talizman</b>, z czasem wgryzający się w anielski policzek na podobieństwo głębokiej zmarszczki zafrasowania i zawodu. Blizna stanowi <b>herb jej wolności</b>, okupionej cierpieniem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="color: #741b47; font-size: large;"><i><b>"Ciało
ma prawo chodzić tam, gdzie mu się żywnie podoba – "</b></i></span></span><div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">[<i>Ibidem</i>,
s. 290]</span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Kolejne
przestrzenie, w których mamy okazję przebywać, podążając krok w krok za Mary
zadziwiają swoją rozpiętością. Z ciasnego, <b>zadymionego
domu węglarza</b> wychodzimy na <b>duszące
wolnością zaułki</b>, by trafić również do <b>Szpitala
Świętej Magdaleny</b>. Jego pensjonariuszki to dziewczęta fabrykujące swe
życiorysy na osnowie ballad, romansów i skandalicznych sądowych procesów, a
wełniane suknie, przygnębiające burością pokutniczego pyłu mają swą unifikacją
przyzwoitości przepełniać skruszone serca pokorą. Przyzwoitość paradoskalnie
okazuje się być zbyt uwierającą zawstydzeniem, a jedyny argument przemawiający
za stosowaniem się do rygorystycznych zasad to obietnica złożona przyjaciółce.
Mary z przerażeniem odkryje tu własne zamiłowanie do szycia – można zastanawiać
się, na ile jej predyspozycje wynikają z prób wyswobodzenia się spod mentalnej
protekcji matki, na ile zaś stanowią naturalny dar po niej odziedziczony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Przytułek
jest miejscem, w którym następuje swoiste odwrócenie, tu <b>„złe kobiety zostają sprowadzone na dobrą drogę”</b>, stanowiąc swoistą osobliwość w oczach możnych
protektorów. Mary, choć niepokorna, lecz nadzwyczaj spostrzegawcza, imponująca niebywałą pamięcią, zjednuje sobie sympatię pracowitością i sumiennością.
Zakon jest jednak dla niej więzieniem i trudno, by osoba o takim temperamencie,
trwoniła czas na szycie obrusów i ornatów. Jej odejście nietrudno przewidzieć –
zresztą większość decyzji Mary jest przewidywalna, a sama protagonistka
momentami zaczyna irytować swoją przekorą. Zrozumiałe, że z założenia jest to
bohaterka z gatunku tych wręcz dopraszających się krytyki, lekko przerysowana,
konsekwentnie dążąca i rozmiłowana w upadku, niemniej jej <b>uległość swoim zachciankom pociągała za tę strunę mojej czytelniczej
cierpliwości, uruchamiającą gniew i zniesmaczenie</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="color: #741b47; font-size: large;"><i><b>"Nigdy
nie wyrzekaj się swojej wolności."</b></i></span></span><div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">[<i>Ibidem</i>,
s. 87]</span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Triada
zasad wpojonych Mary przez Doll, sprzedaną przez rodziców perukarzowi, opiera się na głębokim przeświadczeniu niezbywalności i potęgi
kostiumu. Lekcje są łatwe, a chłonny umysł pojętnej uczennicy łapczywie zagarnia w siebie wiedzę, by w przyszłości spożytkować ją, przywdziewając maskę
kwakierskiej przyzwoitości. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Mary
była chwilowo banitką rekonwalescencji, a jej powrót do domu zbiegł się z
narodzinami nowego roku. „Wirujące centrum świata” dziewczyny to Seven Dials,
po którym przechadzają się „panienki” o filuternych spojrzeniach i podkasanych
spódnicach. <b>Nigdy jednak nie przestaje
tęsknić do dębowych objęć ojca i gęstwy jego brody</b>. Przełom czasowy rozbija
kryształ hibernacji śmierci, a Mary dokonuje znaczącej transakcji – wymienia
koc na wstążkę swojej kochanej przyjaciółki i jest to jedna z najbardziej
uderzających wzruszeniem scen w książce, po której czytelnik trafia do
Montmouth. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="text-align: center;"> </span><b><span style="color: #741b47; font-size: large;"><i>"Czym
był ten robak, który zagnieździł się w jej żołądku i sprawiał, że zawsze
pożądała czegoś więcej?"</i></span></b></span><div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">[<i>Ibidem</i>,
s. 333]</span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b style="font-size: x-large; text-align: center;"></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Tutejsi
przyjmują miasteczko jako aksjomat, jedyne możliwe miejsce do życia, choć
naturalnie zdają sobie sprawę z istnienia innych. <b>Graniczność miasteczka i jego peryferyjność</b> sprawia, ze mieszkańcy
prowincji osłonięci są skutecznie przed deprawacją, a dalekie echa niecnych
postępków budzą zgorszenie, wzmagane złudnym poczuciem bezpieczeństwa.
Montmouth staje się tym samym <b>enklawą
odwiecznych obyczajów</b>, wiary, przesączonej zabobonem, czasu odmierzanego
kolejnymi ceremoniałami, zaufania. Tutaj stolica jawi się jako przestrzeń
nieograniczona, tętniąca życiem i wciąż rozrastająca się, owiewająca miazmatami
zepsucia mieszkańców, w zamian nie oferując im nic ponad blichtr chwilowego
oderwania od rzeczywistości. Walutą odporną na inflację są tutaj plotki, a
klientela różni się tylko tym, że pomija nieuwagą bezbarwną służącą o
wyzywającym butnym spojrzeniu. Oznakę statusu pełni światło, przedłużające
dzień – dlatego Mary z zazdrością spogląda na lampę państwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Państwo Jonesowie</b> ujmują lojalnością i
jowialnością – <b>zdystansowany kaleka</b>,
bez reszty ufający w swój kontrakt z Opatrznością i <b>ucieleśnienie porządności</b>, uczące się zdań z powieści, wychowują
jedyna pozostałą przy życiu córeczkę o powieściowym imieniu. <b>Hetta</b> jest rezolutnym aniołkiem, którym
opiekuje się surowa, pogrążona w obłędzie dewocji mamka. Najmilszą z domowników
jest <b>Abby</b>, którą również z miejsca
polubiłam za jej brak złudzeń i poruszającą, choć przejmującą bezbrzeżnym
smutkiem biografię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Czarnoskóra
służąca należy do jednej z najciekawszych postaci powieści, niepewna swojej
tożsamości, skrzętnie ukrywająca swoje prawdziwe imię, obdarzana kolejnymi nic
nie znaczącymi dźwiękami. Prawdziwe imię <b>Abby </b>oznacza <b>„krzew ciężki od jagód”</b>,
a dziewczyna doskonale potrafi odseparować dawną siebie od nowej – roli
narzuconej przez białych, obcych i wciąż ją odtrącających, spychających
bezrefleksyjnie do roli miernego narzędzia. Jej naczelną zasadą jest unikanie
spojrzeń prosto w oczy. Przejęta bezbarwnością Starego Kontynentu, brakiem smaku, miałkością
impulsów <b>kołysze się do snu swym
prawdziwym imieniem</b>. Tęskni za przysmakami o melodyjnych nazwach oraz gorącymi uściskami czułego słońca. Jak Doll wyczytuje historie ze strojów noszonych przez
ludzi, tak <b>Abby</b> potrafi odczytać
codzienność z prania – codzienne wypadki wynurzają się z mydlin, objawiając
nawyki, przywary i słabostki domowników. Abby chroni się przed przeczuwaną
krzywdą ruchliwością pracowitości. Jej orężem jest nieustanna dynamika, Nawet,
jeżeli jej ruchy są powolne, to jednak są – służąca nie poddaje się
zgnuśnieniu, sumiennie wykonując powierzone jej zadania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiAfNffX9RPteb28rAibGOhNddCUF-U6dMSTfhPuMaEQYU8Eqeg5cbTGvgr7gUFCiWRZj3Cx-zH-UJCurCJVwITh3gPlS8NcMzTdTZxeBpqCYOesdzktIFeUhQSu6FecroVaMhZSrWrN6-/s1600/b%25C5%2582%25C4%2599kit_nicisnu.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiAfNffX9RPteb28rAibGOhNddCUF-U6dMSTfhPuMaEQYU8Eqeg5cbTGvgr7gUFCiWRZj3Cx-zH-UJCurCJVwITh3gPlS8NcMzTdTZxeBpqCYOesdzktIFeUhQSu6FecroVaMhZSrWrN6-/s640/b%25C5%2582%25C4%2599kit_nicisnu.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Jane to prostolinijna</b> kobieta, pracowita, bez reszty
oddana rodzinie <b>strażniczka domowego
ogniska</b>, której łagodne rysy nadal podkreśla kir, zaczerniający jej
garderobę żałobą po pogrzebanym synku. Przejmujące są jej oskarżenia siebie
samej i kłujące domysły Mary, jakoby dzieci miały imiona zbyt ciężkie do
podźwignięcia. Pani Jones edukację życia odbywa z poradników i romantycznych
powieści, ale nie można odmówić jej empatii i ufności. Podczas gdy edukacją
luksusu Mary są ścinki ubrań szytych przez Jane wespół z przyjaciółką dla
miejscowych notabli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Gorseciarz,
Pan Thomas Jones sam siebie mianuje krawcem ciała i jest jakaś rozkoszna dziecięcość
w przechwałkach zdolnego rzemieślnika. „Artysta, którego surowcem jest kość” wprowadza
w tajniki zawodu swego pomocnika, <b>Daffy’ego
– ambitnego młodzieńca żyjącego ideami</b> rozwoju cywilizacyjnego oraz najzwyklejszym
pragnieniem życia w zgodzie ze światem i rządzącymi nim prawami. Marzycielstwo
miesza się z postępowością, panteistyczny podziw dla fenomenów natury z
ciekawością kolejnych osiągnięć ludzkiej inwencji. Daffy jest chłopcem
pogodnym, o ideałach wciąż nieskażonych i czule pielęgnowanych, a jego
inteligentne riposty są niekiedy ostre niczym oścień, przeszywający adwersarza.
A jednak okazuje się, że niewinność może być odstręczająca, a ambicje zbyt
przyziemne… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: large;"><b><i><span style="color: #990000;"> </span><span style="color: #741b47;">"Ubrania to najlepsze ze wszystkich możliwych
kłamstw."</span></i></b></span></span><div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">[<i>Ibidem</i>,
s. 88]</span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Inscenizację
płochych pragnień i niekończącej się maskarady codzienności, Mary odnajduje w
jednym z teatralnych spektakli, na który zabiera ją przyjaciółka, co doprowadza
ją do błyskawicznej konstatacji, <b>że gra
pozorów jest budzącym pusty śmiech
sekretem poliszynela</b>. Jedynym, co ma walor prawdziwości jest <b>kostium </b>i nietrudno zauważyć, że w
powieści pełni on rolę połyskującego migotliwością sensów symbolu. Będzie
bowiem zewnętrzną <b>powłoką</b>, mającą
chronić nagość szczerości, przepraniem, ułatwiającym mimikrę, zbroją,
osłaniającą bezbronność, ale i <b>wabikiem </b>spojrzeń
i <b>oprawą </b>urody.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">W
świecie nierządu jedyną niewybaczalną rzeczą jest kradzież. Mary pragnie
dokonać bezbolesnej amputacji przeszłości, wykorzystując zręcznie wiedzę
wyniesioną z domu rodzinnego i bogactwo doświadczeń wpojonych jej przez Doll,
obudowane jej intuicją. Czy jest wysilenie w naginaniu fabuły wyposażeniem
poczciwej Jane w archanielską dobroć, idealizm i niemal dziecięcą ufność i
naiwność – można się spierać, lecz fakt, że bez tych elementów kolejna część
książki nie miałaby się na czym oprzeć. Słusznie, ze dajemy się uwieść autorce
i zaprowadzić do miasteczka wron, choć to Londyn, miasto moloch, miasto o
tysiącach twarzy obwiązane supłem ciasnych uliczek i tętnicami rynsztoków jest
prapoczątkiem, którego elektryzująca siła przyciąga Mary, żądną zbytków i
swobody. Montmouth jest niemal nieruchome, a Mary – wyznawczynię Londynu,
drażniące swoją idylliczną sielankowością. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKscq6QL2Ua-a6gkhAZBHsCg7OxGfongDa61-M5tlrSRt0yXzyB8CcogYF4PKb_CXts8FhQ3UNZIGdmTJfkzBDCY0xD91q0esm29ORjGBx-1wWsijUgX8uaxnSPF7YbbpE_1qF0vs5jMVS/s1600/spytajczas.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKscq6QL2Ua-a6gkhAZBHsCg7OxGfongDa61-M5tlrSRt0yXzyB8CcogYF4PKb_CXts8FhQ3UNZIGdmTJfkzBDCY0xD91q0esm29ORjGBx-1wWsijUgX8uaxnSPF7YbbpE_1qF0vs5jMVS/s640/spytajczas.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Domykając
powieść, żegnamy Mary, której credo można sparafrazować słowami, że ubranie
stanowi kamuflaż, lekką osłonę, którą upozorować i za którą zataić możemy wszystko,
ciskając światu w twarz iluzoryczną zjawę. Przejęci somatyzmem postrzegania
świata, przyłapujemy się na potakiwaniu Mary, kiedy miota się pomiędzy
podszeptami moralności, lecz ostatecznie słuszność zamiarów koroduje w
nieokiełznanym apetycie. Ciało w tej powieści służy i nuży, a stanowiąc kostium
niezbywalny, determinuje wybory, których opłakane konsekwencje należy ponosić.
Przyjaźć zainfekowana będzie tu zdradą, miłość zmysłowa – chwilowym zajęciem
ciała, miłość platoniczna – niszczona już w zarodku… Ladacznica to książka
zasiewająca pytanie o pozycję kobiety w społeczeństwie, ale równocześnie
uniwersalizująca rozterka nad powierzchownością życia we wszystkich epokach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Autor:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">Emma Donoghue</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Tytuł:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> “</span></span><span style="font-size: 7.5pt;">Ladacznica”</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Tytuł oryginału:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> “</span></span><span style="font-size: 7.5pt;">Slammerkin”</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Wydawnictwo:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;"><b>Papierowy Księżyc</b></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Strony:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">454</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Ocena:5</span></b><span style="font-size: 7.5pt;">/7</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Jeżeli
mieliście okazję podążać za Mary, napiszcie proszę, jak Wam się wydaje – czy
niewinność ma szansę się obronić? Czy mroczny sekret z natury rzeczy wymusza
łgarstwo? Czy paniczny strach przed demaskacją może przybrać postać inną
aniżeli kąśliwość osaczenia? Ciekawa jestem Waszych wrażeń, tym mocniej, że
przez ten czas niesamowicie się za Wami stęskniłam 🎀<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Ślę uścisków tysiące</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Czarownych, jak taniec na łące</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Karpacka Biel</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-86453492640525128042017-05-10T20:28:00.002+02:002017-05-10T20:28:26.478+02:00KWIECIste kaprysy - zamyślenia kwietnia<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Jestem spóźniona?</b> Znowu? A dokąd tak pędziłam
przez cały poprzedni miesiąc? <b>I jak to
się stało, że znów nie zdążyłam?</b> Tym razem nie będę się jednak karcić, nie
zamierzam również pochylać głowy w zawstydzeniu, ani się tłumaczyć. Skoro Wiosna
wciąż się ociąga, jak możemy strofować samych siebie za opieszałość? Powiedzcie
sami? Przecież nie uwierzę, że nie ścigaliście tego rozkapryszonego miesiąca,
który tak bardzo lubi bawić się w berka i chowanego. Że nie obiecywaliście
sobie, że pełna twarzyczka słońca obdarzy Was promiennym uśmiechem, zalewającym
ciepłem wolę i głowy, dzięki czemu pełni werwy przystąpicie do zadań, które być
może przekładaliście, wymawiając się, jak ja, żyłami skutymi lodem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Kwiecień –
roztargnione dziewczę, niepokorna uciekinierka</b>, nie pragnąca wcale się dzielić nadal
skąpymi promieniami słońca, <b>niedościgniona
w inwencji obrażalskiej figlarki</b>. Siedząc na gałęziach brzoskwiń, uginających
się od nadmiaru pąków, wplata pojedyncze gwiazdki białych kwiatów w warkocz,
ściśle wiążąc je ostrymi smukłością źdźbłami traw i cięciwami niepewnego,
rozedrganego brzasku. <b>Trochę nieznośne
te jej narowy</b>, lecz jak się złościć, kiedy unosi głowę, śmiejąc się
melodyjnie z noskiem i policzkami umalowanymi pyłkiem tulipanów i irysów. Na
śniadej buzi kadmowa żółć znaczy miodowe pręgi, a fiołkowe włosy wydają się
jeszcze ciemniejsze, stanowiąc idealny kontrast dla topazowych oczu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0BNBicBlbctFUrSuMB4HErkcQ49JOFkJEFGlyv97uVk6VDZrCP2PWabo-gcfZdUrkuZqWP-ExWNnd2HjNwqXmJFgDzdpjD0l61or2f7WYehG8eqFbfVaoD_tk0M81FNnUT2dQK_H2riEl/s1600/IMG_4823.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0BNBicBlbctFUrSuMB4HErkcQ49JOFkJEFGlyv97uVk6VDZrCP2PWabo-gcfZdUrkuZqWP-ExWNnd2HjNwqXmJFgDzdpjD0l61or2f7WYehG8eqFbfVaoD_tk0M81FNnUT2dQK_H2riEl/s640/IMG_4823.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Kwiecień wraz z
wilgami zaklinała deszcz, karmiła sierpówki</b> ociężałymi od kropel muchami i <b>zapraszała jutrzenkę</b> po to tylko, by pokazać jej śpiące kwilące o
ptasie mleko pisklęta, pokryte zwiewnością perłowego puchu, prześwitującym
fioletem żyłek. Jak i ja zakochana w błękitach, stroiła we wszystkie jego
odcienie nieboskłon, garnirując jednocześnie swoje podkasane sukienki
srebrzystymi gipiurami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">✧</span></div>
<div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Spróbuję
dla Was nakreślić portret tej <b>ruchliwej
modelki</b>, nie zmuszając jej przymusem statyki, ale czerpiąc z tych
wszystkich barw, którymi rozpieszczała mnie przez cztery minione tygodnie. <b>Opowiem Wam więc o trzpiotce, płoszącej
ptaszęta, znoszącej do domu naręcza kwiatów</b> i <b>przeciągającej dnie poza granice widnokręgu.</b> Kwiecień – miłośniczka
chłodnych zestrojów, mieszająca szałwiowe zielenie z jaskrawością tropikalnych
błękitów, …..Czasami rozkojarzona, nieobecna, czasami – naprzykrzająca się
psotami…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☾</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">RÓŻOWE GRAPEFRUITY <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Kilkuletnia
ja, każdej zimy zajadająca się mandarynkami i klementynkami bez opamiętania aż <b>pisnęłam, kiedy pierwszy raz zobaczyłam
grapefruit</b>. W moich oczach olbrzymia kula, pokryta chropawą lśniącą skórką
barwy rozżarzonego żelaza jawiła się jako <b>pomnożenie
ulubionej i wyczekiwanej soczystej słodyczy</b>. Maleńkie cząstki mandarynek
porządkowałam w układy słoneczne i zanim którykolwiek z nich zdążył zaistnieć –
znikał, pozostawiając po sobie rześki zapach długich, bezpiecznych beztroską wieczorów.
Podekscytowana przyjęłam od Mamy pierwszą, o ileż większą cząstkę nieznajomego
egzotycznego owocu, przekonana o jej niezrównanej wyższości nad maleńkimi
kuzynkami. Gdybym prowadziła wówczas skalę obrzydliwości – grapefruit zająłby na
niej niechlubne miejsce. Nawet hojne obsypanie rarytasu cukrem nie zamaskowało
goryczki – istnej karykaturzystki, wykrzywiającej dziecięcą buzię grymasem
rozczarowania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Po latach odkryłam
ten owoc na nowo</b>
i wraz z Kwietniem delektowałam się rajskim owocem, za każdym razem zaśmiewając
się nad swoją dziecięcą awersją. <b>Citrus
Paradisi, prezent Barbadosu od śmiałego kapitana Shaddock’a</b> swoją
cierpkością uwydatnia słodycz innych owoców i jedwabistość orzechów, a <b>orzeźwiająca soczystość rzeźwiła mnie
podczas niespiesznych poranków</b>, zastępując zasnutą gołębią mgłą i obłokami
tarczę słoneczną. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlvSf4ue8qJWPc1zsz1D4b6vhvCO09ED2MjAnqnh61zM37Zo7zNolAXq7j7q3xCcl7FSS41eDOa4vlOajOSW9h5Ng9soqHxomoaTKTaMxdeZA6jzAYRVRAa87E3v69vC4AWADpCjVRzCip/s1600/jezykblue.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlvSf4ue8qJWPc1zsz1D4b6vhvCO09ED2MjAnqnh61zM37Zo7zNolAXq7j7q3xCcl7FSS41eDOa4vlOajOSW9h5Ng9soqHxomoaTKTaMxdeZA6jzAYRVRAa87E3v69vC4AWADpCjVRzCip/s640/jezykblue.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">MLEKO MIGDAŁOWE<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Prologiem
każdego mojego dnia jest <b>poranek,
rozwijający się w leciutkich smużkach słabej kawy</b>. Na powłóczystych
pasemkach unoszą się słodkie akordy ukochanych daktyli, których słodycz podbija
kwitnący na podniebieniu aromat napoju. Podnoszona przez klasyków i purystów
kawowych uniesień niczym niezmącona, brunatna czerń kawy dla mnie jest jedynie
ostatecznością. <b>Ponad wyrazistość
uderzającego smaku przedkładam kojącą jedwabistość</b>, stymulującą wyobraźnię
i cieszącą podniebienie, <b>daleką jednak
od natarczywości i przykrej ostrości</b>. Do upodobań podniebienia dochodzi
jeszcze kwestia estetyczna – bo <b>czy
ciepły delikatnością brąz kawy rozbielonej mlekiem nie jest urzekający?</b>
Harmonijne połączenie kawy i migdałowego mleka zaskoczyło mnie <b>aksamitnością, przedłużającą jakby smak
napoju</b>. W przeciwieństwie do innych mlek roślinnych, migdałowe nie
pozostawia owego nieprzyjemnego, mszystego posmaku, ale dzięki gęstości i
rozkosznie orzechowej subtelności wywołuje<b>
iluzję dawno zapomnianych dziecięcych mlecznych napojów</b>. Od porannej kawy
nie oczekuję porażenia inspiracjami czy nadmierną ekscytacją – nie. Ma ona
stanowić przyjemny stonowany akompaniament śniadania i smakiem zapowiadać
przyjemny dzień, nie zastawiający podstępnie żadnych pułapek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4RfM1uSehSpeYABLCynU4FAOtuQFRGmp22KI5W_tFduWMSVfocmgY8G4vmV2S_tSfDeVnXb2dA-f0siYsozTdu0X-ot1zCk_1Odnuj1U-_-g-4UhAQR6EFsVWFoMYGWRQ2X1rOIp0AHI9/s1600/ulga.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4RfM1uSehSpeYABLCynU4FAOtuQFRGmp22KI5W_tFduWMSVfocmgY8G4vmV2S_tSfDeVnXb2dA-f0siYsozTdu0X-ot1zCk_1Odnuj1U-_-g-4UhAQR6EFsVWFoMYGWRQ2X1rOIp0AHI9/s640/ulga.JPG" width="480" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">ZAPACHY<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Kwiecień,
interludium Wiosny</b>,
z natury rzeczy jest miesiącem pachnącym, ale choć próbowała zrekompensować nam
swoje chimery feerią najróżniejszych aromatów, wieczory – być może w ramach
dąsów – spędzałam zanurzona w zapachach zdawałoby się nieprzystających do pory
kwitnienia i siewu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">✧</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Kosmate
grube swetry bynajmniej nie zostały przeze mnie wygnane na dno szafy – wręcz
przeciwnie. W minionych tygodniach częściej jeszcze zwykłam je zakładać,
wdzięczna <b>kaszmirowej miękkości</b> i <b>mięsistości wełnianych splotów</b>. Gdybym
mogła, owinęłabym się szczelnie połami kardiganu, barwy waniliowej białej
czekolady i tonąc w jego fałdach – nieprzerwanie czytała, nie bacząc na upływ
czasu, obrażona na słotny świat, ginący w strugach ziębiącego deszczu. Nie
dziwi wobec tego wybór świecy <a href="http://www.goodies.pl/swieczki-coloured-daylight/2610-comfy-sweater.html?search_query=comfy&results=3" target="_blank"><span style="color: #134f5c;"><b><i>Comfy Sweater</i></b></span></a>, już samą nazwą
przyobiecującej <b>cudowne ukojenie i
zupełną zatratę w błogostanie rozgrzania</b>. <b>Oszałamiająca pudrowość, kremowa puszystość skoncentrowane w wiązce
ciepła oraz wygody</b> nieodparcie kojarzą się z balansującym na pograniczu
jawy i snu zapadaniem się w kotliny snów, choć są tu także obecne nuty <b>niemowlęcej niewinności</b> i <b>bezbronności</b>, której opiekunowie pragną
zapewnić nienaruszalne bezpieczeństwo, <b>otulając
je melodyjnymi kołysankami.</b> Pobrzmiewają tu nuty wanilii, piżma i drzewa
sandałowego, zapewniając <b>miękkość
błogości</b>. Do tej kompozycji chce się uciekać właśnie w dni ponure,
zaszczepiające w nas lęk przed własnym nieudacznictwem, kiedy zmoknięci
wróciliśmy do domu po dniu niefortunnych wypadków. To <b>zapach pielęgnacji i pocieszenia</b>, przyjemny, jak założenie świeżo
upranego ukochanego, dopasowanego w swym rozciągnięciu do naszego ciała swetra
– wygładzającego nasze strachy i urazy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">✧</span></div>
<div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Jak
uśmierzyć tęsknotę za pełnym słońcem i letnimi igraszkami? Najłatwiej –
zapachem, kojarzącym się z upałem, lecz nie oszałamiającym rzeźwością. Takim, w
którym <b>owocowa taneczna słodkość</b> <b>łączy się ankrą bezbłędnego porozumienia z
satynową uległością i wyrafinowaniem zarazem</b>. Są takie wonie, które
odosobnione wywołują skojarzenia jednoznaczne, lecz połączone – zdumiewają
magią. Do takich należy <i><a href="http://www.goodies.pl/samplery/75-wanilia-i-limonka-vanilla-lime.html?search_query=vanilla+lime&results=18" target="_blank"><span style="color: #6aa84f;"><b>Vanilla Lime</b></span></a></i>, w której pomiędzy
seledynowe fale tropikalnego upału wsącza się ujmująca, lecz nie mdląca wyrafinowaniem
wanilia. Wyobraźcie sobie upalny letni dzień, nużący i rozleniwiający, a swym
rozjarzeniem wciąż wzmagający pragnienie. Marzymy wówczas o wysokiej szklance,
pełnej po brzegi zmrożonego <b>eliksiru,
którego lodowość pozwoli choć na moment zapomnieć o znojnych godzinach południa</b>,
kiedy powietrze tężeje w lepką przejrzystą sieć. Krawędzie naczynia oszraniają kryształki
brązowego cukru, a wewnątrz wirują zgodnie cienkie plasterki śmiałej limonki i
strzępiate listki mięty. Ten zapach kojarzy mi się z pogodnie lekkim
kwaskowatym sorbetem, wysączanym pod opadającą pasiastą markizą. Jest tu obecne
<b>rozkoszne spełnienie, uśmierzenie
rozognionych skarg</b>, ale i <b>jakaś
nieodgadniona śmietankowo-kokosowa</b> łagodność, która nie każe się krzywić w
dezaprobacie dla zagaszonej deserowej kwaśności. To woń <b>świetnie wyważona, skoczna, ale nie frywolna banalnością, a dzięki
ziarenkom wanilii – nadal kojąca, lecz w ów orchideowy wielobarwny, złożony
sposób</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">✧</span></div>
<div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Kiedy
niewyobrażalna tęsknota i wyziębienie strachem oraz poczuciem desperacji
smagają nas po plecach, uciekamy, jak najdalej, byle móc odwrócić stroskany
wzrok od tego, co nas uwiera, byle nie musieć spoglądać na trapiące nas
nieszczęścia. Ja uciekałam na <b>orientalne
targowisko</b>, do przestronnego namiotu rozpostartego pod południowym firmamentem
o zieleniejących gwiazdach, gdzie przekupnie przekrzykują się zachwalając
skrzekliwie swój towar, sprzedawcy niewolników szczypią wysokie bezimienne
dziewczęta o lśniącej hebanowej skórze, a dzikie zwierzęta pobłyskują zębami,
jak złodzieje szparkami zwężonych przebiegłością oczu. <b><i><a href="http://www.goodies.pl/woski-zapachowe/916-oud-oasis.html?search_query=oud&results=6" target="_blank"><span style="color: #783f04;">Oud Oasis</span></a></i></b> to aromat <b>przebogaty swoją uwodzicielską ciężkością</b>,
snujący się nieznacznie ponad podłogą. Głęboki, zbity kłąb zapachu mieści w
sobie złożoną zbitą żywotnością strukturę agarowego drewna, pomieszaną z nutami
lepkiego karmelu, kojarząc się z <b>upalnymi
nocami, pełnymi opowieści, ginących w sutych fałdach przepysznych draperii</b>.
Smoliste łuczywa i duszące kadzidła, duszące elegancją, dźwięczą
niedosiężnością zatrzaśniętych skarbców i roztapiają suę w balsamicznych kroplach
ambry oraz piżma. Oud Oasis staje się <b>aromatycznym
portalem do sekretnych komnat </b>hurys o rozpłomienionych oczach podkreślonych
kohlem i zwęglonych sercach, mieszanką odurzającą <b>ciężarem palonego drewna i wyszukanych pachnideł,</b> <b>splendoru złotych klatek</b>, mroczny, jak
baśnie uprowadzonych odalisek, skrzący samochwalstwem wezyrów – doskonały na
smutne niepewnością wieczory jako remedium niepamięci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☾</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">ŚWIĘTA<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">O
ile Marzec był miesiącem uroczystości moich Najbliżyszych, o tyle Kwiecień <b>stanowił czas wypełniony radością
współobecności</b>, obejmującej więcej, niż tylko dwa dni skradzione końcowi
tygodnia. Święta Wielkiej Nocy pozbawione są może w powszechnej świadomości
magicznej potęgi Białych Świąt, niemniej <b>urzekają
świeżością przebudzenia, nagłym rozkwitem barw skrywanych dotychczas pod
śnieżną pierzynką regresu, zabawną nieporadnością kurcząt i pieszczotliwą
puszystością królicząt</b>. Wielkanoc w naszym domu to czas śmiechu,
przelatującego ponad hiacyntami i tulipanami oraz domowymi pysznościami,
którymi dzielimy się, jak najprostszymi zachwytami. Nie prześcigamy się w
dbałości o konwenanse – tradycja ma dla nas prosty smak potraw przygotowywanych
każdego roku i nieodmiennie kojarzących się z chwilami wyjątkowymi. Wielkanoc
minęła nam prędko – właściwie dla momentów okraszonych niefrasobliwością,
skrzydlata uśmiechami i poczuciem bezpieczeństwa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8r1_iQp8__pCVSDevRfiJwXuFmHF9TuxFDwupX0e3pmIELnNamWulkU6H9y_4SnvGg5wn7_lC1eFXNLJUwMkXGu7yvNCCj6pa15aRdp68h-Tsl4BEuFVtVbJ0bwiH-KdAp63UZ6Q07xdb/s1600/szmaragdowy.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8r1_iQp8__pCVSDevRfiJwXuFmHF9TuxFDwupX0e3pmIELnNamWulkU6H9y_4SnvGg5wn7_lC1eFXNLJUwMkXGu7yvNCCj6pa15aRdp68h-Tsl4BEuFVtVbJ0bwiH-KdAp63UZ6Q07xdb/s640/szmaragdowy.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Ciekawa
jestem jak wyglądają Wasze wiosenne święta? Jak celebrujecie ten przełomowy i
wyczekiwany czas?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☾</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">SENNOŚĆ, RYSUNKI I
ŻMUDNE NIC<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Z Kwietniem znikałam
częściej</b> niż
podczas minionych miesięcy, jak gdyby bracia wiosennej trzpiotki zbyt uważnie
śledzili moje poczynania, strzegąc mnie bacznie i podążając uparcie moimi
śladami, następując niemal na pięty. Ale przecież nie mogę odmówić im
wyrozumiałości – zwłaszcza czarodziejskiemu Marcowi, który tak mnie
rozpieszczał. Kwiecień, by odwrócić moją uwagę od swoich figli i kaprysów <b>podsuwała mi kredki i notatnik</b>,
wskazując mi kolejne urokliwe drobiazgi, zachwycające w stopniu tak wysokim, że
domagającym się utrwalenia. Wyłuskiwała z momentów i fantazji perełki
zachwytów, zachęcając, bym nie pozwoliła im umknąć, szepcząc o barwnych
zestrojach i płynności linii. <b>Mogłam
więc odmówić</b>, kiedy Kwiecień prosiła o <b>portret
zagubionego szmaragdowego jeża albo kolejną wielkooką porcelanową laleczkę</b>?
Niemal zapomniałam, jak przyjemnie wodzić miękkim rysikiem po kremowej
gładkości papieru, wyczarowując kolejne stworzenia. Nawet, jeżeli naiwnością z
mojej strony jest wierzyć w zaniedbaną pasję, to pragnę się z Wami podzielić tą
radością, jaką dały mi beztroskie chwile spędzone z tęczą ołówkowych kredek,
całkowicie teraz porzuconych na rzecz tysiąca innych „pilniejszych” powagą
spraw. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicJgC6TW7mPeb_Izi0NLJ0i-UR4OyfiH-9fpqeyLr9eXpwc0R3VCFKZNDoU-6U1Ud7Y4Sp3f3af5AV1H1tsroVXSbo5pokUj9qDBXctdbSPbV8mNs4Jf6PqssKHLP8JeyCPeREIRVTO2SK/s1600/greyhound.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicJgC6TW7mPeb_Izi0NLJ0i-UR4OyfiH-9fpqeyLr9eXpwc0R3VCFKZNDoU-6U1Ud7Y4Sp3f3af5AV1H1tsroVXSbo5pokUj9qDBXctdbSPbV8mNs4Jf6PqssKHLP8JeyCPeREIRVTO2SK/s640/greyhound.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Niekiedy opadałam
znużona na poduszki pozwalając sobie na… odpoczynek</b>, na zapatrzenia w sufit i
rojenie o przyjemnościach. <b>Ot tak, po
prostu – bujanie w obłokach</b>. Pozwalam sobie czytać tak, jak w dzieciństwie,
zrastając się z opowieściami szeleszczących kart, zatracając poczucie
rzeczywistości, trwając w upojeniu rytmem słów, uwikłana w niemal dotykalne
światy równoległe. Wydałam sobie także <b>przyzwolenie
na głębszy oddech, unoszący się ponad mozolnym robieniem niczego</b> – rozumianym
nie jako gnuśność w pasywności, lecz regeneracja, której tak bardzo
potrzebowałam, a zbyt długo wstydziłam się do tego przyznać nawet przed samą
sobą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☾</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">NARĘCZA NARCYZÓW W
PTASIM ŚWIERGOCIE<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Kwiecień
pokazała mi <b>nowy, dotychczas nieco zbyt
rozmyty w akwarelowej niepewności rozmarzonego starszego brata świat</b> – <b>feerię zieleni i błękitów</b>, zespoloną
szwami <b>bursztynowego</b> słońca i <b>mlecznego</b> światła jagnięco łagodnych
porannych mgieł oraz <b>ciepłej żółci</b>
pierwszych kwiatów. Wspaniale rankiem utopić spojrzenie w <b>oszałamiająco zielonym, niemal krzyczącym soczystością witalności</b>
widnokręgu, omieść wzrokiem łany coraz wyższych traw, sprężyste pręty krzewów i
drzewa, zaczynające się stroić w paradne krynoliny liści. Można zachłysnąć się <b>nieprzeliczonym bogactwem odcieni koloru
nadziei i zazdrości</b>, ślicznie odcinającym się na jasnym, niemal
przejrzystym niebie. Trawiaste zbocza onieśmielają młodością, łąki rozlane u
podnóży lesistych wzgórz jaśnieją plamami żółtych podbiałów i mleczy, a nad
strumieniami złocą się całe kępy kaczeńców o batystowych płatkach. <b>Pejzaż malowany otuchą koi i pozwala na
moment oderwać się od lepkich namnożeniem obowiązków.</b> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><br /></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmW7UcwO2DEcGsbgn62X3DEYJdxtmXVgUifxadYPuMTuNw6PyM1G44D-taiWYTlVAkk3YXhRgls5ccSE2OSf-_cduBxQ38JsOFW6HOYTZ86YRKaI6vKSPQnwFUsQgmRcRZvaIZog1NCkJN/s1600/mniksucyk.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmW7UcwO2DEcGsbgn62X3DEYJdxtmXVgUifxadYPuMTuNw6PyM1G44D-taiWYTlVAkk3YXhRgls5ccSE2OSf-_cduBxQ38JsOFW6HOYTZ86YRKaI6vKSPQnwFUsQgmRcRZvaIZog1NCkJN/s640/mniksucyk.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Dnie otwierane
ptasimi powitaniami</b>
rozpościerały się coraz dłuższymi pasmami, mamiącymi obietnicami wciąż
odległego ciepła, kiedy w ogrodzie powstawały coraz odważniejsze kolejne
kwiaty, począwszy od pnączy barwinków, poprzez bratki i ufne wonne fiołki i
śmiałe szafirki, podobne winogronom nanizanym na łodyżki. W naszym przydomowym
sadzie wstydliwie skurczone dotychczas drzewa owocowe obsypały się bielą
kwiatów – u brzoskwini i gruszy lekko przełamaną szkarłatną kroplą, u jabłoni
alabastrowych, u wiśni zaróżowionych lekko. <b>Spektakl Natury</b> elektryzował rozmachem, ale i tonizującą potęgą
wiary w kolejne czarowne przeobrażenia – immanentne światu, a wciąż zaskakujące
i oszałamiające niewymuszonym i bezinteresownym Pięknem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☾</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Wspominając
własne utarczki z Kwietniem zastanawiam się <b>jaka dla Was była ta pora</b> – czasami ocieniona jej dziewczęcym
kaprysem, innym razem zaś skrzącą się od rozkosznego śmiechu rozbawienia
figlarki. Czy Wy również trwaliście w urzeczeniu czystymi barwami nieba i roślinności,
upojeni zapachami wilgotnej, zroszonej niedospaniem zieleni? Czy drogi
rozwijały się dla Was pod szpalerem odświętnie przystrojonych drzew, ginących
pod pianą kwiatów, przecinane ptasimi powrotami? A może Kwiecień wraz z kwiatami przyniosła Wam
zaskoczenie? albo zajęła Was, jak i mnie – dawno porzuconymi na rzecz
obowiązków przyjemnościami? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Objęcia serdeczne </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">nie do pojęcia</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Karpacka Biel</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-76528832354872846812017-05-03T20:28:00.000+02:002017-05-03T20:28:21.992+02:00Róż i szarość - Annabel Pitcher "Moja siostra mieszka na kominku"<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">Powiecie
może, że macie dosyć książek rekomendowanych jako wzruszające, ale odmienne</span></b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">, od pozostałych wyróżniające się przyjętą przez
autora konwencją, zaskakujące nietuzinkową perspektywą. Podejmujące temat
pozornie banalny i wytarty w sztampowości powieleń, albo trudny i jako taki
stanowiący wyzwanie, któremu trudno sprostać. <b>Powiecie, że wcale nie wierzycie w wyjątkowość kolejnej historii o
poskramianiu smutku i ujarzmianiu chorobliwego przywiązania do przeszłości, o
wydobywaniu się z nałogu rozpamiętywania</b>. Zapewniacie także, że miłość
rodzicielska nigdy nie murszeje, więc trwanie przy pielęgnacji wspomnień i
próba przywrócenia przeszłości jest jak najbardziej naturalną reakcją. <b>A jeżeli pokażę Wam książkę Annabel Pitcher
i obiecam, że pod pudrowym różem okładki kryje się coś więcej</b> niż tylko
splot dziecięcej próby usystematyzowania świata? Że autentyczność uczuciowych
odruchów i słabostek obnaża dojmujące pragnienie bezpieczeństwa, ciepła i
uwagi? <b>Spróbujecie mi uwierzyć?</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJO3GWThWKqF98l2aggVu0DGeiAOIbC4v8CU7OB4pzDJmuTeRxvK8xpz0xMMcBm4wKgqTiI-QaxhyZZCYwU7IeqtBv8nZh5esXKT3AjXzxdn4lo5DBZW1STFSDP5OpsaUE7w_ceVCNkWqM/s1600/Jamie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJO3GWThWKqF98l2aggVu0DGeiAOIbC4v8CU7OB4pzDJmuTeRxvK8xpz0xMMcBm4wKgqTiI-QaxhyZZCYwU7IeqtBv8nZh5esXKT3AjXzxdn4lo5DBZW1STFSDP5OpsaUE7w_ceVCNkWqM/s640/Jamie.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><i><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">„Moja siostra mieszka na kominku”</span></i></b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"> to jedna z czterech książek podarowanych mi przez<b> <a href="http://www.kreatywa.net/" target="_blank"><span style="color: #741b47;">Kochaną Klaudynę</span></a></b> i jak pozostałe, wywołała we
mnie mnóstwo sprzecznych wrażeń, z którymi musiałam przez jakiś czas pobyć w
odosobnieniu, by wydestylować z nich rdzeń refleksji. Zdarza się, że spoglądając
na sam tytuł, nie mamy cienia wątpliwości, że dana powieść jest jedną z tych,
które koniecznie musimy przeczytać. Dla mnie jedną z nich była właśnie
prezentowana dziś książka, nie tylko dlatego, że <b>stanowiła połyskującą wzruszeniem obietnicę na poły sprawozdawczej, na
poły zaś silnie emocjonalnej opowieści</b> o okaleczonym świecie postaci
kurczowo trzymających się przeszłości. Przeczuwałam tu coś ponad walor
dziecięcej perspektywy i nie zawiodłam się, otrzymując <b>splot tęsknoty za tym, co utracone i nieznane</b>, silnie zagęszczony
serdecznością więzi pomiędzy rodzeństwem – <b>nastoletnimi
rozbitkami na wyspie odtrącenia</b>. Na zaproszenie niespełna jedenastoletniego
chłopca wkraczamy do domu, o ścianach wyziębionych kłótniami i rosnącym
dystansem. Poznajemy rodzinę, która w pewnym momencie redukuje się do
rodzeństwa i wiernego kota, wpisanych w <b>przeklęty
krąg oczekiwania, tęsknoty i inercyjnego braku nadziei</b>. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"></span></span></div>
<a name='more'></a><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"> ✩</span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">"(…) bo nie wiedziałem, że może być
inaczej."</span></i></span></blockquote>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">[Annabel Pitcher, <i>Moja siostra mieszka na kominku</i>, s.
57-58]<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Przyznaję, że kiedy po raz pierwszy
przeczytałam tytuł powieści, uderzyła mnie jego prostota – zupełnie, jak gdyby te
słowa stanowiły <b>fragment dziecięcej, zatrważająco
szczerej autoprezentacji, zasilanej najzwyklejszym przyzwyczajeniem</b>. Obycie
z czymś, co nam wydaje się nieco makabrycznym to chyba najbardziej znamienne
cecha Jamie’go, który pragnąc normalności przyznaje, że nawet nie wie, czym ona
tak do końca jest, a nieumiejętność jej zdefiniowania wynika po prostu z braku
punktu zaczepienia dla tego pojęcia. Jedynym układem odniesienia mogą być inne
rodziny, ale przecież życia innych są dla niego światem nieznanym,
rzeczywistością podziwianą tylko z daleka lub na ekranie telewizora.
Uśmiechając się nieco smutnie, wyobrażam sobie <b>rezolutnego rudowłosego chłopca o buzi pokrytej piegami,</b> który
przedstawiając się, opowiada pokrótce o swojej rodzinie – szorstkim,
pogrążającym się w milczeniu alkoholizmu <b>ojcu</b>,
matce-uciekinierce i dwóch starszych <b>siostrach</b>.
<b>Jasmine i Rose</b>, bliźniaczki o
kwiatowych imionach dzieliło – i wciąż dzieli niemal wszystko, poza datą
urodzenia. Introwertyczna Jas pragnie uciec od kakofonii kłótni rodziców do
niedostępnego nikomu świata bezpiecznego swą przewidywalnością, a pragnienie
kontroli kieruje w restrykcji żywieniowej i szczególnym zainteresowaniu
horoskopami. <b>A Rose… No cóż… Rose
mieszka na kominku…</b><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"> ✩</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Sam <b>tytuł daje nam przedsmak bolesnej w swym unaocznieniu szczerości malca</b>,
nie pamiętającego spokojnego domu, bez kłótni, codzienności wolnej od
dziwacznych ceremoniałów, rytuałów porażających pustką i bezsensem oraz
ksenofobii i ciągłego rozmijania się. Rodzice chłopca to wciąż znajdujące się w
ruchu elementy definiowane przez napięte oczekiwanie, pozorną obecność,
potęgującą strach i złość, tęsknotę za ciepłymi gestami czy najzwyczajniejszą
opieką oraz naiwną wiarę w odwrócenie kolei losu. <b>Paradoksalna wszechobecność i centralna pozycja zmarłej tragicznie Rose</b>
przepełnia życie rodzinne monochromatyzmem narzuconego dzieciom obyczaju. Chłopczyk
zastanawia się nad fenomenem Rose, poprzez jego relacje przebłyskują
kategoryczne zakazy i nakazy rodziców, które w interpretacji dziecka
przybierają formę argumentu: <i>„bo ona nie
żyje i jej rzeczy są święte”</i>. Dom z wolna zaczyna się rozpadać, <b>najbliżsi stają się nieznajomymi</b>,
przechadzającymi się gdzieś po peryferiach czułości. <b>Czerw żałoby i dręczenia sumień toczy ojca</b>, u którego maska
winowajcy i pokrzywdzonego krzepnie pod strugami alkoholu i zarzutami wobec
żony. <b>Matka</b>, nie mogąc znieść neurotyczno-delirycznych
oskarżeń <b>odchodzi</b>, pożegnanie
wpisując w skromne przyjęcie urodzinowe bliźniaczek, druzgocząc ostatecznie
wrażliwość <b>bezgranicznie smutnej,
snującej się w poczuciu zbyteczności Jas</b>. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Trudno określić miarę czasu
niezbędną do uporania się ze śmiercią w rodzinie, zwłaszcza tak niespodziewaną.
<b>Na ile jednak powolne oswajanie się z
rozłąką może przynieść ukojenie?</b> Przecież wiedza nieodległego rozstania
jest równie dojmująca, co późniejsza bezdeń nieobecności… Pojawia się ponadto
pytanie o kondycję emocjonalną samych rodziców – bo jak pojąć drążącą ich
próżnię, wykorzeniającą uczucia dla Jasmine i Jamie’go? <b>Czy rzeczywiście jedna strata musi pociągać za sobą kolejne? </b><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"> ✩</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Pewnie już trochę się domyślacie,
że narracja uwzględniająca perspektywę dziecka ma dla mnie walor szczególny
jako wyjątkowo prostolinijna, skupiona na detalu i zdumiewająca spostrzegawczością
naszego literackiego przewodnika i chętnie sięgam po książki wykorzystujące ten
chwyt. Nie wiem, czy przyczyną tego jest poszukiwanie pierwotnych, najczystszych, nie skażonych
jeszcze świadomością pojęć i emocji, czy też po prostu lubię, kiedy to <b>dziecko wprowadza mnie do swojego świata</b>,
ponieważ jest tak odmienny od tego dorosłego, a zarazem tak bliski moim
potrzebom. Niemniej Jamie z miejsca staje się naszym druhem, bez skrępowania
pokazując dom inny od wszystkich – w którym <b>kominek przybrał formę mauzoleum
i sanktuarium zarazem</b>. Czasami przyłapywałam się na tym, że uciekam
myślami do gzymsu naszego kominka i przez jakiś czas spoglądałam nieufnie na
nagromadzenie rodzinnych bibelotów i wspomnień, zaklętych na zdjęciach. Kominek
w domu Jamie’go to <b>przestrzeń
odrzucająca dzieci</b> – choć przyzwyczajone do „obecności” siostry, znużone są
corocznymi wyjazdami na jej pożegnanie, mające za każdym razem odbyć się w
innych okolicznościach i za każdym razem – udaremniane przez słabość woli. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxoGNq1V9YQx-vCj-YnC2qxODZSLaI8C6rkEBaVJU1fID-29oHIG4FKUdSmuKH6IxxmEz0I7qoVDXy9xbgKKO7D3dv6D5233uxTgi232k2ozhtAasd1_WRSvxCql1RF8ozC_8LHVVBCf4q/s1600/alabaster.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxoGNq1V9YQx-vCj-YnC2qxODZSLaI8C6rkEBaVJU1fID-29oHIG4FKUdSmuKH6IxxmEz0I7qoVDXy9xbgKKO7D3dv6D5233uxTgi232k2ozhtAasd1_WRSvxCql1RF8ozC_8LHVVBCf4q/s640/alabaster.jpg" width="640" /></a></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">W przypadku, kiedy mamy do
czynienia z bohaterami dziecięcymi z pewnością silniejsze i dogłębniej
oddziałujące są również emocje, zupełnie inaczej filtrowane przez wrażliwość
dorosłych. Prawda, bywają przypadki, w których tego typu operacja fabularna
zakrawać może na manipulację, otwartą igraszkę z emocjami czytelnika, poprzez
podsuwanie mu czułostkowych, zanadto rozdzierających lub irytujących
koloryzacją obrazów. <b>W opowieści Annabel
Pitcher szczęśliwie brak grafomańskiego wyrachowania</b>. Wręcz przeciwnie, <b>autorka bardzo zręcznie komponuje świat
przedstawiony z przemyśleń, wspomnień, domysłów i zdarzeń</b>, których
uczestnikiem lub świadkiem jest Jamie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"> ✩</span></span></div>
<div>
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">„Jeżeli zazdrość jest czerwona, a
wątpliwość czarna, szczęście musi być brązowe.” </span></i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">[<i>Ibidem</i>, s. 276]<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Jamie’go poznajemy na granicy
osiągnięcia wieku „dwucyfrowego”. Prostolinijność i wrażliwość dziecka pozwala
uwypuklić nonsens codziennej groteski. Sympatycznemu malcu przychodzi żyć w
realiach zupełnie dla niego niepojętych, ale i sam czytelnik zadaje sobie raz
po raz pytanie o obojętność i bezrefleksyjność rodziców. Samo rozumienie nie
jest jednak kwestią kluczową – <b>zdezorientowanemu
dziecku wystarczyłaby bowiem normalność i uwaga</b>. Utalentowany plastycznie
chłopczyk zaskakuje spostrzegawczością i niecodziennością przeprowadzanych
analogii, kojarząc codzienne zjawiska z przedmiotami czy fenomenami,
zagubionymi przez dorosłych w stępieniu pośpiechem. Na mocy zabawnych niekiedy,
innym razem poruszających porównań jego opowieść staje się zbiorem uroczych
paraleli zrodzonych przez umysł wrażliwy, wysubtelniony na detal, naznaczony
przy tym wyjątkową prostotą i skrzący kolorytem dziecięcej percepcji. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Jamie, jako dziecko obdarzone
talentem plastycznym dokonuje znakomitej interpretacji zjawisk, sięgając po <b>porównania nierzadko oparte na synestezji</b>.
Stąd też <b>czerwień</b> będzie dla niego
kolorem zazdrości, przepalającej żyły i brzuch, a <b>czerń</b> staje się emblematem paraliżującej wątpliwości, stanowiącej
przeciwwagę gorącej <b>żółtej</b> radosnej
nadziei. Z kolei opisując świat, chłopczyk posługuje się <b>obrazowymi metaforami</b>, uroczymi i zaskakującymi, na mocy których
trzask mrozu jest podobny w swej chrupkości do ryżowych płatków, serce puchnie,
jak ciasto, lub drży, jak podekscytowany piec, a księżyc w pełni, podobny do
spodeczka pełnego słodkiego mleka, jest apetycznym przysmakiem, pokazywanym
ukochanemu kotu. Podobnych, ślicznych obrazków mamy w powieści dużo więcej, a każdy
z nich stanowi <b>dowód dziecięcej prostoty
i trafności skojarzeń</b>, nie zmąconych jeszcze nawałnicą impulsów. Pobrzmiewa
w nich jakaś może dadaistyczna czystość, oddziałująca silnie na moją własną
wyobraźnię, prowokującą powroty do podobnych zestawień, bez wtrętów i
spłycających je kalek. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"> ✩</span></span></div>
<div>
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Wobec egoistycznej postawy
rodziców, <b>dzieciństwo zamienia się w
posępną pustynię</b> – bezsilność, samotność, niemy krzyk. Jest to <b>pustkowie bez dorosłych i uwikłanie w utkaną przez nich przez nich gęstą sieć absurdów</b>.
Ojciec – za ścianą, lub bełkoczący, układający stare fotografie – świadectwo
przeszłej, lecz bezpowrotnie postradanej normalności oraz matka, na którą wciąż
się czeka – niezbyt odpowiedni to opiekunowie. Nonsens tej rzeczywistości to
budzący sprzeciw aksjomat, którego podnosić nie trzeba, natomiast warto zwrócić
uwagę na to, co razi śmiesznością samego Jamie’go. Autor książek o książkach,
eufemizmy (które z czasem zaczną przenikać do języka dzieci), sakralizacja
przedmiotów należących do Rose i tabuizacja wielu dziedzin życia to tylko
skromny wyimek. <b>Jamie postrzega jako
dziwaków postrzega nie tylko swoich rodziców</b>. Równie niezrozumiałe są dla
niego metody dydaktyczne stosowane przez panią Farmer, która zachowanie dzieci
ilustruje poprzez wspinaczkę aniołków do nieba. Dla Jamie’go oczywista jest pustka
i niewystarczalność symboli wobec na przykład Sanyi, której wierzenia różnią
się od dominującego nurtu religijnego. Chłopiec zastanawia się, czy nie
słuszniej byłoby obchodzić pory roku, a polegając tylko na wiadomościach
wpojonych mu w szkole, może jedynie życzyć przyjaciółce szczęśliwego Ramadanu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"> ✩</span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">"Jas jest duża, śliczna, różowa i
ma kolczyki w różnych miejscach (…)."</span></i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">[<i>Ibidem</i>, s. 167]<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Nie mogłabym przemilczeć fascynacji
samą <b>Jasmine</b>, której postać podczas
czytania przywiązała mnie do siebie mnie najmocniej. Siostra bliźniaczka Rose
staje się <b>ofiarą rodzicielskiego
przywiązania do zmarłej córeczki</b>, próby zaklęcia i odwrócenia faktów, w
wyniku którego pomijają indywidualność pozostałej przy życiu dziewczynki. Dla
Jamie’go dziewczynka jest autorytetem, który w swej barwności stanowi rażący
kontrast dla szarości statycznej Rose, upostaciowanej przez prochy zamknięte w
urnie. <b>Wskrzeszające córkę gesty rodziców</b>
– przebieranie za grzeczną dziewczynkę, strojenie jej w rozkloszowane
spódniczki i pantofelki – są tak naprawdę <b>powolnym
uśmiercaniem i odbieraniem zaufania Jasmine</b>, przejętej poczuciem winy.
Jasmine szczególną niechęcią pała do wszelkich niespodzianek, w zaskoczeniu
dostrzegając jedynie potencjał druzgoczących wiadomości i wróżbę strat. Próbuje
więc zgłębić przyszłość poprzez horoskopy. Z rodzicielskich objęć,
upodabniających ją do Rose ucieka, zamieniając się w istną wróżkę „całą
różową”. Dzień idealny na przełom stanowi dla niej graniczna data urodzin, a różowe
włosy i kolczyk Jamie zacznie kojarzyć jako jedyną i właściwą Jas cechę,
upatrując w niej kwintesencji osobowości troskliwej i niezależnej, lecz
zagubionej siostrzyczki. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkz3msuOgiIY4DHftaOD9kmfZIocgnF25IUxIJjQC4dWZw1FbtaoypmOMkaKndezNxtAvp7oIdjGxiMuWKSIUMKX_dNjllBTqv98-LgQ4-_JdfFC0cNYkgp-dHM7X3zJ9z-lRkv2xMx8Qe/s1600/Jasmine.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkz3msuOgiIY4DHftaOD9kmfZIocgnF25IUxIJjQC4dWZw1FbtaoypmOMkaKndezNxtAvp7oIdjGxiMuWKSIUMKX_dNjllBTqv98-LgQ4-_JdfFC0cNYkgp-dHM7X3zJ9z-lRkv2xMx8Qe/s640/Jasmine.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">Jas
posługuje się jeszcze jednym sposobem na ujarzmienie lęków</span></b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"> – coraz silniejsze restrykcje żywieniowe sprawiają postępujące
nikniecie dziewczynki, silnie martwiące Jamiego, który podsuwa dziewczynce
ukochane smakołyki. Dla niego Jasmine jest piękna i „wystarczająco chuda”. W
pocieszeniach, bystry chłopiec wyczuwa niekiedy wysilenie u udawany
entuzjazm. Doskonale wie, kiedy kaszel siostry ma przysłonić dźwięk kolejnej
otwieranej puszki, a kiedy sen ojca oznacza tak naprawdę jego poalkoholową
nieprzytomność. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Wiara Jasmine w znaki zodiaku
przenika do drobnych, lecz wielce znaczących gestów opiekuńczości wobec
młodszego braciszka, któremu obiecuje <b>patronat
konstelacji – Lwa i Bliźniąt</b>. Choć Jamie początkowo sceptycznie podchodzi
do koncepcji siostry, z czasem zaczyna lgnąć do gwiezdnego emblematu swojego
znaku zodiaku, zapewne w instynktownej potrzebie poczucia opieki jakiejś
wyższej potęgi. Podobnym atrybutem odwagi o zagadkowej proweniencji, ale
zarazem zasmucającym kostiumem bezwzględnej miłości i tęsknoty za matką będzie
koszulka ze Spider Manem, której chłopczyk nie ściąga, wierząc w jej moc
talizmanu. Ma to być strój męstwa i niewrażliwości, a staje się powłoką goryczy
i poczucia krzywdy. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"> ✩</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="line-height: 18.4px;"><i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">„Moja rodzina była chyba kiedyś szczęśliwa.”</span></i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;"> </span><span style="font-size: 13.3333px;">[</span><i style="font-size: 13.3333px;">Ibidem</i><span style="font-size: 13.3333px;">, s. 20]</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-size: 13.3333px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;">Jedynym świadectwem dawnej sielanki są fotografie</span></b><span style="font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;">, układane z maniakalną precyzją przez odurzonego ojca. Na ile jednak działa tu mechanizm idealizacji przeszłości, a na ile zaś wspomnienia są prawdziwe? Niestety, nie wiadomo. </span><span style="font-size: 10pt;">Głosem rozsądku dochodzącym z irracjonalnej równoległej rzeczywistości dorosłych będzie do pewnego stopnia </span><b style="font-size: 10pt;">głos babci, przebijający się niekiedy przez narrację Jamie’go</b><span style="font-size: 10pt;">. Jednakże mądrości życiowe staruszki nie zawsze będą wystarczające wobec gnębiących chłopca rozterek i głuchoty dorosłych. Zwłaszcza, że każdego dnia za chłopcem snuje się smętny </span><b style="font-size: 10pt;">„cień czegoś przerażającego”,</b><span style="font-size: 10pt;"> </span><b style="font-size: 10pt;">infekujący myśli zwątpieniem i nieodstępującym lękiem</b><span style="font-size: 10pt;">. Chłopca irytuje brak możliwości eksponowania siebie – emocje, uważane za słuszne są mu automatycznie przypisywane przez dorosłych, a tym samym, jako </span><b style="font-size: 10pt;">odruchowo przyczepiane etykiety – zupełnie stępiające empatię</b><span style="font-size: 10pt;">. Buntowniczemu zacięciu, przybierającego nawet kształt drobnych bluźnierstw towarzyszy strach, który w przypadku Jamie’go zbiera żniwo w postaci </span><b style="font-size: 10pt;">dekoncentracji i wycofania</b><span style="font-size: 10pt;">. Bywają chwile dojmujące, w których Jamie po prostu uważa swe istnienie za niefortunny wypadek, bywają także i rozczulające, lecz w ów słodko-gorzki sposób – kiedy malec orzeka, że najdoskonalszą dla niego i bezpieczną epoką mogłyby być czasy wiktoriańskiej przyzwoitości, utrudniające małżeńskie rozstania surową obyczajowością.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><i><span style="font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;">„Nie mam pojęcia, dlaczego mam tak nie mówić. Nie żyje. Nie żyje. Nie żyje nie żyje nie żyje”</span></i><span style="font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;"> – powtarza uparcie chłopczyk, zupełnie nie pojmując hipokryzji i spłycania faktów, a w tym zapętlonym sprzeciwie wyczuwalna jest gorycz i tęsknota za rodzicielskim ciepłem. Usiłując zwrócić na siebie uwagę rodziców Jamie jest wzorowym uczniem, stara się dokonywać wyborów, które stanowią w jego przekonaniu źródło potencjalnej aprobaty, a <b>w chłopięcej gorączkowej potrzebie uznania tkwi cierń kaleczącego rozczarowania. Może w ten właśnie sposób tracimy swoje złudzenia? </b>Jamie opada z sił, porażony zawodem, kiedy okazuje się, że świetne oceny nie są jedynym wystarczającym czynnikiem, skłaniającym matkę do powrotu. <b>Kłamstwo oślepia łatwością adaptacji kobiety do nowego życia,</b> wypełnionego podróżami, przysłaniającymi przeszłość i zrywającymi więź z pozostawionymi dziećmi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;">Tęsknota wyostrza spostrzegawczość, ale zarazem wzmaga sceptycyzm.</span></b><span style="font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;"> Uwadze chłopca nie umyka więc żaden szczegół ze zmian zaszłych w aparycji matki – siwe kosmyki, twarz pokryta siecią zmarszczek i swoiste „skurczenie”, polegające po prostu na dorastaniu chłopca. Dla Jasmine i Jamie’go dorastanie odbywa się zbyt szybko, a polega na całkowitym wyzbywaniu się złudzeń. Z jednej strony zwielokrotnia to samodzielność i poczucie odpowiedzialności, z drugiej, grozi nieufnością i cynizmem. Zawsze posłuszny Jamie pragnie prawdy i wciąż wysuwa postulat jej odkrywania. Nawet praca domowa staje się pretekstem do jej poszukiwania, a ckliwe i zakłamane wypracowanie podyktowane przez matkę może być tylko pożywka litością nauczycielki i kpin rówieśników. Dzieci, skupione jedynie na bieżących wypadkach, całą winę kojarzą z tym, czego stają się świadkami – na przykład epicentrum kłótni małżeńskiej dla dziecka nie stanowi niezrozumiana decyzja matki, lecz rozlany sok.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"> ✩</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;"></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Próby podejmowane przez rodzeństwo,
mające na celu przywrócenie normalności ich wykolejonej codzienności
przybierają różne postacie, a w dziecięcych działaniach uwidacznia się <b>poruszająca zaradność i roztkliwiające
starania dorównania dawno utraconej normalności</b>. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Obietnice rodziców okazują się być
bez pokrycia, a plany lepszej przyszłości w nowym miejscu – płonne i mamiące
kłamliwością. Przeprowadzka z Londynu do Lake District nie może nic zmienić,
jeżeli nie nastąpi <b>diametralne
przeobrażenie w mentalności samych dorosłych</b>, którzy jednak coraz wygodniej
panoszą się w <b>ciepłych gniazdach własnych
potrzeb, zagłuszanych doraźnymi środkami</b>. Nie pomagają przenosiny do nowej
szkoły i czysta karta w oczach rówieśników – szybko do chłopca znów przylgną
poniżające przydomki, odnoszące się do jego odmienności, inteligencji i
wrażliwości artystycznej. Dziwak, baba, bystrzak to słowa, którymi opisują
chłopca szkolne urwisy i szybko okaże się, że <b>najlepszą płaszczyzną porozumienia jest status odszczepieńca</b>. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"> ✩</span></span></div>
<div>
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Przyjaciółką i powierniczką Jamie’go
stanie się prześliczna <b>Sunya</b>, które
jako pierwsza wyczuje w chłopcu bratnią duszę – superbohatera, wraz z którym
będzie mogła ocalać tysiące ludzkich istnień każdego dnia. <b>W tej niewinnej zabawie czai się dojmujące pragnienie własnego
wybawienia z matni odtrącenia</b> i napiętnowania znamieniem „innego”, a więc
gorszego, zasługującego jedynie na śmiech i kpiny. Odpowiednikiem koszulki
Spider Mana będzie u Sunyi <b>olśniewająco
biały hidżab</b>, powiewający, niczym peleryna superbohaterki, a zarazem
skrywający nęcącą chłopca tajemnicę – gęste, ciemne włosy dziewczynki. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK-gfsk_ED2jB6ZZv58-GnVEyZxQcwpRHMLN1H4yWd_B3LuV4iCBDvK_OiwUvkerQRep0Sl6TqCG_xqoEZVPbr-Mrw7rBhu8b_EM6nGjVWATWP8gOXIIs1Tf-eyl44xT1km_IaYHbnn-J0/s1600/Rose.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK-gfsk_ED2jB6ZZv58-GnVEyZxQcwpRHMLN1H4yWd_B3LuV4iCBDvK_OiwUvkerQRep0Sl6TqCG_xqoEZVPbr-Mrw7rBhu8b_EM6nGjVWATWP8gOXIIs1Tf-eyl44xT1km_IaYHbnn-J0/s640/Rose.jpg" width="640" /></a></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Sunya to córka weterynarza i
lekarki, a <b>dostatek i rodzicielska
miłość do pewnego stopnia mogą zrekompensować niechęć rówieśników</b>. Zmuszona
do samotniczych zabaw Sunya zaskakuje inwencją i fantazją, dając się poznać
jako autorka niestworzonych, lecz porywających opowieści. Równocześnie z wielką
wyrozumiałością i roztropnością uczy Jamie’go, na czym polega jej wiara, budząc
respekt również w czytelniku swą imponująca wiedzą i głębią wiary oraz
poczuciem słuszności przekonań. <b>Odmienność
– tak jasna i klarowna w oczach dzieci – umyka dorosłym, wiecznie odwróconym</b>,
by nieszczęśliwe pociechy mogły w końcu skonstatować własną <b>niewidzialność</b>, która jednak okazuje
się nie być „taką fajną umiejętnością”. Poczucie własnej znikomości będzie
kolejnym komponentem dziecięcej wrażliwości, przy czym analogia do <i>„Siedmiu minut po północy” </i>narzuca się
sama.</span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"> ✩</span></span></div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">"Wszystkie fakty, silne i
konkretne, wielkie i prawdziwe, rozsypały się z łomotem jak budynki podczas
trzęsienia ziemi."</span></i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">[<i>Ibidem</i>, s. 248]<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Trudność godzenia się ze stratą i
równocześnie akceptacją cudzych zachowań znakomicie ilustruje Jasmine, która
opowiada braciszkowi o swoich pięciu pluszowych misiach. Utrata jednego z nich
stała się dla dziewczynki katalizatorem sentymentu i przywiązania do pozostałej
czwórki. Pozornie błahe dziewczęce wspomnienie stało się dla niej pryzmatem
roztropności i współczucia, przez który spogląda na surowego, a przecież
również dryfującego w rozpaczy ojca, równocześnie uciekając odeń, jak i pragnąć
jego aprobaty. <b>Trudność zrozumienia
niektórych zachowań polega właśnie na autopsji, która łamiąc nas, jednocześnie
zaszczepia w nas ziarno współczucia, wyrastającego na glebie własnego
cierpienia</b>.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"> ✩</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">Do
świata Jamie’go wejść bardzo łatwo</span></b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">
– dzięki płynnej narracji, pozbawionej dialogów, lecz nie monotonnej. Kwestie
bohaterów oddane zostały poprzez mowę zależną, silniej jeszcze wiążącą nas z
głównym bohaterem i umożliwiającą mocniejsze przeniknięcie w tkanki historii. <b>O wiele trudniej jednak wyjść z tej
rzeczywistości</b>, skrzącej się od zabawnych sytuacji, ciepłych niuansów, uwypuklających
bolesne zmagania chłopca z rodzinnym sekretem. <b>Nie sposób domknąć subtelnej okładki, nie spoglądając pytająco na urnę,
która przecież sama również była pełnoprawną bohaterką</b> – piastowana przez
ojca niczym żywa dziewczynka. Odruchy opiekuńczości wobec przedmiotu, choć
poruszające, nieco dręczą czytelnika, kiedy widzi on dwójkę samotnych,
odtrącanych, a wciąż ufnie czekających dzieci. Książka pozostawia w nas pytania
o <b>zasadność pielęgnowania w sobie
nienawiści i poczucia krzywdy, hodowania upiora żałoby i proces godzenia się ze
stratą. Wyrastają przed nami pytajniki o winowajcę i skrzywdzonego</b> – bo przecież
nie ulega wątpliwości, że postacie rodziców mienią się ambiwalencją, a
ferowanie wyroków jest aż nazbyt kuszące w swej łatwości.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"> ✩</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><i><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">„Moja siostra mieszka na kominku”</span></i></b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"> dla mnie jest <b>prześliczną,
choć czasami gorzką opowieścią o miłości pomiędzy rodzeństwem</b>, niemym
wołaniu o pomoc, żebraniu o uwagę i ciepło czułości. <b>Znalazłam w niej więcej, niż mogłam pragnąć</b>, a to za sprawą
niezliczonych analogii, dygresji i znakomitych, opartych na prostocie i
szczerości porównań. Wydaje mi się, że nie bez znaczenia jest <b>fakt mojej własnej głębokiej więzi siostrzanej</b>,
złożonej z ogniw, kutych w przeróżnych kruszcach – zaufania, oddania, gotowości
i bycia, ale przecież też naturalnych nieporozumień
i chwilowych rozstań… <b>Skrajność emocji,
mentalne przeobrażenia, formuła rozstania i dojrzewanie do porzucenia
pięcioletnich nawyków oraz ulga</b> i świadomość koniecznych w rzeczywistości
dysonansów to budujący morał tej opowieści. Wydaje mi się, że szczególnym
walorem jest również kompozycja otwarta, a swym niedomknięciu pozostawiająca
nas w domysłach nadziei.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Autor:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Annabel Pitcher</span><span lang="EN-US" style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Tytuł:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> <i>“</i></span></span><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"><i>Moja siostra mieszka na kominku”</i></span><span lang="EN-US" style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Tytuł oryginału:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> <i>“</i></span></span><span style="font-size: 7.5pt;"><i>My Sister Lives on the Mantelpiece”</i></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Wydawnictwo:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">Papierowy Księżyc</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Strony:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">285</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Ocena:5</span></b><span style="font-size: 7.5pt;">/7</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"> ✩</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Zastanawia mnie, jakie pytanie w
Waszych głowach powstały po lekturze książki młodziutkiej Annabel Pitcher. Czy choć trochę Was przekonałam do odmienności tej powieści na tle innych, a moje pełne wdzięczności dla Klaudyny zamyślenia potwierdziły otwierające zapis wrażeń zaproszenie do spotkania wyjątkowego? Czy
czytając tego rodzaju historie łączycie je z Waszymi osobistymi historiami?
Jakie są Wasze reakcje na kamienną obojętność opiekunów pozostawionych samym
sobie dzieci? A może znacie podobne, godne polecenia powieści – wymagające chwili
na oddech, lecz wzbogacające oczyszczeniem i pogłębieniem wrażliwości. Chętnie
poznam Wasze wrażenia i poszukam podobnych lektur. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Z całym naręczem majowych bzów</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">ślę nieco zamyślone uśmiechy</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Karpacka Biel</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-69718129399657033932017-04-26T20:30:00.001+02:002017-04-27T07:24:25.796+02:00Próżnia spojrzeń - Jack Ketchum "Dziewczyna z sąsiedztwa"<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Nasz pierwszy dom, zbudowany na
przedmieściach przez moich dziadków pysznił się typowo powojenną przysadzistą
bryłą. Jego głęboko osadzona w ziemi graniastość drwi sobie do dziś z wszelkich
możliwych niebezpieczeństw – erozji czy nawałnic, budząc zaufanie i pewną
tkliwość swoim podobieństwem do otaczających go kubistycznie regularnych domów
jednorodzinnych, a jednocześnie odmiennością sentymentu. Świeża pamięć
nieostygłych jeszcze zgliszczy Wielkiej Wojny skłonił budowniczych do <b>zaadaptowania potrzeby bezpieczeństwa na
architektoniczny projekt</b>, w solidności budulca i kanciastej niewzruszoności
upatrując <b>niezdobytego azylu</b>.
Ciepłota cegieł pozostawiała na palcach pyliste cętki, a korzenie lodowych
świerków, magnolii i leciwej śliwy ocierały się o fundamenty <b>piwnicy – miejsca, od którego stroniłam,
przejmującego grozą ciemności i tajemnicy</b>. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoTuRt0CDTMiwmn3x4e2IGOdGTiw3SpxwHZ0rhnOOoq-EtgteEBfLrO4IlNjiLzQThYVORWTzvZBz1F1gVtzd-ATTsCeO-dD6ps6spbJ_So9Ix4jTmRxP-HuuJALC6qio7qzDxOmOHE2R3/s1600/Inkaust.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoTuRt0CDTMiwmn3x4e2IGOdGTiw3SpxwHZ0rhnOOoq-EtgteEBfLrO4IlNjiLzQThYVORWTzvZBz1F1gVtzd-ATTsCeO-dD6ps6spbJ_So9Ix4jTmRxP-HuuJALC6qio7qzDxOmOHE2R3/s640/Inkaust.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Być może i dla Was ta cześć domu
jest przestrzenią wywołującą liczne wspomnienia czy skojarzenia. Dziś mi samej piwnica
kojarzy mi się z <b>chłodnym zapachem
zaciemnionej spiżarni, miałkich trocin warsztatu i suchego węglowego chrzęstu</b>,
lecz dziecięcy irracjonalny lęk odżył, wskrzeszony przenikliwym ziąbem schronu,
zbudowanego przez Williego Chandlera – nieobecnego bohatera powieści <b>Jacka Ketchuma</b>. W jego powieści pt. <b><i>„Dziewczyna
z sąsiedztwa</i></b>” przestrzeń ucieczki przeobraża się obłędem okrucieństwa w
gabinet kaźni. Autor opiera <b>fabułę na
przenicowaniu schematu sympatycznej dziewczęcej postaci, sowicie oprószając historię
rdzawymi gwoździami bezwzględności</b>. Zmusza tym samym czytelników do
wcielenia się w rolę świadków – <b>milczących
własnym zhańbieniem i współwiną</b>, z oczami rozwartymi w bezbrzeżnym
zdumieniu, wydających nieme przyzwolenie zbrodni dokonywanej w pełni słońca. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><i><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">„Dziewczyna z sąsiedztwa</span></i></b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">” to lektura porażająca dotkliwością niezasłużonych
krzywd, <b>zbita z szaleńczych w swej
okrutniczej finezji oprawców tortur, nadziana na szpikulec wstydu i tchórzostwa</b>.
Tu, idylla wakacji ulega zawieszeniu – zamrożona głuchotą betonowych ścian,
zbrojonych stalą i bestialstwem wciąż powiększającego się grona gapiów i
siepaczy. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<br /></div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><i><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">"Nadszedł czas, kiedy nawet winny
musiał wykazać się niespotykaną niewinnością."</span></i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">[J. Ketchum, <i>„Dziewczyna z
sąsiedztwa"</i>, s. 264]<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Słyszymy o perfidii słów,
rozwarstwiających ościeniem kpiny żywe, a najtkliwsze tkanki wrażliwości i
godności, sięgających aż do rdzenia jestestwa, lecz zbyt rzadko zastanawiamy
się nad mocą spojrzenia. Jack Ketchum z wielomównych, pustych beznamiętnością,
szklących się żądzą czy zasnutych bielmem obojętności spojrzeń tka swą pajęczo
lepką przerażeniem powieść, uwydatniając rolę postronnych świadków. <b>Hipnotyzując brutalnością, nie pozwala
odbiorcy przymknąć powiek</b>, rozmyślnie wytrącając z wygodnego, lecz błędnego
przekonania o własnej nienaruszalności. U niego wakacje nie są czasem
wytchnienia, przyjaźni, beztroskich zabaw i rozluźnienia małomiasteczkowych
obyczajów, a <b>dziewczyna</b> z sąsiedztwa
nie jest dobrze znaną dziewczynką, mieszkającą w domu po drugiej stronie ulicy.
<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">Dobrze
sytuowany czterdziestolatek</span></b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"> dokonuje
mentalnych wykopalisk, cofając się do wakacji, kiedy promienie letniego słońca
igrają na falach, spłowiałych otoczakach i dziecięcych główkach, zaszczepiając
poczucie odrealnienia i zacierając czas. Mimo wszystko światło ma w sobie jakąś
niepokojącą <b>matowość</b>, jako podejrzane,
zbyt powszednie, zbyt oczywiste zjawisko. Stupor lata przerywa przymusowa
przeprowadzka sióstr, które – jak to w ciasnocie peryferyjnych osiedli bywa – z
miejsca stają się atrakcją, przy czym <b>walor
rekreacyjny nabrzmiewa tutaj krwawością i sinością sadyzmu</b>. W codzienne
rozrywki mieszkańców Laurel Street powoli zakrada się <b>upiór braku litości</b>, szaleńcze widmo, badające granice w wstydu,
bólu – <b>żongler amoralności</b>,
druzgoczący wolę szantażem, <b>wynaturzający
dziecięcą ciekawość świata w etyczno-somatyczną aberrację, pławiącą się w
słodyczy cudzej krwi i niewinności</b>.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">"Laurel Avenue” było ślepą ulicą,
po której chodziło się środkiem."</span></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">[<i>Ibidem</i>, s.45]<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">Laurel
Avenue</span></b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"> składa się z trzynastu
domów, a centrum życia towarzyskiego dzieciaków ze Ślepej Uliczki jest dom
Chandlerów – zawsze otwarty na przyjęcie gości, chętnie korzystających z tego
przywileju. <b>Tutaj nie istnieje status gościa – wszyscy są domownikami.</b> Samotna
matka elektryzuje pociechy sąsiadów swą charyzmą i ujmującą nonszalancją.
Dorastającym chłopcom imponuje jej bezpośredniość i wulgarność, w zagadkowy
sposób połączona z pogodnością. Dzieciaki chłoną w siebie jej opowieści,
wyłaniające się z tumanów papierosowego dymu, wdzięczne za jej wyrozumiałość
wobec zakazanych przyjemności – alkoholu czy papierosów. Soczyste dosadnością,
demoralizujące anegdoty zagryzają ciastkami, popijają chłodnym piwem czy colą i
słuchają szlagierów, dziwnie oderwanych od rzeczywistości.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Dzieci są tak różnorodne, jak tylko
być mogą, lecz właśnie w tym zróżnicowaniu migocze podobieństwo do znanego nam
świata, a stąd z kolei płynie nasza niezgoda na toczące się wydarzenia.<b> </b>Mamy więc <b>braci Chandlerów </b>– wiecznie umorusanego <b>Ralphiego</b>, <b>Willego</b> i
jego brata bliźniaka <b>Donnego</b>. Syna
pijaka – <b>Eddiego</b>, którego imię jest
synonimem kłopotów. Nieustannie lawirując na granicy norm, doprowadza
towarzyszy zabaw do obłędu. Kiedy ruchliwy Eddie popada w zamyślenie, staje się
rezonatorem dziwności, każąc przeczuwać jak najgorsze. <b>Denise</b> to dwunastoletnia kasztanowo włosa dziewczynka, obsypana
cynamonem piegów, wybuchowa, lekkomyślna szyderczyni, której sadystyczne zapędy
dorównują niemal w swej brutalności braku zahamowań Ruth. Wraz ze swoją Eddiem stanowią groteskowy duet
katów. Przeciwwagą patologicznej rodziny Crockerów są <b>Robertsonowie</b>. Erudycyjną definicją ich córki <b>Cheryl</b> byłaby <i>„Alicja w
krainie czarów”.</i> Szczupła, smukła brunetka, cicha i opanowana, w
przeciwieństwie do swej hałaśliwej przyjaciółki z miejsca budząca sympatię. Cała
czeredka, złożona jeszcze z kilkorga innych pociech jest portretowana przez
Dave’a – wciąż stawiającego się w opozycji do pozostałych. <b>Skąd w dzieciach
inwencja do coraz wymyślniejszych tortur, skąd zaciętość i brak zahamowań przed
ciosami?</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">"Ale zawsze zostałeś złapany.
Komandos nigdy nie wygrywał."</span></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">[<i>Ibidem</i>, s. 54]<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Jack Ketchum buduje swoją powieść
na mocnych fundamentach, z których na czoło, obok obojętności i immanentnego
zła wysuwa się <b>motyw gry</b>, w swej
wynaturzonej formie właściwie wykluczającej losowość. W porażającej
bestialstwem i perfidią bezmyślności igraszce <b>ofiarą staje się nie tyle najsłabszy, co wyklęty</b>. O ile jeszcze na
początku komandos wybierany jest na drodze przypadku, o tyle później, wraz z
rozgałęziającą się liczbą uczestników i ilością niepisanych zasad, celem
żołnierzy bez broni staje się samowolna ofiara. Ogniwem zaostrzającym zasady
gry staje się Denis, dorównująca w nieprzewidywalności bratu. Jej niepokojąca niesamowitość
polega na inklinacji do upokorzenia w klęsce. Sama nad wyraz okrutna z
upodobaniem poddawała się egzekucji, jakby badając splot własnej i cudzej
podatności na ból i jego wieloznaczny deputat. <b>Zabawa nieustannie ewoluuje</b>, nawet i wówczas, gdy <b>ostatecznym celem myśliwych staje się –
niewinna, spętana cudzą wolą istota</b>.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Gra należy do jednej z tych
tajemniczych i nieco absurdalnych zabaw dzieci, niestrudzonych eksploratorów
świata, <b>zdumiewających bezwstydnością i
brawurą, zakrawająca chwilami na potworność</b>. Jej <b>zasady powstają w rytm instynktów, przeformułowywane akcydentalnością i
złowieszczymi impulsami</b>. Podział grupy jest banalnie prosty i opiera się na
wytypowaniu jednostki predestynowanej do porażki, której ceną jest fizyczna i
duchowa krzywda. Ból ciała dopiero mgliście przepowiada upokorzenie, którym
coraz wymyślniejszymi sposobami drążyć będą mentalność ofiary rówieśnicy.
Zastanawia, na ile bezskuteczność oręża buduje morale komandosa, na ile zaś
rozjusza żołnierzy, prowokując ich do kreatywności sadyzmu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><i><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">"Dziecko było stworzone do tego, by
znosić upokorzenie albo przed nim uciec."</span></i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">[<i>Ibidem</i>, s. 142]<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Miodowe, gorące promienie
słoneczne, igrające na piaszczystej plaży blakną pod eteryczną pastelowością
rudowłosej <b>Megan Laughlin</b>, zielonookiej
dziewczynki – jednej z dwóch sióstr przygarniętych przez Ruth. Okoliczności
poznania są równie baśniowe, co otoczenie, w którą wpisana zostaje pierwsza
scena – Megan, spotkana przypadkowo na Wielkiej Skale, staje się podobna
ondynie, kuszącej niepochwytnością ucieleśnieniu młodzieńczej miłości o
przejrzystym spojrzeniu. <b>Meg byłaby
istota doskonałą</b>, gdyby nie piętno, jakie odcisnął na jej ciele i duszy
tragiczny wypadek, w którym zginęli jej rodzice, a młodsza siostrzyczka uległa
trwałemu kalectwu. <b>Szrama</b> jest
równie zagadkowa, co imponująca, a w jednoczesnej fascynacji blizną tkwi obawa
poznania jej sekretu, bo chociaż David nieprzemożnie pragnie zgłębić tajemnicę
dziewczynki, <b>poznanie jednak, miast
budować porozumienie – rodzi dystans</b>. Nagle słowa stają się trudnymi do
wypowiedzenia, zatrzymują się w gardle pustką, a chłopiec paradoksalnie czuje <b>się mniej ważny, jako zwykły chłopak ze
zwykłą historią</b> – kochany przez troskliwych rodziców, którzy nawet jego
kilkugodzinną nieobecność traktują jako symptom niepokojący i wymagający
interwencji. Nie każdy jednak ma takie szczęście, a chłopczyk szybko dostrzeże,
jak wątła sjest więź scalająca jego rodzinę. Wyrok usłyszany w wieku siedmiu
lat stanie się ciosem ogłuszającym niepojętnością i wydzierającym ze świata
złudzeń.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQYxPvuhQ1bkpo7TxRaGMxXLv8hiG0B87YTfOvJ90ozi-5pw_fpU-UvgpLgq3ClRsmH_vyDcmd3CgLe8QJIDgH8jKuokcatk9Ut0wgX5y29HrLMdAFcCn-gJsFbsIhXgTMmE1ktsXOi6Bi/s1600/zbrodnia.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQYxPvuhQ1bkpo7TxRaGMxXLv8hiG0B87YTfOvJ90ozi-5pw_fpU-UvgpLgq3ClRsmH_vyDcmd3CgLe8QJIDgH8jKuokcatk9Ut0wgX5y29HrLMdAFcCn-gJsFbsIhXgTMmE1ktsXOi6Bi/s640/zbrodnia.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Meg jest elementem nieprzystającym
do Laurel Avenue z kilku względów, a najważniejszym jest <b>noszenie w sobie tragicznej historii</b>, odpychanej sielankowością i
uładzeniem Ślepego Zaułka. <b>Niewinne
piękno, naznaczone sieroctwem, rwące się ku sztuce</b>, niebywale, wręcz <b>kwiatowo delikatne</b> mierzi otoczenie, do
którego zostało wtrącone – przestrzeń wrogą w swym nieprzygotowaniu i odium
wobec istoty tak odmiennej. Megan musi wyrzec się siebie dla świętego spokoju,
choć ma świadomość, że nawet zupełne oddanie oraz przekreślenie własnej
osobowości i upodobań nie zapewnią jej bezpieczeństwa, nie mówiąc już o akceptacji.
Na ślepej uliczce nie istnieje bowiem żadna rękojmia suwerenności. <b>Brak tu miejsca na akwarelową ciszę
kontemplacji, artystyczne porywy, subtelność</b>. <b>Rozwój jest przedmiotem wzgardy</b>, zaogniającym nienawiść, a <b>dojrzewanie – biologicznym piętnem</b>,
wieszczącym społeczne i mentalny upadek.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><i><b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">„Jednak z dziecmi nie jest w
porządku. </span></b></i></span></blockquote>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><i><b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Nigdy nie będzie.” </span></b></i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">[<i>Ibidem</i>, s. 123]<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Megan winna jest nie tylko swoją
odmiennością, ale również ponadprzeciętną odwagą. Imponująca siła oddziaływania
jej nonkonformizmu przeobraża się wkrótce w pogardę, żywioną strachem miernych
świadków, niegodziwych, nikczemnością wyściełających niedostatki własnej duszy.
W wyniku tego strachu <b>Dave dopuszcza się
separacji swych uczuć od Meg, uciekając od ideału</b>. Cechą dystynktywną Megan
staje się jej bezbronność i wtrącenie na pozycję z góry straconą. Ponadto
przeciwstawia się ona uświęconej zasadzie bezwzględnego posłuszeństwa dorosłym,
wobec czego <b>jej rezystancja jest nie tyle
walutą wykluczenia, co źródłem strachliwego podziwu</b> dzieci i szału dorosłej.
Jedyną bronią dzieci może być przekora, akty dewastacji, poczytywane za
wandalizm, skrytość, a Megan swoim męstwem w asertywności ściągnęła na siebie
wściekłość przerażonych nieletnich i rozwścieczonej, zaciętej Ruth. Heroizm
Megan jest chwilowy, lecz głęboko zapadający w serce. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Siostra Meg, dziewięcioletnia <b>Susan</b> w swej kruchej bezbronności
przywodzi na myśl <b>syrenkę o
przejrzystych zielonych oczach</b>. Tymi szmaragdowymi oczyma przywoływać będzie
swoją siostrę – jedyną stronniczkę w obcym świecie, jej wzrok mieści całą gamę
emocji: od tkliwości siostrzanego porozumienia i pytającej troski, poprzez
zaufanie, aż po gorączkę paniki. Sama Susan tkwi <b>zawieszona pomiędzy wypieraną</b> w
rozpaczliwym, prawie zwierzęcym odruchu obronnym <b>świadomością tortur siostry</b>, a układaniem puzzli, czytaniem,
ciastka popijając chłodnym mlekiem. Panicznie boi się Ruth, szarpana niewyobrażalnym
lękiem przed ewentualnymi konsekwencjami niesubordynacji siostry. Naturalna
skłonność do ucieczki przed cierpieniem przybiera u niej formę całkowitego
wycofania się, odcięcia od świata.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><i><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">"My, kobiety, powtarzamy te same
błędy co nasze matki, zawsze ulegając mężczyznom."</span></i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">[Ibidem, s. 218]<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Z czasem sekret dzieci, tak
skrzętnie przez nie ukrywany zostanie przekazany instancji wyższej – <b>Ruth, którą trudno sytuować w którymkolwiek
ze światów</b>. Zgorzkniała kobieta balansuje na ich granicy, nie przynależąc <b>ani do sfery moralnej odpowiedzialności</b>,
ani – przez wzgląd na metrykę i etyczną deprawację <b>– do świata kształtujących się dopiero tożsamości</b>. Pierwsze oznaki
starzenia nie są w stanie przysłonić coraz bardziej zaniedbywanego naturalnego
piękna, postradanego wraz ze złudzeniami. Jej zwichnięta osobowość obnaża
kobietę zdegenerowaną aż do rdzenia tożsamości, <b>nałogową oprawczynię, której krwiobieg pulsuje gęstym jadem kłamstwa,
ale i dezorientacji w labiryncie własnych łgarstw</b>. <b>Abnegatka</b>, unosząc się na fali alkoholowego odurzenia, często
roztacza przed dziecięcym audytorium swoje deliryczne wizje, mieszając
wspomnienia z zelżywością zarzutów wobec rzeczywistości. Ostrej krytyce poddaje
<b>kobiecość, jako kwintesencję wyuzdania</b>,
odstręczającą nakierunkowaniem na zmysłowość, w poniżaniu innych upatrując
drogi załagodzenia własnych obaw i niespełnionych aspiracji. Nietrudno zauważyć,
że prócz rozkoszy czerpanej z krzywdzenia niewinnej i bezbronnej Ruth, kobieta <b>nie wzdraga się także przed samobiczowaniem
słowami</b> – jej <b>mizoginizm jest
przecież ostrzem obosiecznym</b>, wymierzonym przeciwko jej samej – istocie
boleśnie naiwnej, złamanej własna wiarą i posłuszeństwem. Macierzyństwo jest
sytuowane przez nią w kategoriach błędu, zamieniającego kobietę na coraz próżniejsze
naczynie, a miłość zredukowana wyłącznie do popędu. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Ruth imponuje chłopcom swoją
swobodą, a <b>oszałamiające nieskrępowanie
mieni się gorączką somatyczności</b>. Sama kobieta stanie się jednak prędko
maską kabotyństwa i rozkładu. W swym <b>absurdzie
dociekań</b>, których na przykład figurą może być wnikliwa analiza reklamy
szminki, <b>za każdym razem objawia swoją
słabość</b>, podkopywaną zazdrością o młodzieńczy urok niewinnej Meg,
zaklinającej jej nieskazitelność w braku aprobaty dla faktów. <b>Niewygodną prawdę zanurzy w strugach krwi</b>,
<b>zawiść przekuje w wachlarz coraz
bardziej wyrafinowanych tortur</b>, pobudzając młode, a już wykolejone
chłopięce umysły do zadawania jak najgłębszych ran, mających się już nigdy nie
zabliźnić. Zarzewiem okrucieństwa kobiety jest <b>poczucie krzywdy, sączące się z ran porzucenia</b>, wciąż nie zasklepionych
i jątrzących się trucizną nienawiści, kierowanej przeciwko nieskazitelności.
Sama niegdyś postradała to, co miała najcenniejszego w imię mrzonek, teraz zaś
mści się na Meg. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Jej obecność jest wyczuwalna nawet
po jej wyjściu, przeszywając powietrze wibracją niebezpieczeństwa. <b>Reżyserka zbrodniczego procederu z wolna
zaczyna tracić rozeznanie</b> pomiędzy jawą, wspomnieniami i projekcjami wyobraźni.
Kieruje nią niezwalczony przymus zadawania cierpienia, w braku szacunku do
słabszych i samej siebie. Według Ruth <b>kobiety
są żałosne swoją bezsilnością, nie do wykorzenienia</b>, a ofiarność zasługuje
na najwyższe potępienie. <b>Co jednak
powinno znajdować się na szczycie drabiny aksjologicznej? Czyżby ślepy egoizm
stanowił porękę bezpieczeństwa?</b> Ruth paralizuje swą wężowością, w jej
oczach brak iskier życia – ze zwierciadeł duszy zamieniają się na ziejące
pustką otwory, a ona sama emituje wilgotny chłód obłąkanej siepaczki. Kobieta
nieustannie pogrąża się w desperackim poczuci winy, podsycając płomień wstrętu do
samej siebie. Przepala ją poczucie winy za odejście męża i przeklinając przynależność
do słabej płci, niezdolnej przykuć do siebie mężczyzny.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><i><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">"(…) złość, nienawiść i samotność są
niczym pojedynczy przycisk, czekajacy na palec, który poprowadzi człowieka do
destrukcji."</span></i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">[Ibidem, s. 167]<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">Koszmar
wpleciony w powszednie życie</span></b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">
wzbudza przeświadczenie, że dramaty dziecięcej izolacji i krzywd, zadawanych za
przyzwoleniem dorosłych nieustannie toczą się za naszymi ścianami. Prawda, nie
w tak dojmującej skali, lecz podobnie niesprawiedliwe i niezasłużone, łamiąc
kruche podstawy dopiero zawiązujących się zalążków charakterów i upodobań. Najbardziej
chyba w potwornym koszmarze betonowej celi <b>dojmuje
wyciszenie izolacja i splot makabrycznej gry z sielankę wakacji</b>. Zmowa
milczenia dźwięczy głucho, ocieniając zwykłe dziecięce gry, letnie
przyjemności, przekąski, spacery i rutynę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">Schron</span></b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"> został zbudowany w paranoicznej potrzebie
bezpieczeństwa przez Williego Seniora, wiedzionego niepokojem kolejnych politycznych
fluktuacji. Mężczyzna postanawia zapewnić sobie niezniszczalną enklawę, która
osłoni go przed wszelkimi klęskami. Jednakże przestrzeń, która ma stanowić
gniazdo ucieczki przed światem, przeobraża się w <b>scenę odstręczającego spektaklu, którego każdy kolejny akt coraz
mocniej poraża natężeniem bestialstwa, sadyzmu, krwawego nałogu</b> zadawania
krzywd i badania granic tolerancji dziewczęcego ciała na poniżenie i ból.
Wilgoć i ciemność, chłód, bijący od zbrojonych betonowych ścian starannie
wygłuszają wszelkie dźwięki, skłaniając do kolejnych ciosów w poczuciu
niekarności. Metal, beton i piach są niczym tworzywo bezwzględności,
haniebności i bezwstydu stoczonych aberracją umysłów. To miejsce idealne do
straszenia i tak też traktują je dzieciaki, nie przeczuwając, jak niebawem
wzrośnie jego atrakcyjność, kiedy dopuszczenie do gry nowego zawodnika zamieni
je w <b>salę tortur</b>. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">Czytając, zastanawiamy się, po co
narratorowi ta bolesna introspekcja<b>. Czy
nie wygodniej i bezpieczniej byłoby odciąć się od przeszłości?</b> Wyparcie,
choć komfortowe jest chyba w tym przypadku niemożliwe – <b>przeszłość wciąż powraca, jeżeli nie w reminiscencjach piwnicznych
spektakli, to w spojrzeniu byłej żony</b>, która nadwrażliwość po tragicznym
wypadku przypłaciła obłędem. Dorosły już Dave, definiując cierpienie sięga po
obrazową metaforę, w której ból jest pasożytem, z wolna przejmującym kontrolę
nad nami, wypierając niebawem naszą własną tożsamość, która raz postradana,
nigdy już nie powróci. Jest to chyba jeden z najbardziej przejmujących, choć
nieco konwencjonalnych obrazów i będzie on w powieści stale rozwijany.</span><b style="font-size: x-large; text-align: center;"> </b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="line-height: 18.4px;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><i><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"> „Dziewczyna z sąsiedztwa”</span></i></b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"> wydaje się być <b>gorzką
skargą</b> na pomijanie potrzeb dzieci – zamykaniu się na ich głos, odwracaniu głów
wówczas, gdy należy patrzeć. Ruth, motywująca do katowania, sama przecież będąc
ofiarą staje się upostaciowaniem posępnej siły zbrodniczej edukacji. Transgresyjność
jej postaci, agresja i miotanie się pomiędzy nałogiem, drążącą ją chorobą,
labilnością emocjonalną czyni z niej dłuto, rzeźbiące w podatnych na sugestie
umysłów, które przecież same lgną do mentorki, potrzebują aprobaty,
przypochlebiając się, by uzyskać to, co najbardziej je nęci. W przypadku dzieci
będzie to zaspokojenie niezdrowej, patologicznej wręcz fascynacji cudzym
cierpieniem, ale przecież również próba dookreślenia własnych emocji i wrażeń,
instynktów, wymykających się racjonalizacji. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwO4VvhZdgzTg3BJX4dQmy52EKpCS_KVcngVA71KyrBOyB-d8ZOh7VyaNBgDlOP7XKC54ZtypGa5DzYK8hoCFNkg1No_jSHgP1A53AdVs86f5GOcPavINocfRCiVwZPIwSD0j7FYZEuzj8/s1600/zielonewinogrona.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwO4VvhZdgzTg3BJX4dQmy52EKpCS_KVcngVA71KyrBOyB-d8ZOh7VyaNBgDlOP7XKC54ZtypGa5DzYK8hoCFNkg1No_jSHgP1A53AdVs86f5GOcPavINocfRCiVwZPIwSD0j7FYZEuzj8/s640/zielonewinogrona.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Miasteczko, zastygłe w ufności
mieszkańców, pogrążone jest w błogiej niewiedzy, lecz kiedy pojedyncze głosy
próbują przebić szklany klosz milczenia – niewiarygodna zbrodnia zakrawa na
cierpki i mało zabawny żart. Pasywność, wina braku zaufania, konformizm i
żałośliwe próby odwrócenia biegu zaszłych już wydarzeń stanowią posępną tkankę
tej wyjątkowej powieści – smagającą mnie tysiącem refleksji nad naszym trwaniem
wyłącznie w naszych życiach. Przede wszystkim zastanawiam się, gdzie przebiega
granica pomiędzy wścibstwem, współczuciem a gotowością do pomocy? <b><i>„Dziewczynę
z sąsiedztwa”</i></b> poznałam dzięki mojej <b><a href="http://www.kreatywa.net/#" target="_blank">Kochanej Czarodziejce Klaudynie</a>💖</b>, której po septylionkroć dziękuję,
a podarowana opowieść stała się źródłem magnetyzującego przerażenia –
dosadnością opisów, uderzającą bezrefleksyjnością i miotaniem się na linie
moralności, splątanej uległością grupie. Teraz, znając ponurą historię zastanawiam
się, czy wiedząc o kryjącycm się w schronie koszmarze chciałabym go poznać…<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Autor:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">Jack Ketchum</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Tytuł:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> “</span></span><span style="font-size: 7.5pt;">Dziewczyna z sąsiedztwa”</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Tytuł oryginału:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> “</span></span><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">The Girl Next Door”</span><span lang="EN-US" style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Wydawnictwo:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">Papierowy Księżyc</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Strony:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">337</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Ocena:4</span></b><span style="font-size: 7.5pt;">/7</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: 7.5pt;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: 7.5pt;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: 13.3333px;">A Wy, czy znacie już </span><b style="font-family: "Courier New", Courier, monospace; font-size: 13.3333px;"><i>„Dziewczynę z sąsiedztwa”?</i></b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: 13.3333px;"> Co odkryliście w piwniczych mrokach? Czy Was również sparaliżowała strachem potworna gra? A może znacie podobnie ścinające lodem krew w żyłach opowieści kołyszące się na linie prawdopodobieństwa?</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: 13.3333px;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: 13.3333px;">Najcieplejsze uściski i pozdrowienia</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: 13.3333px;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: 13.3333px;">nadpisane na kołujących kwiatach </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: 13.3333px;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: 13.3333px;">gruszy i mahonii </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: 13.3333px;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: 13.3333px;">Karpacka Biel</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: 13.3333px;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: 13.3333px;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-28195342043691693732017-04-17T08:50:00.000+02:002017-04-17T08:50:56.811+02:00Ze snu w sen - "Partick Ness "Siedem minut po północy"<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Sny
zakradają się nieoczekiwanie</span></b><span style="font-size: 10pt; line-height: 115%;">,
często nieproszone, gęste od wspomnień i ciężkie od skłębionych lęków. Nie wiem, kiedy zaczynają się takimi stawać,
pamiętam jednak, że w dzieciństwie śnienie należało do moich ulubionych
czynności. Teraz często w środku nocy <b>otrząsam
się nagle ze snu-intruza</b>, przykładam dłoń do rozpłomienionego czoła i
spoglądam w okno. <b>Podobno to najlepszy
sposób, by jak najszybciej zapomnieć o koszmarze.</b> Drzemią domy, wczepione ufnie
w łagodne wzgórza, kominy wzdychają jeszcze smużkami sinego dymu. Ponad różnokolorowymi
dachami piętrzą się bukowe lasy, obrzeżone chłodem butelkowej zieleni sosen. W
noce pełni wszystko zalewa śmietankowo-srebrzysty lukier księżycowej poświaty,
a pejzaż staje się nierealną klechdą opuszczonej wsi.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Pewien
chłopiec miał koszmary.</span></b><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"> Spojrzenie w
okno sypialni nie mogło pomóc mu przepędzić złych snów, ponieważ widok
rozpościerający się za szklaną taflą stanowił przedłużenie onirycznych wizji<b>. Od wielu miesięcy wybudza się o tej samej
porze, z jednego koszmaru zapadając w kolejny, równie wyrazisty, okrutny
kaleczącą prawdą, domagającą się ujścia</b>. Chłopiec ma na imię Conor, a
granicę światów odmierza <b><i>„Siedem minut
po północy”</i>.</b> Tę niezwykłą opowieść otrzymałam od <b><a href="http://www.kreatywa.net/#" target="_blank"><i><span style="color: #4c1130;">Klaudyny</span></i></a></b>, która obdarowała mnie czymś więcej niż tylko czytelniczym
uwikłaniem w splątanie gwałtownych emocji. Wejdźcie, proszę snu ze mną, do <b>kołujących rzeczywistości jawy i snu
przeszywających drzazgami strachu, niezgody i dezorientacji</b>. Podłogę
zaściela gruby dywan z chroboczącego igliwia, ozdobiony trującymi jagodami,
stąpajmy więc ostrożnie. Milczmy, by nie spłoszyć trwożliwie drżącej odwagi.
Zasłuchajmy się w opowieść wiekowego drzewa, pocieszmy spojrzeniem chłopca<b>. Ważne, by wiedział, że go dostrzegamy. Wówczas
opowie nam swoją własną historię. <o:p></o:p></b></span></span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><b><br /></b></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHycVPKtmN-enyAJLwJ13b4J1_Sd1aaVUEGJujBeRPOpeVWFYc5ya1NvjPI6kauj3Ik6_hIPbGqLEdAhNEZtDDI8XGLfXGl7LAqmnPCcNFOqZNwc9mbB3AYaSmTsbOiNli1tUAIW-Cq0kX/s1600/motyl.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHycVPKtmN-enyAJLwJ13b4J1_Sd1aaVUEGJujBeRPOpeVWFYc5ya1NvjPI6kauj3Ik6_hIPbGqLEdAhNEZtDDI8XGLfXGl7LAqmnPCcNFOqZNwc9mbB3AYaSmTsbOiNli1tUAIW-Cq0kX/s640/motyl.JPG" width="640" /></span></a></div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><i>„Siedem
minut po północy”</i></span></b><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"> to ubogacająca
w trudną wiedzę, poruszająca, wielowarstwowa opowieść o relatywności prawdy i
żmudnym oswajaniu się z nią. Ness nie tyle nawet ukazuje proces ujarzmiana
lęków, co ich <b>afirmację i przyznanie się
do własnych słabości, samo w sobie będące aktem męstwa i zwycięstwem,
pozwalającym na przekroczenie granicy wstydu i przełamania ciszy</b>. To
wspaniała, lecz szarpiąca wrażliwością <b>historia
o wstydzie, przełykaniu dławiącej goryczy, bezgłośnym krzyku o dostrzeżenie
oraz walkę o postradaną powszedniość</b>. Nici powieści autor wysnuł z pomysłu <b>Siobhan Dovd</b>, której zamiar stworzenia
powieści o chłopcu został udaremniony porażką w starciu z chorobą. W takim
ujęciu <b>historia Conora staje się
przedłużeniem czasu, którego zabrakło Siobhan</b>, a Ness tym samym podejmuje
sztafetę <b>„rozrabiania”,</b> jak sam
określił w przedmowie swój proces twórczy. <o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"></span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><br /></span>
</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large; line-height: 115%;">☆</span></div>
</div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="line-height: 115%;"> "</span><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> – Bo czy jeśli nikt cię nie widzi – <i>mówił potwór, idąc coraz szybciej</i> – to czy naprawdę istniejesz?"</span></span></b></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;">[P. Ness, <i>„Siedem minut po północy”</i>, s. 156]<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Introdukcją historii staje się <b>cienisty, rozrywany wrzaskami i trzaskami
żywioł koszmaru</b>, sieczonego gwałtownym wiatrem, mroczny, a jednocześnie
stanowiący oniryczny spektakl, rozjaśniany księżycowym blaskiem. Sny Conora
wypełniają niemal zestaloną kondensacją sferę, w której <b>prawa grawitacji przeobrażają się w imperatyw
strachu</b>, a przerażenie nie ma tu anonimowego płaskiego oblicza absurdu. <b>To strach paradoksalnie zdroworozsądkowy, wszechogarniający</b>
i potężniejszy tym bardziej, że <b>jego
podłoże dla chłopca doskonale znane i pojęte</b>. Conor potrafi zdefiniować
niechcianego, a nieodłącznego towarzysza, który wciąż odtrącany w tysiącach
negacji <b>miesza się z narastającą falą
powszednich chłopięcych trosk i tęsknoty za zwyczajną przeszłością</b>,
rozjaśnianą matczyną witalnością i opieką. Z jednej strony Conor nieustannie
boryka się z dręczącymi go snami, podejmując się <b>poruszającej racjonalizacji</b> otaczającej go scenerii grozy. Z
drugiej – ten głęboko zakorzeniony lęk, czy raczej <b>potworna, miażdżąca wiedza, zbyt gorzka do przełknięcia i zbyt trudna
do wypowiedzenia</b>, immunizuje go przed strategią zastraszania stosowaną
przez wszechwiedzy cis.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Tragedia Conora rozgrywa się w
trzech nacierających dla siebie wymiarach – <b>jawy, snu i koszmaru,</b> skrywanego głęboko w sobie i będącego pożywką dla zwątpienia, kompleksów, wycofywania się z podejmowania wyborów i walki. Właściwie
codzienność Conora przyjmuje postać <b>desperackiej rezygnacji</b> – z uwagi innych,
sympatii i jałmużny współczucia. Chłopiec odrzuca nawet przyjaźń Lily
Andrews, uroczej towarzyszki wspólnych zabaw, której loczki wyśmiewają Harry
wraz ze swoją świtą, nazywając dziewczynkę „pudelkiem”. Przestaje się także skupiać
na nauce, ponieważ szybko zauważa, że choroba matki przyoblekła go peleryną <b>dojmującego, bezrefleksyjnego współczucia,
przybierającego formę po prostu pomijania – w wygodzie i niezręczności pustych
pocieszeń</b>. Przetasowania płaszczyzn upodabniają więc życie Conora do <b>wycieńczającego zawieszenia na cienkiej
linii somnambulizmu i insomnii</b>, z którego nie ma ucieczki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><br /></span>
<span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"></span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large; line-height: 27.6px;">☆</span></div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="line-height: 115%;">"</span><span style="font-family: "times new roman" , serif;">Niekiedy ludzie muszą najmocniej okłamywać właśnie samych siebie."</span></span></i></b></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;">[<i>Ibidem</i>, s. 72]</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Conor O’Malley jest przeciętnym
trzynastolatkiem, którego poranki od pewnego czasu naznacza <b>trudna samotnością samodzielność. N</b>iebawem każdą chwilę wypełni bolesna nieobecność matki. Conor
rozpoczyna dzień od asekuracyjnego zawołania, pełnego nadziei, ale i
nabrzmiałego lękiem, że zbudzi śpiącą mamę, upewniając się, że bezpiecznie śpi
ona w swojej sypialni. Samotne śniadania stały się już normą, podobnie, jak odrabianie
prac domowych, które zresztą szybko staną się zbyteczne wobec wypaczonej
protekcjonalnej postawy nauczycieli. W chorobie matki najbardziej przeraża go
niespodziewana zamiana ról, wymuszona wciąż potęgującą się kruchością. <b>Niemowlęca delikatność i bezbronność
najbliższej mu osoby</b> sprawia, że dezorientacja
miesza się z instynktem ochrony. Dawne rozrywki, przerywane torsjami osłabionej
kobiety, skraca teraz jej chroniczne zmęczenie, r<b>ozpinając codzienność na ponurej
samotności, poczuciu wyobcowania i oczekiwaniu</b>. W udręczonym uśmiechu mamy
skrzą się jednak iskry humoru, jedynego dostępnego i skutecznego leku na
wyczerpanie w długotrwałych i bezowocnych zmaganiach z chorobą. Wydaje się, że
ta pogoda i aura optymizmu wytwarzana jest specjalnie dla Conora, a zasilana
bezgraniczną matczyną miłością, na której wyrażenie nie ofiarowano adekwatnego
potencjału lat. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Chłopiec za wszelką cenę pragnie
osłonić słabość matki, a w jego rozczulającym geście najbardziej chyba
przejmuje instynktowny poryw do zapobiegnięcia temu, co nieuchronne. W postawie
Conora tkwi <b>kwasota wstydu</b> <b>– skłaniająca do kłamstw, mających
zamaskować jego prawdziwe uczucia, z którymi sam nie może się uporać i
postrzega je jako słabość</b>. <b>Współczucie
zamienia chłopca w odszczepieńca</b>, który za pohańbienie uznaje fakt, iż jego
rodzina stała się pastwą niespodziewanego wyroku losu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><b>Matka Conora</b> jest postacią łączącą
pokolenia, a portrety chłopca i jego <b>babci</b>
znakomicie ilustrują, jak odmienna, lecz scalająca wielką mocą będzie <b>miłość macierzyńska i
synowska</b> oraz <b>strategie ujarzmiania traumy</b>. Warto w tym miejscu przyjrzeć się babci Conora, która ukazywana z
perspektywy dziecka jawi się jako <b>ostentacyjnie nowoczesna, wręcz zarozumiała w
swej bezkompromisowości, apodyktyczna i ukrywająca się za nieprzeniknioną maską
wciąż napiętej, lecz beznamiętnej mimiki.</b> Niekiedy jej surowość przybiera formę
ptasiej drapieżności, a sam Conor dopiero po niewczasie dostrzeże, że babcia
<b>również cierpi</b>, lecz jej gesty obronne wyglądają inaczej, niż u niego, ponieważ
kobieta wie, iż ciąży na niej brzemię późniejszej opieki nad wnukiem. Jej smutnym dorobkiem jest również brzemię nagromadzonych przez dekady gorzkich doświadczeń, ponieważ być może właśnie aktywność zawodowa pozwala wypełnić niszę, powstałą po utracie kolejnych bliskich. <b>„Dom
starej pani”</b>, jak nazywa Conor dom swej babci, odstrasza go <b>muzealną zastygłością</b>,
a pokój dla niego przeznaczony, wciąż nazywany przezeń „gościnnym”, przeraża
sterylnością, przełamaną jedynie marynistycznym tryptykiem i pustką pogłębianą przez sztywność dwóch mebli - łożka i kredensu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large; line-height: 27.6px;">☆</span></div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Za chorobą, jak cień postępuje <b>koszmar, który z biegiem kolejnych tygodni
rozrośnie się w lepką strukturę, twardy pancerz, chroniący go przed
nawiedzającym chłopca upiornym drzewem</b>. <b>Przedwieczny cis</b>, rosnący za oknem, <b>zasilany mądrością eonów, staje się tworem podobnym Kosmicznemu Drzewu,
jednoczącym wszystkie sfery</b> – tak sekret podziemi i mistykę nieboskłonu z
tym, co dostępne i widzialne, jak i trzy rzeczywistości Conora. <b>Zmiennokształtność wędrowca z zaświatów,
wiecznego tułacza, będącego zagadką i jednoczesnym jej rozwiązaniem</b> mieści w
sobie tajemnicę wszechistnienia. Tysiąc mian i wcieleń zaciera właściwą
tożsamość przybysza, czyniąc zeń <b>samowystarczalne
Universum</b>, <b>klamrę spinającą wieki</b>,
zarzewie życia i lek - lecz skuteczny tylko wówczas, jeżeli uzdrowienie zgodne jest z wolą przeznaczenia. Drzewo roztacza przed Conorem <b>trzy historie, paraboliczne opowieści, migoczące interpretacyjna głębią
i opalizujące możliwością zbłądzenia w krytycznej ocenie zdarzeń</b>. Pierwsze
dwie opowieści, podobne wspaniałym, ponadczasowym baśniom mogłyby śmiało istnieć
jako odrębne przypowieści, odzwierciedlające <b>ludzki astygmatyzm poznawczy, łatwość ferowania wyroków, naznaczonych
wąskością subiektywizmu i uporczywe ogniskowanie uwagi na konkretnym aspekcie
historii</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwV1Fzo24pX-DbKRWVIgVWoMuGIAy-pTUdXyCeG0vo1R8m8YuqtYOz4EsVPFENkyiWSEYMMWhgPjN7FSh2CQN2dCFlLdK8esOqOxD1xV4lvZ4f0A4_bSkw4dV3_YIqv_JC3IrKxH164SXs/s1600/nieskonczonosc.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwV1Fzo24pX-DbKRWVIgVWoMuGIAy-pTUdXyCeG0vo1R8m8YuqtYOz4EsVPFENkyiWSEYMMWhgPjN7FSh2CQN2dCFlLdK8esOqOxD1xV4lvZ4f0A4_bSkw4dV3_YIqv_JC3IrKxH164SXs/s640/nieskonczonosc.JPG" width="640" /></span></a></div>
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zieleń pierwotnego dobrostanu i
niewinności w królestwie żywiołów zostaje zabarwiona krwią. Młodość świata
niknie pod kłamstwem zainscenizowanej rozpaczy, brudem intryg i morderstw, ewokując
niewydolność dychotomicznego podziału świata na dobrych i złych. Dalej,
przechodzimy do czasów życia <b>na</b>
świecie, zamiast <b>z</b> – epoki
dysharmonii i cierpkich szyderstw z archaiczności trwania w ufności Naturze.
Niewiara zasilana sokami niewiedzy owocuje egoizmem, nie ustępującym nawet w obliczu
nadchodzącej katastrofy. <b>Cis, sięga po
tropy doskonale nam znane z baśni</b> – rodzinę królewską, miłośc zakazaną i
zapóźnioną, wabiące dziedzictwo tronu, zmagania zielarza z duchownym, amalgamat
konfliktu racjonalizmu i panteistycznej więzi z przyrodą, opatrzone pieczęcią
śmierci, żądzy władzy i chciwości. W jego opowieściach ulegają one jednak
odświeżeniu i pogłębieniu, przeradzając się w <b>dowody na relatywność pojęć takich jak prawda i kłamstwo, płytkość
pozoru i konsekwencję zanurzenia się w jego mieliźnie, ciążącą na nas winę
stronniczości i zatwardziałości trwania przy najłatwiejszych rozwiązaniach</b>.
Morały są dostrzegalne, wyraziste, lecz nie ostateczne, a wskazujące na cenę
zwycięstwa i nieoszacowaną wartość wiary.</span><br />
<br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large; line-height: 27.6px;">☆</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">
</span>
<blockquote class="tr_bq">
<b><i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-family: "times new roman", serif;">"</span><span style="font-family: "times new roman", serif;">Wiara to połowa sukcesu na drodze do wyzdrowienia. Wiara jest lekarstwem, wiara w przyszłość, która nas czeka."</span></span></i></b></blockquote>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10pt;">[<i>Ibidem</i>, s. 118]</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Trzecia
opowieść jest dopowiedzeniem losów Conora</span></b><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">,
zacierającym jasność biegu zdarzeń w przemieszaniu perspektyw i
dynamice, niepewności co do właściwego nurtu wypadków. Stanowi ona <b>apogeum niezgody chłopca na nieustanne
upokorzenia, dławienie się wstydem i odrzucanie, strącanie za margines drętwotą
pocieszeń i duszącej niewidzialności.</b> Właśnie ta ostatnia jest dla Conora
najbardziej przytłaczająca i niezrozumiała. Trzynastolatek nie może pogodzić
się z nieustannym pomijaniem go, miota <b>się
w szklanej celi, wyścielonej
irracjonalną empatia</b>, przybierającą dziwną i irytującą postać spłoszonych spojrzeń,
półsłówek, nagle zniżających się do porozumiewawczych, drażniących
szeptów. <b>Chłopiec, postrzegany jako ofiara, staje się w konsekwencji ofiarą ludzkiej skłonności
do uciekania przed prawdą.</b> Jedyną, która chce pomoc Conorowi i wesprzeć go w
tych trudnych chwilach, <b>zwracając uwagę na jego miażdżące go jarzmo, lecz nie definiując go
przez nie i wciąż pamiętając o przeszłości jest Lily</b>. Po raz kolejny dziecięca wrażliwość kontrastuje z
tchórzostwem świata dorosłych, wzdragających się przed wyrażeniem współczucia i
realnej pomocy, następującej natychmiast, nie zaś doraźnej. <b>Nieobecni wówczas,
kiedy są najbardziej potrzebni, przesuwają na nieokreśloną przyszłość „poważne
rozmowy” i kary</b>, co wynaturza proces pedagogiczny do powolnego, a
konsekwentnego odzierania z zaufania. Odraczane wciąż porozumienie Conora znajdą uwieńczenie w rozmowie <b>z mamą, dialogu drżącym od utajonych pytań i uderzającym ostrożnością</b>, pełnią
ładunku emocjonalnego, wymuszająca na czytelniku zatrzymanie się w bezdechu
wzruszenia. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Chłopiec zostaje <b>schwytany w potrzask upokarzającej
kwarantanny, jakby choroba matki czyniła z niego jednostkę całkowicie
dysfunkcyjną.</b> Wytrzymałość jednak swoje granice i w pewnym momencie
dochodzi do przełamania impasu. Jednopostaciowość dziecka i drzewa, otworzona
przyjemną uwerturą zniszczenia, wieszczącą wyzwolenie, obrazuje monstrualność
wewnętrznego szkwału, potęgowanego dodatkowo wykoślawioną litością otoczenia. Zniszczenie,
silnie zaznaczone w powieści, będzie nie tylko rozumiane jako stopniowe
korodowanie więzi ze światem poprzez postępującą chorobę, ale również wyraz
bezsilności, kierującej ładunek strachu przeciwko uładzonej rzeczywistości,
kłamliwej i oskarżanej o pozorowanie zwyczajności, którą przecież choroba
odbiera. Tak jawi się Conorowi babciny salon, zegar, bezmyślnie odmierzający
kolejne cenne godziny, choć każda posiada inną, nieoszacowaną wartość,
bibeloty, wiążące z przeszłością i konieczność uczęszczania na zajęcia, a
których nikt nie zadaje mu pytań. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><br /></span>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large; line-height: 27.6px;">☆</span></div>
<blockquote class="tr_bq">
<b><i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">"</span><span style="font-size: 10pt;">(…) to on był tym koszmarem."</span></span></i></b></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;">[<i>Ibidem</i>, s. 104]</span></div>
</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Satysfakcja
z aktu dewastacji wiąże się z nadzieją na ukaranie</span></b><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">, ponieważ bezdenna rozpacz wciąż niedostrzeganego
chłopca przybrała już tak skrajną formę, że lepsza dla niego jest perspektywa
wykluczenia poprzez zastosowanie sankcji, niż ciągłe pomijanie. Kara jako
świadectwo dostrzeżenia jest więc obietnica ulgi, kojącej napięcie tych
wszystkich tygodni przejrzystości
niedostrzegalnej dla świata. A jednak <b>„Są gorsze rzeczy niż bycie niewidzialnym”</b> – zauważy chłopiec,
kiedy znów zetknie się z ową <b>dziwną
etykietą współczucia, w której cierpiącego z miejsca się uniewinnia</b>.
Dyrektorka nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak <b>wieloznaczne i wielotrafne</b> (sic!), jest w jej ustach słowo <b>„potwór”.</b> Ta niepokojąca i kuriozalna <b>higieniczność współczucia jedynie zaognia
rany chłopca, oddalając go od świata, łamiąc ostatecznie jego wiarę i budząc
zazdrość.</b> Chłopiec spogląda na swoje otoczenie – płaszczyznę nie rozsadzaną
tak, jak jego szklana cela wyładowaniami napięcia w wyniszczającym oczekiwaniu,
wydłużającym się w nieskończoność, zwielokrotnianym poczuciem winy i
podszeptami tragicznego końca. <o:p></o:p></span></span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large; line-height: 27.6px;">☆</span></div>
<blockquote class="tr_bq">
<b><i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="line-height: 115%;">"</span>Historie to najbardziej dzikie ze wszystkich stworzeń – zagrzmiał potwór. – Potrafią nas ścigać, gryźć i prześladować."</span></i></b></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;">[<i>Ibidem</i>, s. 45]</span></div>
</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Nie sposób nie zauważyć, jak ważne
w książce Nessa jest <b>tworzenie historii</b>.
Słowo wypowiedziane ma tu już nawet <b>nie
tyle walor kreacyjny, lecz kompensacyjny, dlatego ultimatum cisa staje się
wymuszenie na Conorze wyznania tego, co mu ciąży,</b> pomimo protestów chłopca.
Sam <b>cis jest zarazem upostaciowaniem
swoich powieści, tkanką je tworzącą</b> i to on scala wszystkie przywoływane
przez siebie narracje. Jednocześnie pierwiastek historii zakrada się do jednego
z zadań, jakie zleca dzieciom nauczycielka, a nazwanego przez nią całkiem
dźwięcznie i wielomównie <b>„Życiopisaniem”.</b>
Dla chłopca szkolne wypracowanie, mogące w innych okolicznościach być świetnym
wyzwaniem i możliwością wyeksponowania codziennych radości staje się zawstydzającym
obciążeniem, uzmysławiającym, że <b>rytm
jego trzynastoletniego życia wyznaczają kolejne rozstania</b> – z ojcem, kotem,
a teraz – matką. <b>Historie są
prześladowcami</b>, którym nie sposób się wymknąć, <b>brzemieniem</b>, pod którym Conor się dusi, ponieważ właśnie one mają
być tą prawdą, której tak bardzo się obawia – prowokującej oskarżenia o
nieczułość, pogodzenie się z losem i zaprzestanie walki. Ale <b>cis inaczej zdefiniuje Życiopisanie –
upatrując w nim czynów, nie słów</b>. Heroizm chłopca, wplątany w coraz
bardziej spłowiałą codzienność powoli jednak niknie, stłamszony naturalnym wycieńczeniem,
ale również zrozumieniem, że choroba nie jest jego winą, tak samo, jak
nieskuteczność wszystkich powziętych środków. <b>Trzynastolatek zaklina fakty</b>, pragnąc uwierzyć w argumenty, jakimi
operuje w rozmowach z ojcem czy babcią. W jego powtarzających perswazjach pobłyskuje
zasmucająca niemoc i próba przekonania samego siebie o słuszności racji,
zasłyszanych na szpitalnym korytarzu i przepuszczonych przez pryzmat dziecięcej
niewinnej, a głębokiej wiary, każdego dnia osłabianej w konfrontacji z faktami.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large; line-height: 27.6px;">☆</span></div>
<blockquote class="tr_bq">
<b><i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="line-height: 18.4px;">"</span>Wiele prawdziwych rzeczy wydaje nam się oszustwem."</span></i></b></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10pt; line-height: 15.3333px;">[<i>Ibidem</i>, s. 74]</span></div>
</div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Conor nie potrafi już czuć strachu
innego niż paraliżujący chłód przeczucia straty, więc surowa apodyktyczność
cisu nie wywrze na nim wrażenia. Co więcej, <b>repliki chłopca pełne są sceptycyzmu i buty</b>, niekiedy rozbawiając
czytelnika i zaskakując. Szczerze przyznam, że czytając dialogi chłopca i drzewa,
chwilami zamierałam, ciekawa, <b>czy cis
ukarze swego buntowniczego i niedowierzającego adwersarza za impertynencję</b>.
Strach w przypadku cisu posiadający konkretną postać wyzuty jest z siły
oddziaływania, a zamieniony na obraz i dotykalny kształt – wzbudza raczej
ciekawość, niż respekt. Potwór Conora jest inny, głęboko i wampirycznie
wczepiony w niego samego, przesączając podświadomość rozjątrzającą pewnością,
przed której werbalizacją wciąż się wzdraga. Chociaż przybysz wysuwa postulat
szacunku, dla chłopca każdej kolejnej nocy<b> „pozostawał ledwie cisem”</b>, dlatego
wikła się w aroganckie przekomarzania z dzieckiem. Nadnaturalny mentor chłopca
wie jednak, że tylko artykulacja wewnętrznych obaw, dotychczas bezimiennych,
lecz doskonale znanych, może uśmierzyć cierpienie i wprowadzić do kolejnego,
wyższego wymiaru, w którym cierpienie oczekiwania wypiera zgoda na rozstanie.
Dzięki temu chłopiec może nie tylko uświadomić sobie w bezradność w obliczu
choroby matki, ale także wlasną niewinność – nie on jest bowiem sprawcą
gehenny, przez którą wspólnie z rodziną przechodzili. Rozerwanie kurtyny
milczenia prowokuje wyznania – po wielomiesięcznych eufemistycznych białych
kłamstwach w końcu może adejsć wyzwolenie, polegające na aprobacie własnej
słabości, lecz nie wstydliwej, tylko czysto ludzkiej, pozbawionej metryki, bo
przecież łzy rozstania spłyną po twarzy trzynastolatka i starszej kobiety,
której „Życiopisanie” z pewnością wieńczyłyby kolejne kontrapunkty pożegnań. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large; line-height: 27.6px;">☆</span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large; line-height: 27.6px;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><b><i>„Siedem minut po północy”</i></b> było dla
mnie książką wyjątkową, <b>drogowskazem do zaopiekowania się własnymi lękami</b>,
<b>którym nie chciałam dać imienia, zawstydzona, zagubiona, niekiedy wściekła</b> tą
najgorszą z wściekłości – zasilanej poczuciem bezsilności i własnej daremności.
Historia Conora pokazuje, jak <b>trudne i wielostopniowe jest oswajanie się z
traumatycznymi wypadkami</b>, których węzły zawiązuje na niciach naszych istnień
przekorny, bezwzględny i nieobliczalny Los. <b>Chorobę zwykło się tylko kwitować
zblakłymi słowami „katastrofa”, „tragedia”, „nieszczęście”… </b>Owszem, choroba
mieści się w tych kategoriach, lecz słowa nie są tak potrzebne, jak gesty –
ciepło zrozumienia i współobecność. Koszmar Conora, wrażający się w jego
codzienność, był tym gorszy, że o ile <b>noc skazywała go na samotne zmagania z lękami,
o tyle jawa zatrzaskiwała go w więzieniu bez ścian, gdzie szklane spojrzenia
uciekały, a głosy nagle milkły. </b><o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><b><br /></b></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw13fhqFFm4w9IRIPU34iXq2l_ydgs7pBOVKfsgLduLFsbcXn7PdgJJjORTeqliF7-QxYB13l0GMxIdp8tCNOfbQJpkZ9l5TfsQ3PyMGxICwhyTFQbp7SYKWiC5x2cwv6kAEwIEWo_7-6B/s1600/Nocnyko%25C5%2584.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw13fhqFFm4w9IRIPU34iXq2l_ydgs7pBOVKfsgLduLFsbcXn7PdgJJjORTeqliF7-QxYB13l0GMxIdp8tCNOfbQJpkZ9l5TfsQ3PyMGxICwhyTFQbp7SYKWiC5x2cwv6kAEwIEWo_7-6B/s640/Nocnyko%25C5%2584.JPG" width="640" /></span></a></div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><b><br /></b></span>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><b><br /></b></span>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Ness w wirtuozerski sposób obsadził
<b>strzelistymi, a gęstymi interpretacjami labirynt poznawania samego siebie,</b> prób
dotarcia do tego, co głęboko skrywane przed światem, lecz domagające się
ujścia. Autor <b>w ponadczasowej, odpornej na jedno tylko odczytanie strukturze
onirycznej stratyfikacji doznań sensorycznych i mentalnych upadków oraz
sublimacji </b>pochwycił to, co umykające, czy pomijane. O chorobie trudno mówić i
pisać, nie spłycając jej, uciekając od bagatelizacji sztampy – a <b><i>„Siedem minut
po północy”</i> od pierwszej strony ujmuje bogactwem impresjonistycznych niuansów,
przemieszanych z codziennością i grzmotami dezaprobaty na okrucieństwo losu. <o:p></o:p></b></span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Fenomenalnym dopełnieniem powieści
są <b>ilustracje Jima Kay’a</b>, doskonale
korespondujące z kolejnymi sekwencjami zdarzeń, a <b>w tej przyległości uwidacznia
się asonans artystycznej wrażliwości i wizji obydwóch twórców</b>. Istne arcydzieła grafika
zdumiewają wielorakością kształtów, przybierających tak formy zoomorficzne, jak
i roślinne, prowadząc nas przez mroczne nocne pejzaże, scenografię snów i
drzemiących przedmiotów. Z kłębowiska nienaturalnie wydłużonych groteskowych cieni nieoczekiwanie rodzą się kolejni bohaterowie, pobudzający wyobraźnię, uzupełniające obrazy wywołane naszą wyobraźnią. Każdy obraz cechuje zdumiewająca drobiazgowość, <b>wysnucie
z rzeczywistości, przy jednoczesnym nadaniu ich nieokreśloności,fantasmagorycznej
mglistości</b>, wprowadzającej nas do świata Conora, a także do utajonych światów naszych własnych nocy. </span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><br /></span>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Autor:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Patrick Ness</span><span lang="EN-US" style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Tytuł:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> “</span></span><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Siedem minut po północy”</span><span lang="EN-US" style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Tytuł oryginału:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> “</span></span><span style="font-size: 7.5pt;">A Monster Calls”</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Wydawnictwo:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">papierowy Księżyc</span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Strony:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> 215</span></span></span></div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">
</span><br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Ocena:6</span></b><span style="font-size: 7.5pt;">/7</span></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large; line-height: 27.6px;">☆</span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large; line-height: 27.6px;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Historię Conora od dawna chciałam
poznać i kiedy w końcu wchłonęłam </span><span style="font-size: 13.3333px;">ją </span><span style="font-size: 10pt;">w siebie, przekonałam się – i przekonuję
każdego dnia, że<b> jej skrawki – niczym maleńkie cisowe igiełki – otwierają oczy
na to, co dotychczas zakryte</b>. Skłaniają do
<b>zamyślenia się nad własnym bogactwem</b>, możliwością uściskania bliskich osób,
dzielenia z nimi kruchych i ulotnych, niepowracalnych zachwytów, obdarowywania
i porywania uśmiechów. <b>Przeczuwam, jakie mogłoby być moje siedem minut, wiem,
co wprawia w ruch wahadło zegara, którego echo niekiedy do mnie dociera z
zaświatów, wiem, co chciałby usłyszeć ode mnie cis…</b> A Wy? Czy znacie historię
Conora, czy dopiero pragniecie ją usłyszeć? I jak jest z Waszą odwagą –
bronicie się przed wyznaniem wstydu i lęków, czy raczej wolicie je okiełznać
poprzez nadanie im imienia?</span></span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: 10pt;"><br /></span>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;">Ślę zachwyty strojne,</span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;">jak jabłonie w kwiatów koronie</span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;">Karpacka Biel</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-17970502965032859172017-04-08T20:05:00.001+02:002017-04-08T20:05:28.973+02:00Rozmarzony... czary-mary Marca<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Marzec
– starzec</b>,
chciałoby się powiedzieć, kiedy spojrzy się na kalendarz. Młodszy brat Lutego odszedł
przecież ponad tydzień temu, <b>rozciągając
się rozleniwieniem</b> aż na pierwszy tydzień Kwietnia, wciąż mglisty,
zamyślony, lecz czujny. Rozważniejszy od Lutego, lecz wcale nie bardziej
opanowany, <b>podatny na kaprysy
porywistych powiewów znużenia, nieco rozdrażniony</b> przeciągającym się
oczekiwaniem na ciepło, które pozwoliłoby w końcu wyprostować ramiona
przygarbione przez kłujący mróz. <b>Marzec
to czarodziejski uciekinier</b>, wystawiający twarz do słońca, <b>marzyciel</b> szczelnie otulony peleryną,
przefastrygowaną jeszcze szronem, a puszystą ogonami odchodzących lisów ostatnich
polarnych zawiei. <b>Wyczerpany całodzienną
wędrówką</b>, skłaniał ciężką głowę na coraz późniejsze zachody słońca,
skłębione ciężkimi kobaltowymi chmurami, lamowanymi złotem żywicznej nadziei na
wytchnienie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Rzadkie wizyty
słońca Marzec wynagradzał mi ciepłem barw, smaków i kolorów, podarowując w
szczególności te kojarzące się z pełnią Wiosny i Lata. <b>Marcowa paleta mieni się całą tęczą kadmowej żółci i kojącego gorącem pomarańczu</b>,
w które wsączają się włókienka <b>zieleni
naiwnych młodością</b> źdźbeł i listków oraz <b>błękity, tak delikatne</b>, że chwilami budzące strach czy gotowe są
udźwignąć brzemię pierzastych obłoków. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMNaonX-Z2FJkZK7X4UTSbbS9v4MDE3QNQ2hf-UF7SjvM5h4JqP8vTdUNVq6X1NY_0eoV3c2a2TjdAGKzK2nsERE_ufiF518tdeY11P4SF2qzi-vnaCY7DoFQ6IlkJs8NoBjZGS81Mxx7o/s1600/ziele%25C5%2584.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMNaonX-Z2FJkZK7X4UTSbbS9v4MDE3QNQ2hf-UF7SjvM5h4JqP8vTdUNVq6X1NY_0eoV3c2a2TjdAGKzK2nsERE_ufiF518tdeY11P4SF2qzi-vnaCY7DoFQ6IlkJs8NoBjZGS81Mxx7o/s640/ziele%25C5%2584.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Dziś,
spóźniona jak sam Marzec, <b>opowiem Wam,
czym mnie urzekł, czym ukołysał melancholijny czarodziej</b>, którego
wyjątkowość polega na tym, że <b>zaklinając
w jeden sen, wybudza z innego</b>. <b>Marzec,
kołysząc, otwiera nam oczy na dotychczas ukryte, tuląc do snu – budzi:
roślinność, zwierzęta i ludzi…</b> Dryfujących niepewnie, bojaźliwie na
wstydzie niespełnionych noworocznych postanowień. Jego wyjątkowość polega na
tym, że <b>odczarował koszmar zgubnej
gonitwy w labiryncie projektów</b>, ucząc mnie czegoś zupełnie dotychczas
niepojmowalnego, a podziwianego u innych, odporniejszych na presję znanych mi
osób…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Pokażę Wam atrybuty Marca,<b> rozmarzonego ptasimi balladami</b> i <b>odurzonego surową wonią
zroszonej przebudzeniami ziemi</b>, łaknącej ziarna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">CZERWONE POMARAŃCZE<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">W
dni tęsknoty za ciepłem Marzec obierał dla mnie czerwone <b>pomarańcze Sanguinello</b>, znacznie przewyższające swoje popularne
kuzynki, często przyrównywane do złotowłosych piękności. Wiedzieliście, że
doskonale nam znane cytrusy o lśniącej radośnie pomarańczowej barwie nazywa się
„blondynkami” dla odcienia ich optymistycznej porowatej skórki? <b>Smak czerwonych pomarańczy odznacza się
wyjątkową delikatnością, akordy rześkości zastępuje w nich ton łagodnej,
przygaszonej zniewalającą słodyczą kwaskowatości. </b>Sugerowana nazwą krwawość
owoców objawia się w niesamowitości subtelnego miąższu, ukrytego pod osłonką
alabastrowego albedo, którego gruba warstwa otula rozkoszne, pozbawione pestek,
soczyste cząstki. <b>Luty i Marzec żonglują
fascynującym przemieszaniem gorących, roztopionych żarem sycylijskiego
farniente owocami</b>, które przekrojone w poprzek zachwycają podobieństwem do
gotyckiej rozety. <b>Witraż miąższu,
prześwietlony brzaskiem, mieni się miękkością oranżu, broczy krwawym szkarłatem
i karmazynem, by ostatecznie eksplodować w kryształ rubinu</b>. Podobno pomarańcze
z odmiany Nero stanowią istny spektakl wszystkich tonów głębokiej czerwieni,
skrzącej się drobinami otchłannej czerni, jak płonące blaskiem bryłki rajskiej
przyjemności karbunkułów. Niestety, ja nie miałam okazji się o tym przekonać. A
Wy? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPllzCD_8jGZsutPAz4XIhSDiPcYelHjuvxGlcZ_gxz7MNbVoFLZ6NQqDqGZ5M3YKp1b8_M3tBoeHI71hCTlmqG-kDru3g6l7NHfyk2mQOwuLbp0Of6sWfKEfpc03h1us5fiYkJXq1ZR_y/s1600/z%25C5%2582ociste.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPllzCD_8jGZsutPAz4XIhSDiPcYelHjuvxGlcZ_gxz7MNbVoFLZ6NQqDqGZ5M3YKp1b8_M3tBoeHI71hCTlmqG-kDru3g6l7NHfyk2mQOwuLbp0Of6sWfKEfpc03h1us5fiYkJXq1ZR_y/s640/z%25C5%2582ociste.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">SYROP
Z AGAWY<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Wykarmiona w
dzieciństwie baśniami o kwiecie paproci upatrywałam podobieństwa do magicznej
rośliny w agawie. <b>Okazała władczyni
pustyni była chlubą mojej Babci</b>, która z dumą gospodyni przedstawiała
wyniosłą i świadomą swej potęgi <b>matronę
o mięsistych, jędrnych liściach, zakończonych ostrymi kolcami</b> gościom,
wskazując na jej bujny rozrost i niespożytą witalność. Agawa rosła w ogromnej
glinianej donicy, ustawionej na misternie kutym żeliwnym trójnogu, a jej
liczne, wzniesione triumfalnie ramiona miały <b>przyjemny odcień przydymionego chryzoprazu</b>. W moim podziwie do
rośliny tkwił lęk, że pewnego dnia wyciągnie ku mnie szpony, by ukarać mnie za
fantazje o jej zakwicie. <b>Nie sądziłam,
że po latach znów będę o niej myśleć, sięgając po alternatywę dla miodu</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Pszczela hojność,
tak skrzętnie i podstępnie wykorzystywana przez ludzi sprawiała wrażenie dobrze
mi znanej. Przecież potrafiłam rozróżnić niuanse poszczególnych odmian miodu, <b>więc trwałam w przekonaniu, że syrop z
serca pustyni niczym mnie nie zaskoczy. Nic bardziej mylnego</b>! Kwintesencję
słodyczy pozyskiwanej z władczyni meksykańskich pustkowi znamionuje niebywała <b>lekkość, jedwabistość,</b> pozbawiona
zarazem drapiących w gardło miodowych nut. <b>Przejrzystość
bursztynowej tafli,</b> przypominająca promienie Południa wsączające się w
piasek <b>najlepiej smakuje oprószona
wiórkami kokosa.</b> Nie podejrzewałam nigdy, że istnieje specjał godny miana
rywalu dla miodu – <b>jakie to szczęście
móc się mylić!</b> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☾</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>ZAPACHY</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Pierwsze dwa
zapachy – <i>„Watercolors”</i> i <i>„Dew drops”</i> to właściwie <b>przenikające się opowieści o nieodległej Wiośnie,
opalizujące nadzieją, ufnością i spokojem</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☾</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Marzycielstwo
ma postać rozmytej precyzji tęczy</b>-
impresje czarowne, lecz niepochwytne unoszą się na wygiętym łuku barwnej
wstęgi, zamkniętej w kompozycji <a href="http://www.goodies.pl/swieczki-coloured-daylight/1234-watercolors.html?search_query=watercolors&results=2" target="_blank"><span style="color: #0b5394;"><i>"Watercolors"</i></span></a><b>.</b>
Wysubtelnienie i <b>momentami aż
rozczulająca bezbronność wobec zachwytów, natychmiast odmalowywanych
finezyjnymi pociągnięciami pędzla</b>, wykluczającymi pomyłkę, bo przecież
akwarele to jednorazowość gestu. To
zapach w którym mieszają się szepty lwich paszczy, westchnienia pachnącego
groszku i powojów oraz murmurando naparstnic, geranium i konwalii, przez który
przebija się zaśpiew ogrodowej fontanny. Wyobraźcie sobie altanę skąpaną w
blasku słońca, która jest widownią dla <b>baletu
motyli i ważek oraz mydlanych baniek</b>, unoszonych na <b>woniach leciutkich, zwiewnych, świeżych i niewinnych</b>. Obecna w niej
jest również <b>kwaskowatość wciąż
niedojrzałych malin, poziomek i białych porzeczek</b>, ubogacona <b>zmysłowością piżmowego sekretu</b>
oczekującej w centrum ogrodu damy w białym peniuarze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☾</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Jeszcze przed
świtem nasza nieznajoma biegnie na palcach do swej świątyni dumania, wciąż
oczekując… W <a href="https://mintishop.pl/product-pol-11523-Kringle-Candle-Coloured-Daylight-Swieczka-zapachowa-Dewdrops.html" target="_blank"><span style="color: #6aa84f;"><i>"Dew drops"</i></span></a> świeżości
towarzyszy <b>uległość giętkich źdźbeł, żywotna
elastyczność na której opierają się stopy biegnącej</b>. Szmaragdowe i
jadeitowe liście mienią się, <b>obłaskawiane
dłońmi jutrzenki pod kaskadami rosy</b>. Ten zapach to <b>wspomnienie pierwszych wiosennych porządków</b>, zapach nowej pory
roku, zapraszanej do domostw przez pierwszy raz otwarte na oścież okna. <b>Ożywczość seledynowej nadziei, powabnej i
tkliwej</b>, jak alpejskie cyklameny, jaśminowe pąki i naręcza bzów oraz pąki
kamelii sprawiają, że Dew drops przywodzi na myśl <b>owadzią grację</b>, <b>elfie opowieści</b>
o wróżkach, szeleszczących spódniczkami utkanymi z puchu dmuchawców oraz <b>pierwsze zauroczenie, jeszcze nie znające
zawodu. <o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUKvF5b3Cz661PqZifPAG8F2S9T_y82uiMaPI8OwVo8evYaQwellwZENBrZoI6WnmuYj-GyYnhJDoapNB6bt7jgXWkfTXAMQaP3ZH1nsPbLTw5rkiX5bJvK9dtSCvpFMKUDeihxXJqfKkG/s1600/ciep%25C5%2582o.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUKvF5b3Cz661PqZifPAG8F2S9T_y82uiMaPI8OwVo8evYaQwellwZENBrZoI6WnmuYj-GyYnhJDoapNB6bt7jgXWkfTXAMQaP3ZH1nsPbLTw5rkiX5bJvK9dtSCvpFMKUDeihxXJqfKkG/s640/ciep%25C5%2582o.JPG" width="480" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☾</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Pomimo iż Marzec
stał się istnym łowczym pierwszych zwiastunów Wiosny, nadal nie zagasło we mnie
<b>upodobanie do aromatów ciepłych,
otulających swojskością, wynagradzających zawieszenie na napiętej strunie
kwartałów.</b> Do takich należy <a href="https://mintishop.pl/product-pol-7412-Kringle-Candle-Coloured-Daylight-Swieczka-zapachowa-Fresh-Baked-Bread.html" target="_blank"><span style="color: #783f04;"><i>"Fresh Baked Bread"</i></span></a>. Ten zapach wypełniał <b>wieczory
burzowe, smętne i beznadziejne krzątaniną parnej piekarni</b> – ostoi tradycji ukrytej
w trzewiach syjamskich kamienic, obiegających rynek dyszącej industrializacją
mieściny. To <b>oszałamiająca maślana woń
świeżych broszek</b>, pulchnych miękiszem, piegowatym zabawnie rodzynkami; <b>zapach sztangielek</b>, pręgowanych
ziarnami maku i sezamu, podobnych tygrysim okrętom, <b>archetypiczny niemal aromat chleba o zrumienionej, lśniącej skórce,
ukrywającej porowate, lekkie, lecz pożywne ciasto</b>. Z okrągłego bochenka,
Mama odkrawała gruba pajdę i jeszcze ciepłą smarowała masłem, osypując <b>kryształkami soli, uszlachetniającej
prostotę przyjemności</b>. Kapryśne i wygłodniałe pociechy oskubywały kminek i
wgryzały się z dziecięcą uroczą łapczywością w cudownie miękką pajdę. Temu
przysmakowi dorównuje jedynie – i w opisywanym zapachu jest obecna <b>– bułka rozmoczona w mleku, wyjadana
miseczką z białej miseczki</b>. Proste danie zawsze kojarzy mi się z niepomyślną
baśnią braci Grimmów o dziewczynce karmiącej żabkę tym frykasem… <b>Słodycz i sól, ciepło i praca</b> czynią
ten zapach na tyle niepowtarzalnym i przywołującym przeszłość, że <b>jako jeden z niewielu na stałe wpisze się w
moje wieczory</b>. Ten zapach to <b>zaklęcie
błogiego dzieciństwa, bezpieczeństwa sytości zapewnianej troskliwością
Opiekunki</b>. Jeżeli więc znacie lub posiadacie podobne kompozycje, proszę,
podzielcie się nimi – zaklinajmy razem czarowność Przeszłości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☾</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">URZECZENIA,
CEREMONIE…<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">O
najcudowniejszym z <a href="http://karpackabiel.blogspot.de/2017/03/pasy-i-plasy-niespodzianka.html" target="_blank"><i><span style="color: #4c1130;"><b>Zaskoczeń</b></span></i></a> już
pewnie wiecie, więc dodam tylko, że <b>zachwyt
i wdzięczność stale się utrzymują</b>, wyzwalane za każdym spojrzeniem na
podarowane książki, z przekręceniem każdej stronicy, z których słowa zagarniam
w pełni świadoma, że bez życzliwości <span style="color: #4c1130;"><b><a href="http://www.kreatywa.net/" target="_blank">Klaudyny</a> </b></span>te wszystkie porywające historie nadal czekałyby na mnie przez nieokreślony
czas. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Marzec to miesiąc
największego z naszych świąt rodzinnych</b> – <b>urodzin
mojej cudownej <span style="color: #990000;">Mamy</span></b>. <b>Osiemnasty
marca </b>stanowi więc dla nas datę magiczną, wezbraną bezgranicznym zaufaniem,
najgłębszą Miłością i podziwiem, dla <b>Najkochańszej
Osoby, będącą <span style="color: #660000;">Słońcem naszego mikrokosmosu</span></b>. <b>Mamy należą do gatunku istot wyższych</b>, a moja nigdy nie przestanie
mnie zadziwiać <b>pogodą ducha,
niezłomnością i niesamowitą troskliwością, którą od zawsze czule nas otacza</b>.
Nie obchodzimy tego święta hucznie, lecz <b>celebrujemy
piękno chwil na wspólnych rozmowach</b>. O poranku składamy Mamie życzenia,
laurki z biegiem lat (nareszcie!) wyparły skromne podarki, które zawsze
zawierają w sobie <b>akcenty czerwieni,
ulubionego koloru Mamy</b>. Propozycje upieczenia tortu zazwyczaj Mama przerywa
stwierdzeniem, że przecież ona się nie powstrzyma i zje pochłonie cały tort,
zamieniając się w nieruchome łakome monstrum. Urodzinowe słodkości przybierają
więc inny kształt. <b>Nie byłoby tego dnia
bez czekolady, której Mama jest wielką admiratorką</b>, a <b>spojrzenie jej promienistych oczu, tak tkliwe i wciąż ufne jest z pewnością
stokroć większym darem niż wszystko, co my możemy jej podarować</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDmv1ZDvrqG4ftrvNQR98NHMMKqA2vpbOal2DJe-k2-gU4pB_qjuw3J0sb8ikl5BII6F8IPoMU454XMkIVo8gFgM8SKCto2fW2FSO4vC45rXbDLJcpIWvEGEV01qDevMugGwWUxKZk1NmE/s1600/senpiwonii.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDmv1ZDvrqG4ftrvNQR98NHMMKqA2vpbOal2DJe-k2-gU4pB_qjuw3J0sb8ikl5BII6F8IPoMU454XMkIVo8gFgM8SKCto2fW2FSO4vC45rXbDLJcpIWvEGEV01qDevMugGwWUxKZk1NmE/s640/senpiwonii.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Imieniny mojej
<span style="color: #0c343d;">Siostry Klaudii</span> przypadają dwa dni po święcie Mamy</b> – dwudziestego Marca. Z racji
tego, że Klaudia na co dzień mieszka w Krakowie, najczęściej <b>świętujemy je z opóźnieniem lub wyprzedzeniem,</b>
niezmiennie jednak przypieczętowując ów dzień wyjątkowością, wykraczającą poza
formułę życzeń. Moja urocza solenizantka <b>zazwyczaj
wzdraga się przed przyjmowaniem podarków</b>, co oczywiście nie wyklucza
przyjemności z uświetnienia tego dnia jakimś drobiazgiem, przyjmowanym z
uśmiechem zakłopotania i rozkosznym udawanym dąsem. Przyznam się Wam, że w
działaniach prewencyjnych przed odrzuceniem upominku staram się Klaudię obdarowywać
jak najczęściej – pod pozorem „bezokazji” – to jakoś łatwiej jej zaakceptować
(całusy miętusy, Klaudia, jeżeli czytasz te słowa 💖).<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Imieniny i urodziny
to znakomite preteksty, by wyrazić swoim najbliższym wdzięczność i udowodnic
swoje do nich uczucia, prawda? <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☾</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">KOSMATE SWETRY I
PARUJĄCE FILIŻANKI<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Razem z Marcem nie
lubimy chłodu</b>,
więc nadal mogłam się <b>zanurzać w
puszystej wełnistości ulubionych swetrów</b>, których rękawy wciąż naciągam na
dłonie, wiecznie marznące i poszukujące schronienia w kieszeniach lub
przydługich, wyciągniętych rękawach właśnie. Trochę tęsknię do letnich bluzek i
lekkich koszul, ale wiem, że jeszcze przyjdzie na nie pora, dlatego <b>chętnie owijam się w szpiegowskie popielate
kardigany, chowam pół twarzy pod kraciastym szalikiem i naciągam na głowę
szafirowo-grafitową czapkę</b>, zastanawiając się, czy znajdę odpowiednie buty
na czas wiosny i lata.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5QxwbZIwmGXVYIO_zm7hWKpRevQDdXLJS00B_nHQ8-3SSFAZj6rPpHbPhN15rtHMey7zDZ3MissIYIz5FKQ4G3eXPiRuPjHeEfE8r3Dny57nmjq-ugXs9wEJWalE1_aMH9xzqSP2hrqw8/s1600/s%25C5%2581owik.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5QxwbZIwmGXVYIO_zm7hWKpRevQDdXLJS00B_nHQ8-3SSFAZj6rPpHbPhN15rtHMey7zDZ3MissIYIz5FKQ4G3eXPiRuPjHeEfE8r3Dny57nmjq-ugXs9wEJWalE1_aMH9xzqSP2hrqw8/s640/s%25C5%2581owik.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☾</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">SŁOTNY I MARKOTNY?<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Rzęsiste pierwsze
deszcze</b>
pozwoliły mi przewędrować poprzez szpalery wodnych strużynek pod rozpostartym <b>parasolem w rosarium</b>, o który rozbijały
się z cichym bębnieniem kropelki. Jako dziewczynka zawsze marzyłam, by <b>posiadać własny osobisty parasol</b> –
marzenie spełniła Mama, kiedy miałam dziewięć lat, podarowując wyśniony sprzęt
mi i Klaudii. <b>Mój był tęczowy, Klaudii –
niebiański</b>. Nasze bajeczne parasole, obnoszone z ostentacją dokonały żywota
już dawno temu, w niewyjaśnionych okolicznościach, przy czym oczywiście mój
zaginął jako pierwszy. Teraz najczęściej nie zabieram parasola z lenistwa,
roztargnienia albo po prostu niepewności pogody, choć <b>lubię przechadzać się w deszczu, zasłuchana w szum kropel, zapatrzona w
lustrzane ulice</b>, na których olej samochodowy czyni zabawne namiastki tęczy,
<b>przeglądając się w kałużach</b> i z
radością <b>patrzeć na nowy, czysty świat</b>,
osuszany wiatrem i słońcem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☾</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Marzec
ugasił także moje wyczekiwanie na <b>pierwsze
burze</b>, które rozszalały się na skrzydłach przerażającego świszczącego
wiatru, przynosząc <b>oczyszczenie,
rozjarzone zygzakami błyskawic</b>. Świetliste strzały, pomimo swej srogości
nie budziły strachu, lecz szacunek wobec majestatycznych porykiwań, głuchych
pomruków i wspaniałych iluminacji, wyposażając w <b>pewność dobrego omenu</b>. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Burzowość wieczorów miała swój odpowiednik
w burzliwości niektórych dni</b>, szczęśliwie jednak udało mi się z nią uporać.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☾</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Wydaje mi się, że
nie tylko dla mnie był to miesiąc senny, zmęczony, nieco kapryśny</b>… Wydłużające się, lecz s<b>enne dni nabrzmiewały od skrupułów, paliły
wątpliwościami, rozpościerając się na przedwiosennym czuwaniu</b>, pulsującym
podskórnie w nieposłyszalnym rytmie przetasowania priorytetów. <b>Marzycielski czarodziej</b> ma karnację
fiołkową, kwitnącą rumieńcami jasnopomarańczowymi jak pokorne nagietki.
Spoglądając troskliwie spod długich, purpurowych rzęs, łagodny i ukołysany własnym
znużeniem, <b>nauczył mnie przyzwoleń na
przebaczenie sobie niewystarczalności – wobec siebie i wobec świata</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Dobrotliwy marzyciel
Marzec, pomimo zmęczenia, nauczył mnie wiele, wiele też mi podarował</b>. To pierwszy z miesięcy, w
którym <b>wychodzę z domu wcześniej, by iść
wolniej</b>, przyglądając się chodnikowi, który nagle przeradza się w
niepokojącą trasę wędrówek śpiących żyjątek. Kamienne płyty stają się podobne do
dziwacznych surrealistycznych marmurów, w których żyłkowania wiją się pod
postacią <b>brudnoróżowych dżdżownic</b> i
nieprzeciętnie, a może nawet nieprzyzwoicie długich <b>ślimaków</b>. Marzec przynosił mi <b>każdego
dnia coraz więcej kwiatów</b>, z których najbardziej poruszającym był <b>pojedynczy irys, odnaleziony pewnego dnia w
ogrodzie</b>, tuż pod zaroślami śpiących jeszcze ketmii. Niepozorny, lecz <b>oszałamiający swym anemicznym powabem</b> –
cieniutkie sinawe płatki, poznaczone siecią purpurowych żyłek odwijały się z
wdziękiem, odsłaniając wnętrze mroczne, jak fioletowo-granatowa cisza nocy,
ukrywająca szafranowe pręciki. Śliczny, skojarzył mi się z <b>chorym królewiczem</b>, uosabiając zarazem mój Opiekuńczy, <b>udręczony cierpliwą opiekuńczością Marzec</b>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">A
jaki dla Was był ten miesiąc? Czy przyniósł Wam miłą odmianę? Odnaleźliście w
nim zwiastuny wiosennej beztroski? A może przełom por roku wybraliście jako
czas dla odnowienia utajonych postanowień? Chętnie się dowiem, co podarował Wam
ten ujmujący, zmęczony marzyciel. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Śląc kaczeńce</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">ślę rumieńce</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">ekscytacji Wiosną...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Buziaki cudaki!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Karpacka biel</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-33496502207449180162017-04-04T20:37:00.002+02:002017-04-04T20:37:56.918+02:00Zdziczenie żądzą - Richard Flanagan "Pragnienie"<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Pragnienia i
marzenia – przepełniają nas, rozlewając się w strumienie życiowych ścieżek</b>. Pierwsze mogą znaleźć ujście w
nie zawsze słusznych decyzjach, drugie – pielęgnujemy w sobie, otaczamy je
czułością. Wieczory kołyszą się na falach fantazji. W chwili rozproszenia myśli
dajemy unieść się na iryzujących, miękkich i niemal niedotykalnych grzbietach.
Czasem niewinne zachcianki urastają do prześladujących nas cieni, następujących
na pięty, nie pozwalając o sobie zapomnieć. Inne dają się zagłuszyć
spełnieniem, żadnego jednak nie sposób omamić erzacem, ponieważ prędzej czy
później, oszustwo wyjdzie na jaw. <b>Jak to
jest ? Pragnienia stanowią część nas, a równocześnie są tak od nas oddalone…
Odrywają się od nas, mknąc gdzieś poza widnokręgi, by zabarwić je
ciemnopurpurowymi smugami, innym razem stają się polarnymi gwiazdami.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Najgorsze są żądze,
kłębiące się w gadziej eskalacji,</b>
ściśle oplatając nadgarstki – <b>jak linki
lalkarza</b>. Czynią człowieka bezwolną marionetką na uwięzi instynktów,
przetrawiającej moralność chuci, niezwalczonemu pożądaniu, pożerającemu jak
trąd. <b>Kukiełka pragnień, głucha i ślepa,
prowadzona jest mdłą, a kuszącą wonią spełnienia, które wywoła jedynie przykry
absmak – oto, w co możemy się przeobrazić</b>. <b>Marzenia byłyby podobne biegowi za latawcem</b> – czarownym urzeczeniem,
które możemy pochwycić, a w to polowanie rozbrzmiewa śmiechem beztroski,
determinacji i kończy się zapatrzeniem w nieboskłon, niekoniecznie kryształowej
czystości, ale wszelkie chmury mogą jedynie podnieść walor naszej gonitwy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkDYbEpHFXC_STGOXyS7kvHpsQMwgxpOYH8WfgemjnVHyvzeuBDepXxAxPuoxt5ue4bbYsd3SOWzWa3cN0gL0mDgSZ9eZi9UoUezqaDy-rLkeWMch9K4k8EMx0Oy_pg0gR0db0DALAx4Yx/s1600/Mathinna.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkDYbEpHFXC_STGOXyS7kvHpsQMwgxpOYH8WfgemjnVHyvzeuBDepXxAxPuoxt5ue4bbYsd3SOWzWa3cN0gL0mDgSZ9eZi9UoUezqaDy-rLkeWMch9K4k8EMx0Oy_pg0gR0db0DALAx4Yx/s640/Mathinna.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /><b><i>„Pragnienie”</i></b> ogarnęło moje czytelnicze
zamierzenia zaraz po tym, jak w literackim eterze rozbrzmiała wieść o premierze
książki. Nie znałam autora, ale w zapowiedzi <b>opowieści o parnym oddechu australijskiej kolonizacji, smagającym
ciemnoskóre ciała, pokryte ochrą, przemieszanym z cholerycznym miazmatem
metalicznego Londynu</b> jarzyły się skoczne i niepokorne iskry zatraty w
niepokoju. <b>Flanagan zderzył dwa światy</b>,
ich łączność opierając na poszukiwaniu i usprawiedliwianiu zaginionego <b>zdobywcy nowych światów</b>, nie mającego
jednak tego własnego, <b>damy</b>, wciąż
kiełznającej swoje serce i <b>pisarza</b>,
tkającego wokół siebie gęstą pajęczynę emploi pana domu i artysty. <b>Opowiem Wam dziś o powieści, którą uznałam
za arcydzieło obnażające mrok przelewający się w duszach luminarzy. <i>„Pragnienie”</i> to oścień oślepiającej</b> <b>prawdy</b>, ukazujący potworny zgrzyt
pomiędzy rasą samozwańczych zdobywców i krzewicieli postępu a poznawczą
czystością mieszkańców dziewiczych dotychczas wysp. <b>To historia wyspy, która z potęgą szamana przeobraża zdarzenia we
wspomnienia nim zdążą się jeszcze rozpocząć. </b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"></span></b></div>
<a name='more'></a><b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☆</span></b></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i><span style="color: #20124d;"><b>„– Mamy w życiu tylko kilka chwil (…) takie chwile są wszystkim, całym światem. Z uporem myślimy jednak, że będą one miały wartość tylko wtedy, jeśli uda nam się sprawić, aby trwały wiecznie. Powinniśmy żyć dla takich chwil, jesteśmy jednak tak zaabsorbowani pogonią za czymś innym, za przyszłością i za kotwicami, które ściągają nas w dół, że czasami nie widzimy tych chwil takimi, jakimi są.”</b></span></i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;">[R. Flanagan, „Pragnienie”, s. 169]</span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Flanagan
buduje narrację z przeplatających się introspektywnych zanurzeń bohaterów
w sobie oraz ich spostrzeżeń, wysnuwanych na podstawie obserwacji. <b>Postacie jednak nie są dla siebie lustrami</b>.
Ich interakcje polegają raczej na zabawnych niekiedy, ale sardonicznych
ocenach, surowej krytyce, która jednak nie znajduje ujścia, lecz wtłaczana w
niedomówienie pozostaje w obrębie nawarstwiającej się odrazy. Uderza
nakierowanie postaci na siebie, nieustanne przyjmowanie własnej osoby za jedyny
punkt odniesienia. Inni <b>mogą być jedynie
anturażem czy po prostu narzędziami</b>, a w reifikacji tkwi główna przyczyna
nieszczęść. Temu poligłosowi akompaniuje postępująca niewydolność języka, który
zaczyna razić pustosłowiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Trwonione słowa
stają się pustymi znakami</b>,
ziejącymi pustką większą niż vacuum, lecz bohaterowie zdają się tego nie
zauważać. Brnąc w <b>hałaśliwość ostentacji
i krzykliwość ekspresji,</b> prowokują wzruszenia, a tłumiąc i tając te
prawdziwe. Drętwota mowy i próżnia semantyczna nie pozwalają dotrzeć do prawdy,
kryjącej się na dnie wyznania, choć równie dobrze, można byłoby to samo wyrazić
gestem. Wagi słów nie zna Lady Jane, Dickens, mgliste pojęcie na ich temat ma
być Forster, nieoficjalny asystent pisarza, kiedy próbuje w jakiś sposób
przekazać Dickensowi smutną prawdę. <b>Słowa
mogą być także luksusem</b> – jak w dziecięcej umieralni, gdzie zastygają w <i>rigor mortis</i> ciałka łaknące życia i
jedzenia. Spłowiałość języka dojmuje i <b>jeszcze
tylko tubylcy potrafią sięgać po pojęcia pierwotne</b>, odczytując świat bezpośrednio
z jego przejawów. Ich odbiór świata znamionuje niepokalana czystość, ufność w
totemiczne bóstwa i duchy przodków, a centralne osadzenie własnego plemienia
znajduje groteskowe odbicie w europejskim zadufaniu w sobie. Konfrontacja
świata obwołującego się nowoczesną cywilizacją z dziewiczym światem ziem
podbijanych okaże się podobna krzywemu zwierciadłu, w którym luminarze zmuszeni
są przyglądać się czystości pierwotnych, niezrozumiałych już dla nich rytuałów.
Ignorancja i brak chęci do poznania Obcego owocuje nienawiścią i pogardą
szydercy, dla którego nie istnieje wzorzec Noble Savage, <b>cóż bowiem szlachetnego może mieścić się w czarnoskórym ciele
powleczonym żółtymi smugami zeskorupiałej ziemi? Ciało to tylko gniazdo
pasożytów chuci, bezdennej głupoty i prymitywności, artykułowanych w rażących
bezwstydem pląsach.</b> Zdobywcy nie dostrzegają w niewolonych człowieczeństwa,
nie rozumieją, że nostalgię wyklętych tubylców potęgują pejzaże niszczejącej
ojczyzny, a ich antenaci, nie mogąc rozpoznać dawnych ziem skazani są na
wiekuiste zbłądzenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Wyballena i Londyn
są potrzaskiem cudzych pragnień i marzeń</b>, w których miotają się bohaterowie na uwięzi swoich
namiętności. <b>Pożądanie, zniewolenie i
koszmar balansowania na granicach rzeczywistości to kluczowe tropy dla dzieła
Flanagana, a wznoszą się one na osmozie ścierających się światów – uwierającej
cywilizacji i immunizującej dzikości.</b> Zjednoczone siły kultury może
obrazować duet Lady Jane i Dickensa, ucieleśniających bezwzględność sztywnych,
przez lata wypracowywanych i szlifowanych perfekcjonizmem sztanc, do których
przymierzają otaczający ich świat, pomimo
przygnębiającej wiedzy o ich braku adekwatności do form autonomicznych.
W ich bolesnym i desperackim <i>wishful
thinking</i> topią się wszyscy, którzy się nimi zetkną, łamiąc istnienia,
wydrążane w puste ostrakony, napełniane chorymi aspiracjami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☆</span></b></div>
<div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i>„Upadek, jeśli już musi przyjść, powinien być tego warty”</i></span></blockquote>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"> <span style="text-align: justify;">[Ibidem, s. 103]</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Pomimo
imponujących osiągnięć na polu nauki i humanistycznej chłonności umysłu <b>Sir
John</b>, dla swojej pokracznej dobroduszności mianowany „Jego Korpulentnością”, nie
potrafi sobie wywalczyć prawdziwego uznania ani w oczach podwładnych, ani nawet
własnej żony. Drążąca go pustka i nakierowanie ku sferom innym, niż zwodnicza
filantropia żony oraz tryumfatorskie cywilizowanie dzikiej wyspy stanowi
przyczynę infamii gubernatora, przybierającej formę rubasznych kpin lub wzgardliwej
krytyki. <b>Sir John posiada jedynie dwie
namiętności – podróże i Mathinnę</b>, a jego wątpliwe szczęście w opozycji do
pozostałych bohaterów polega na tym, że <b>w
obydwóch się zatraca</b>, choć przyjdzie mu za to zapłacić najwyższą cenę.
Biorąc jednak pod uwagę pułapkę małżeństwa z wyrafinowaną reżyserką cudzych biografii
– Lady Jane – oraz skrupułów własnej uległości wobec żądzy, nieszczęśnik
zazdroszczący życia żebrakom, jedynie w śmierci upatruje oswobodzenia od
własnej zgnilizny – moralnej i cielesnej. Także i ten zamiar okazuje się być
uwieńczony pomyślnością, a jego <b>cudownym,
kojącym ciszą mauzoleum jest pokład „Erebusa”</b>. Nie umyka uwadze, że jego
odjazd z wyspy stanowi zwycięstwo, którego nie odniosą nad sobą pozostałe
postaci. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☆</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="color: #20124d; font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i> „Opanowało go pragnienie, którego na dobra sprawę nie był w stanie zrozumieć, a kiedy zgasło, nie potrafił pojąć, co się stało. Jeden świat się skończył, drugi zaczął, a on nie przemieszczał się już przez stary świat w zadziwieniu, bo utkwił w Wybalenna, w nowym koszmarze, z którego nie mógł uciec.” </i></span></blockquote>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;">[Ibidem, s. 63]</span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Gubernatorska
para pozornie cieszy się wielkim poważaniem, jako jednostki wybitne, małżeństwo
doskonałe, posiadające świetne koneksje. <b>Sir
John</b>, łączący w swym badawczym umyśle rozległą znajomość botaniki,
socjologii, antropologii i wytrawnego żeglarza <b>nie ma jednak najważniejszego – własnej osobowości</b>. Wypłukała ją
bowiem nieudolność życiowa, pogłębiana pogardliwym politowaniem chorobliwie
ambitnej żony. Przyglądając się tej postaci nie mamy wątpliwości, że to Lady
Jane jest winna brakowi charyzmy męża. Jest jakieś ciepło w jej okrutnym
obserwowaniu Sir Franklina, co czyni ją <b>właścicielką
domowej menażerii. Przez lata przyjmowała rolę prestidigitatorki, treserki niedźwiedzia,</b>
teraz już starzejącego się i martwiejącego w stanie hibernacji – do tego
poczciwego zwierzęcia Lady przyrównuje swego małżonka. To małżeństwo
niedobrane, lecz okazuje się, że nawet tak skrajne przeciwieństwa, jak
niestrudzony eksplorator mórz i urodzona intrygantka, łaknąca aprobaty i
nasłuchująca salonowego aplauzu mogą posiadać wspólne pragnienia. W ich
przypadku będzie to <b>mimikra</b>. <b>Państwo Franklinowie, lubujący się w
rytuałach, dręczeni są głodem uznania</b>, który skłania ich do trwania w
inscenizowaniu spektakli, a ich główną atrakcją jest egzotyczna przybrana
córeczka. Należy zaznaczyć, że <b>paląca
potrzeba uznania</b>, będzie siłą napędową wszystkich przybyszy z
cywilizowanego świata. To ona <b>szlifuje
cięte riposty Dickensa, pobudza brutalność pierwotnego barbarzyństwa Kerra, pogrąża
w poniżeniu oddaną Catherine i udoskonala talent aktorski Ellen</b>. <b>Dla Sir Johna podwaliną pewności siebie ma
być budowa floty, dla Lady – niesamowity eksperyment polegający na
ucywilizowaniu czarnoskórej dziewczynki.</b> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☆</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Lady Jane pod maską
surowości i odporności na chwilowe urzeczenia, skrywa w sobie rozpadlinę
pogrzebanych nadziei na macierzyństwo</b>, nie przyznając się nawet przed samą sobą do
swych kobiecych tęsknot. Wiedziona wypełnieniem pustki trawiącej żywym ogniem
ją samą, aranżuje coraz to nowsze spektakle. <b>Karę za wszelkie sentymenty i fiaska, interpretowane przez nią jako widma własnej nieudolności wymierza swemu
otoczeniu</b>. Powodem do wstydu jest dla niej spontaniczność, niezrozumiała,
wciąż wykorzeniania z własnego życia. <b>Egzystencjalny
perz</b>, za jaki uznaje swobodę i uczuciowość jest jednocześnie jedną z jej
nieuleczonych, nieustannie tłumionych tęsknot, a za oznakę słabości poczytuje tak
łzy rozpaczy, jak i smutku. Zgorzknienie często przybiera formę kategorycznego
wyrzeczenia rzeczy dawniej nieosiągalnych i tak stanie się w przypadku Lady.
Kobieta popełnia błąd tworzenia pustych kreacji na uwięzi jej dążeń. Cóż jednak
wówczas, kiedy niedoskonałe dzieło wymyka się z uścisku stwórczyni? Pozostaje odium
niezadowolenia. Mathinna i Sir John ze smutnych marionetek zastygają w
pogrążone w inercji skorupki, zdezorientowane, błądzące w doszukiwaniu się winy
w samych sobie – i to za nią właśnie płacą
najwyższą cenę. <b>Lady Jane nie chce
dopuścić do siebie myśli, że pustym naczyniem jest ona sama</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Lady
Jane Franklin to kobieta obwarowująca się <b>szańcem
powściągliwości</b>, budującej dystans i wykluczającej wszelkie zbliżenie. Na
początku powieści oglądamy ją oczyma Dickensa, któremu kobieta jawi się jako <b>nadmiernie strojna napuszona dama, ponad
wdowią czerń przedkładająca jarmarczną krzykliwość barw.</b> Ostentacja żywej
zieleni i intensywnego fioletu zamiast stonowanej toalety razi pisarza,
podobnie jak stałe wyostrzanie hisotrii męża kolejnymi powtórzeniami, które <b>drobiazgowy aranżer scen życia
„prawdziwego”</b> szybko zauważa, zniesmaczony tendencyjnością budowanej wokół
tragedii legendy. <b>Lady Jane może budzić
litość</b> – jako kobieta, której los i biologia odmówiły spełnienia w
macierzyństwie, ale <b>zamiast niej wzbudza
w czytelniku pogardliwe zaskoczenie</b>, miotając się w kaftanie ciasnego
posłuszeństwa konwenansowi, odmawiająca tak uśmiechu, jak i szczerych łez,
wstydząca się szczerości uczuć i piętnująca wszelkie jej przejawy, pomimo
tęsknotą za ciepłem. Kilkakrotnie widzimy jej szamotaninę, kiedy <b>niepewna siebie niemal pozwala sobie na
uległość, zniżając się do pieszczoty czy wyznania, lecz ostatecznie, przegrywa
z porywem serca</b>, by dusić w sobie szkwał nawarstwiających się przez dekady <b>emocji, porywistych kobiecą tkliwością
namiętności i zwyczajnych zachwytów</b>. Bo przecież <b>Lady Jane jest estetką, czułą na piękno sztuki, albo też chcącą taką
być, erudytką i koneserką, świetną rozmówczynią</b>, której zręczność salonowa
polega na dostosowywaniu argumentów do rytmu prowadzonej właśnie rozmowy. Pani
gubernatorowa znakomicie wie, jak zdobyć słuchacza i jego posłuszeństwo.Jej niezwykle wysokie
aspiracje to scheda po ambitnym ojcu, a jej nadpobudliwy umysł, podobnie
zresztą jak umysł pisarza pożera filantropia, obejmująca wszystkich z wyjątkiem
najbliższych. Dickens i Lady Jane pragną zbawiać świat, nie licząc się z
osobami, które im zawierzyły, a akty ich dobroczynności służą za nadbudowywaną
nad skorodowanymi ideałami fasadę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Lady
Jane ma czterdzieści siedem lat, gdy spotyka Mathinnę i tym wieku stosowany przez dekady wykręt bezpłodności stał się już prawdą, w
którą sama uwierzyła. <b>Rozgoryczona,
wzdraga się przed wszystkim, co z rolą matki się wiąże</b>, wciąż obawiając się
pomówienia o nadmierną sentymentalność. Powoli zaczyna traktować dzieci jako
istoty przeklęte. Przerażona witalnością młodzieńczości i dzieciństwa,
żywiołowością i podatnością na nastroje chwili, <b>coraz bardziej obkurcza się we własnej starości</b>, usiłując skierować
swoje pasje na zupełnie inne tory – sztukę, oświatę, krzewienie cywilizacji.
Nigdy jednak nie będzie mogła całkowicie odseparować się od świata,
konstytuowanego przecież przez wymianę generacji, zwłaszcza że sama decyduje
się na niepokojący postulatem naukowości eksperyment adopcji małej wyspiarki.
Lady lękając się młodości i brzydząc miłości pragnie ustalić dla siebie samej
rolę muzy i stworzycielki. <b>Jej
demiurgiczne moce mają polegać na wykreowaniu męża na wybitność, a wyspy na
centrum kultury.</b> W mężu z biegiem lat zaczyna dostrzegać zapowiedź własnej
starości. Poirytowana siwizną mrozi go chłodem dystansu, nie pozwalając mu się
do siebie zbliżyć. Jej optyka świata jest przepuszczona przez faktor sublimacji,
dzięki której rzekomo wyrasta ponad tłum, a kryształowość damy kala konieczność
małżeńskiego obowiązku, który spełnia jako ofiarę na ołtarzu swej dumy. Nigdy
jednak nie zapomina o <b>deprawacji
męskiego pierwiastka animalną nawałnicą żądz, przetrawiającej ich słabe ciała</b>.
Charyzmatyczna Lady traktuje wyspę jako spłachetek żyzny i podatny na reformy. Mathinna
i podbite ziemie są dla niej „rozkoszną zabawką”, którą pragnie ubogacić. Opowiada
swej koterii o śmiałych zamysłach stworzenia nowej mitologii i przybytku sztuki
klasycznej, za który posłuży gliptoteka Ancanthe, samochwalczy szczebiot
przeplatając makaronizmami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfhfR04dRsW-ekMm3vnln-S2_h3FMIBrF96d1aIF2sO4jf5u_mLc5MlpjCkMCz0lSyalac-cwmyejlBF4QEMflY85TlDD1q9Q6FTJe7XDUAYgFW8TBLBafBLxftvsmlfuw-X1-jiVV6vPD/s1600/Ocean.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfhfR04dRsW-ekMm3vnln-S2_h3FMIBrF96d1aIF2sO4jf5u_mLc5MlpjCkMCz0lSyalac-cwmyejlBF4QEMflY85TlDD1q9Q6FTJe7XDUAYgFW8TBLBafBLxftvsmlfuw-X1-jiVV6vPD/s640/Ocean.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Łatwo zauważyć, jak
prosty jest ogląd świata przez Jane – tak czysty, oczywisty, że ta klarowność,
oparta na dychotomii ciała i duszy, serca i suchego racjonalizmem umysłu,
cudownie światłej cywilizacji i zelżywej dzikości aż razi.</b> Przyglądając się poczynaniom kobiety
chciałoby się zakrzyknąć nad jej krótkowzrocznością i torturami, które sama
sobie zadaje. Wyraźnie widać, że <b>wystarczyłaby
lekka pobłażliwość dla samej siebie, przyzwolenie na czułość, płacz,
rozrywający krtań, wyznanie, wiszące w powietrzu</b>. <b>Lady Jane woli jednak maskę niezłomności, pieczętując niewidzialnymi
szramami kolejne złudne zwycięstwa</b>. <b>Jest
silna – taką chce się widzieć i rzeczywiście, trudno jej tego hartu ducha
odmówić. Siła jednak kosztuje…</b> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☆</span></b></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i><span style="color: #20124d;">„Talent, geniusz… Czy to tylko nie inne nazwy na jego determinację, żeby kontynuować te wykopaliska w sobie samym, dopóki nie pozostanie z niego jedynie trup, niosący ze sobą śmierć?”</span></i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;">[R. Flanagan, „Pragnienie”, s. 97]</span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Od
postaci Lady Jane płynnie można prześlizgnąć się do Dickensa, co ułatwia
kluczowa dla rozpoznania tych uzupełniających się bohaterów scena pierwszej
rozmowy. Obraz ten stanowi esencję świata kształtowanego przez Flanagana – <b>hermetyczność postaci, ich nakierowanie ku
sobie samym, szarpanie się w błędnych przekonaniach, domniemaniach na temat
cudzych opinii</b>. Te z kolei mają stanowić osnowę mamiącego kostiumu
skrywającego wewnętrzne mroki. Dla Lady Jane <b>pisarz jawi się jako troglodyta o niezgrabnych dłoniach, lśniących
pierścieniami</b>, drogocennymi, lecz nagromadzeniem wywołującymi przykre <b>wrażenie parweniuszowskiego kiczu</b>.
Uderza ją <b>niezgrabność dandysa, jego
łapczywość i zgrzebność obyczajów</b>, ale <b>wzajemnie
siebie potrzebują</b>, by na gryzącej sensacyjności zagadkowego zaginięcia Sir
Franklina zbudować kolejną opowieść. <b>Jednemu
tragedia ma posłużyć za tkankę dzieła sztuki – drugiemu za fundament własnego
mitu. </b>Obydwoje zawiązują alians w walce o społeczną nobilitację żeglarza, pomawianego
o kanibalizm<b>. Dickens wyszydza w duchu
nieskazitelność konterfektu męża, Lady – przyjmuje za dobrą monetę artystowską
skłonność do idealizacji</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Dickens również
miota się w matni autokreacji – zbudowanie jej jest o wiele łatwiejsze niż późniejsze
dorównanie wspaniałemu tworowi</b>,
wyzutemu z woli, ponieważ będącego skazańcem własnych wymysłów. <b>Drażni wystudiowana mimika, kabotyńskie
wyuczone gesty zmanierowanego aktora, życie pod kurhanem z prochów ojca i
córeczki.</b> Oratora zasłuchanego we własny głos, stale wyprężonego w postawie
mówcy pożerana mizantropia. <b>W pragnieniu
ucieczki od ludzi tli się tęsknota za prawdą o sobie samym.</b> Jednak ta
należy do tych najtrudniejszych przez swoje oślepiająca okrucieństwo mądrości,
ponieważ pisarz przekroczył granicę, którą jest szczerość z samym sobą. Jego
wędrówki po Londynie mają służyć ucieczce przed upiorem autokreacji, który
spłodził, lecz będą to wysiłki bezowocne i poniżające, jak świadomość krzywd
zadawanych najbliższym. <b>Rodzina</b> –
opiewana w literackich peanach jako najbardziej chwalebna sfera życia każdego
człowieka <b>jest dla niego duszącą zmorą</b>.
Dla czytelników tworzy idylliczne obrazki, pojąc wielbicieli tkliwymi scenkami
z czarownego, ogrzewanego serdecznością i wzajemnym zaufaniem cichego azylu. <b>Kłamliwe to jednak obrazy, w które już
nawet on sam przestał wierzyć</b>. Z tego dysonansu oraz ambicji wielkiego
czynu bierze początek <b>rysa na
nieposzlakowanym obrazie samego siebie, budząca wyrzuty sumienia, drążąc jego
rozpaloną głowę i „niepokorne serce”, wciąż szamocące się na uwięzi, wciąż
powstrzymywane, karcone. <o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Dickens
definiuje siebie jako <b>nieszczęsnego
wiecznego uciekiniera</b> – początkowo od siebie w miłość do Catherine,
następnie od towarzyszki życia – ponownie w głąb samego siebie, przy czym
okazuje się, że druga ucieczka będzie aktem tchórzostwa, wymierzonym przeciwko
ich dwojgu. Zanurzony w poczuciu artystycznej siły megaloman wciąż stawia swą
postać w opozycji do reszty świata, nie godząc się na podobieństwo do
kogokolwiek, wynosząc swe osiągnięcia i społeczny, ciężką pracą osiągnięty
prestiż ponad resztę. <b>Brak pielęgnacji
rodziny powleka pozłotą filantropijnych porywów, przywdziewając krwawe szaty
cierpiętniczego twórcy</b>. Jego <b>historie</b>,
jak i opowieści lady Jane <b>wycierane są w
nieustannych powtórzeniach, jakby wystawiane na próbę pamięci – jego i
słuchaczy.</b> Z pewnością jednak nie zyskują na tym – może się utrwalają, lecz
<b>kłamstwo zawsze pozostanie kłamstwem,
nawet jeżeli bardzo wdzięcznym i wabiącym szerokie audytorium, to jednak
rozdrapującym skrupuły łgarza.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☆</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Dickens
może zaimponować renesansowym skupieniem w sobie mnóstwa ról –
powieściopisarza, publicysty, reżysera i aktora oraz szlachetnego hojnością
rozdawcy dóbr, a także wzorowego w oczach postronnych obserwatorów czułego ojca
i męża. <b>Wrzucenie się w wir pracy do
pewnego stopnia pozwala mu zagłuszyć wciąż odzywające się w nim pragnienia, nęcące
podszepty uległości żądzy. Ale co ma zrobić z resztą doby?</b> Samotny, wmawiający
sobie odszczepieństwo niezrozumienia <b>snuje
się smętnie po Londynie, przeklinając jego grobowość, chorobliwą stęchliznę i
chłodną cynowość</b>. <b>Miasto jawi mu się
jako konglomerat czerni i smrodu, a jego samego rozsadza szarpiąca tęsknota za
bielą, postradaną już dawno czystością</b>. Pisarz grzęźnie coraz głębiej w zastygającym
bagnie Wielkiego Pieca, którego najbardziej mroczne zakątki przemierza, <b>w daremnych usiłowaniach przekonania samego
siebie, że do szczęścia wystarczające są żona, „muszelki”, jak zwykł nazywać
kurtyzany i kobiety z książek.</b> Sam jednak wie, jak puste są to perswazje
wobec głębi jego życia duchowego i jak dawno naginanie życia do wyobrażeń
straciło magiczną moc oddziaływania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #20124d; font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i> „Ale widział tylko oblicze , które mogłoby
należeć do wszystkich i do nikogo, oblicze kogoś, kto nieustannie naśladując
innych, stał się nikim.”</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: x-small;">[<i>Ibidem</i>, s. 97]</span><o:p></o:p></span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Zatłoczonej
bezimiennymi upiorami o wytartych twarzach codzienności z pewnością nie ułatwia
mu dojmująca świadomość własnych win, popełnianych każdego dnia na gruncie
rodzinnym. <b>Nieszczęsna Catherine stała
się zbytecznym, pustym już tworem Dickensa, którego kreator nie potrzebuje</b>.
Odarta z resztek własnego życia żona pisarza na kartach powieści porywa się na
jedną tylko próbę odzyskania męża, nieudaną zresztą, a obserwując jej
rozdzierającą dolę sama miałam ochotę krzyknąć, by przerwać pasma krzywd i
poniżeń. Upokorzenia, jakich doznaje od najbliższej jej niegdyś osoby
doprowadzają ją do przeświadczenia o własnej bezużyteczności, a najpełniejszy
tego wyraz zawiera scena, w której Catherine nieopatrznie przewraca wazon z
bukietem pięknych kwiatów, przyniesionych, by uprzyjemnić mężowi pracę. <b>Inwektywy Dickensa są niczym w porównaniu
do tego, jak sama siebie mianuje,</b> nie wierząc już w odmianę losu, w sobie
upatrując jedynej winowajczyni niedoskonałości ich małżeńskiego życia. <b>Słowa skierowane przeciwko samej sobie są
ostrzejsze niż nóż, wsączają się dziegciem współczucia dla niej i odrazy do
pisarza</b>. Dla niego bowiem <b>matrymonialny
perfekcjonizm żony jest niewystarczający</b>, a najgorszy dla porzuconej, lecz
wciąż uwiązanej przy Dickensie kobiety jest węzeł małżeństwa, równoznaczny z
matnią. W okrzyku wieńczącym scenę mieści się pełnia rozpaczy, niezmierzona
gorycz i ponura pewność braku szans na odmianę losu. Catherine wyciera biurko
pisarza własną krynoliną, a w tym wymownym geście znać jej <b>upokorzoną miłość, zdeptaną godność i jarzmo zniewolenia, spod którego może
nawet nie chciałaby uciec, nie wiedząc, dokąd się udać w braku animatora jej
każdego kroku</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Nawet
więc gdyby nie irytował żałosny kabotynizm dandysa, nawet gdyby ktokolwiek
pozostał obojętny na <b>megalomańskie
inscenizacje omnipotencji</b>, ta właśnie scena skutecznie odjęłaby okruchy
sympatii pozostałej dla pisarza. <b>Prócz
nadwrażliwości, duszącego brzemię geniuszu i trudu w próbach sprostania
narzuconych sobie wymaganiom, pozostaje okrucieństwo</b>. Dickens został
sportretowany jako jedna z tych osób, dla <b>których
priorytetem jest ustalenie sobie pozycji w oczach tych, których jeszcze
zawojować nie zdążył. Po co mu bowiem względy tych, których już
ubezwłasnowolnił? Przykra to ambicja, lecz jakże częsta, nie tylko u geniuszy
zresztą…</b> Wnikliwiej śledząc tok rozumowania pisarza zauważamy, że niekiedy
jego motywacje ocierają się wręcz o absurd skrajnego egotyzmu i frenetycznych
prób kompensacji dawnych krzywd. Naturalnie, mamy tu do czynienia z projekcją
Flanagana, niemniej, warto zatrzymać się tu choć na chwilę. <b>„Frozen Deep”,</b> wynikająca pozornie z
altruistycznego porywu natchnionego artysty to rehabilitacji w oczach świata
gubernatora <b>Franklina jest w gruncie
rzeczy zaklinaniem przeszłości, odczynianiem tragicznej młodzieńczej miłości</b>.
Kokietując otoczenie zapytuje przekornie: <b>„Miłość
– cóż nam po niej?”</b>, nie przestając jednak szukać swego ideału. W
„alchemicznej głowie” lęgną się kolejne obrazy, które przekuwa na sceny
teatralne i obrazy literackie, których klucz mieści się w jego przeszłości i
palących pragnieniach, teraz już nie tak łatwych do odczytania, jak
wyidealizowany obraz młodości w <b>„Dawidzie
Copperfieldzie”.</b> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☆</span></b></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i><span style="color: #20124d;">„Wszyscy mamy swoje apetyty i pragnienia, ale tylko dzikus zgadza się je zaspokajać.”</span></i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;">[Ibidem, s. 84]</span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Jeszcze
ciekawsze będzie jego <b>spojrzenie na dwa
światy – cywilizacji i wysokiej kultury oraz domeny dopiero kiełznanej
munsztukiem europejskiej światłości</b>. Przyzwoitość w jego przekonaniu polega
na jedzeniu własnych butów z głodu, a przeprowadzany <b>podział rodzaju rudzkiego przecina skalpel oczywistości, że planetę
zamieszkuje Człowiek oraz autochtońskie plemiona</b>, zrównane ze zwierzętami.
Takie przekonania upodabniają go <b>do lady
Jane, która najchętniej ustroiłaby całą swoją wysepkę w „girlandy kultury”,</b>
bez zwrócenia uwagi na historię i tożsamość podbijanych ludów, deptanych teraz
zarówno w aspekcie czysto ludzkim, jak i kulturowym. <b>Dziki nie ma uczuć, odstręcza brzydotą, organicznym zrośnięciem a
Naturą, której głos, z wolna zagłuszany cywilizacyjnym zgiełkiem, w odróżnieniu
do nowego władcy potrafi jeszcze usłyszeć i pojąć.</b> <b>Wypaczone pojęcie empatii, kultury i człowieczeństwa</b> zaskakuje u
umysłów pozornie światłych i czułych, każąc wstydliwie odwrócić spojrzenie od
zanurzonych w substancji nieustępliwego poczucia winy krzywdzicieli. Paradoksalnie
ich <b>okrucieństwo ma początek we
współczuciu</b>, do którego tak trudno im się przyznać. Tłamsząc je, <b>stąpają po swych sercach, w pełni świadomi,
że każdej sekundy bezpowrotnie ulatuje ich zdolność do przyznania się przed
światem i własnym odbiciem do serca, podatnego na wzruszenia i pozwalającego na
nie</b>. Niestety, żadne z nich nie otworzy się na tyle, by namiętności
znalazły dobrze ukierunkowane ujście, a więc służąc zarówno wyeksponowaniu
domagających się tego emocji, jak i okazaniu ich. <b>Na próżno jednak czytelnik patrzy błagalnym wzrokiem na kolejne postępki
wirtuoza pióra i salonowej pawicy.</b> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☆</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Czy spóźniona
miłość do Ellen, wychowanicy teatralnych scen, zabawnej, energicznej i silnej
dzięki swemu opanowaniu zaleczy trwożliwe i „niesforne” serce pisarza?</b> Poszukiwanie aplauzu i brak
korzeni upodabniają ją do lotnego obłoku, pozbawionego domu, kuszącego
eterycznością, ale i wewnętrzną siłą. Pani Ternan, surowo oceniająca profesję
wykonywaną przez siebie i swoje córki, choć całkowicie pochłonięta przez zawód
wykonywany od trzeciego roku życia, widzi w nim niebezpieczeństwo deprawacji i
pragnie ocalić przed nim dziewczęta. W myśl wiktoriańskiej wstrzemięźliwości <b>aktorstwo stanowi publiczną prostytucję</b>,
dlatego z zaciętością lwicy kobieta robi wszystko, by nawet przypadkowemu
współpasażerowi jej córki nie wydały się kimś wyuzdanym (rekwizyty rozdaje im
nawet w pociągu – prestiżowe czasopismo, charakteryzacja Ellen na skromne
dziewczę w żółtej sukni). Wydaje się
więc, że <b>Ellen właśnie matce zawdzięcza
swoja wrażliwość i jednoczesną odporność na wszelką amoralność</b>. Oprócz
świeżości młodzieńczego uczucia w jej fascynacji Dickensem lśni urok
współczucia, przybierający formę przebaczenia, którego pisarz tak bardzo
potrzebował. <b>Nikt jednak, prócz
młodziutkiej aktorki nie potrafił mu podarować daru tak hojnego</b>, jak
orzeczenie jego niewinności – za śmierć maleńkiej Dorris, nieudane pożycie
małżeńskie i tysiąc pomniejszych ludzkich błędów, których tytan pióra nie mógł
wcześniej przełknąć, bowiem urastały one do wielkich skał, blokujących jego
drogę ku przyszłości. <b>Rozczulająca jest
scena, w której pisarz połyka pestkę wyplutą przez Nell, wzruszające listy, w
których mianuje ją „najnowszym marzeniem duszy”, resztę – znamy z historii…</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☆</span></b></div>
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i><span style="color: #20124d;"><b>„Zdawała sobie sprawę z tego, że to jest dziwne, lecz dziwne było właściwie całe jej życie."</b></span></i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;">[Ibidem s. 184]</span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Mathinna</b> wkracza do naszej wyobraźni jako
siedmiolatka, dla której świat posiada zachwycającą świeżość. <b>W jej maleńkiej postaci zaklęto mit o
Ledzie</b>. Takie imię nadaje dziecku Protektor, wyszukujący klasycznych mian w
starym tomie mitologii, zupełnie nie znając antycznego zaplecza religijnego. <b>Lady nazywa go mitem o harmonii i
konflikcie, sama jeszcze zapewne nie zdając sobie sprawy, jak trafne będzie to
spostrzeżenie</b>. Po stracie rodziców jej jedynym majątkiem są <b>naszyjnik i kangurza skórka</b>, które
szybko stają się talizmanami i znakami rozpoznawczymi. Z czasem ich rolę
przejmie <b>czerwona sukienka przybranej
matki</b>, która po latach z szykownego, z dumą obnoszonego stroju zamienia się
w <b>wyblakły, postrzępiony łachman noszony
jako opaska na głowie.</b> <b>Dziwna to
niepokojąca koronacja królowej wioski, która tak bezlitośnie zostanie
zdetronizowana zdeptaniem godności, pohańbieniem i wykluczeniem</b>. Właściwie
to czerwień możemy przypisać jako osobistą, zrośniętą z jej postacią barwę,
ewokującą cierpienie, udrękę, zmysłowość i witalność. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Paradoks
dziewczynki, której losy śledziłam chyba najuważniej ze wszystkich postaci,
polega na <b>rozdzierającej nieprzystawalności
do żadnego ze światów</b> – <b>wydarta
potęgą bezrefleksyjnej mrzonki z naturalnego środowiska, siłą naginana do ram
chorego eksperymentu zostaje wkrótce na powrót wciśnięta w przyrodzone
środowisko</b>, które nie może jej już przyjąć. Przyczyną tego, jest
wykoślawiona narzuconą wiedzą wysoka samoświadomość. <b>Obezwładnia starcza wiedza przetrąconej
młodości i ogrom doświadczenia</b>. Przerażający jest język, jakim próbuje
porządkować świat, ustawiając samą siebie w opozycji do świata „czarnych”,
traktowanych z pogardą przejętą od okrutnych nauczycieli. Jednakże próby schronienia
się w kokonie cywilizacji skazane są na niepowodzenie, brzemienne rozdarciem,
zawieszeniem pomiędzy przeszłością a brakiem przyszłości – <b>może karmić się bowiem tylko „nadzieją na wszystko, oprócz nadziei” i w
tym aksjomacie zawarta jest tragedia odtrąconej „egzotycznej ozdóbki
próżności”, która okazała się zbyt żywa, zbyt autonomiczna i zbyt piękna w swojej
autentyczności.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☆</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Mathinna
przez długi czas postrzegana była przez Lady Jane jako istota świadoma jedynie
swojej somatycznej powłoki – ciała, nabrzmiałego pragnieniami. W jej hipnotyzującym,
uzależniającym kadrylu uwyraźnia się <b>monolityczność,
będąca równocześnie pęknięciem w idealistycznej mrzonce arystokratki</b>.
Nieustanny reżim wychowawczy nie potrafi wykorzenić niepokojącej dynamiki
dziewczynki, jej ciekawości świata innego niż usystematyzowana wiedza i rygor
sztucznego świata. Lady Jane dba nawet o to, by widok za oknem dziewczynki nie
przedstawiał czarownych pejzaży, lecz ekstrakt z ciągłej pracy w ogrodzie,
ewokującej surową dyscyplinę pracy nad sobą samym.<b> Perspektywy Lady Franklin, jak pozostałych, są ograniczone jej
pragnieniem. </b>Mathinna jest osobą wrażliwą, o czułym sercu zdolnym do przywiązania.
W jej olbrzymiej, wręcz monstrualnej ufności tkwi siła budząca w poczciwym
Garney’u Walch’u obawę o zdolność do nienawiści. Jedynym przyjacielem Mathinny są
zwierzęta – oswojony opos i papuga kakadu. Wyprawiona po zamordowaniu przez nieznanych sprawców skóra
oposa albinosa będzie kolejnym zasmucającym amuletem dziewczynki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhOhhdUjv4HRj-1E9JqDwkYYIDA1eaZnebYoXS2upQUksDBlQRzKFnv01cjBMt7JOIjqgwfhy-7VW9c9hFOCeqz7RMImq9fd86z2dj9P95AxdgMqeT0VtCriCmi7NT1lPgfBtcpGhJKm4G/s1600/Antypody.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhOhhdUjv4HRj-1E9JqDwkYYIDA1eaZnebYoXS2upQUksDBlQRzKFnv01cjBMt7JOIjqgwfhy-7VW9c9hFOCeqz7RMImq9fd86z2dj9P95AxdgMqeT0VtCriCmi7NT1lPgfBtcpGhJKm4G/s640/Antypody.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Po
śmierci matki, dziecko staje się jeszcze bardziej pobudliwe. <b>Radosne i pogodne usposobienie zjednuje jej
sympatię i podziw postronnych, zamieniając ją w słodką maskotkę, a jest w tym
poklasku dla niespodziewanej kokieterii ton gorzki i raniący</b>. <b>Córka Towterera i Wongerneep jest
krzywdząco postrzegana jako „dzikie, małe zwierzątko”</b>. Ten pieszczotliwy
wyraz ma się niebawem zamienić na pogardliwe określenia definiujące ją jako <b>puste czarne naczynie, badawczy obiekt,
służący nawet nie jako zabawka, lecz jako zwykła rzecz, wyzuta z uczuć i
zredukowana do instynktów</b>. Lady Jane odrzuca ją, choć trwa pod wrażeniem <b>„myślącego ciała”. </b>Mathinna dla nowej
opiekunki <b>nie jest dzieckiem, ponieważ
jest dzikuskiem, nie jest też człowiekiem, ani zwierzęciem</b>. Dziewczynka
staje się salonową zabawką, <b>egzotyczną
osobliwością na pokaz</b>, którą chlubi się dama, zyskując w oczach bywalców
swojego maleńkiego laboratorium. <b>Jak
jednak wszystkie naukowe eksperymenty w odniesieniu do emocjonalności ten nie
ma szans powodzenia</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☆</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><i><span style="color: #20124d; font-size: x-small;">"Co ta uśmiechnięta czarna enigma wie i co sobie myśli?"</span></i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">[Ibidem, s. 136]</span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Mathinna
jawi się jako <b>niebezpieczna przez swoje
nieskrępowanie, swobodę, ciekawość świata i ufność.</b> Odstręczająca wolnością,
witalizmem, hipnotyzującą dźwięcznym śmiechem zadowolenia z codziennych
przyjemności, jest dzieckiem nadzwyczaj samotnym, zmuszanym do nauki
bezwartościowych i nieżyciowych umiejętności. <b>Wciąż zmieniający się nauczyciele mają ją wdrożyć do maskarady, nauczyć
przywdziewać niewygodną maseczkę konwenansów, ucząc algebry i języków, lecz
dziewczynka zamiast nauczyć się ogłady, uczy się nieufności</b>. Najwięcej
chyba w tym dziwacznym procesie edukacji zyska dzięki zajęciom z zabawnym przez
romantyczne oderwanie od rzeczywistości, nauczycielem <b>Lazaretto</b>, <b>podatnym na
meteopatyczne neurozy tkliwym dziwakiem</b>. Nauczyciel jest podobny w swojej
kruchości do dziecka, łaskawszy od reszty opiekunów, pobłażliwszy i miły. <b>Pozwala sobie nawet na zabawę i świadomy
swojej słabości, poddaje się nastrojom, a jego labilność waha się od
perfekcjonizmu układania dopracowanych konspektów, po skrajne, niemal
obłąkańcze w swym emocjonalnym ekshibicjonizmie wyznania</b>, kierowane do
jedynej słuchaczki, zdolnej bezkrytycznie przyjąć w siebie rytm rwanych
wynurzeń.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">O
ile dla Lady Jane dziecko znienawidzone przez krnąbrność i nieprzystawalność do
jej oczekiwań <b>stanowi edukacyjne i
pedagogiczne wyzwanie</b>, o tyle Sir John przez bardzo długi czas postrzega ją
jako <b>zniewalającego, wszędobylski
„małego duszka”,</b> Mężczyzna, zafascynowany absurdem przyspieszonego
dojrzewania dziewczynki zaczyna tęsknić za jej śmiechem, poszukiwać gorączkowo
kontaktu, również – a może przede wszystkim – zmysłowego, choć podejmuje
również daremne próby walki z ogarniającym go, jeszcze nienazwanym i spychanym
w podświadomość pragnieniem. Nieskutecznym orężem są marynarskie mantry
orientacji, w których powtarza kierunki świata, trzymając się kurczowo
gwieździstej róży wiatrów. <b>Pofolgowanie
żądzy okaże się dla niewinnej Mathinny początkiem końca, a ona sama zacznie
ukrywać się przed światem w głębi własnego ciała – trwoniąc je, lecz zachowując
dla siebie to, co najistotniejsze – tożsamość, pamięć i dumę.</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☆</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Koszmar
ucywilizowania ucieleśniają wyspiarskie kobiety, które wskazują na demonizm
świata</b> z
uderzająco racjonalną beznamiętnością. Wskazując na postapokaliptyczną panoramę
zwęglonego życia, zaciemnioną deszczem popiołu bujnej do niedawna roślinności,
powtarzają, że <b>jedynym władcą świata
jest Zło, Zło tkwiące w człowieku i wszechogarniające, jak Arche, przesączające
całą rzeczywistość od zarania dziejów.</b> W credo autochtonek wyraźny jest
brak jakichkolwiek złudzeń, a dawna pogoda ducha, niewyczerpana dzięki
kolistości czasu została wypłukana przez pogardę do samych siebie – ludów podbitych oraz świata, który na to
pozwolił. Swoistym mechanizmem obronnym ma być dla wygnańców <b>kurczowe trzymanie się drobiazgów</b>, nie
wiadomo jednak, na jak długo taka strategia zachowania życia i nadziei może
wystarczyć. <b>Biały człowiek w tych
drobnych gestach upatruje niesubordynacji, a melancholię i apatię niewoli
postrzega jako zaraźliwą chorobę, którą należy wypalać odizolowaniem.</b> <b>Dzicy nie mogą podsiadać godności – ta jest
wyłącznym przywilejem białej rasy, która wartość nadaje jedynie poprzez
zniewalanie</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☆</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Nonsens tego
zauważa jedynie Protektor</b>,
porządkujący przydzieloną mu wyspę imionami zupełnie nieprzystającymi –
wywiedzionymi z klasycznej mitologii i niezrozumiałymi również dla niego
samego. W <b>przemieszaniu nazw uwidacznia
się synkretyczna niezborność nowej rzeczywistości</b>, charakterystyczna także
dla dziedzin wtłaczanych na siłę do wywiedzionych z europejskiej kultury sztanc
przez panią gubernatorową. <b>George
Augustus Robinson, „nim został zbawicielem, był cieślą”, teraz zaś próbuje
otoczyć się iluzją nowoczesnego angielskiego miasta</b>. Z biegiem czasu
ogarnia go <b>perwersyjne poczucie winy,
sączącej się z przemęczenia, znużenia własną bezsilnością i nieumiejętnością
pohamowania postępującego upiora śmierci</b>. Protektor przygważdżany przez
wciąż zagęszczającą się ciemność – niewiedzy i niepewności – na co dzień
próbuje nieść pomoc dogorywającym tubylcom, a w odmalowanym z naturalistyczną
dosadnością scenach sekcji zwłok wyczuwalna jest intensyfikacja całej gamy
emocji – od determinacji, poprzez wściekłość bezsilności aż po całkowitą
rezygnację. Mężczyzna zaczyna uciekać w religijną celebrację. Ekstatyczne
uniesienia są niepojęte nie tylko dla jego współtowarzyszy, ale również i dla
niego samego, lecz posiadają walor kojący, pozwalając mu choć na chwile umknąć
przed fetorem rozkładu. <b>„Chodzące
zwycięstwo nad sobą samym”, choć dumne ze swoich osiągnięć, nie pyszni się
jednak nimi</b>. Jego pycha przynależy raczej od tych chwilowych, zasmucających
<b>niewystarczalnością kłamstw, mających
służyć za posilną strawę dla ducha. Z dumą i pychą realisty miesza się
znudzenie śmiercią</b>,<b> wykluczające
litość, a zaszczepiające gniew. </b>Konkluzje wysnuwane podczas sekcji zaskakują
w wymiarze metafizycznym. <b>Robinson zapytuje
o miarę własnej boskości oraz swoje możliwości w tym koszmarnym spektaklu,
którego jest reżyserem oraz aktorem, a którego nawet on nie potrafi
zinterpretować. Jedyne, co mu pozostaje w obliczu porażki, to ucieczka z „kostnicy”.</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☆</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>„Pragnienie”</b> należy do lektur absorbujących,
lecz trudnych, przygnębiających tysiącem otwartych <b>pytań o godność dopominających się tego miana, pyszniących się
altruizmem, a szeleszczących warstwami kolejnych kostiumów</b>. Czytelnik
pochyla się z na wpół przymkniętymi oczyma, a <b>powieki palą go od łez wzruszenia, złości dezaprobaty i wstydu</b>.
Pyta samego siebie o własne <b>wciąż
kiełznane pragnienia, pyta o krzywdy wyrządzone w imię zaspokojenia</b>. Pyta wreszcie
o <b>bieg historii, nadal tak samo
meandryczny</b>, bynajmniej nie wzbogacony iskrą współczucia i roztropności…
Zastanawia się, <b>kiedy kończy się dialog,
a zaczyna monolog i czy głos świata musi być jednym wielkim szmerem miriadów
pojedynczych głosów</b>, rozbijających się o siebie – alt uderza w baryton,
tenor, rozbija się o sopran, piskliwe kontralty giną pod basem, a każdy godzi w
puste, zasnute ołowianą bielą dymu niebo, nie pozostawiające złudzeń. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Autor:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Richard Flanagan</span><span lang="EN-US" style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Tytuł:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> “</span></span><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Pragnienie”</span><span lang="EN-US" style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Tytuł oryginału:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> “</span></span><span style="font-size: 7.5pt;">Wanting”</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Wydawnictwo:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">Wydawnictwo Literackie</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Strony:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">249</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt; text-decoration-line: underline;">Ocena:7</span><span style="font-size: 7.5pt;"><u>/7</u> 🎀</span></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">☆</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Zastanawiałam
się nad pragnieniami i marzeniami… <b>Potrafię
je rozdzielić, choć nie należy to do najłatwiejszych. </b>Nie wiem jednak, jak
zmierzyć destrukcyjność tych nieziszczonych zarówno marzeń, jak i pragnień.
Pragnienia tłamszone mogą stanowić <b>broń
obosieczną</b>, jako ziarno goryczy, ale również jako <b>ziarno wiedzy</b> mogą wystrzelić pędem te zrealizowane, wcielone w
życie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Będziemy pragnąć –
taka już nasza natura. Możemy się do tego przyznawać – bez wstydu, ponieważ to
część człowieczeństwa</b>.
Czy czytaliście powieści Flanagana? Ja po lekturze „Pragnienia” nie mam
wątpliwości, że sięgnę po inne jego powieści. Kim stali się dla Was
bohaterowie, podglądani przez okular ich żądz? Czy mała Mathinna, królowa
aborygeńskiej wioski zahipnotyzowała Was swoim melodyjnym śmiechem? Czy Lady
Jane przestraszyła Was swym koturnowym chłodem salonowej matrony? A może Dickens
pokazał Wam ten profil, którego jeszcze nie znaliście? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Całusów tysiące</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">A wszystkie kwitnące</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Karpacka Biel</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-79974488473229443482017-03-25T19:46:00.000+01:002017-03-25T19:46:03.740+01:00Pąsy i pląsy - niespodzianka! <div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Oczekiwanie</b> to stan dziwaczny, prawda? Z jednej strony uskrzydla nadzieją, każąc uporczywie
wpatrywać się w widnokrąg, z drugiej – jak wszystko rozwlekane w nieskończoność, <b>przedłużające się zaczyna doskwierać</b>,
by w najgorszym wypadku przerodzić się w rozdrażnienie zniecierpliwienia i ziewającą
nudę<b>. Czekanie i oczekiwanie</b> to dwa
różne pojęcia, bo o ile to pierwsze w moim odczuciu cechuje napięcie narastającej
irytacji i rozczarowanie, o tyle w drugim obecna jest radosna ekscytacja,
przeczucie nadchodzącego przełomu, przyjemności, nie zawsze dookreślonej, lecz
wynagradzającej zawieszenie w niepewności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Oczekiwanie lubimy
celebrować</b>,
czynimy z niego uroczysty obrzęd, w którym każdy gest jest literą w złożonym
alfabecie naszej kultury. <b>Odliczamy…</b>
Ale czy zawsze możemy wszystko zmierzyć? Jesteśmy tacy wygodni, próbując pochwytywać
rzeczywistość na arkan definicji i liczb… Istnieje jednak odmiana oczekiwania,
w którym nie możemy zdać się na pełnię cyklu, nie możemy cieszyć się
ubywającymi ziarnami w przejrzystym naczyniu klepsydry. Wówczas wystawiani jesteśmy
na ciężką próbę sił. Bo powiedzcie sami – czy przeczuwając nadejście czegoś,
czy wręcz gorączkowo wypatrując jakiegoś fenomenu nie czujecie się
niejednokrotnie zmęczeni tym napięciem?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHAjdk8MBIXe_PlTtVu4DWhx49uuN1JdpbRlF3m15orwpi-rG2ZHTgZIs_z_VsGYrjmqy_3V-Gd0o9vJZYJhd8MOe92WG6eGG6YpiOZLIF4RDmvlTKzmJRBofZIXZUICJOqugbJK09zy_L/s1600/pasm_mot.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHAjdk8MBIXe_PlTtVu4DWhx49uuN1JdpbRlF3m15orwpi-rG2ZHTgZIs_z_VsGYrjmqy_3V-Gd0o9vJZYJhd8MOe92WG6eGG6YpiOZLIF4RDmvlTKzmJRBofZIXZUICJOqugbJK09zy_L/s640/pasm_mot.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Moje
rozważania mają zapach budzących się żywiołów – mazistej gleby, jeszcze nagiej,
zbrylonej, lecz już ruchliwej pulchnymi dżdżownicami i wiatru, niosącego od
lasu seledynowy zapach zawiązujących się na gałązkach pąków. <b>Wszyscy oczekujemy na Wiosnę, prawda?</b>
Ale zdaje się, że w tym roku mocno się spóźnia, albo najzwyczajniej w świecie, <b>igra sobie z nami – szelmutka</b> :D I <b>tego rodzaju oczekiwanie</b>,
zdeterminowane niezależnymi od nikogo, prócz zaspanej Natury przemianami <b>należy właśnie do tych, których długości
nie sposób określić</b> i w konsekwencji – męczących już samą niewiedzą,
mamiącymi zwiastunami nie do końca prawdomównymi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Roztargniony marzec</b>, początkowo jeszcze szeleszczący
tym swoim zielonym paltem, pełnym rosistych źdźbeł, rozgwieżdżonym prymulkami i
anemonami <b>zlał się w sepiowe pasmo
pośpiechu i czuwania</b>. Sama nie wiem, gdzie zapodziałam się w minionych
tygodniach, gdzie uciekł animusz, z jakim przekraczałam próg kolejnego
kwartału. Podejrzewam, że wsiąkł razem z drobniutkimi wrzecionami mżawki w
wonną życiem ziemię, przygaszony uporczywymi ucieczkami słońca za stada
zmierzwionych obłoków, uciekających przed zgrzebłami wciąż obnażonych drzew. <b>No właśnie – bieg rzeczy nadal trwał, bo naczelną
zasadą oczekiwana jest to, że biegnie ono równolegle do naszych żyć –
paradoksalnie wypełnia je sobą, ale przecież nie uwalnia od obowiązków.</b>
Jeżeli tak jak ja cierpicie na punktualność, to zapewne każda oznaka
spóźnialstwa zasługuje w Waszych oczach na potępienie. Ja <b>jednak z wielkopańskim gestem wybaczam Marcowi</b>, ale <b>zawdzięcza to on jedynie złocistym
refleksom zaskoczenia i wdzięczności, które po raz kolejny zostały mi
ofiarowane przez moją Wspaniałą Wróżkę, <a href="http://www.kreatywa.net/" target="_blank"><span style="color: #741b47;"><i>Klaudynę</i></span></a></b>. Wiecie już, że poprzednim
razem podarowała mi <a href="http://karpackabiel.blogspot.com/2017/03/w-cieniu-kamieniejacych-drzew-marie.html" target="_blank"><span style="color: #0b5394;">historię Milevy</span></a>,
która tak mocno mnie pochłonęła i zabarwiła moje wzburzenie niesprawiedliwością współczuciem. Dziś chcę się z Wami podzielić (i pochwalić) <b>kolejnym przebogatym podarunkiem</b>, za
który najszczerzej, z głębi całego mojego mizernego jestestwa <b>dziękuję</b>. Jej przesyłka rozkruszyła nużące oczekiwanie na wiosnę zachwycającą niespodzianką! <i>A było
to tak…</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><i></i></span></div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☾</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Pewnego
dnia, Klaudyna zapytała o interesujące mnie książki wydane przez <b>Papierowy Księżyc</b> – wydawnictwo, które
bardzo wysoko sobie cenię, bynajmniej nie dla samej wdzięcznej nazwy. Jednym
tchem wymieniłam powieści, które i u mojej Dawczyni Uśmiechu i Urzeczeń cieszą
się poważaniem, a wiedzcie, że <b>jej
rekomendacjom zawsze można zaufać</b>, jako rzetelnym, opierającym się na
głębokim doświadczeniu, a gruntowne zaplecze koneserki wzbogaca olbrzymia
wrażliwość na Piękno i emocje, wysnuwane z szeleszczących i wonnym drukarską
farbą kartek. Kiedy więc Klaudyna zupełnie nieoczekiwanie zaproponowała mi
wysyłkę – przeszył mnie <b>dreszcz strachu</b>
(bo jak ja się odwdzięczę?), <b>euforii</b>
(otrzymam prezent z rąk Osoby, która jest jedną z Najjaśniejszych Gwiazd w
wielu dziedzinach), <b>wstydu</b> (bo czyż
zasłużony to podarunek?), a na twarzy wykwitł rumieniec wdzięczności, którego
koralowość wzmagał uśmiech kojącej świadomości istnienia Duszy Życzliwej i
Pokrewnej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Czy poetyka
superlatywu nie zaciera aby kwintesencji tego gestu?</b> – możecie zapytać, a ja z
chęcią, dumą i z niezachwianą pewnością dumą Wam odpowiem – <b>nie</b>. Ponieważ słowa i tak nie
odzwierciedlą kryształowości tego <b>inspirującego
i ubogacającego gestu</b>, zasiewającej we mnie maleńkie jeszcze, lecz odważnie
pnące się ku górze ziarenko zdolności do czynu, przejmującej pragnieniem
przekucia go w rzeczywistość… Ale to dopiero mglisty projekt, więc zamilknę, by
kontynuować mą opowieść o <b>Zachwytach
pierwszej próby, migoczących zaskoczeniem i rozsadzanych niewiarą w czarowny
czwartkowy sen</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9FLk8vgEh6aYsu67TyNDuI7Dcv3XmnkFqnJyZcToI19zHN2whyphenhypheneFyVvpI2QB7XgLbbsR_SJhtEY36_8kfNP2lwxDbORPYeRXYuuwj7oiP7CV5AepAAXqRr7jLb1D2_90-aCFz48JDRMC6/s1600/medalion_.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9FLk8vgEh6aYsu67TyNDuI7Dcv3XmnkFqnJyZcToI19zHN2whyphenhypheneFyVvpI2QB7XgLbbsR_SJhtEY36_8kfNP2lwxDbORPYeRXYuuwj7oiP7CV5AepAAXqRr7jLb1D2_90-aCFz48JDRMC6/s640/medalion_.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">W
tamto słotne popołudnie wróciłam zupełnie wyczerpana, wyzuta z sił fizycznych i
wiary w lepszy piątek, a mój zmęczony wzrok prześlizgnął się po pochylonych
kielichach kremowo-jagodowych tulipanów i opadł na paczkę – <b>kanciaste zawiniątko o przyjemnej barwie
zbożowej kawy</b>. Tekturowy prostopadłościan okazał się być dosyć ciężkim i
nie musiałam nawet czytać listu przewozowego, by domyślić się, któż to stoi za
tą najsłodszą z niespodzianek, wieńczących okropny, bezlitosny dzień. A
właściwie to pastwiący się nade mną cały tydzień. <b>Przesyłki dla mnie Mama zawsze eksponuje w jakiś sposób</b>, dzieląc ze
mną radość z ich rozpakowywania, poprzedzoną uroczystym obwieszczeniem:
„Paczka!”. Tym razem jednak Mama była nieobecna, a ja <b>porwałam paczkę</b> i gdy emocje opadły usiadłam w swej mansardzie.
Tam, zanurzona w bezczasie ciszy, lecz rozsadzana tysiącem najrozmaitszych
emocji, <b>wpatrywałam się w oficjalny beż
tektury</b>, by w końcu <b>z namaszczeniem
dobrać się do wnętrza celulozowego pancerza</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☾</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Miałam pewność co
do otrzymania jednego z tytułów</b>,
lecz nie domyślałam się nawet <b>bogactwa
enigmatycznego pudła</b>. <b>Nie, nie
miałam żadnych oczekiwań</b>. Roszczenie sobie pretensji, zwłaszcza wobec
podarunków nie należy w mojej naturze, lecz <b>skarb, ujęty</b> z wielką pieczołowitością <b>w kartonowe objęcia przerósł wszystko, co mogłam sobie wymarzyć</b> i
nadal uważam, żeby się z tego bajecznego snu Życzliwości, Wdzięczności i głębokiej
sympatii oraz podziwu nigdy nie wybudzić. Dlatego stawiam kroki ostrożnie,
staram się nie obijać o ściany i kanty stołów, włosy szczotkuję z pietyzmem, by
niespodziewany ból nie wytrącił mnie z mojej wizji. <b>Niech trwa ten sen o tetralogii wzruszeń i literackiej lukullusowej uczcie!</b> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☾</b></span></div>
<div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Klaudyna zna mnie
jak nikt</b> –
wybrała dla mnie <b>aż cztery pozycje</b>,
z których pierwsza, już przeze mnie pochłaniana to <b>literackie i bibliofilskie arcydzieło</b>, jednoczące doskonałość
ilustracji z absorbującą, porywającą historią chłopca, zawieszonego pomiędzy
jawą a snem. O tej książce Patricka Nessa marzyłam, pragnęłam jej silniej, niż
można to wyrazić, a jednak coś ciągle stało na przeszkodzie. <a href="http://www.kreatywa.net/2013/06/siedem-minut-po-polnocy-patrick-ness.html" target="_blank"><i><b><span style="color: #741b47;">"Siedem minut po północy"</span></b></i></a> wybiło dzięki mojej Gwieździe i od piątkowego poranku
przemierzyłam całe <b>kaniony największej
trwogi, przejęcia i niepewności</b>, ale o tym jeszcze Wam opowiem z największą
przyjemnością… Dość rzec, że <b>lekturą się
zachłysnęłam i nie potrafię przestać o niej myśleć.</b> Zresztą – nawet nie
chcę pozbywać się ze swego umysłu tego, co przebudziło się <b>pod igłą monochromatycznego uwikłania, niezgody i niezrozumienia oraz
dezorientacji</b>. Kwintesencja dążenia ku prawdzie, relatywność pojęć,
oniryczność… Oto, co otrzymujemy sięgając po powieść Nessa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-EcuLtiwT4z0ocfvXz8GIkZmOFnCPbbeh02Sxk0NwbuYpCGlLSDHUcc4s8pOFUGuZ090s2j_jgWNV8mZmJ8Eryaqh2u0KQ6_t1glWPBovZHa5XTyuN0gxe1cl7FidjaDgVipsGgkP0RQe/s1600/stos.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-EcuLtiwT4z0ocfvXz8GIkZmOFnCPbbeh02Sxk0NwbuYpCGlLSDHUcc4s8pOFUGuZ090s2j_jgWNV8mZmJ8Eryaqh2u0KQ6_t1glWPBovZHa5XTyuN0gxe1cl7FidjaDgVipsGgkP0RQe/s640/stos.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Kolejną
pozycją jest również <b>powieść operująca
perspektywą dziecięcą</b>, eksploatująca dziedziny trudne, <b>odmęty zgody na śmierć, rozpiętej na nici rozstań, przemilczeń,
stłumionych emocji i braku artykulacji tego, co koniecznie powinno być wypowiedziane</b>.
Przeczuwam tu kondensację niezgody, zagubienie i niezrozumienie dla krzywd
zamiatanych pod dywan, przysłanianych pozorem normalności<b>. Jaki bolesny to adres</b>, wskazywany przez dziesięcioletniego
Jamiego – <b><i><a href="http://www.kreatywa.net/2013/09/moja-siostra-mieszka-na-kominku-annabel-pitcher.html" target="_blank"><span style="color: #a64d79;">"Moja siostra mieszka na kominku"</span></a></i></b>, uruchamiający natychmiast
odruch defensywny, każący wyprzeć bodaj cień przeczucia, że kiedykolwiek
miałabym rozstać się z moją własną Siostrą. Pobrzmiewa w tym tytule zapowiedź dziecięcej niewinności,
ale i dojrzałości oraz racjonalizmu, porządkującego wydarzenia i sięgającego po
abecadło pierwotnych pojęć, odnoszących się wprost do rdzennych znaczeń słów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEib1LsDafXuRPqOtyMxVR6E977Ec4Nh0lZQulEmOjIlbmx4Kklw9kMVEUG9m6s1HfwUsf0nL-1w5f1lirqU25mw4R2ZCFpTYWm8OSi-NVgtA6O6VM89yRGzXIqHL3MJkv8E-oIsNNZCxT4J/s1600/anturium.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEib1LsDafXuRPqOtyMxVR6E977Ec4Nh0lZQulEmOjIlbmx4Kklw9kMVEUG9m6s1HfwUsf0nL-1w5f1lirqU25mw4R2ZCFpTYWm8OSi-NVgtA6O6VM89yRGzXIqHL3MJkv8E-oIsNNZCxT4J/s640/anturium.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><a href="http://www.kreatywa.net/2012/12/ladacznica-emma-donoghue.html" target="_blank"><i><span style="color: #a64d79;">"Ladacznica"</span></i></a></b> elektryzuje pokusą,
przeradzającą się <b>opętanie żądzą
posiadania</b> – <b>przedmiotów i cudzego
człowieczeństwa</b>. Mocno mnie intryguje ta powieść, spodziewam się odnaleźć w
niej <b>gorycz strącenia w upodlenie aż na
samo dno degeneracji</b> – lecz nie tej toczącej zwyrodniałą moralność. Nie,
raczej <b>dewastację zatracanej z biegiem
lat własnej osobowości</b>. <b>Na ile
bowiem możemy zachować samych siebie, ciągle gnani głodem posiadania?</b> Na
ile oddajemy siebie, żeby zaspokoić braki, potrzeby prowokujące kolejne
pragnienia, na ile pozwalamy na grabież w imię zadośćuczynienia urastającym do
obsesji zachcianek? <b>A w tym wszystkim
lśni jeszcze gdzieś, pod warstwami błota, w mieliznach rynsztoków kobiecość</b>
– zadeptywana przez mężczyzn, tak łatwo zaspokajających swoje instynkty… To
będzie opowieść trudna, rozjątrzająca zapewne, a cierpienie współodczuwania
pogłębi jeszcze więź z dorastającą na naszych oczach bohaterką, która od razu
zdała mi się być przeciwieństwem Denise z „Wszystko dla pań” Zoli. Czy
słusznie? Już niebawem się przekonam 💝</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><a href="http://www.kreatywa.net/2016/05/dziewczyna-z-sasiedztwa.html" target="_blank"><span style="color: #a64d79;"><i><b>"Dziewczyna z sąsiedztwa</b></i></span><b>"</b></a> zapraszam nieco trwożliwie, ale częstuję ją także radosnym uśmiechem uniesienia, zwłaszcza że <b>powieści grozy to gatunek traktowany przeze
mnie po macoszemu</b> – z moich obaw o nadmierność emocji? Sama nie wiem. W
każdym razie, spragniona jestem historii o Meg i Susan, <b>obnażającej po raz kolejny dziecięcą odporność na pozór, przenikliwość
i poznawczą czystość</b>. Mam świadomość, że będzie to <b>lektura pochłaniająca i przetrawiana przez długie godziny</b>, w
których długo jeszcze będę wpatrywać się niewidzącym, szklistym wzrokiem w
teraz jeszcze nieskazitelny grzbiet i okładkę, rozbudzającą pytania fotografią
spętanych ostrym sznurem dłoni. Lękam się już teraz swego własnego przerażenia w poszukiwaniu odpowiedzi na rosnące przede mną <b>zagajniki z pytajników</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☾</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Jeżeli
chodzi o wybór pierwszej lektury – nie musiałam stawiać czoła dylematom, natychmiast
zatracając się w historii Conora. <b>Jaką okładkę
natomiast będzie miała Przyszłość?</b> Tego nie wiem. <b>Opadam w głąb pewności</b>, że pomimo geograficznego dystansu – mamy tę
radość, że <b>możemy przeglądać się w
swoich Zwierciadlanych Duszach.</b> Często narzekam na współczesność, jako czas
przeniknięty technologią, lecz bez niej, nigdy nie mogłabym poznać tak
światłych, kochanych i życzliwych mi osób, a przecież wiem, że ta nasza
społeczność to istny skarbiec. <b>Klaudynie
jeszcze raz pragnę najserdeczniej podziękować</b> i dziękczynieniem będę
pieczętować każde przeczytane zdanie. Przez dwa ostatnie wieczory trwałam
nieporuszona, ponad ułożonymi równo na pościeli książkami, <b>kontemplując urzeczowioną głęboką sympatię, otwartość i pogodność</b>,
nie mogąc pojąć cudowności chwili. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBMxCuL_d2Pvd8rdfk1myFmPKAHqJPwaCwxDfGPpLV4tcaAZLfWyF0yZOu1fZqQmJyNVFLqHjCqTDDlbfok-nTGWAyLrRyz0r9TDQhRu-6YGNG5YiE6GnOGqCR3hV__xNZbmNMBsXDiUSK/s1600/notmak.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBMxCuL_d2Pvd8rdfk1myFmPKAHqJPwaCwxDfGPpLV4tcaAZLfWyF0yZOu1fZqQmJyNVFLqHjCqTDDlbfok-nTGWAyLrRyz0r9TDQhRu-6YGNG5YiE6GnOGqCR3hV__xNZbmNMBsXDiUSK/s640/notmak.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Nie
mam wątpliwości, że każda z ofiarowanych książek stanie się przyczynkiem
głębokiej zadumy i ciekawa jestem, czy Wy którąś z nich znacie? Jeżeli tak,
podzielcie się proszę swymi wrażeniami. Naturalnie, będę ich szukać w Waszych
gościnnych królestwach, ale chętnie poznam Wasze spostrzeżenia już teraz, w
najszybszej chyba formule. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☾</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Przez kolejne dni
będę stale uciekać w lekturę, ozłocona uśmiechem najbogatszego człowieka na
planecie</b>, a w
jasnej głowie rozbrzmiewa stale fantastyczna, krzepiąca myśl, że <b>są takie Osoby, które wszystko zamieniają w
Dobroć</b>. Urokliwa to postać szlachetnego Midasa, przekuwającego czyny na
Najczystszą Radość. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Dziękuję! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #134f5c; font-family: Courier New, Courier, monospace;">P.S. Koniecznie zapoznajcie się z wrażeniami samej Klaudyny - są zaklęte w tytułach kolejnych powieści. Noty, jakie otrzymały, nie pozostawiają wątpliwości! </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Z mocą niewyobrażalnej wdzięczności</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">puszyste buziaki szaraki</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Karpacka Biel</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-30237340742097456542017-03-19T09:08:00.000+01:002017-03-19T09:09:10.044+01:00Artymetyka odwrotów – Brandon W. Jones „Wiosenne dziewczęta”<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Na
pograniczu lutego i marca szukałam schronienia, z którego prześlizgnę się
niezauważenie do następnego kwartału. Podejrzewam, że nie jestem jedyną, którą
zahipnotyzowało <b>pytające spojrzenie
ślicznej, niewinnej jeszcze wiarą w Piękno i opiekuńczość świata</b> Azjatki.
Kanonicznie małe usta barwi wyrazisty, karmin szminki, policzki kwitną
rumieńcem optymizmu, a przysłaniająca brwi grzywka lśni atramentową czernią
nocy. Portret ujmującej nieznajomej zdobi okładkę <b>książki Brandona W. Jonesa, pt. <i>„Wiosenne
dziewczęta”,</i></b> wywołując u odbiorcy mechaniczne skojarzenia z <b>nieodległym przerwaniem zimowej wegetacji</b>.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwvv_MkRJj-6da-noG7pQI962O5YgAMlc2yQnDiYK36QC1zmKlvqpX8GgLOJSnmkRLErOMSl0Ggq-n6WV8Jb7v8CyUTZUvquA-UHnOMckIc9T-cHH0fRQeh3vzfZsYdqH-UFnBHIotvY3Y/s1600/ilsun.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwvv_MkRJj-6da-noG7pQI962O5YgAMlc2yQnDiYK36QC1zmKlvqpX8GgLOJSnmkRLErOMSl0Ggq-n6WV8Jb7v8CyUTZUvquA-UHnOMckIc9T-cHH0fRQeh3vzfZsYdqH-UFnBHIotvY3Y/s640/ilsun.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwvv_MkRJj-6da-noG7pQI962O5YgAMlc2yQnDiYK36QC1zmKlvqpX8GgLOJSnmkRLErOMSl0Ggq-n6WV8Jb7v8CyUTZUvquA-UHnOMckIc9T-cHH0fRQeh3vzfZsYdqH-UFnBHIotvY3Y/s1600/ilsun.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"></span></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Czas
wiosennego przesilenia to <b>okres
transgresji</b>, linia ścierania się zimowej bezwzględności z nieprzyjemną
wilgocią odwilży. <b>Budzą się zamrożone w
bryle zimowej inercji miazmaty strachu, a za rozkwitem, włóczy się upiór
rozkładu.</b> Współcześnie Korea uchodzi za sanktuarium piękna, łudząc nas
kultem młodości i doskonałej urody, a tamtejsza pielęgnacja uchodzi za ideał,
który i dla mnie posiada nieodparty urok. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z
tego, że twarze o regularnych rysach nieskazitelnej perłowej cerze, emanujące
łagodnością często skrywają kobiece obawy. <b>Rola
kobiet Chosun należy tylko do jednego z komponentów kultury</b>, zbudowanej na
pozorze, roznoszonego wewnętrzną wibracją politycznych <b>restrykcji, indoktrynacji</b>. Głód psychiczny miesza się z fizycznym, <b>zacierając granice pomiędzy koszmarem bycia
i bezwładem omdlenia</b>. <b>Jednak w
bagnie nierządu i przemocy toczy się normalne życie</b>– dziewczęta w przerwach
odpoczywają, poznając utajony dotychczas świat zbytku z zakazanej i długo
niedostępnej prasy, rozmawiając i tęskniąc do prawdziwego życia, w gorączkowym
zagarnianiu <b>szczątków kobiecości i
człowieczeństwa</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b></b></span></div>
<a name='more'></a><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i><b><span style="text-align: justify;">"</span><span style="text-align: justify;">Na dłuższą metę ludzie przyzwyczajają się i usiłują znaleźć namiastki normalności nawet w najgorszych warunkach."</span></b></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i><b><span style="text-align: justify;"><br /></span></b></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"> <span style="text-align: justify;">[Brandon W. Jones </span><i style="text-align: justify;">„Wiosenne dziewczęta”, s. 118</i><span style="text-align: justify;">]</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Wiosna stanowi zasłonę,
przez którą dziewczęta przechodzą wielokrotnie</b>, początkowo jeszcze wiedzione
nadzieją, później już otępiałe brakiem złudzeń. <b>Nie jest to furtka do tajemniczego ogrodu dziewczęcych fantazji –
raczej brama moczarów zgnilizny, obejmującej ciało i toczącej moralność.</b>
Wolne przebijanie się do nowych rzeczywistości ewokuje przeciskanie się korytarzami
tunelu, drążonymi przez bezimiennych uciekinierów, w cieniu klaustrofobicznego
przerażenia i niepewności. <b>Każde kolejne
zanurzenie w kwiatowy kwartał będzie następną metamorfozą</b>, przerażając groteskowością
krzywdy – <b>wynaturzania zamiast
sublimacji</b>. <b>Degeneracja nie jest
kwestią moralności skrytej wewnątrz młodzieńczych ciał</b>, rozgrabianych
nierządem i uzależnieniami, lecz podległości geniuszom zbrodni, doprowadzonej
do obrzydliwego imago. <b>Zasadniczo
aksjologia dziewcząt, zapadających się w sobie, nie ulega zmianie</b>.
Fundamentem tej drabiny jest <b>pragnienie
zachowania bodaj molekuły samej siebie i szczątków godności</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Autor
sprawnie łączy perspektywy kolejnych bohaterów, szczególnie ogniskując uwagę na
postaciach kobiecych. <b>Semantyczną głębię
tytułu</b> <b>można rozciągnąć na pozostałe
bohaterki</b>. Retrospekcje bowiem pozwalają zanurzyć się w pogrzebanej
fiaskiem marzeń młodości kobiet, teraz niszczejących rozpadlinach wstydu,
rozczarowania i zgorzknienia. <b>Na
autopercepcję nakłada się filtr emocji</b>, przy czym czytelnik ma <b>okazję do wysnuwania z wielogłosu
pojedynczych wątków – biegnących tak od opisującej siebie postaci, jak i
otoczenia</b>, które ją uwarunkowało. <b>Przetasowanie
czasów i wartkość zdarzeń</b> sprawiają, że fabuła drży od zagęszczonych
emocji, które nie pozwalając na oddech, zmuszają do <b>zakrztuszenia się kakofonią komend społecznych i politycznych oraz
samowolnych dekretów odrażającego świata przestępczości</b>. <b>Zszyte nicią introspekcji portrety</b> oprawione
są w intymność chwil odosobnienia. Oglądamy bohaterów<b>, rozgrzebujących cmentarze przeszłości rozjątrzającymi konstatacjami
porażki</b>, przy czym kobiety Chosun nigdy nie pozostają całkowicie same – <b>śledzone argusowymi oczami papierowych
strażników i stręczycieli</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Nie
bez znaczenia <b>będzie tu symbolika lustra</b>,
silnie eksplorowana przede wszystkim w prezentacji <b>kierowniczki Domu Sierot</b>, <b>Pani
Cha</b> i oczywiście <b>Il Sun</b>. Każdej
lustro będzie służyło do czego innego. Dla rozkosznej Il Sun będzie <b>narzędziem narcystycznego rozmiłowania w
sobie</b>. Dziewczyna z upodobaniem podziwia swoje odbicie w oczach innych oraz
obraz swej postaci na nagraniach. Kierowniczka usiłuje znaleźć w nim <b>potwierdzenie własnego istnienia</b>, jednocześnie
dotykając swojej twarzy w <b>frenetycznej
potrzebie zaprzeczenia własnej niewidzialności</b>. Z kolei bezwzględna
strażniczka dyscypliny uczyni zeń <b>instrument
poniżenia</b>, uświadamiający płonność minionych lat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i><span style="text-align: justify;">"</span><span style="text-align: justify;">Gdy człowiek ogranicza się do wyboru albo-albo, nie doświadczy nieskończoności."</span></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"> <span style="text-align: justify;">[Ibidem</span><i style="text-align: justify;">, s. 434</i><span style="text-align: justify;">]</span></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><span style="text-align: justify;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Bezwarunkowym
gestem obronnym wobec chaotycznej</b>,
rządzonej sztywną geometrią absurdalnych praw <b>rzeczywistości będzie alopatyczny odwrót</b>. <b>Ucieczka w przeciwieństwo</b>: od nonsensu do układnej przestrzeni, od
otępiającej ergonomii wyzysku do dzielenia się najlepszymi częściami własnej
osoby, od wypaczonej edukacji nierządu i mechanizacji każdej aktywności,
przeliczanej na patriotyczne poświecenie – do spontanicznej reakcji na pokryte
patyną powszedniości przejawy świata… Na tym ciągu wyliczeń można oprzeć <b>bezskuteczną batalię dziewcząt o zachowanie
szczątków własnej godności i scalenie postac</b>i, podświadomą, a swoją
instynktownością i niemotą rozdzierającą. Dziewczęta zostają <b>ograbione z niewygórowanych przecież
pragnień</b> najpierw przez socjalistyczny <b>imperatyw
posłuszeństwa</b>, później zaś – <b>krwiożerczą
chciwość</b>, czerpiącą profity z poniżenia, oszołomienia dezorientacją.
Pozbawia się je bezlitośnie tlącej się ledwie, znikliwej iskierki życia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Ferment myślowy,
toczony nakazem posłuszeństwa i uczucia zagęszczone aż do zestalonej formy</b>, każą czytelnikowi mimowolnie odwracać
wzrok i zaciskać zęby. Nie jest to lektura łatwa, bardzo często drastyczna,
lecz trudno się oderwać od <b>brutalnych naturalistycznych
opisów, wykwitających sińcami na wrażliwości</b>. Dystans zmniejsza kolokwializacja
języka, każąc kulić się ze strachu i zwątpienia, podsycanych przeczuciem, że <b>właśnie teraz, w równoległym świecie dochodzi
do podobnych aktów bezrefleksyjnego upadlania</b>. <b>Nicią wiążącą wszystkich bohaterów jest zatrzaśnięcie się w próżni
nieodwracalnie przetrąconej młodości</b>, mieniącej się złudzeniami ambicji.
Ostrze gorzkiej bezwzględności zwraca się przeciwko <b>słabszym, a ci znajdą się zawsze – w każdym z możliwych światów i o
każdym czasie</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Jeżeli
oprzeć się na <b>metaforyce wiosennego
roślinnego witalizmu</b>, najbardziej uwidoczni się ona w dwóch postaciach,
przy czym będzie oparta na konsekwentnie i drobiazgowo przemyślanej opozycji.
Mowa oczywiście o głównych bohaterkach – <b>Gyong
Ho i Il Sun</b>. Oparcie więzi na przeciwieństwach będzie zabiegiem dość konwencjonalnym,
lecz jak najbardziej bliskim realności. Warto zwrócić uwagę na to, co
rzeczywiście stało się zarzewiem głębokiej przyjaźni dziewcząt – <b>eksplozja gniewu zdezorientowanej Il i
potulność ufnej Gi</b>. Gyon jawi się Il jako <b>rażące brzydotą zjawisko, urągająca prawdziwemu życiu</b>,
niewykorzystana, a bezcenna drobina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Rażące
nieposłuszeństwo Il Sun</b>
stanowi złowieszczą zapowiedź nieuchronnej katastrofy, a <b>szaleńczą niesubordynację przyćmiewa nieodparty urok</b> dziewczynki,
obejmując jej postać świetlistym nimbem i skłaniając do kiwania głową z <b>estetyczną aprobatą</b>. Wielkooka piękność
o sercowatej buzi i gładkiej cerze wychowała się we względnym dobrobycie, pod
patronatem munduru nieżyjącego ojca, pachnącym stęchlizną przeszłości i
prestiżu społecznego. <b>Il Sun jest cudem
przedwczesnego dojrzewania,</b> a jej kolejne przemiany można zobrazować,
sięgając po jak najbardziej adekwatną <b>metaforykę
floralną</b>. Nic bowiem lepiej nie zilustruje jej metamorfoz, niż <b>kolejne
stadia rozwojowe</b> kwiatu – od powabnego pączka, skłaniającego głowę ku
słońcu, oplatanego robactwem ciekawości i pożądania, podsycanego pierwszym
zauroczeniem, aż po uwiąd, odbierający stopniowo płatkom gładkość, by na koniec
zabarwić je przykrą rdzą śmierci<b>. W
przypadku bowiem Il nie ma mowy o regresie, lecz całkowitym rozkładzie</b>,
dziewczyna z czasem przeobraża się we własną karykaturę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Porażająca w jej biografii jest zamiana ról</b>
– dziewczynka nagle z córki staje się matką, opiekując się kobietą, której
tożsamość przetrąci zagadkowe zniknięcie syna. Postać odważnego, mądrego brata
będzie powracać w myślach Il przez całe jej krótkie życie. Tragedię matki do
monstrualnej tortury wyostrza aparat władzy, nakazując całkowicie wydrzeć
wspomnienia. <b>Poświęcenie kobiety
przybiera formę macierzyńskiego paradoksu</b>, autoperswazjami gładzący własny
życiorys zostaje okupiony postępującym zamieraniem, wypłukując wolę życia w
postępującym uwiądzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Elektryzująca
nonszalancja Il <b>przemienia proces
dojrzewania w zachwycający, lecz równocześnie przerażający swą cudownością
spektakl</b>. Zastraszona Gi nie może pojąć brawury przyjaciółki, często
oskarżając ją o nadmierną ekspozycję swojej odporności na manipulację
indoktrynacji, choć oczywiście nawet Il jest podległa odruchom myśli o
konsekwencjach. <b>Naturalny hedonizm ruguje
jednak instynkt samozachowawczy</b>, nakazując jej nadal tańczyć w <b>balecie megalomanii, urokliwym, lecz śmiertelnie
niebezpiecznym</b>. Pewność siebie stanowi gwarant rezystancji na grożące jej
sankcje, wynosząc oszałamiający wdzięk kobiecości do rangi największego atutu.
Jest to cecha tak naturalna, że swoją immanentnością pozwala złamać nawet grożące
jej zakazy, lecz w przyszłości będzie miała okazać się zgubną. <b>Rozbujany narcystyczny witalizm i
ostentacyjny hedonizm Il, teatralizującej każdy swój gest</b> przybierze niebawem formę ucieczek w sztuczne
raje, mamiące ją pozorem własnej siły i pozwalające choć częściowo zapomnieć o
koszmarze w którym żyje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">W
późniejszym czasie duet dziewcząt Chosun powiększy się o kolejne ogniwa, <b>z którego bardzo silnym, hartowanym
wyklęciem i odtrąconą miłością jest Cho</b>. Kiedy Il widzi ją po raz pierwszy,
wpada w osłupienie nad jej <b>dekadencką
wulgarnością i swobodą</b>, nie rozumiejąc jeszcze, że grube warstwy wyzywającego
makijażu stanowią kamuflaż, mający utrudnić dostęp do jej prawdziwego
jestestwa. <b>Wygnana na ulicę głodem
obdziela ciałem przypadkowych karmicieli</b>, by ocalić swą rodzinę przed
całkowitym wyniszczeniem, ucząc się, że <b>powab
jest ekwiwalentem szczątkowej sytości</b>. Od dziecka pozbawiana aspiracji nawet
przez własnych rodziców, ofiarność przypłaci wygnaniem z domu. <b>Wyrzekając się własnej tożsamości i
przybiera imię zamordowanej dziewczyny</b>, równie nieważne, jak jej własne.
Cho niewątpliwie ujmuje opiekuńczością i ciepłem, mimo pozornego oddalenia,
jakie opiera się na gorzkiej nauce życia. Niestety, z czasem <b>wolę jej życia, opierającą się na nadziei
czerpanej z niepewności jutra, zabiera wynaturzona forma dobrostanu</b>, jakim
jest stosunkowo łatwo zaspokajany głód fizyczny. W jej nihilistycznym poglądzie
na rzeczywistość liczy się tylko przetrwanie z chwili na chwilę. Niestety, <b>niebawem i ten wątły puls instynktu życia
będzie miał zagasnąć, stłumiony czerwiem niewoli</b>, toczącej ją tak od
zewnątrz, jak i od wewnątrz, utwierdzając w przekonaniu o niemożliwości
ucieczki. Z biegiem czasu porażająca narzucona <b>profesja staje się tylko jednym z elementów rzeczywistości,
wyradzającym się w multiplikację mężczyzn, tak samo zezwierzęconych,
brutalnych, ślepych</b>. Doświadczenie i troskliwość upodabniają do niej <b>Jasmine, która pomaga kobietom Chosun
zgłębić zagadkę męskiej próżności, prowadząc je poprzez kolejne etapy
straszliwego instruktażu</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Nie
sposób pominąć milczeniem odbijających się w sobie postaci – <b>Pani Cha, oprawczyni w kapitalistycznym
świecie</b> i <b>kierowniczki Domu Sierot</b>.
Obydwie zostaną sportretowane w zaciszu sypialni – spartańskiej surowości i złudzeniu
europejskiego luksusu. <b>Twarze będą dla
nich naturalnym chronometrem</b>, z którego na podstawie biologicznych zmian
odczytują własne zatracanie się i powolny rozpad oraz świadectwem istnienia dla
świata. <b>Kierowniczka</b>, powstrzymywana
od samobójstwa jedynie troskliwością o dziewczęta, spogląda na siebie <b>zalękniona własną niewidzialnością.</b>
Szczotkując falowane włosy, poszukuje przyczyn samotności, <b>udręczona dojmującą potrzebą bycia dostrzeżoną.</b> Tkwi w tym czysto
ludzka potrzeba miłości, przesączona ciepłym sentymentem, ale i koszmar spopielonej
doktryną drobiny, ciśniętej na planszę ustroju. Jej <b>rezurekcją staje się niespodziewane otrzymanie sekretu</b>. Błędnie poczytywane
za cichą admirację podarunki od Gianniego są coraz intymniejsze, od
dziewczęcości zdobionej spinki, aż po koronkową bieliznę, stworzoną dla
czyjegoś podziwu. <b>Tajemnica i
balansowanie na granicy prawa napełniają ją sensem istnienia</b>, ubogacone ekscytacją
oczekiwania. Sekret nadaje jej tożsamość. Kierowniczka staje się żywą wiązką
ról – społeczny dyktat odpowiedzialność za wychowanki stapia się z rolą strażniczki,
uzmysławiając nagle niszę w systemie, w której może bezkarnie przebywać,
samowolnie zdobywając pożywienie dla dziewcząt. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Pani Cha to
elegantka o zwiędłej urodzie, profesjonalistka</b> wymuszająca surową dyscyplinę, <b>pełna obrzydzenia do samej siebie i
surowości</b>, przybierającej formę nie pokornego samoponiżenia. Zakotwiczona
jeszcze w skruszałych ideałach wielkiej młodzieńczej miłości i artystycznych
porywach, <b>zdeptała ostanie skrawki
szacunku do samej siebie</b>, z pogardą patrząc na swoją twarz, jako dojmujące
świadectwo zmarnowanej na mrzonki młodości. Wieczory spędza wpatrując się z
lustro, na <b>rytuale okrutnego werbalnego
policzkowania samej siebie</b> w pasmach inwektyw.<span style="color: red;"> </span>Nie
zapomniała jednak o cieplejszych uczuciach – z serdecznością troskliwej babci
odnosi się do swojego wnuczka poligloty – chluby staruszki. Obdarzy także
sympatią pokorną Gi. <span style="color: red;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">W
opozycji do postaci kobiecych mamy mężczyzn<b>.
Proteuszowy znawca ludzkich słabości, Gianni</b> to ujmujący młodzieńczą
nonszalancją <b>pionek na służbie
silniejszych od siebie</b>, a jego nieodzownym atrybutem jest skuter i
niebieski kaszkiet. <b>Surowy brygadzista,
hołdujący wojskowemu rygorowi</b>, odurzony przemyconym alkoholem, wciąż rozpamiętuje przyczyny kalectwa,
obarczając winą za nieukładność rzeczywistości względny spokój. Z kolei <b>monopolista bezprawia, pan Choy, wirtuoz
ekonomii wyzysku</b> i <b>samozwańczy twórca
imperium prostytucji</b> spada coraz niżej w otchłań uzależnienia. Dla jednego
remedium na fizyczny ból będzie marzenie o utopii, inny odnajduje erotyczne
upojenie w rozpaczy– <b>każdy podąża za żądzą
– zysku, zaspokojenia zmysłowego i zagłuszenia pustki postradanych ideałów</b>. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Ich przeciwwagą będą
anioły, rozjaśniające ponury świat</b>.
Pierwszego Gi spotkała w gułagu, pod postacią opiekuńczej strażniczki,
pozwalającej przetrwać tresurę. Innym będzie cień właścicielki restauracji, by
w końcu znaleźć upostaciowanie w <b>Samie</b>,
przeprowadzającym proste równanie empatii, wedle którego głód i zimno są
atrybutem powinowactwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i>"Należało ją podziwiać za siłę, a nie gardzić nią za słabość."</i></span></blockquote>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><span style="text-align: justify;">[Ibidem,</span><i style="text-align: justify;"> s. 29</i><span style="text-align: justify;">]</span> </span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Gyong Ho</b> celowo pozostawiłam sobie
na koniec, ponieważ to właśnie ona <b>wykazuje
się zdumiewająca żywotnością, ukrytą w zdeformowanym, kalekim ciele</b>. Gi bez
reszty poświęca całą siebie ideałowi ofiarności i znojnej pracy dla ku chwale
Chosun, przeświadczona o tym, że nawet krzywy szew zostanie okupiony krwią wiernych
obywateli. <b>Tendencja do kumulowania w
sobie win własnych i cudzych</b>, zmuszające do poszukiwania dróg pokuty nie
jest jednak najgorszym z jej upiorów. <b>Gi
toczy nieustanną walkę z mrocznymi wspomnieniami</b>, przy czym nie jest
jednoznacznie określone, na ile skuteczny był tu defensywny odruch wyparcia, na
ile zaś polega na tytanicznej sile charakteru. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Krucha postać</b> dziewczynki, na pierwszy rzut
oka niemalże szkaradnej i nie tyle budzi odrazę, co <b>niknie w zunifikowanym tłumie.</b> Jej uniform – schludny, wręcz
uroczysty duet bieli i granatu wieńczy kontrapunkt czerwonej czapeczki – równa
ją z innymi dziewczętami z Białego Motyla.. Niezwykłość dziewczynki polega na <b>ponadprzeciętnych zdolnościach
matematycznych i zmyśle analitycznym</b>. <b>Gi,
od początku nie pasuje do założeń świata</b> – świadczy o tym nawet jej imię, będące
surogatem męskiego potomka. <b>Szybko
przekonuje się, jak niebezpieczna jest niedbałość </b>i bezsprzecznie jej
pokora upodlonego zwierzątka, stanowi pokłosie traumatycznych, a niezasłużonych
doświadczeń dzieciństwa. <b>Ofiara
nonsensownej sankcji za przewinę opiekunów, ale również własnego języka</b>,
składa niewinny donos, który natychmiast jest weryfikowany przez urzędników w
urzędowej kontroli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Na mocy słów
dziecięcej naiwności cała rodzina trafia do łagru</b>, gdzie Gi nabiera
przeświadczenia, że <b>śmierć przynosi ulgę</b>.
Kolejno traci wszystkich bliskich, a sama zostaje wchłonięta przez przestrzeń
obozu pracy. <b>Brud reifikacji porasta jej
maleńkie, wychudzone ciało, poddane tresurze katorżniczej pracy. W transpozycji
śmierci na wolność nie ma ani śladu metafizycznych wzlotów</b> – oceny
rzeczywistości dokonywane przez dziewczynkę o zdumiewająco analitycznym,
precyzyjnym umyśle są nadzwyczaj trafne, pozwalając na pogodzenie się z
kolejnymi rozstaniami, z których chyba najbardziej dojmującym będzie <b>funeralny obrzęd początku, który się
jeszcze nie zaczął</b>. <b>Brud obozu
przesiąkający mentalność jej współtowarzyszy niedoli obejmie ciało</b>, czyniąc
z niego zeskorupiały pancerz, ciężki, uderzający fetorem ubóstwa i pozbawienia
godności. <b>Mimowolna winowajczyni pragnie
teraz zadośćuczynić każdej, nawet cudzej zbrodni, </b>jakby nieustannie odżywał
w niej koszmar własnego wyroku, wydanego na rodzinę. Obezwładniający lęk, który
potęguje w niej wszelki przejaw cudzej niesubordynacji i potencjalna możliwość
własnego grzechu przeciwko Umiłowanemu Przywódcy wymusza na niej <b>kompulsywne samoponiżanie się i wymyślanie
sobie kar</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Jeżeli miałabym
przyrównać Gi do jakiejś rośliny, byłaby to trawa</b> – nieśmiertelna, wciąż odradzająca
się, choć nigdy nie umierająca – jej instynkt przetrwania może być osłabiany,
lecz nigdy nie zanika. Elastyczne, podatne na odkształcenia źdźbła pospolitych
traw, niepozorne i często po prostu nie zauważane, chylą się pod naporem po to,
by przeczekać zionięcie destrukcyjnego żywiołu i odrodzić się z tym większą
mocą – tak i Gi. <b>Podczas gdy Gi chce
poznać świat, Il chce go używać.</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Nic nie jest w
stanie odebrać jej woli walki</b>,
a jej odporność wynika z niezgłębionej zagadki, którą w sobie mieści. <b>Segmentacja rzeczywistości i niemalże
finezyjny w swej odruchowości dar liczenia</b> pozwala jej opanować strach i
wepchnąć w głąb siebie wzbierającą falę niechcianych wspomnień. Przede
wszystkim jednak stanowi <b>niszę, w której
skrzywdzona dziewczynka może się bezpiecznie ukryć</b>. Gi sprawnie odkrywa
powiązania pomiędzy zjawiskami i jej niesamowity talent długo pozostanie niewykorzystany.
Zaskakujące celnością konkluzje pozwalają jej zagłuszyć kumulację <b>wewnętrznego smutku, który niekiedy ociera
się o granice implozji</b>. Kiedy Gi przekracza okrutną granicę braku łez, <b>rozbrzmiewa już w niej tylko dalekie echo
głuchego buczenia</b>. Nic więc dziwnego, że z miejsca pokocha świetlistą,
eteryczną <b>Il Sun, przyciągającą ją do
siebie na podobieństwo solarnego magnesu</b>. Aspekt słoneczny osobowości
wyzywającej ślicznotki i kamienna mimikra niewzruszonego głazu Gi będzie
fundamentalną opozycją je łączącą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Chaotyczna
przestrzeń z natury wymusza potrzebę kosmicznego ładu, nic więc dziwnego, że <b>dziewczynka szarpana skurczami
martyrologicznych kleszczy</b> potrzebuje solidnego punktu oparcia w
karykaturalnej rzeczywistości. <b>Terapeutyzm
porządkowania przestrzeni</b> w desperackim akcie liczenia wszystkiego, co
tylko znajdzie w zasięgu swoich przerażonych, niekiedy drażniących oprawcą
pustką oczu, batalie o niepamięć i duszenie się w pętli wspomnień łączą się
razem z <b>liryczną wrażliwością</b>.
Dziewczynka zauważa nawet najdrobniejsze niuanse, zaprawiające jej perspektywę
oniryzmem – jak na przykład dźwięki księżyca w jej głowie czy zapach wschodu
słońca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Gi
kocha swoją towarzyszkę, o skórze pachnącej słodkim ryżem, a jej <b>miłość wykracza poza zwykła dziewczęcą
przyjaźń</b>, przeradzając się w fizyczne pragnienie bliskości. Dziewczynka
podkrada ciepło ciała Il i choć złodziejska intymność bezlitośnie zostanie
odtrącona przez przyjaciółkę, Gi naraża się na ofuknięcia śpiącej, by choć trochę
ogrzać swoją wyziębioną niedoskonałość. <b>Asynchroniczny
rytm dojrzewania</b> <b>pogłębia dzielące
je różnice</b>, najsilniej jednak uwidaczniając się <b>w dychotomii potrzeby bliskości i swobody</b>. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i><b>"Życie było ciężkie, ale było skarbem (…)".</b></i></span></blockquote>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><span style="text-align: justify;">[Ibidem</span><i style="text-align: justify;">, s. 28</i><span style="text-align: justify;">]</span></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="text-align: justify;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Martyrologia kobiet
Chosun przysłaniana jest przez pozorem</b>,
wydelikacanym przez strach przekraczający wszelkie granice, ocierając się o
paranoiczne zapadanie się w sobie. Z biegiem czasu staje się on drugą skórą,
bliższą nawet, niż ziarno duszy, spychane na dno własnego jestestwa. <b>Kwestią fundamentalną w świecie kobiet
Chosun jest tożsamość</b>, ściśle określona mocą państwowego dokumentu, ale
przede wszystkim imieniem, mającym funkcję tarczy. Spośród dziewcząt <b>tylko Gi nie ulega pokusie zatajenia siebie
pod pseudonimem</b> – od początku do końca zachowując swoje chłopięce miano i
wydaje się, że jest to jedna z gwarancji jej siły. Jako jedyna również nie
potrzebuje ukrywać się pod wymyślonym imieniem – posiada stabilny punkt
oparcia, którym <b>jest ucieczka w głąb
samej siebie, wspinaczka po krystalicznych sieciach doskonałych liczb</b>. Jej
przewaga polega na nieustannym zgłębianiu zagadki wszechświata i braku strachu
przed śmiercią. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdZ5eX5DFc0tRF3V037mson_AvBX-hBZYGKE8Mps4MMAhFGagk7nCJUXSYFdg0LMteMc2ND9Yo1LP3Rh5c85d27kG9o8EC2OL0kvcB4ZCBVlNOXqOl-1Ocz8mrgB_l9wGkLwb3Rkd6tHBE/s1600/wios.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdZ5eX5DFc0tRF3V037mson_AvBX-hBZYGKE8Mps4MMAhFGagk7nCJUXSYFdg0LMteMc2ND9Yo1LP3Rh5c85d27kG9o8EC2OL0kvcB4ZCBVlNOXqOl-1Ocz8mrgB_l9wGkLwb3Rkd6tHBE/s640/wios.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><i>„Wiosenne dziewczęta”</i></b> okazały się
nie być bukietem delikatnych świeżych kwiatów, lecz <b>zderzeniem ze światem absurdu politycznej opresji i rozgałęzień
represji sięgających aż w głąb trzech generacji</b>, w którego matni szamocą
się bezbronne obywatelki. Spotykamy <b>odzierane
z godności wiotkie istoty, wykorzeniane z poczucia przynależności do
jakiegokolwiek ze światów</b>, ideałów i fantazmatów przyszłości, a zwykłość
kobiecych marzeń ma olbrzymią moc, podkreślając komfort naszych własnych żyć. <b>Poddawane warunkowaniu od urodzenia</b>,
najpierw uczone są bezwzględnego posłuszeństwa i ślepej wiary w sfałszowane,
doskonalone zakłamaniem ideologów życiorysy przywódców, nieskazitelnych,
posągowych opiekunów, czuwających litościwie nad niegodnymi nawet splunięcia
obywatelami. <b>To kraj, w którym
wieloznaczność pukania wyzwala niepowstrzymaną falę paniki i żądzę ucieczk</b>i
przed marionetkami aparatu władzy, a jedno słowo może wywołać lawinę krzywd. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Autor:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> Brandon W. Jones</span></span><span style="font-size: 7.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Tytuł:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> <i>„Wiosenne dziewczęta”</i></span></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Tytuł oryginału:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> <i>“</i></span></span><i><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">All Woman and Springtime”</span></i><i><span lang="EN-US" style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></i></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Wydawnictwo:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">Wielka Litera</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Strony:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">448</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Ocena:5</span></b><span style="font-size: 7.5pt;">/7</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Razem
z <b><i>„Wiosennymi
dziewczętami”</i></b> czytelnik ma okazję odbyć podróż po wewnętrznych enklawach
każdej z postaci, balansując na granicy przeszłości a teraźniejszości, gdzie <b>przyszłość jest jedynie mrzonką</b>. <b>Niespodziewanie emocjonalna, drastyczna,
wymagająca</b> uporania się z burzą wyzwolonych uczuć. <b>Czy jest w tym szkwale oczyszczenie – nie wiem…</b> Z pewnością gniew i
niezgoda – po raz kolejny na dojmującą bliskością krzywdę, nadal toczącą
współczesność. Napiszcie więc, proszę, czy znacie <b><i>„Wiosenne dziewczęta”</i></b>?
Czy na dnie ich oczu odnaleźliście bodaj ziarno nadziei? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Z ciepłymi rozkosznymi przebudzeniami</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">wietrzne pocałunki</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Karpacka Biel</span></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-2549683080780468382017-03-11T20:41:00.000+01:002017-03-11T20:41:24.147+01:00Przepoczwarzenia - zanim kobiecość nabrała rumieńców<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Przywitał
mnie złotook, którego nie widziałam już od nastania zimy. Bezgłośnie przysiadł na
ocieplonej światłem i równomiernym oddechem ścianie, wyciągając przednie łapki do mlecznego blasku lampy. Rankiem nie wiedziałam
jeszcze, że dziwaczna pieszczota ukąszenia szczupłego owada w serdeczny palec stanowi
pomyślną wróżbę, a sam zbudzony wiosną, zamieszka w sercu kwiatu, seledynowym,
jak jego wiotkie segmentowane ciało. <b>Pomimo
niedawnej pobudki byłam zmęczona</b>, toczyła mnie ta nachodząca czasami wątpliwość,
czy rzeczywiście ja jedna jestem wystarczająca do wszystkich zadań, które
otrzymuję. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Może to bezsenność</b>,
pożerająca noce coraz krótsze, kurczące się w snach rwanych, niejednorodnych,
jak kolaże układane z poetyckich fraz, herbarzy i tekstur tkanin. <b>Może nierówne szanse w ciągłym pojedynkowaniu
się z Czasem…</b> <b>A może zwykłe
wyczerpanie wspinaczką</b> przez próg nowego <b>miesiąca, witającego nas, kobiety, bukietem powinszowań</b>, gładszych
niż woskowe płatki tulipanów i konwencjonalnie symetrycznych jak krezy uległych
gerber w kolorze morelowego sorbetu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFX2kr5NZgiSPs3yXYYIXrqa9uXJmadA-0WzlU9ZXyt6pVqcnSPK0_y7jWAPveyiysmpLFo1M8aDYJQmhazm-xySlKTzvb2fPDAhsRBFz1EDNEBTOMgqciso9n3l5D4YmS5OpeFoawII4_/s1600/rospastel.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"></span></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLJz1beLD2QN1L-itoqZIwXWlMB6czmykBkaSj2wr19-HGVx0XdJjx_UmjsiVm2lDr-LW4igcCqGmU4JZHLVBG4vd4sc6DT5g9_soqebPJHMLwx8xHmgHaL3H9QZEcifdgz0F9INzVqTm9/s1600/rospastel.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLJz1beLD2QN1L-itoqZIwXWlMB6czmykBkaSj2wr19-HGVx0XdJjx_UmjsiVm2lDr-LW4igcCqGmU4JZHLVBG4vd4sc6DT5g9_soqebPJHMLwx8xHmgHaL3H9QZEcifdgz0F9INzVqTm9/s640/rospastel.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Skrzętnie
pilnowałam, by <b>blask brzasku zbiegł się
z formułą życzeń, posłanych wraz z pogodnym uśmiechem do bliskich mi dziewcząt
i kobiet</b>. Wcale nie wróżyłam Piękna niespodzianki, które porwie mnie wyżej,
niż sięga wyobraźnia tęskniącej marzycielki. Zwłaszcza, że zaledwie dzień
wcześniej <b>w swojej marudności skarżyłam
się na zadawnioną niezgodę wobec własnej kobiecości</b>, zaokrąglającej linie
ciała, rozmiękczającej sylwetkę łagodnością kształtów, na podobieństwo starogreckich
amfor. Pomyślałam więc, że przy tej okazji <b>podzielę
się z Wami moją drogą ku zrozumieniu, czym właściwie jest dla mnie przywilej
kobiecości</b> oraz zapytam Was same nie tyle o to, jak spędziłyście Dzień
Kobiet, ale <b>na jakie kolory rozszczepia
pryzmat Waszej samoświadomości kobiecość.</b> <b>Czy dotarcie do niej było długą drogą, czy też nigdy o niej nie
myślałyście, po prostu będąc?</b> <b>Czy
macie sposoby na jej celebrację</b>, czasami łowiąc światło próżności w zwierciadlaną
taflę, szczotkując włosy albo zaznając cesarskiej kąpieli? <b>Jak ją podkreślacie – i czy w ogóle?</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b></b></span></div>
<a name='more'></a><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><br /></b></span>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Byłam dzikim
dzieckiem, z którego wyrosła równie dzika dziewczynka</b>, ale dzikości tej nie cechowało
nieokrzesanie rozwydrzenia ani nieufność. Ciekawość świata i ludzi, już wtedy
rozgałęziająca się w niedokończone opowieści snute samej sobie, prowadziły mnie
<b>złudzeniami łatwowierności</b>. Nakarmiona
książkami o zgodnych towarzyszkach, podziwiałam z westchnieniami pełnej
nadziei, pogodnej zazdrośnicy moje rówieśniczki, połączone jak papużki w
szczebioczące pary, dopiero później zauważając słomiany ogień sympatii. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">W
porywach ku doskonałości <b>chciałam, by
moje przyjaźnie trwały dozgonnie</b>, ale jak wszystkie utopie rozwiewały się
za próbą ich dosięgnięcia, więc moje podobne były one raczej wiszącym mostom,
kołyszącym się w przestworzach powierzchowności. Od moich szkolnych,
naskórkowych znajomości oczekiwałam chyba zbyt wiele, <b>angażując się bez reszty, a napełniona lojalnością, zapominałam
całkowicie o sobie</b>. Niestety, <b>jednostronne
zachłyśnięcia się miały mi pozostać przez lata</b>, a z nich oraz z dumy wobec
odtrąconych względów wziął swe źródło przestrach przed okazywaniem dziewczęcej wrażliwości.
<b>Coraz częściej popadałam w
przeświadczenie, że delikatność jest równoznaczna ze łzami wstydu i słabością</b>,
a chłopięca swoboda tylko utwierdzała mnie w tym przekonaniu. Łobuzerskie
przyjaźnie są przecież niezachwiane – myślałam, będąc pod wrażeniem ich
bezwstydnej wręcz instynktowności i stateczności. Chłopcy się pobili się –
zgoda nastąpi wraz ze zmianą przekwitnięciem fiołkowych otarć na żółte jaskry
sińców.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Dryfowałam więc</b>, jak pojedynczy puszek
dmuchawca, czasem otumaniona poczuciem akceptacji, czasem – odsuwająca się
coraz dalej na fali śmiechu i dezaprobaty – <b>pomiędzy nieforemnymi wielościanami dziewczęcych koterii i odcinkami
duetów a chłopcami</b>, którzy owszem, praskali śmiechem, ale nie z drwiny,
tylko raczej szorstkiej czupurności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>A później przyszły
lata zauroczeń</b>…
Przez lata przeglądałam się w obsydianowych lustrach obojętnych źrenic, by przegryźć
gorzkie zafałszowaniem ziarno wiedzy, że <b>subtelność
i nieodporność są karygodne, podobnie, jak zwykłe ludzkie potrzeby</b>. <b>Wstydliwość pasji</b>, nazywanych dokuczliwie
dziecięcymi, <b>przekładała się elementarne
potrzeby</b> – sen i pragnienie. <b>Głód
ciała wzmagał głód uczuć</b>, które wynaturzały się w osobliwy układ, a
zakochanie wyradzało się w przeszywający poczuciem winy lęk przed rozstaniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Nabrałam
chorobliwego przeświadczenia, że słabość do delikatnych kobiecych drobiazgów
jest emblematem dziwactwa</b>,
a naiwność i kruchość muszą być ukrywane pod wielowarstwową bezkształtnością
niedopasowanych ubrań, i brzękiem ćwieków. Metronomem ciężkich kamaszy
odmierzałam samotnicze wędrówki, przetykane spotkaniami ze znajomymi, a te z
kolei męczące poczuciem niższości. <b>Ekspozycja
pozorowanej siły poprzez żołniersko-chłopczycowy styl stała się moją drugą
naturą</b>, będąc zarazem <b>emanacją
bezsilności i żałośnie nieskutecznym kamuflażem</b>. Próby mimikry były
daremne, ponieważ z niewiarą rozczarowanej desperatki podchodziłam do
jeżozwierzy przyjaźni, porzucając dawną wiarę w możliwość ich kontynuacji. <b>Ciągle wydawało mi się, że nie przystaję do
wymagań innych</b>, nie zastanawiając się zupełnie nad tym, że można mnie
przyjąć taką, jaką jestem – <b>byłam więc
dziwadełkiem-świecidełkiem</b>, pod towarzyską swobodą kryjącym olbrzymi lęk,
że osunę się w czeluść antypatii. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Maskulinizacja
stroju, czasami zamieniana na wyzywającą charakteryzację, była niewygodną i
nieprzekonującą skorupą, a zarazem <b>nie
mogłam przystać na wydumaną „pospolitość” samej siebie</b>. <b>Słysząc komplementy, odtrącałam je jako
kaleki żart</b>, bo jakże to – mogłam się podobać rajskim ptakom, malującym polerowane
migdałki wypielęgnowanych paznokci na jasne kolory, noszącym zwiewne rozkloszowane
sukienki, eksponujące atuty coraz zgrabniejszych sylwetek? Pewnego dnia w
osłupienie wprawił mnie zarzut – <b>Przecież
ty taka nie jesteś</b>, brzmiał. <b>Możesz
lubić tęczę, każdy ma swój kolor.</b> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfuaOiBriNs8RjypiPDUl2l1-_FFehkE-f3OqjlU21QkzH7VTTik3_GrBYi-KL05CMTDwos4P3l6xQIjI2rX5vbgJm0MQLU8PG5JhOnQ3rbuO9nOWhJKncqfPl8-zDG-_XZq5v-RX-tZZ8/s1600/kobiecosc.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfuaOiBriNs8RjypiPDUl2l1-_FFehkE-f3OqjlU21QkzH7VTTik3_GrBYi-KL05CMTDwos4P3l6xQIjI2rX5vbgJm0MQLU8PG5JhOnQ3rbuO9nOWhJKncqfPl8-zDG-_XZq5v-RX-tZZ8/s640/kobiecosc.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Innym
razem dziewczyna, którą uważałam za uosobienie wdzięku w postaci nimfy o
złocistej oliwkowej cerze i lokach koloru żyta zapytała, <b>dlaczego tak tłamszę swoją „subtelną urodę”.</b> Epitet ten przechowuję
do dziś, nadal rozsmakowując się w nim i nie dowierzając, że smukła kwintesencja
dziewczęcej urody może odnaleźć we mnie bodaj okruch powabu. <b>Pewnie znałyście jedną z takich
zjawiskowych królewien</b> – nieskazitelnych, łagodnych acz nieco kapryśnych,
trochę nieporadnych, lecz charyzmatycznych, więc <b>w tamtej chwili moje głębokie kompleksy zaczęły korodować</b>. Jednocześnie
podobne komentarze nie mogły zniweczyć przestrachu wzbudzanego <b>falowaniem zasłony powolnego opuszczania
dziecięcej beztroski, nieświadomej jeszcze roli podarowanej przez biologię, czy
raczej głuchą na jej wołania</b>.<b> Nie
radziłam sobie z dziewczęcością jako nigdy nie pożegnanym dzieciństwem</b>,
dopiero po niewczasie pojmując, że odpowiedzialność może współgrać z zachowaniem
dotykalności urzeczeń. <b>Dla dziewczynki
każda fantazja wydaje się na wyciągnięcie dłoni – a dorośli nie mają tak łatwo,
dokonywałam błędnej buchalterii fantastki,</b> niegotowej pożegnać oniryczne
opale baśni na dobranoc, nie godzącej się też ze swoim innym ciałem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Wszystko zdawało mi
się ciążyć</b>,
przeganiając po labiryntach niepewności i dezorientacji, a <b>tęsknocie za byciem zwykłą w ten niezwykły, swobodny sposób towarzyszył
sentyment do pastelowych kolorów</b>, przemycanych w zwiewności wstążek i falbaniastych
spódniczek. Podobna byłam szkiełku zgubionemu przez rozbawioną cyganerię. Do
moich typowo dziewczęcych słabości należały od zawsze <b>ozdoby do włosów</b>, <b>wstążki z
atłasu, szyfonu czy organdyny</b>, <b>zwiewność
primabalerin,</b> z marzeń przeszywana przez Mamę w <b>tiulowe spódnice</b> i wszelkiego rodzaju <b>kosmetyki do ust. Przyznanie się do tego było kolejnym ważnym krokiem</b>,
przypadającym dosyć wcześnie, w wyniku czego mój synkretyczny, grawitujący ku
bohemicznej dezynwolturze strój stanowił <b>melanż
małej żołnierki z królewną-banitką, której udało się okraść własne szkatułki</b>,
pełne cyzelowanych uroczością drobiazgów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Miałam
i wciąż mam <b>świadomość dysonansów swojej
garderoby</b>, ale teraz jest <b>to wybór
rozmyślny</b>, a nie rozpaczliwa próba zachowania siebie i przysłonięcia
skaleczeń kompleksów. Więcej, ponieważ konsekwencja stylu jest jednocześnie <b>linią spajającą moją osobowość</b>.
Podejrzewam, że i Wy także macie <b>swoje
znaki rozpoznawcze, bogate w osobną biografię, układającą się w almanach
Waszych zróżnicowanych osobowości,</b> polśniewających wspomnieniami i
formujących się na meandrycznych ścieżkach eliminacji oraz czerpania z
otoczenia i siebie. Któraś z Was hołduje <b>minimalizmowi
zgodnych ze sobą roztropnych kobiet</b>, których dorastanie cechował racjonalny
umiar i bezpieczny dystans, dźwięczący dyskretną księżycową poświatą srebrnych
bransoletek i budujący szacunek ponadczasowością. <b>Inna ponad uniwersalność prostoty przedkłada feerię kolorów</b>, rozmieszanej
na palecie urody, podobna pawiowi w długim trenie nasyconych baśniowych barw
lejących się tkanin. Czy naturalna
szminka blondynek – błękit ma dla was formę turkusowych paciorków, czy
iberyjski wdzięk ciemnej oprawy oczu i śniadej karnacji podkreślacie
soczystością klementynek – kiedy <b>otulajacie
się luksusem aprobaty samej siebie?</b> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Dla mnie kobiecość
to urocza wsuwka</b>,
łapiąca dzióbkiem niesforne kosmyki – każdy może stać w inną stronę, jak u
rozczochranego niewyspaniem lwa weterana, ale spinka subtelnie dopełnia fryzurę.
Dalej – <b>aksamitki</b> – zrobione z całej
tęczy, której kiedyś tak się wstydziłam – w kolorze dojrzałej oberżyny,
pudrowego różu, kobaltu, hortensji, antracytu, kilka czarnych i najnowsza
amarantowa… <b>Zabarwianie garderoby
przychodziło mi z trudem</b>, a teraz węglową czerń i nieokreśloność leśnego poszycia
zamieniłam na polanę, ośmielając się nosić kolory, dotychczas pełniące tylko
rolę dodatku. Pozostaję jednak <b>w
chłodnej tonacji spokojnego jeziora</b>, w którym przegląda się próżna zorza. Kobiecość
to dla mnie <b>dbanie o siebie</b>,
wieczorny <b>rytuał „balsamowania”</b>,
otulający rozkoszną kołysanką słodkiego aromatu, pogłębianego <b>akompaniamentem zapachowej świecy</b>; <b>myśli o przyjemnościach</b> i <b>lektury</b>, nawet te bawiące swą
sielankowością, wprowadzające do idealnych światów i wyśmiewane jako mdłe i
czułostkowe. To <b>lamparci różowy szlafrok
w jogurtowe cętki</b>, <b>szminka</b> na
ustach, <b>podkreślająca kolor warg, albo
gasząca go w zależności od nastroju, współbrzmiąca z poczuciem siły</b> i
oczywiście <b>ulubione perfumy, również
zdeterminowane przez kaprys</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Starsza ja dostrzegam
zarzewie problemu w dziecięcym wyolbrzymieniu</b>, jak pręgi szram rozprzestrzeniającym się, zamiast
maleć. Rozziew pomiędzy baśniowym asonansem przyjaźni i fiaskami pierwszych
związków a umiłowaniem swobody i jednoczesną gonitwą za aprobatą był
monstrualny. <b>Sceptyczka, wykluczająca porozumienie</b>,
stałam się jeszcze mizantropem, szarpanym <b>tęsknotą
za ludźmi i wdającym się w przypadkowe rozmowy, skwapliwie korzystającym z
wszelkich zaproszeń i przywilejów breloczka</b>. Kruchy lód relacji pękał pod
naporem mojej dla siebie nieufności i samodyscypliny krępującej miękkie serce.
Nie mogę rzec, że wina leżała wyłącznie po stronie napotkanych osób – po prostu
nie zdążyłam przekonać się o ich gotowości na przyjęcie mnie takiej – <b>niezgodnej z sobą samą, lękającej się
przyznać do trochę niechcianego, bardziej nierozumianego ciała i pasji,
odmiennych od tych znanych z rówieśniczych opowiastek.</b> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Zbyt jaskrawy był
kontrast pomiędzy pozorowaną odpornością a świadomością noszenia kostiumu,
byśmy mogli w niego uwierzyć. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Oślepiająca obligacja
do całkowitego posłuszeństwa kompleksom szczęśliwie ustąpiła</b>, choć bywa, że rozganiają się
czasem niespodziewanie oprószone sola zbudzonych wspomnień rany. Mam
Dziewczęta, na których mogę polegać, wysłuchujące moich wydumanych trosk i
godzących się nawet na najbardziej gargantuiczne koncepcje. Zrzucając powłokę
niezgody dostrzegłam, że są <b>dokoła mnie
istoty równie wrażliwe, o wysubtelnionych gustach, chętnie dzielące się
doświadczeniami i pasjami, inspirujące swoją bliźniaczością i odmiennością
zarazem</b>, istoty wcześniej uznawane za mityczne piękne, lecz niedosiężone
stworzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Dzisiaj już nie
wyrzekam się siebie i nie wypieram się własnych gustów, lecz dotarcie do tej
odwagi zajęło mi wiele lat.</b>
Tak, <b>mam typowo kobiece zachcianki,</b> <b>bywam kapryśna i niezdecydowana</b>.
Potrafię zastygnąć przed drogeryjnym regałem, po to tylko, by wpatrywać się w
systematykę wielobarwnych słoiczków, podobnym laboratorium wróżek, albo po
katuszy wielokrotnego wyboru rzeczy „prawdziwie niezbędnych”, porzucić je
wszystkie i odwrócić się na pięcie z westchnieniem: „Nie, dobra, jednak nie
chcę”. <b>Nie ukrywam ziewania senności czy
nudy za wachlarzem wystudiowanego nadczłowieczeństwa i jedyne, czego czasami,
przez bardzo krótkie nanosekundy żałuję, to zaprzepaszczenie tamtych lat</b>,
pasiastych od barw maskujących, ale łuszczących się szpetnie, nadając mi pozory
drewnianej, zmytej deszczem porzuconej kukiełki. Ilekroć widzę jedną z tych
dziewczynek, jakby odrysowanej od szablonu dawnej mnie, kąsającej słowami,
uśmiechającej się raczej w odruchowym grymasie, bez przymrużenia oczu w swobodzie,
zastanawiam się nad jej zagubieniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>A wracając do
zaskoczeń</b> –
zazwyczaj szybują na skrawkach przypadkowo pozostawionych szpilek o
szylkretowych główkach, kartkach, opuszczonych na wiotkich palcach
nieuważności, listkach mahonii poznaczonych wypukłością szkarłatnych unerwień. <b>Dla mnie radością staje się tęczowa
strużynka kolorowego ołówka albo zagubiony paciorek. </b>Cieszyć można się
nawet pozostawionym celofanowym opakowaniem, a <b>bywa, że pudełko zapałek daje mi więcej radości niż sztabka złota</b>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Kwiaty otrzymuję
rzadko, niemal nigdy,</b>
więc gdy męska galanteria przybrała formę <b>elfiej
królowej ogrodu o seledynowej głowie,</b> nie mogłam powstrzymać okrzyku
radości. Owszem podziękowałam, przekornie, <b>mówiąc,
że będę mogła teraz pozorować narzeczeństwo przed nieznajomymi</b>, ale to
tylko leciutka ironia wdzięczności :D oczarowana różą, delikatnie odchylając
jej chłodne płatki nie zauważyłam nawet, kiedy <b>pojawiła się przede mną torebeczka w doskonale znanym odcieniu
rozbielonej pistacji,</b> sztanda<span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;">r</span>owym odcieniu prestiżowej paryskiej
cukierni. Buduarowa swoboda gwarantowana przez zaciszne wnętrze herbaciarni
Ladurée nagle była na wyciągnięcie mojej dłoni, <b>zaklęta w formie prześlicznego breloczka, swoją uroczością wyzwalającego
westchnienie nad filigranowością i artyzmem jubilerskiej znajomości
dziewczęcych gustów. W maleńkim akcesorium stopiło się triada rojeń o podróży,
migdałowej kruchej doskonałości, nasączonej kroplą pastelowego smaku i wygody
niezależności. </b><o:p></o:p></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitrxUSZBRccE97ZISlkl17_tWqOs0lPP7zXuTSOqHvROqdV3WGaXj1nWZQpNY5snldfasgajwkf6j3Z2Qjwvdwu3_nf-R-pYg5SXptcq3YAtdKcO4NoU-KsX0zbdvObyyosUkgcYxuSt9N/s1600/balonik.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitrxUSZBRccE97ZISlkl17_tWqOs0lPP7zXuTSOqHvROqdV3WGaXj1nWZQpNY5snldfasgajwkf6j3Z2Qjwvdwu3_nf-R-pYg5SXptcq3YAtdKcO4NoU-KsX0zbdvObyyosUkgcYxuSt9N/s640/balonik.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Wieczór nie dogasał</b>, rozjarzany drobinami
rozmigotanych iskier, niepewnych jak przesileniowe wdzięki belle epouque, a <b>Wdzięczność wirowała różując policzki
rzadkim rumieńcem</b>, unosząc mnie dziesięć cali ponad ziemię. <b>Podarowano mi Dzień Kobiet w Paryżu</b>, czarowny
wieczór spędzony <b>w pościeli z</b> <b>pełnego kwiatostanu strojnej róży</b> <b>o jaśminowych płatkach, zanurzonych w
szkarłatnej łunie</b>. W zadumie spoglądam na emblemat Paryża. Żabia
perspektywa wywołuje iluzję, że <b>Wieża Eiffla
pręży się w nieboskłon w tryumfalnym rozkroku</b>, przesiewając przez ażurową
konstrukcję pachnący kasztanami, naleśnikami nieboskłon, a <b>ja ginę w tłumie ekstrawagancji, porwana szmerem metropolii dotkniętych
marzeń o maślanym smaku brioszek</b>. <b>Nie
wątpię, że pewnego dnia stanę się jedną z igiełek szklanej nietrwałości</b>,
zadzierającą głowę w niebo zasnute obłokami, podobnym niesfornym szetlandom o
rozwianych grzywach. Waniliowe o świcie, wieczorami przybiorą tony malinowe, przypominając
mi <b>długą drogę do ziszczenia marzeń</b>,
unosząc mnie wyżej niż spacerują linoskoczkowie wschodów słońca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">☾</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>A Wy – gdzie
spędziłyście Dzień Kobiet? Jaki kolor mają Wasze bukiety i z jakich kwiatów
ułożone?</b> <b>A może przeskakujecie przez to święto, z
przywiędniętym tulipanem, podarowanym od tak, bezwonnym i omdlałym?</b> Dla
mnie stał się okazją do prześledzenia własnego rozkwitania, więc może dla Was
puszysty smak sernika, czy mlecznej czekolady miał nadzienie z radości
afirmacji? <b>Podzielcie się swymi
zachwytami i koralikami doświadczeń, nanizanymi na nić dorastania</b>. </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Na pierzastych gałązkach kwitnącego derenia </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">przesyłam liliowe</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">całusy krokusy!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Karpacka Biel</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-59586126545006974672017-03-07T20:29:00.000+01:002017-03-07T20:29:06.034+01:00W cieniu kamieniejących drzew - Marie Benedict „Pani Einstein”<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Być może lekkie napomknięcie w lutowym zbiorze zachwytów rozbudziło nieco
Waszą ciekawość, dotyczącą <b>podarowanej tajemniczej książki</b>. Klaudynie
zawdzięczam poniżej opisane, <b>gęste od niezgody, współczucia i bezsilnego
gniewu. Wciąż świeże, nieokrzepłe refleksje</b>, unoszą się rozedrgane <b>wzruszeniem
z otrzymanego podarunku</b>, jak przeczucia jego <b>wewnętrznej obfitości</b>. Postać
Milevy po raz pierwszy wynurzyła się przede mną spomiędzy szpalt kobiecego
magazynu, kilka lat temu. Szkic <b>sylwetki cierpliwej i pokornej badaczki,
podległej kakofonii konwenansów i zduszonej jarzmem obowiązku</b> już wówczas
rozbudziło mój sprzeciw wobec wewnętrznego rozdarcia. <b>Wyrzeczenie się siebie
dla genialnego męża przybiera formę potulnego cierpienia</b> przysłoniętego
mlecznym kloszem rodzinnej sielanki. <b><i>„Pani
Einstein”</i></b> stanowi <b>owoc drobiazgowych poszukiwań i osobistych
fascynacji Marie Benedict</b>. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Oparta na
solidnym podłożu szerokiej bibliografii, pamiętników głównej bohaterki oraz jej
listów, należy do jednej z <b>opowieści zbyt długo niknących w gąszczu
spekulacji</b>, domagających się wydobycia na światło dzienne melodią
monotonnego głosu przebijającego spod splątanych naukowych formuł, przyćmionych
blaskiem geniusza.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyyPuUwMaB_SoG90X9Yl5mOwpTNHP28PvOB0RUDk9Ps_UywiP8kfwfy4llA13T8M3DLUuu8mkwNlk15QsQpSm4UcBjlwal9gNkmC4nW69-A266BjsPtYmGROPNExP9uiusNcZvW22jN1G_/s1600/Mitza.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyyPuUwMaB_SoG90X9Yl5mOwpTNHP28PvOB0RUDk9Ps_UywiP8kfwfy4llA13T8M3DLUuu8mkwNlk15QsQpSm4UcBjlwal9gNkmC4nW69-A266BjsPtYmGROPNExP9uiusNcZvW22jN1G_/s640/Mitza.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Ścieżki interpretacyjnych poszukiwań wytyczyłam opierając się na moich
oczekiwaniach i przypuszczeniach, a lekturę wzbogaciły <a href="http://www.kreatywa.net/2017/02/recenzja-pani-einstein.html" target="_blank"><span style="color: #4c1130;"><b>wrażenia samej Klaudyny (stuk!)</b></span></a> i <b>enigmatyczny impas położenia Milevy skontrastowany z biografią Marii
Curie-Skłodowskiej</b>. Drążyłam więc powieść z wyostrzoną uwagą, niekiedy <b>strofując
główną bohaterkę, innym razem złorzecząc Einsteinowi</b>, nakreślając <b>sieć
równoległych</b> między tą parą a resztą bohaterów, świadoma nieprzystawalności
jednostkowych losów i niemożliwości nagięcia do cudzych wyobrażeń. G<b>eometryczną
obojętność biegu przeznaczenia</b> <b>reguluje nieodwracalność zdarzeń i brak
stycznych pomiędzy jednostkami</b>, dyktowany prawidłami społecznymi oraz – co
równie istotne – <b>charakterami samych figur, odkształcającymi się w tym
ślepym zdążaniu do celu, weryfikowanego biegiem lat</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Mileva portretuje samą siebie poprzez <b>drążenie
własnej postaci oraz wrażliwości czytelnika niekończącymi się, zazębiającymi z
biografią pytaniami</b>. Odsuwając się od odpowiedzi, wymyka się od przejęcia odpowiedzialności za samą
siebie, w uległości oczekiwaniom innych. Jej historia to <b>pasmo potulności i
próba wciśnięcia się w sztywną formę oczekiwań</b>. Namnożenie pytań
retorycznych to swoista gra z czytelnikiem – <b>odpowiedź na większość z nich
aż razi oczywistością, lecz wybory Milevy są przeciwstawne rozsądkowi</b>.
Racjonalizm błyskotliwej, lecz obawiającej się <b>stać się cudzym
rozczarowaniem</b> bohaterki to kolczasta obroża bezwarunkowego posłuszeństwa w
zamian za <b>marność rzadkiej aprobaty</b>, urastającej w jej oczach do
największego z wyróżnień. Mitzę rozrywa immanentny niepokój,
łagodzony precyzją, objawiającą się w skrupulatnym wypełnianiu każdego z <b>powierzonych</b> lub <b>narzuconych obowiązków</b>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Jej
problem polega wpojonym we wczesnym dzieciństwie <b>przekonaniu o własnej bezużyteczności</b>. Typowość młodzieńczych
pragnień odrzucała, by <b>zaskarbić sobie
dumę ojca</b>, którego troskliwość przybrała wyraz w dążeniu do gruntownej
edukacji córki i rozbudzaniu jej pasji. <b>Jawna
dezaprobata ze strony matki</b>, surowa dyscyplina wychowania i wysokie
oczekiwania postrzegam jako <b>symptom
macierzyńskiej opiekuńczości</b> i obawę przed przyszłym bolesnym upadkiem.
Postać <b>matki Milevy</b> jest szczególnie
ważna, ponieważ służy za <b>zwierciadło
losów kolejnych pokoleń</b>, mieszcząc w sobie zarówno <b>przeczuwane przetrącenie złudzeń, jak i asonans przejmowanych nawyków</b>.
Od niej Mitza nabędzie od niej <b>odruch
modlitwy i oraz rytualizację wspomnień o córce</b>. <b>Świat pani Marić podzielony na przeszłość i przyszłość, przeszywa gruba
nić pamięci zagasłych generacji</b>. Akceptacja ze strony matki jest dla Milevy
zaskakująca i nieoczywista, a spokój kamiennej wiary i chłodnej miłości ocieniają
skrzydła zmarłego przed laty rodzeństwa oraz <b>rytualizacja cmentarnianych wizyt</b>. Te ostatnie zostaną <b>pojęte i przejęte</b> przez Milevę dopiero
wiele lat później, wzbogacone gorzkim piołunem doświadczeniem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Mileva
spętana obawami rodziców i napięciem między nimi sama przestaje wierzyć w swą
świetlaną przyszłość</b>.
Z jednej strony polega na opinii matki, z drugiej pragnie zrównoważyć swoją
nieprzydatność ciężką pracą dla ojca, a w konsekwencji i tak musi poddać się nieprzewidywalnym
czynnikom zewnętrznym, jakie sprowadza na nią edukacja w Zurychu. Początkowo
uniwersytecka przygoda Mitzy opiera się na <b>ukrywaniu
w bastionie naukowych rozważań</b>, <b>ucieczce
od rozrywek w mizantropię zdystansowanej badaczki</b>, ale okazuje się, że
dziewczęta z pensjonatu Engelbrechtów bynajmniej dalekie są od poniżania jej i
deprecjacji jej wartości.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;">„<i>A jednak w pewnym sensie wszystko się zmieniło, jakby ogromna gumka starła najdroższe wspomnienia i plany, które tu snułyśmy.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i>Przyszłość została otwarta na oścież.”</i></span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span lang="EN-US"><span style="font-size: x-small;">[Marie Benedict „Pani
Einstein”, </span></span><span lang="EN-US"><span style="font-size: x-small;">s. 132]</span><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Pomiędzy
nią, a trójką studentek zawiązuje się nić porozumienia oparta na <b>umiłowaniu muzyki, natury i konieczności wywiązywania
się wzorowo z ról uczennicy i dobrze prowadzącej się młodej damy</b>. Więź
pomiędzy skromnie ubranymi brunetkami cementuje także poczucie obcości w
zachodnioeuropejskim świecie. Podległość rygorom stosownej garderoby jest
jednocześnie <b>posłuszeństwem postulatowi
praktycznego minimalizmu, </b>mającemu podkreślić profesjonalizm i wyrzeczenie się kobiecej próżności w
imię wykreowania spójnego wizerunku kobiety nauki. Spośród dziewcząt <b>najbardziej swą trzpiotowatą
bezpośredniością wyróżnia się Ružica</b> – <b>lekkomyślna
piękność o brązowych oczach</b> i wydatnych ościach policzkowych, niecierpliwa,
<b>frywolna miłośniczka słodyczy </b>i
przyznam, że to ona zaciekawiła mnie najmocniej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Najgłębsza
przyjaźń zawiązuje się jednak pomiędzy <b>Mitzą
a Helene</b>. <b>Błyskotliwa w swej serdeczności,
ujmująca talentem słuchaczki</b>, podobnie, jak Mileva, zmaga się z kalectwem.
Jednak w przeciwieństwie do niej, <b>nie
skupia się na opiniach innych, odrzucając je dla samodoskonalenia i wierności
własnym przekonaniom</b>. <b>Opanowana,
lecz zaborcza Helene jest ankrą przyjaźni</b> pomiędzy dziewczętami, a
postawione przez nią <b>ultimatum stanie
się jednym z orientacyjnych, choć wątpliwych punktów na mapie wspólnej
przeszłości</b>. Przyjaciółki powrócą do niego po latach, by pojąć, że ciążące
nad nimi widmo zniewolenia kostycznością poglądów i emocjonalną dysfunkcją
społeczeństwa było nie do zwalczenia. <b>Normy
społeczne wspierają się na nienaruszalnym jeszcze filarze konserwatyzmie
męskiego sybarytyzmu.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Wraz
z upływem czasu więź pomiędzy wychowankami srogiej Pani Engelbrecht ulega rozluźnieniu,
czego objawem staje się dezorganizacja i późniejsze całkowite zarzucenie
muzycznych interludiów. Do <b>świata dziewcząt najpierw wkracza intruz</b> pod
postacią Alberta, by spóźnienia i dekoncentrację zastąpiły potajemne wyjścia
dziewcząt na spotkania z ich adoratorami. Odurzona radością naukowych dysput w
Cafe Monterale i sekretnych spotkań z Albertem, Mileva <b>odsuwa się od przyjaciółek, nie zauważając, że one same również
potrzebują miłości i prawa młodości rozumianej jako napięcia pomiędzy płciami
je również obwiązują</b>. Jednakże <b>ultimatum
wierności między Helene i Mitzą ulega zerwaniu tylko pozornie</b>. Nie ma w nim
sprzeniewierzenia się samym sobie, lecz po prostu <b>zdążanie ku kolejnemu etapowi, wyznaczanemu przez uzus</b>, dzięki
czemu rozłąka nie obejmie sfery mentalnej. Nawet po latach dawna przyjaciółka
nadal pozostała prostolinijną istotą i jako jedna z nielicznych zauważa trawiącą
Milevę pustkę, barbarzyńską brutalność, psychiczną przemoc Alberta, skutecznie opierając
się urokowi noblisty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Mitza, osłupiona zaskakującą
akceptacją otoczenia</b>,
zamienia <b>strategię chronicznej
uciekinierki na towarzyskie rozmowy</b>, a przyjemności czerpanej z nauki i
sumienności przez jakiś czas nie przyćmiewa nimb zalotnika. Jej szkolny
opiekun, <b>profesor Weber to
onieśmielający swoją inteligencją i czerpiący rozkosz z niewiedzy wychowanków
nauczyciel starej daty</b>. Siłę autorytetu opiera na lodowatości i dystansie,
opartym na nieustannym podkreślaniu sukcesów pedagoga, upostaciowanych w
sylwetkach wybitnych badaczy. <b>Konserwatyzm
Webera splata się ze sztywną życzliwością</b> pracowitej Milevie, lecz <b>przychylność nauczyciela kończy się</b> – jak w wielu innych
przypadkach – <b>w momencie, kiedy
dziewczyna nie okazuje się tak kryształową, jaką chce ją widzieć.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i>„Dobrze wiedziałam, że choć pierwszy krok jest najtrudniejszy, drugi wcale nie jest znacznie łatwiejszy.”</i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: x-small;">[<span lang="EN-US">Ibidem, </span></span><span lang="EN-US"><span style="font-size: x-small;">s.
10</span>] <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Niskie
poczucie własnej wartości Milevy stanowi <b>ponure
pokłosie serbskiego wychowania</b>. W jej ojczyźnie kalectwo wykluczało
małżeństwo, czyniąc dziewczynę <b>wadliwym,
odtrącanym przez wytrawnych poszukiwaczy towarem</b>. Rozjątrzające płytkością
to <b>krzywdzące postrzeganie kobiet w
kategoriach żywego inwentarza, przyjmowanym z całym dobrodziejstwem albo wcale</b>.
W przypadku Milevy nie chodzi więc nawet o zewnętrzne niedyspozycję, brak
wdzięku, lecz <b>klątwę deformacji</b>, w
wyniku której stanowiłaby ona dla potencjalnego męża jedynie balast.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Wkraczając
w nową przestrzeń, Mileva zauważa, <b>paradoks
pierwszego kroku</b>. Okazuje się, że przełamanie ograniczeń i odwaga na
opuszczenie bezpiecznego eremu nauki jest <b>dopiero
początkiem zaistnienia w świecie aż nazbyt schematycznym, przygnębiającym
surowością praw</b>. Na dziewczynie odcisnęło się <b>palące piętno mnóstwa uprzedzeń</b>, nieustannie jej uświadamianych i
doprowadzających do zakorzenionych u podstaw tożsamości głębokich kompleksów, wciąż
wzmaganych, nawet, jeżeli chwilowo przysłania je pozór swobody. <b>Uprzedzenia opierają się zarówno na
czynniku czysto biologicznym, jak i socjologicznym</b>. Faktorem odmienności
jest automatycznie <b>przypisywana kobiecie
słabość</b>, a przepaść pogłębia <b>niski
wzrost i kalectwo</b>. Wszystkie te komponenty przysłania <b>rola pochodzenia</b> – jako emigrantka z Zagrzebia Mileva musi stawić
czoła ksenofobicznej degradacji, przy czym najtrudniejszy okazuje się w tej
kwestii jej pobyt w Berlinie i Pradze. <b>Mileva
usiłuje sforsować ścianę uprzedzeń frenetyczną i wycieńczającą poprzez swoją
daremność manifestację samodzielności</b>, odgrywając rolę posłusznej córki,
sumiennej uczennicy, pogodnej towarzyszki, a <b>w garderobie kolejnych lat wiszą już ciasne kostiumy matki i żony</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Odruchem obronnym
Milevy jest próba nieustannego przetłumaczenia świata na klarowny system
Boskich praw</b>,
którego krystaliczna regularność miałaby jednocześnie zapewnić jej <b>poczucie bezpieczeństwa i namiastkę
stałości</b>. Wrażliwa <b>uciekinierka w
sfery nauki</b>, ogarniając pomieszczenia spojrzeniem, odruchowo dokonuje sumy
kątów prostych, <b>uporczywie poszukując
symetrii we wszechświecie</b>. Poruszające wysublimowanie i tęsknota za
kosmicznym porządkiem skłania ją do <b>poszukiwania
analogii fizycznych doskonałości również w sztuce</b>. Co więcej, <b>Mileva rozpatruje swoje kalectwo przez
pryzmat newtonowskich praw</b>. Nauka jest aktywnością, dzięki której Mileva
może poczuć związek <b>z Transcendencją</b>,
a <b>epifanie</b>, jakich doznaje <b>sycą ją poczuciem siły</b>, której jednak
nie wykorzystuje, by wywalczyć sobie zasłużoną pozycję kobiety niezależnej. <b>Niemożliwość rozwoju kobiet w cieniu
mężczyzn świetnie ujmie Helene, podsuwając Milevie obraz drzew</b>, nie
mogących się rozwijać z braku przestrzeni. <b>Przyduszenie
cudzą osobowością zaznają obydwie</b>, odgrywając role wzorowych matek,
całkowicie pozbywające się własnych zainteresowań, by w podporządkowaniu hegemonii
mężów zginąć w domowej rutynie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Historia Milevy
jest o tyle wstrząsająca, że w jej biografii zawiązuje się niemota wielu innych
kobiet</b>, których
ambicje i młodzieńczy idealizm podcięło <b>wyrzeczenie
się własnej indywidualności w imię matrymonialnego dobra</b>. <b>Ofiarność wyścielająca domowe pielesze i
jednocześnie pożerana płomieniami domowego ogniska</b> <b>była trybutem</b> składanym przez kobiety mężom, którzy w świetle
społecznych umów zapewniali im byt, a w gruncie rzeczy <b>ich siła bazowała na harcie ducha żon.</b> Wydaje mi się, że <b>źródło problemów Milevy tkwiło w jej
inercyjnej strategii i skamienieniu w poczuciu słabości i zdumiewającej odmowie
godności samej sobie, </b>czego wyraz może stanowić wspinaczka z dziewczętami.
Wówczas to Mileva odkrywa, że jej niedyspozycja nie była spowodowana wadą
biodra, lecz brakiem podjęcia próby, a więc jest to bariera czysto psychiczna. Deformacja
biodra była w oczach ojca Milevy boskim podarunkiem, otwierającym jej drogę ku
lepszemu, doskonałemu światu – sanktuarium nauki, do którego jednak wstęp
został jej odmówiony przez uległość namiętności. <b>Kalectwo, najwyraźniej uwidaczniające się na prostej drodze, to wymowna
metafora złudnej łatwości życia</b>. Najwygodniejsze, poręczne rozwiązanie
zawsze staje się tym najgorszym z możliwych. <b>Lekkość jest brzemieniem</b>, stępiającym waleczność, spostrzegawczość,
<b>rujnującym samodzielność</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Taką bezbronną,
przeświadczoną o swej szpetocie i dziwaczności poznajemy Milevę na początku jej
drogi</b>, by dziwić
się bezzasadności zarzutów wytaczanych samej sobie. <b>Taką też wyrywa ją z dziewczęcych złudzeń Einstein</b>. Pełna nadziei
dziewczyna, uwielbiająca ciasto z melisą i wciąż mająca w pamięci zapach domu –
mieszaninę drewna, kurzu i przypraw – wpada w <b>sidła miłości od pierwszego wejrzenia, wytrącającej z rąk książki i
niwelujacej instynkt samozachowawczy</b>. Zachłyśnięcie akceptacją ze strony <b>czekoladowookiego wielbiciela z burzą loków</b>,
wpraszającego się na muzyczne wieczorki i ujmującego kurtuazją oraz delikatnością
pieszczot łączy się z <b>naiwną wiarą
Mitzy, że płaszczyzną ich porozumienia stanie się nauka</b>. Czytelnik ogląda
czułostkowe obrazki – takie, jak choćby moment, w którym Einstein użycza
koleżance parasolki, czy urokliwe
„naukowe notatki” na temat uśmiechów – rzadko, przeczuwając, że <b>idylla stanowi zapowiedź koszmaru na jawie</b>.
<b>Początkowa troskliwość admiratora,
skłania do podejrzeń, że w natychmiastowej akceptacji Milevy tkwiła
wyrafinowana manipulacja</b>. Trudno jednak określić, na ile <b>Albert zdał się w swoim wyborze na łatwość
plastycznego tworzywa</b>. Jego natręctwo i bezkompromisowość, spóźnialstwo
oraz chłopięca dezynwoltura zwycięzcy, świadomego swej bezkarności ma przykry
odcień, <b>budzący irytację i złość o
infantylność oraz brak poczucia odpowiedzialności i nieobliczalność</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Podczas
skromnej i niejako wymuszonej uroczystości ślubnej, na <b>religijność Milevy nakłada się przesąd</b>. <b>W krwawych winnych kroplach dziewczyna dostrzega wróżbę własnych krzywd</b>.
Do jaskrawych błędów, budzących jednocześnie współczucie i zrozumienie, należy <b>kurczowe trzymanie się tego, co jej szkodz</b>i.
Pobrzmiewa w tym <b>gorączkowość prób
ocalenia skrawków ulatującej młodzieńczej wiary w miłość</b>, mogąc częściowo
usprawiedliwić błędność wyborów. <b>Marzenia Milevy się spełniają, lecz jakże groteskowe to ziszczenie</b>, podobne
ciśniętemu w twarz jałmużnicy szyderstwu z jej łatwowierności. <b>Bohaterka
zżywa się z poczuciem własnej bezwartościowości tak silnie, że stanowi to immanentną
część jej natury. </b>I
tak nawet jej <b>pierwsza ucieczka</b> od
Alberta <b>jest tak naprawdę podległością</b>
cudzym planom. <b>Przeświadczenie własnej
niedoskonałości i poniżająca autodegradacja</b>, demaskowana podczas
podejmowania kolejnych decyzji, zasmucających łatwowiernością brnięcia coraz
niżej, powodują że <b>dziewczyna
natychmiast lgnie do pierwszej osoby okazującej jej sympatię</b>, a jest w tej
gotowości <b>jakaś zwierząco-dziecięca,
bezwarunkowa i szczera ufność</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i>„Gdy moje wargi poruszały się, gdzieś w środku moja niewinność i zaufanie zmieniały się w nieczułą hardość.”</i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: x-small;">[Ibidem,
s. 28]</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Delikatność i
ofiarność Milevy ulega skamienieniu pod skorupą hardości, oporności i
podsycanej niezgodzie na reifikację</b>,
jakiej dokonuje najbliższa jej osoba, spychając ją do roli posługaczki i piastunki.
Dynamika osobowości Milevy obejmuje <b>wewnętrzne
przeobrażanie w dumną bojowniczkę</b> o własną niezależność, wydartą jej już u
progu nowego wspólnego życia. Tak przynajmniej chce widzieć siebie sama
bohaterka. <b>Kostium, osłaniający tajoną
wściekłość, krzepnie w skorupę irytującej bezwładem apatii, lecz rozsadza go
szkwał wewnętrznych rozterek</b>. Czytelnik musi zmierzyć się z szeregiem refleksji,
których mogłoby właściwe nie być, gdyby Mileva zdała się na egoizm, jednak jej moralność
i precyzja w wykonywaniu obowiązków nie mogła pozwolić na ich zarzucenie. I właśnie
mnie samą ta <b>jagnięca potulność i
swoisty masochizm doprowadzał do pasji i zasmucenia, każąc wysuwać oskarżenia
nie tylko przeciwko Einsteinowi, ale także przeciwko Milevie, akceptującej
narzuconą jej rolę</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Wzbierająca
w niej fala tkliwej i bezgranicznej miłości do Alberta jest na tyle niepowstrzymana,
że niemal ociera się o skandal, który w obliczu nieskończonego uczucia
macierzyńskiego do nowonarodzonej córeczki jest niczym. <b>Czeluść wydrapaną przez rozczarowanie ukochanym wypełnia matczyna miłość</b>,
a <b>choroba Lieserl, silniej niż naukowe
epifanie, uzmysławia sens życia Milevy</b>, by zaraz go wyszarpnąć z jej
jestestwa. Węzeł żałoby zawiązuje się jedynie pomiędzy Milevą a rodzicami i<b> odtąd Mitza podąża za świetlistym
wspomnieniem jasnookiego maleństwa</b>, którego duszyczka wciąż powraca, ewokując
<b>bliźniaczość biografii matki i córki</b>,
<b>przetrąconych żałobą i tęsknotą za przedwcześnie
pogrzebaną pociechą</b>. Po uniesieniu żałoby, w którym tworzy zupełnie nową koncepcję,
będącą podwaliną epokowego odkrycia, <b>nieobecność
Lieserl staje się nieprzeniknioną otchłanią, strącającą na dno inercji</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i> „Musiałam udawać, że nie czuję nic.”</i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: x-small;">[Ibidem, s. 121]</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Jako
kobieta <b>Mileva musi wykazywać się większą
sumiennością i pracowitością niż jej koledzy</b>, a uparte zdążanie do celu i
determinacja zdefiniuje jako <b>krucjatę</b>.
Podobnie, kobieca wszechstronność objawia się w pogodzeniu <b>obowiązków matki, żony i gospodyni oraz naukowej partnerki</b> <b>męża</b>. Ten ostatni aspekt jej życia był
promieniem nadziei na odzyskanie nici porozumienia. Niestety, <b>język nauki okazuje się niewydolnym jako
medium miłosnej komunikacji, ponieważ nie przystaje do sfery emocjonalnej</b>. <b>Partnerstwo staje się pasożytnictwem
silniejszego, intelektualna symbioza wynaturza się w koszmar helotyzmu</b>, a
maska obojętności uwiera coraz bardziej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"> "(...) a marzyciele często potrzebują opiekunek.”</span></i></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: x-small;">[Ibidem,
s. 333]</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Życie
poślubne państwa Einsteinów, kiedy już mąż opornie zgodzi się dzielić z żoną
mieszkanie, reguluje <b>otumaniająca
monotonia domowych obowiązków</b>, <b>rozpięta
na strunie czekania</b>, a są to obowiązki, od których dotychczas chroniła ją
ojcowska troska. <b>Przyspieszona edukacja życiowa</b>
odbywa się pod skrzydłami matki, a prace domowe przyrównane zostają do <b>pętli grawitacyjnej</b>, z której nie może
się wyzwolić. <b>Biologiczna rola matki</b>
jest postrzegana przez Alberta za <b>złośliwą
premedytację, ingerującą w jego męską wolność</b>. <b>Paląca jednostronność, astygmatyzm emocjonalny, empatyczna próżnia</b>,
brak szacunku do Milevy jako osoby, a co dopiero ukochanej kobiety, ukazuje, że
<b>lukratywność kontraktu miłosnego tych
dwojga tutaj opierała się na potencjale wszechstronnej Milevy</b>. <b>Autoperswazje, nieskuteczne zaklęcia i
kłamstwa</b>, jakimi siebie karmiła przetykały zadania tak w mniemaniu Alberta
oczywiste, jak obowiązki posługaczki i piastunki. <b>Obecność i ciężka niedoceniania praca to aksjomat</b>, którego
naruszenie oznacza złamanie elementarnej zasady pożycia. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Dla
Milevy <b>charakter kompensacyjny</b> ma
prowokowane przez nią samą <b>zakochiwanie
się na nowo</b> i <b>ślimacza ucieczka w
głąb siebie</b>. Obrzucana oskarżeniami o wybujałą emocjonalność i
niecierpliwość <b>zamyka się w sobie,
wstydząc się własnej podmiotowości i potrzeb</b>. Postawiony sobie postulat
odporności ulega nadłamaniu w kolejnych próbach i kontraktach naukowych z
mężem, które ostatecznie <b>wyradzają się w
upadlającą umowę, redukującą ją do niewolniczego cienia</b>, postępującego w
echu mężowskich władczych zachcianek. Wielkopańskie gesty Alberta polegają na <b>automatyzmie pocieszeń i asemantycznych
odpowiedzi</b>, obezwładniając <b>wymuszeniem
i oschłością</b>, czerstwe w braku związku z rzeczywistością. <b>Szaleniec hartowany sławą</b> posuwa się w
swoim egoizmie do oskarżeń żony o karygodny egoizm, by ostatecznie mianować ją <b>prowodyrką zdrad</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i>„Jesteś geniuszem, ale nie masz pojęcia o ludzkim sercu.”</i></span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: x-small;">[Ibidem,
s. 251]</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Mileva
porównuje <b>naukową ekspansję męża do
działań pająka</b>, osnuwającego siecią cały kontynent, a misterna pajęczyna
przezeń tworzona <b>opiera się na solidnych
gałązkach rodziny</b> – odepchniętej żony i dwóch synków, z których starszy, z
powodu ciągłej nieobecności ojca wcielił się już w jego rolę, opiekując się
młodszym braciszkiem. <b>Kostium papy</b> –
brzmi rozczulająco i każe pochylić głowę w zawstydzeniu bezmyślnością Alberta. Symbolikę
pajęczyny można poprowadzić głębiej – ponieważ <b>cała rzeczywistość Milevy to sieć lepkich demarkacji</b> – <b>uprzedzeń, poniżeń, prób dorównania kroku czyimś
oczekiwaniom</b>. <b>Strach przed
naruszeniem granicy</b> jest u bohaterki <b>warunkowany
lękiem, że mogłaby stać się silną kobietą, którą pragnęła się stać</b>, lecz
przyzwyczajona znosić niewygodę cudzych pragnień, nie odważa się wkroczyć na
ścieżkę wyswobodzenia. <b>Potrzask rozterki
i skłanianie karku pod gilotyną opinii</b> wyradza się w grę pozorów, mamiących
także ją samą. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Żałosność kamiennej
metafory małżeństwa</b>,
jaką układa Einstein twierdząc, że razem z Milevą tworzą organiczną i
nienaruszalną całość, <b>koresponduje z
wykoślawieniem pierwszych młodzieńczych pieszczotliwych pseudonimów</b>. <b>Dollie i Johnnie stają się obcymi sobie
intruzami</b> we własnych życiach, przy czym apodyktyczny Albert uzurpuje sobie
prawo do światowych zaszczytów i fundowania męskich przyjemności. <b>Mitza staje się w jego rękach bezwolną
marionetką</b>, <b>podrygującą w rytm
aprobaty</b>. <b>Nauka</b>, mająca stać się
jej kamieniem węgielnym miłości, <b>stała
się polem starć o palmę pierwszeństwa</b>. Mileva przegląda się w oczach innych,
by ujrzeć samą siebie jako „dziwną, kulawą, nieśmiałą żonę” geniusza, a dopiero
najzwyczajniejsze lustro obnaży przed nią <b>spustoszenie
samoupodlenia</b>. Lapidarna autoprezentacja podkreśla zarazem grę samego
Alberta, ujmującego świat swą pokazową wersją genialnego bywalca,
nieodpowiedzialnego, zapominalskiego, lecz czarującego nonszalancją. Brązowe
oczy wyzute z ciepła, ostygłe i wężowe oraz twarz wykrzywiona grymasem
obrzydzenia budzą strach Milevy i ostatecznie uzmysławiają jej wagę własnego
błędu, którego przypieczętowaniem jest <b>hańbiąca
utrata społecznego szacunku</b>. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"> „<span style="font-size: x-small;">Jestesmy do siebie podobne, dokonałyśmy tylko odmiennych wyborów. I miałyśmy innych mężów.” </span></span></i></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: x-small;">[Ibidem, s. 332]</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Słowa
te wypowiada Maria Skłodowska Curie, której swoboda i sukces z taką
jaskrawością kontrastują z uległością Milevy, <b>zinstrumentalizowanej przez despotycznego męża w szeregu dziwacznych
pojęć. </b>Kuriozalne oczekiwania przybierają formę<b> </b>niepisanego kodeksu, ujmującego zasady domowego pożycia w formule
„Dobra żona nie…”. <b>Noblistka porusza tajone
przez Milevę sekrety, dotykając jej otwartych ran</b>, zupełnie świadoma
bolączek swojej rozmówczyni. Zna stawiane przez społeczeństwo oczekiwania, lecz
nie drży ze strachu o ich dotrzymanie. <b>Podziwiana
z daleka heroina</b> staje się dla Milevy ucieleśnieniem jej własnych
młodzieńczych nieziszczonych ideałów, a mrok bijący od wybitnej Polki
uzmysławia odporność badaczki na zewnętrzne naleciałości. <b>Rozwiązaniem zagadki na uderzającą odmienność biografii</b> dwóch
kobiet stanowi <b>siła wyznaczonych sobie
priorytetów i ucieczka Curie Skłodowskiej od wiernopoddaństwa konwenansom</b>, a
także tkwiąca u podstawi jej osobowości niezgodna na zniewolenie i
bezkompromisowość. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><i>„Pani Einstein”</i></b> to zbudowana na analogii do Newtonowskich praw
podobizna kobiety<b>, demaskująca pętające ją ogniwa społecznej i osobistej zatraty</b>.
Podążając za Milevą skupiałam się na kolejnych etapach jej biografii, oglądając
je <b>nie pryzmat metafory naukowego aksjomatu</b>, lecz <b>kolejnych zbłądzeń</b>.
Wyartykułowane w ojczystym języku bohaterki w formule <b><i>I zgubila sam se</i></b>, stawnowią rezonator emocjonalności i
instynktowności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzYqH0Bp2FP85HaV4wHIRXlhAU8yPmH_BI5sZl-hb7Rs0iIo-7JIq42VKgaDBDms8ZQ8_zGBEIaVaU6BMNKUH_A61TVC76bINmXMiJqvLOiHfhyphenhyphenjOUA7bZQ5j_3ivjl3tBXTIk9BiPyCXf/s1600/Mileva.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"></span></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWl6GDMF6LVeUAOJP38Yy_A8_pmbTa3I7lfGGIqo_7pYAYCUde-xfKsVp_7GzTY1oLCmXeAx4GLjxpkaxZcl6z1rmZyHgx8f3eyyN_TPEghR9m-0cCMWuNrnlpO6P-85mCnU9BalzNCsiC/s1600/Mileva.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWl6GDMF6LVeUAOJP38Yy_A8_pmbTa3I7lfGGIqo_7pYAYCUde-xfKsVp_7GzTY1oLCmXeAx4GLjxpkaxZcl6z1rmZyHgx8f3eyyN_TPEghR9m-0cCMWuNrnlpO6P-85mCnU9BalzNCsiC/s640/Mileva.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Akcja powieści toczy się na tle europejskich
miast – w <b>kalejdoskopowym przemieszaniu</b> widzimy <b>senny</b> <b>spokojny Zagrzeb</b>, przeciwstawiony <b>perfekcyjnej modernistyczności Zurychu</b>,
ślicznej, jak słodki deser architektonicznej doskonałości. Powabne centrum
wyrafinowania i akademizmu zastępuje <b>malownicze
Berno, a bezbarwna, brudna Praga</b> staje się areną walki z nędzą życia.
Bezbronność bohaterki i jej niezdolność do pomocy samej sobie może rozgniewać,
wzbudzić dojmujący smutek i złość, a potęguje ją jednocześnie tułacza
bezdomność Milevy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Mileva zdąża po stopniach zatraty miłosnej</b> – najpierw <b>odpychanej
dziewczęco naiwnej miłości do Alberta</b>, jako tego, który pierwszy z
zewnętrznego świata ją zaakceptował. Dalej, <b>złamana rozczarowaniem rzuciła
się w bezmiar macierzyńskiego bezwarunkowego uczucia do Lieserl</b>, którego
nie potrafiła prześcignąć <b>miłość do synków</b>, a ostatnim etapem zatraty
była <b>całkowita dezorientacja i zapadanie się w samej sobie</b>,
rozszarpywane poczuciem swojej niemocy, bezbronności i przypisanej z góry
porażki. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Autor:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Marie
Benedict</span><span lang="EN-US" style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Tytuł:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> <i>“Pani
Einstein”</i></span></span><span lang="EN-US" style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Tytuł oryginału:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> <i>„The other Einstein”</i></span></span><span lang="EN-US" style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Wydawnictwo:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> Znak</span></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Strony:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> 357</span></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Ocena:5</span></b><span style="font-size: 7.5pt;">/7</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Czy
znacie <i>"Panią Einstein"</i>? A może załamujecie ręce nad inną anonimową fundatorką
mężowskiego sukcesu? Chętnie poznam Wasze wrażenia i być może podsuniecie
rozwiązanie tej palącej kwestii. Choć wiele dykcja powieści z natury będzie emocjonalna i nieco tendencyjna, nie
zaciera przecież realnego problemu, pozostawiając dyskusję stale otwartą aż do
dziś, jarząc się pytajnikiem o sedno partnerstwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Promienne i wiosenne </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">rozkołysane </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">pocałunki miodunki<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Karpacka Biel<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-53849000688071170902017-03-02T19:48:00.000+01:002017-03-05T19:58:08.750+01:00MaLUTkie? - Bynajmniej! zachwyty najkrótszym z miesięcy<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Jeżeli któryś z miesięcy miałby zyskać <b>miano odmieńca pośród swoich
braci</b>, niewątpliwie byłby nim <b>Luty</b> – <b>szarzejący pod popiołem</b> udawanej
pokory gołębia, łudzący niepozorną posturą, pochylający główkę po to, by naraz
potrząsnąć kaskadami platynowych, oszronionych loków i spojrzeć z <b>figlarnym
uśmiechem ulicznika</b>. Idealna pełnia księżycowego cyklu wydaje się być <b>zatoką
wiosennego przebudzenia, słonecznych piruetów i motylich walców</b>, ale
przygaszona <b>neutralność barw kunktatora</b> wypełnia każdą kolejną dobę <b>zniecierpliwieniem
i wyczekiwaniem</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3kWXHcB4hdIqJqJUzMl7qwE3BvtzHgi4KBbfV3IFZ44QeSF_Rte8dAKpI3nv_ocE3ohGuAHl1oRz8BtTrUoDTt8EOvdVFssd1fAgMMR39rvQMGhssI0S6S3eJx6_pRnTgj1xYrHm0GGBy/s1600/mint.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3kWXHcB4hdIqJqJUzMl7qwE3BvtzHgi4KBbfV3IFZ44QeSF_Rte8dAKpI3nv_ocE3ohGuAHl1oRz8BtTrUoDTt8EOvdVFssd1fAgMMR39rvQMGhssI0S6S3eJx6_pRnTgj1xYrHm0GGBy/s640/mint.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Nie, mój <b>Luty nie był monotonny, ale nieco okrutny</b>. W swojej <b>błazeńskiej
rozciągliwości</b> upychał po kieszeniach kolejne wyzwania i sprawy zasupłane
jeszcze na ćwiekach wczorajszych obowiązków. Mogę jednak spojrzeć w te <b>rozgwieżdżone
oczy, koloru rtęci</b> – jak i moje własne – dziękując za skarby, które mi
podarował, jakby wynagradzając te swoje <b>osobliwe igraszki</b>, mieszające
lepkość <b>zbrylonego błotem śniegu z bladością rachitycznego słońca</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Chciałabym się dzisiaj podzielić z
Wami ławicą tych drobiazgów, oświetlających mi żywym blaskiem urzeczeń <b>dni
zdyszane</b>, jeszcze nie wytrącone z ospałości, jakby <b>oswajające się z
wciąż wydłużającymi się, niewygodnymi ciałami</b>.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"></span></div>
<a name='more'></a><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b> ☾</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">NIESPODZIANKI<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;">Uskrzydlająca moc
wzruszeń</b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">, które otrzymałam od </span><b style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;">Osób dotychczas
podziwianych z daleka</b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> bezsprzecznie należy do najjaśniejszych ze świateł
rzęsiście oblewających lutowy firmament. Te konstelacje, skrzące ciepłotą
serdecznego blasku to oczywiście </span><b style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;">konkretne Osóbki</b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">, które bez reszty
ujęły mnie swoją </span><b style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;">hojnością, życzliwością i imponującym otwarciem</b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> na
świat, a gestem, który najbardziej mnie wzruszył był </span><b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">nieoczekiwany podarunek
od </span><a href="http://www.kreatywa.net/" target="_blank"><i><span style="color: #ea9999; font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Klaudyny</span></i></a></b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> – </span><b style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;">książka</b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">, o której niebawem szerzej Wam opowiem… W podobnych chwilach myślę, że język jest
jednak ograniczeniem, którego przekroczyć nie możemy, a wymyślenie nowych pojęć
stanowi nieprzekraczalną granicę dla ekspresji niepochwytnych oszołomień i
euforii. A teraz po prostu pochylę się w najbardziej z dworskich ukłonów i powiem donośnie: <b>Dziękuję!</b> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Czy Wam również zdarza się oniemieć w porażeniu cudownością chwili?
Jeżeli tak, </span><b style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;">jak artykułujecie swoje wzruszenia</b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">? </span><b style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;">A może zamykacie je w
sobie, pielęgnując z czułością jak małż kołysze poświatę rodzącej się perły? </b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b> ☾</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b style="text-align: justify;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">PODAROWANE UŚMIECHY</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b style="text-align: justify;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Okazja <b>imienin</b> uświetniona przez Najbliższych również należy do
tych klejnotów, które natychmiast oprawiam w ramki najczulszej pamięci.
Niestety, choć bardzo pobudliwa, należę do osób, które wprawdzie czerpią
niebywałą radość z samego gestu wręczania prezentów, ale niezbyt lubią je
otrzymywać. Przyczyną tego jest jakiś <b>zakorzeniony głęboko strach i wstyd przed
otrzymaniem podarku</b>, wsączające szpony aż do podstaw osobowości
przeświadczenie o niegodności mnie samej, niezasłużeniu, dlatego też często
wzdragam się na samą myśl o rozmaitych okazjach grożących mi tym gestem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Być może jest w tym także obawa przed zbyteczną multiplikacji przedmiotów…
Jakkolwiek, gwiazdą imieninowych podarunków stał się <b>rozkoszny w swej
pisklęcej puszystości flaming</b> i <b>efemeryczna ważka, otrzymane od Siostry
i jej Chłopca</b>. Ptactwo wodne należy do ukochanych przeze mnie skrzydlatych
stworzeń – pełne gracji, długonogie, o szyjach wygiętych i rozkołysanych jak
łodygi mekonopsów, z maleńką, a bezbłędnie sklepioną głową i ostrym dziobem. <b>Różanopiórzy
amatorzy krewetek</b> wyróżniają się na tle innych subtelnością pastelowych
barw, niczym <b>zoologiczna fantasmagoria surrealisty</b>. Natomiast <b>ważki…
Kolejna z moich miłości aż do omdleń i jednocześnie zwierzę totemiczne –
entomologiczna doskonałość w każdym calu</b>, a ta, którą otrzymałam stanowi istny
cud, urzekając podobieństwem do secesyjnych ornamentów. <b>To pochwycona w
metal wiotka wróżka</b> <b>o emaliowanych skrzydłach</b> przejrzystych niczym
gotyckie witraże i <b>ciele z różowego złota, segmentowanego zwinnością i
nieufnością</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b> ☾</b></span></div>
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">ORZECHY LASKOWE <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Wiosną nasz ogród niknie pod żółciutką mgiełką leszczynowego pyłku, wykradanymi
ciepłymi tchnieniami wiosny od gęstwin maleńkich krzewinek, które
niepostrzeżenie wyrosły w strzeliste drzewa. Z długich, zwieszających się ze
sprężystych gałązek kocio-puszystych strąków jesienią zawiązują się <b>owoce</b>.
<b>Przy zderzeniu <span style="color: #783f04;">orzechy laskowe </span>wydają matowy dźwięk</b>, jak sześcienna zabawka
przeznaczenia, zdradzając <b>pożywne, lekko słodkie serce</b>, podobne uroczym
mosiężnym dzwoneczkom. Właśnie wówczas, w pełni jesiennego dobrobytu toczą się <b>wojny
wiewiórkowe</b>, a <b>rdzawe zwinne gryzonie zabawne swoją zachłannością prześcigają
się w gromadzeniu zapasów</b>. Niekiedy dokuczają im sójki, pewne swej
przewagi, przepędzając z ogrodowych ścieżek, by porwać cenny łup. Uwielbiam
orzechy laskowe za ich <b>satynową szlachetność i uległość, zaklętą w rozkosznej
kruchości</b>. <b>Wojny wiewiórkowe toczyły się niegdyś w naszym domu</b>,
kiedy to amatorki orzechów – ja i Mama – podkradały uwolnione przez Ojca ze
skorupek serduszka, choć wiadomo, że była <b>jedna z tych sentymentalnych
familijnych gier</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b> ☾</b></span></div>
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">PIECZONE JABŁKA<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Luty opierał swoje kościste łokcie na <b>zapachu <span style="color: #660000;">pieczonych jabłek</span>,
wijących się smużkami dokoła śpiesznych poranków i kapryśnych wieczorów</b>.
Zziębnięty i niewyspany psotnik zaplatał apetyczny aromat dokoła długiej szyi,
napawając się jego <b>słodyczą, złamaną jasnozielonym kwaśnym podtonem</b>. Jabłka nalezą do moich <b>owocowych faworytów</b>,
zwłaszcza <b>ogromne jak planety chrupkie, orzeźwiające ligole</b>, ale schyłek
zimy musiał mieć <b>konsystencję wyjątkową, kojącą, zupełnie inną od lata</b>.
Dlatego też przyjął postać <b>puszystej pianki, ukrytej w kruchej, lekko
skarmelizowanej otoczce</b>. <b>Niemal ambrozyjska puszystość</b> przywodziła
na myśl <b>wspomnienia strojnych szarlotek</b>, pyszniących się diademami z
kruszonki i <b>zabawnie oklapniętych rustykalnych jabłeczników</b>, podobnych do
ażurowych ścian altan, by za chwile zniknąć pod czasami, kiedy to snułam się po
targu owocowym, poszukując tych najlepszych, najdoskonalszych jabłek. Ostatecznie
odnalazłam je u <b>sympatycznego straganiarza, o głosie równie wysokim, jak
opalone i poznaczone bruzdami czoło</b>. Wiem, że latem skłonię się ku twardej
soczystości ówczesnych odmian, dlatego z tym większą przyjemnością zanurzam się
w <b>zrumienionych złotem obłokach</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b> ☾</b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">ZAPACHY<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Melodia owocowej
hojności</b> przyszłych miesięcy <b>powracała także w
refrenie zapachów</b>, którymi ścieliłam sobie wygodnie wieczory. Ufnie
rzucałam się wpław na <b>gładkie grzbiety fal woni słodkich</b>, lecz <b>nieoczywistych,
złożonych i przyjemnie rozwarstwiających się na baśniowe pejzaże</b>. Pierwszą
z takich opowieści był wosk <a href="https://mintishop.pl/product-pol-1771-Yankee-Candle-WOSK-TARTA-Pink-Sands.html" target="_blank"><span style="color: #d5a6bd;"><b>Pink sands</b></span></a>, który najpierw zauroczył mnie
swoim niewinnym kolorem. <b>Rozbielony róż,</b> czuły jak płatki magnolii
natychmiast kojarzy się z uległością <b>drobnoziarnistego piasku, delikatnego
jak muślin. </b>Wyobrażam sobie, że moja Arkadia jest właśnie wyspą, ubraną <b>w
powłóczystą suknię z takich właśnie plaż</b>, ukołysanych wonią plumerii, albicjii
i akacji. Spójność zapachu polega na <b>polilogu somnambulicznych tropikalnych
piękności, brawury pestek granatu i orchidei waniliowej</b>, na samym końcu
uciekającej w <b>gorące tony rozżarzonego dysku słonecznego</b>. W mojej
fantazji różowe piaski stały się <b>dyskretnym tłem zapachowym, utkanym z
kwiatowej sublimacji, nostalgicznych zawrotów głowy, liryzmu. </b>To, <b>spełniony
sen o ucieczce do edenu drzew miriarda kwiatów</b>, w jedną noc zakwitających
i karmiących obfitością owoców, kołyszący
się <b>pod baldachimem z kokosowych włókien</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b> ☾</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Owoce</b> jako wiodąca
składowa kompozycji zapachowej stanowią także jądro karminowej tartaletki <a href="https://mintishop.pl/product-pol-9101-Yankee-Candle-WOSK-TARTA-Berry-Trifle.html" target="_blank"><span style="color: #990000;"><b>Berry trifle</b></span></a>, która zadziwiła mnie jako <b>najkrótsza ścieżka do lata</b>,
bynajmniej nie ograniczająca się do rzeźwiącego deseru. Tak właśnie pachnie <b>lipcowa
pełnia, spowita kwaskowatością jogurtowego wiru</b> – rozgardiasz <b>łagodności
malin</b>, <b>wyrazistości przekornych żurawin</b>, <b>wiśni nabrzmiałych
sokiem</b> aż do szkarłatu graniczącego z purpurą krwi. Berry trifle to <b>labirynt</b>
ustrojony girlandami z <b>czarnych pereł czupurnych borówek</b> i <b>ametystowych
gron jeżyn,</b> lśniący seledynowymi piegami <b>roześmianych poziomek</b>. <b>Bogactwo
sekretów leśnego runa</b> i <b>czerwieniejącego pod gradem jagód rozżarzonego
słońcem sadu</b> wsącza soczystą strugę w mleczny przypływ, dzięki czemu
owocowa witalność nie przytłacza, lecz <b>w tłumaczeniu na zapach rozpieszcza
wykwintnością deseru</b>, podanego w pucharkach oszronionych <b>grubymi
ziarnami kandyzu</b>. Nie nuży, nie drażni, lecz po prostu stanowi przepyszny <b>substytut
letnich spacerów w uściskach słońca</b>. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b> ☾</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">W poszukiwaniu całkowitego zapomnienia – z owocowego sadu przeszedłszy na
plaże pełne bladoróżanych rozgwiazd i porowatych wyciągających przetrącone
sieroce ramiona koralowców – <b>dotarłam
na sawannę</b>. <b>Nieskalany róż pierwostanu</b>, przetykany <b>kleistością
waty cukrowej</b> i <b>pudrowych cukierków</b> zastąpiła <b>krzepnąca dopiero w
bursztyn gęsta żywica</b>, utrwalająca najgłębsze poruszenia. <b><a href="https://mintishop.pl/product-pol-4189-Yankee-Candle-WOSK-TARTA-Honey-Glow.html" target="_blank"><span style="color: #783f04;">Honey glow</span></a></b>
ujęło mnie samą nazwą, <b>obiecując balsamiczną intensywność miodowej poświaty</b>,
a <b>odległa, stopniała w rzewnym spojrzeniu uciekiniera trawiasta równina </b>zawodziła
<b>dojmującą smutkiem pieśń zmierzchu</b>, w której <b>źdźbłom wtórowały
omszałe głazy pocierane porożem antylop</b>. <b>Tajemne korytarze</b> między
źdźbłami, <b>milczące lwie</b> <b>ścieżki</b> i <b>areny starć</b> między
zwinnymi gazelami a samotnymi łowcami o fosforycznych oczach rozgarniających
mrok, <b>komnaty ciche i wytłumione snem szamanów</b>, potrząsających
bransoletami…. Jest w tym zapachu <b>sekret, brzemię ciężkie i trudne do pojęcia</b>,
odzwierciedlone nie tyle przez <b>odżywczość i leczniczość nektaru</b>, ale
właśnie <b>bursztynową elektrostatykę i pierwiastek męski,</b> <b>uzupełniający
żywiczną miękkość ziarnem soli, złowieszczością i przeczuciem walki z
silniejszym przeciwnikiem</b>. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b> ☾</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Niekiedy, <b>tęskniąc za wykwintem, ocieplanym przytulnością sięgałam po
prostu po zapach prosty, lecz daleki od poczciwości</b>. Należy on do klasy tych
poszukiwanych poprzez asocjacje z <b>gościnnością, zacisznością i
bezpieczeństwem</b> rytuały, jakim jest filiżanka kawy – czy to w samotności,
czy tez w ścisłym gronie przyjaciół. Tę z kolei odnalazłam w świeczce <a href="https://mintishop.pl/product-pol-6614-Kringle-Candle-Coloured-Daylight-Swieczka-zapachowa-Espresso-Crema.html" target="_blank"><span style="color: #4c1130;"><b>Espresso crema</b></span></a>, która osnuwała mnie tym, czego brak doskwierał mi w dniach pełnych
pośpiechu, rozsadzanych kolejnymi zajęciami. Jego <b>aksamitne akordy</b>
pozwalały mi na przeniesienie się do wiedeńskich cukierni, w których białe <b>porcelanowe
filiżanki, kruche niczym baleriny</b>, podnoszone były przez gości <b>z
namaszczeniem, by oddać smakoszom rozkosz fantazji ziszczonej</b>. Wybory
jednych są <b>ociężałe od gęstej strużki rumu i likieru morelowego</b>, ci o
naturze oficjalistów nie pozwalają sobie nawet na <b>krople mleka ze srebrnych dzbanuszków</b>,
a świeżo upieczone panie domów i studentki topią w swoich filiżankach <b>ostrożnie
czerpane długimi łyżeczkami grzebyczki lodów waniliowych</b>. Zwieńczone gęstym
<b>obłokiem bitej śmietany</b>, <b>wonne gorącym ziarnem wanilii</b> nie
pozwalają jednak na niesmak obezwładniającą słodkością, wyostrzone <b>wytrawnością
palonych ziaren najlepszej kawy</b>, przepędzającej smutki, pobudzającej umysł
i rozwiązującej języki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b> ☾</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">HERBATY <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Domyślam się, że dla większości z nas, zimorodków wciąż łaknących ciepła
zima to czas wzmożonego zapotrzebowania na rozgrzanie, a jedną z najbardziej
skutecznych sposobów są <b>gorące napoje</b>. <b>Carycą moich filiżanek i
kubeczków jest oczywiście napar z zielonych igiełek, przetykanych nocnymi
jaśminowymi ogrodami</b>, natomiast przepadam za <b>ziołami</b>, pośród których
najbardziej upodobałam sobie <b>niedostępną pokrzywę</b>. Jednakże tej zimy
przeziębienie przypomniało mi o moim uśpionym sentymencie do <b><span style="color: #274e13;">kwiatu lipy</span></b>
i dopiero <b>dreszcze zimna i gorączki uzmysłowiły mi ogrom mojej tęsknoty i
nierozważność</b>. Rzeczywiście – <b>tak łatwo zapominamy ulubione smaki</b>, a
<b>walory miododajnego drzewa</b> polegają tak na delikatnym smaku naparu, jak
i jego niezwykłej na tle innych napojów ziołowych konsystencji i barwie . Mocno
zaparzona ma <b>kolor bliski płomiennym topazom, a zapach specyficzny, drzewny,
jak spacer pomiędzy szpalerem czcigodnych drzew</b>. Kiedy długo się wen
wpatrywać zaczyna przypominać <b>dekokt filtrowany przez pszczele skrzydło i
przez wszechwiednego owada wytańczony w symbolicznej translacji na zasadę
kobiecą</b>. Pijąc kwiat lipy <b>możemy zaufać jego rozgrzewającym właściwościom</b>,
a mi dodatkowi każdy łyk przypomina o <b>zaklętej w drzewie bogiń mocy życia i
śmierci</b>, jako dawczyni drewna na <b>łoże poczęcia i rozstania ze światem</b>,
ale także o <b>Filyrze</b> – nieszczęsnej matce najmądrzejszego ze stworzeń –
pierwszego <b>centaura, którego hybrydyczne Piękno nigdy nie przestanie mnie
magnetyzować</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b> ☾</b></span></div>
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Kiedy mój malutki <b>figlarz Luty</b> przenicowuje kanciaste nadmiarem kieszenie,
wysypują się z nich kolejne skarby – <b>leciutko zamrożone truskawkowym
sorbetem usta</b>, powleczone <b>koloryzującym olejkiem</b>, <b>dźwięczy wdzięk
świecidełek</b> oraz cicho <b>wzdychają kwiaty</b> o płatkach jeszcze zmiętych
niedokończonym snem. Zdziwione <b>smukłe minarety hiacyntów</b>, pokornie <b>zwieszone
główki fiołków alpejskich</b>, patrzących <b>kadmowym mglistym oczkiem</b> ponad
pokrytymi meszkiem listków <b>oraz tulipany
papuzio aroganckie</b> w swej krzykliwej strojności krynolin z wielobarwnych
płatków, minii przetykanej antycznym złotem i fioletu dzielonego wachlarzem
kremowych piór, oprawnych w szylkret rozpoczynają tysiąc barwny korowód.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Biegnąc pod prąd swoim starszym braciom <b>Luty wabi ptasie stada
zestrojami słońca</b>, wypełniając powroty i wyjścia <b>koronką świergotu</b>
jeszcze wstydliwych ptasząt. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b> ☾</b></span></div>
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Czy mogłam zeń
skorzystać bardziej? Raczej nie – było to spotkanie owocne, nieco nerwowe, lecz
powabne… <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw3n0T6ZkJvDD6swVQqcXBXdxwQkCbZ9W5RrM7_dXQAYGF7cVISEAbyqqK_FpbnOD1ASwJJPuSw-QgFH8yt346U3vhchPofPvhlfUIZZ4lVkjq2xV4WLC7qHF636ZZDfcpznCuK8iOxt43/s1600/emerald.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw3n0T6ZkJvDD6swVQqcXBXdxwQkCbZ9W5RrM7_dXQAYGF7cVISEAbyqqK_FpbnOD1ASwJJPuSw-QgFH8yt346U3vhchPofPvhlfUIZZ4lVkjq2xV4WLC7qHF636ZZDfcpznCuK8iOxt43/s640/emerald.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Luty, ten mój mały
ulicznik jest mimo wszystko dobrym chłopcem</b> – mam nadzieję, że i dla
Was również. Spogląda teraz na nas przekornie, przez ramię, jakby upewniając
się, czy należycie nam dopiekł, ale wiem, że przecież zawołał już swojego brata
o jadeitowych oczach, rozgryzającego kwaśne łodygi podbiałów. P<b>rzyjrzeliście mu
się? Czy Wasz luty był bardzo figlarny?</b> Jakie prezenty Wam pozostawił? A może w
swej żwawości zupełnie Wam odpuścił? Podzielcie się, proszę, swoimi zachwytami, chętnie wplotę je w pszyszłe bukiety.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Oczekując na eksplozję rozkwitów</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">posyłam naręcze promiennych uśmiechów<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Karpacka Biel </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><o:p></o:p></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-34802224577389903622017-02-26T18:37:00.001+01:002017-02-27T07:30:46.945+01:00Szczerość zająca - Maria Czubaszek „Nienachalna z urody”<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Pragniemy wyznań</b> – prowokujemy
je, oczekujemy, wysnuwamy pobłyskujące włókna z pajęczej sieci gestykulacji i
mimiki, wybuchamy nimi w uniesieniu. <b>Wyznania budują bliskość</b>, pozwalają
karmić się <b>świadomością podobieństwa</b>, unoszą się w amalgamacie zaufania
i nadziei potwierdzenia siebie. Wata powszednich rozmów, zapychająca kwadrans
spędzony w autobusie, płytki referat synoptyczny czy skandowanie narzekań
zacierają drzemiącą w nas prawdę i <b>skłaniają do poszukiwania rozumiejącego
spojrzenia</b> <b>słuchacza, który przyjmie w siebie naszą opowieść</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4PJKxESvZpJKD65qA1629CijNsw6N4zYUuJSLBNZoLjgBFgqhu_rA-6DTG3Ki98aV2udEurrANlu-3W4dV3pmRxecDF6ByKdVsPKYqKgNbqx0tapfG72Plna9juoEptkQYdhz82enOlwD/s1600/zajac.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4PJKxESvZpJKD65qA1629CijNsw6N4zYUuJSLBNZoLjgBFgqhu_rA-6DTG3Ki98aV2udEurrANlu-3W4dV3pmRxecDF6ByKdVsPKYqKgNbqx0tapfG72Plna9juoEptkQYdhz82enOlwD/s640/zajac.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Źródło strumienia myśli prawdziwych, choć niestety czasem budzących
dezaprobatę, bije z potrzeby oczyszczenia, stanowiąc dziedzinę nośną dla
literatury, która przyjmuje w swoje łożysko <b>nurty autobiograficzne</b>.
Domniemana autentyczność opowieści jest o tyle nęcąca, że <b>ludzka ciekawość
nagle zyskuje szansę na lukullusową ucztę obnażanych sekretów</b> postaci,
które dotychczas kołowały w naszej wyobraźni jako ci wielkie, ale nieco
koturnowe, odarte z pierwiastka człowieczej słabości. <b>Pożywka naszych
fascynacji ma kwaskowaty smak potencjalnie najczystszej wersji zdarzeń</b>,
nawet jeżeli zmąconej wtrętami subiektywizmu, który według mnie <b>rozszerza
spektrum obserwacji, pozwalając zmierzyć się z cudzą optyką i zbadać
kontrapunkty czyjegoś życia</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Autobiografia to gatunek
chętnie przeze mnie wybierany</b>, a do jego niekwestionowanych walorów należy możliwość
odśrodkowego poznania postaci. Dziś chciałabym Wam przybliżyć jedną z nich,
będącą <b>przedłużeniem monolitycznej osobowości Marii Czubaszek</b>, a
przyjemność kilkugodzinnego obcowania z damą satyry otrzymałam zupełnie
przypadkowo, dzięki mojej Siostrze, której urodzinowym podarunkiem stała się
niepozorna książka pt. <b><i>„Nienachalna z
urody”</i></b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Tytuł autobiograficznej wiązki wyznań, wspomnień i luźnych skojarzeń Marii
Czubaszek uzmysłowił mi, że <b>autorka była dla mnie głosem o niskim, zamszowym
tembrze</b>. Słuchając jej audycji wyobrażałam <b>sobie twarz o zdecydowanej
linii żuchwy, zdradzającej zaciętość i figlarność, rozświetloną oczyma barwy
malachitu</b> – równie niezdecydowanej, w swą butelkowej zieleń pochwytującą
brunatne cienie. Dlatego też, odnosząc się do wciąż nawracających naigrywań autorki
ze swojej aparycji nie mogę wyjść z osłupienia, <b>skąd taka silna oscylacja
wokół sfery cielesnej</b>. Na <b>przestrzeni lat jej fizjonomia stała się
kuriozum na miarę znaku firmowego</b> wraz z nieodłącznym papierosem i wydaje
mi się, że wobec tego <b>powinno się uznać ją raczej za natrętną, permanentnie
odciskającą się w pamięci każdego, kto ją ujrzy</b>. Jest to <b>twarz kobiety –
metryka, osobowość, płótno z odmalowanymi zawodami i radościami, których
dysproporcja jawiłaby się niewyobrażalną, gdyby nie diogeniczna szpilka
szczerości</b>. Uroda, jak i wiedza – dojrzewają, kształtując naszą percepcję
świata oraz identyfikację nas samych przez świat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Osadzenie autobiografii
w kontekście wyglądu jest zwyczajnym emblematem współczesności</b>, w której
istniejemy dla innych przez ciało – <b>koniecznie kanonicznie piękne</b>.
Dodatkowo – wszelkie ingerencje w jego powab i dbanie o wizerunek koniecznie
muszą być zatajane, ponieważ szczerość traktowana jest jako przewina, a
kłamstwo nieodkryte nie istnieje, nawet jeżeli jest sekretem poliszynela. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">W pewnym momencie Czubaszek opowiada o swoich początkach z pokerem –
kiedy to zwycięstwa zależały od stopnia jej całkowitego amatorstwa i widzę w
tym <b>wykładnię młodzieńczej odwagi, która szczęśliwie w osobie autorki nigdy
nie stępiała, choć z czasem nabierała coraz smutniejszego, ciemniejszego odcienia</b>. Myślę, że warto uznać tę scenę
za metaforę, rozwijaną w tomiku wyznań, jako gromadzenie goryczy i powolne
pojmowanie bezsilności wobec płycizn ludzkiej mentalności. Maria Czubaszek nie
zamierza walczyć z przykrościami, których doznała, nie usprawiedliwia się, co
więcej – przyznaje często adwersarzom słuszność. Jednak pobrzmiewa w jej
słowach <b>żal do tych, którzy nadcinali jej pewność siebie ostrzem zjadliwej
krytyki</b>, definiując ją tylko przez twarz, nałóg, czy oskarżenia o
szczerość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Maria Czubaszek <b>uprawia zupełnie nową, może nawet nieco turpistyczną
kokieterię</b>, nie tylko z czytelnikiem, ale z całym światem. Przyzwyczajeni
do kobiecej narracji w tonie niekiedy czułostkowym, czasem narcystycznym,
najczęściej subtelnym, natkniemy się tutaj na <b>zdumiewający koloryt
opowieści, będący rezultatem specyficznej, jakby z gruntu męskiej perspektywy</b>
– gdy uznamy rygorystyczny i prosty podział płci przeprowadzony przez nią, a
oparty na podzielności uwagi i tempa mentalnego.<b> Umysł autorki znamionuje przyrodzona
mężczyznom analityczność i opanowanie, a także rzutkość</b>. Według niej kobiece
wahanie doprowadza do niepotrzebnych niedopowiedzeń, trwania w impasie i jedynie
wzmaga niezdecydowanie, podczas gdy najistotniejsze jest właśnie działanie, bez
skrupulatnej buchalterii emocjonalnej i materialnej oraz kreślenia
nieziszczalnych scenariuszy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Rozbawiły mnie nietypowe wyznania kobiecej próżności, w których Czubaszek
opisuje swoje zamiłowanie do makijażu, pozwalającym się poczuć wyjątkowo i
wskazanie własnej słabości w tej kwestii. Równocześnie ta <b>jej próżność ma
wymiar specyficzny, jeżeli spojrzeć na nią przez pryzmat nieustannej negacji
własnego uroku</b>, czy raczej silną, autoironiczną kpinę z własnego wyglądu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: x-small;">„Lubię głupoty. Zawsze powtarzam, że głupoty to moja specjalność.”</span></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i><span style="font-size: x-small;">[Maria Czubaszek, „Nienachalna z urody”, s. 92]</span></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Afirmacja samej siebie i
niechęć do kompromisów</b> sprawia, że autorka <b>hołduje samotności rozumianej
jako odosobnienie z wyboru</b>, nacechowane pierwiastkiem kreatywnym, a jako
takie stanowiące rękojmię swobody. Ucieczka poza zbiór społecznych konwenansów
pozwala jej zachować autonomię, choć bynajmniej nie należy ona do osób, które
pozwalałby sobie deptać indywidualność.<b> Szczerość i brak przemilczeń są
dominantą konfesyjnego zbioru</b>, mieniącego się <b>cierpkimi przytykami</b>, <b>rozkosznie
absurdalnym humorem</b> angielskiej proweniencji oraz <b>sardonizmem</b> braku złudzeń.
Rytm kompozycji wyznacza <b>nieśpieszne tętno przeczucia nieodległej śmierci</b>,
o której mówi z butą i bez żalu. Własne towarzystwo jest dla niej tym, które
najbardziej sobie ceni, a <b>w tej mizantropii ja sama upatruję nietuzinkowej
formy egoizmu</b>, w której <b>nieskrępowanie jest katalizatorem asertywności i
tolerancji</b>, nasuwając zarazem skojarzenia z nieokiełznaniem samotnej
stepowej wilczycy czy trafniej – <b>zającem</b>…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> </span><b style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace; font-size: x-large; text-align: center;">✩</b></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: x-small;"><i>„Chciałabym się urodzić jako sierotka Marysia.”</i></span></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: x-small;">[Ibidem, s. 40]</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Bo i właśnie <b>zając </b>zgodnie z księżycowym cyklem <b>jest
zwierzęciem, patronującym jej i Wojciechowi Karolakowi</b>, a paralelę pomiędzy
symboliką zwierzęcia a dziwnością własnych losów autorka przeprowadza,
przystając na <b>przymioty beztroskiego, niefrasobliwego, choć przecież
lękliwego stworzeni</b>a. Wiosenna, pełna witalności lekkość zodiakalnego
opiekuna i jego samotniczy tryb życia ewokuje <b>niechęć Czubaszek do wszelkich
narzuconych odgórnie relacji</b> – czy to więzów rodzinnych, czy też supłów
plątanych przez społeczny uzus. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Tak pokrewieństwo, jak i
koneksje nie mają dla niej większej wartości</b>, jeżeli nie opierają się na
fundamencie szczerości i wzajemnego poszanowania. Jest więc dla niej oczywistym,
że <b>krępujące sieci zrzuca, bez zbędnych sentymentów, usprawiedliwień, całkowicie
wolna od żalu i skrupułów</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> </span><b style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace; font-size: x-large;">✩</b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Wyznawczyni autentyczności</b> w każdej
sferze, wyczulona na hipokryzję, chętnie wyrzeka się relacji, które mogłyby ją
kiełznać niewidzialnym jarzmem skrywanej antypatii czy po prostu jako
zbytecznie, sztucznie podtrzymywane pustką irracjonalnej powinności. Tak stało
się nawet w przypadku jej jedynej siostry, młodszej o 12 lat Ewy, z którą
porozumienie z pewnością determinowała spora różnica wieku, później zaś
nieczułość i wyjazd na Antypody.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Wydaje się, że <b>tego rodzaju zdroworozsądkowo budowana sieć znajomości</b>
i staranność w dobieraniu przyjaciół oraz śmiech szczerości ciskany w twarz
obłudnikom <b>stanowi konsekwencję życia tylko w tym jednym określonym
momencie.</b> <b>Nie jest to jednak apoteoza hedonizmu</b>, lecz <b>przemyślana,
konsekwentnie prowadzona strategia wykorzystywania danej chwili, ocalająca
przed patologicznym zbieractwem sentymentalizmu i rozpamiętywania oraz
przytłaczającym myśleniem perspektywicznym</b>. Zając żyje od skoku do skoku –
podobnie i Maria Czubaszek – <b>odrzuca wspomnienia, nie wznosi zakurzonych
ołtarzyków dawnych ideałów, śmiało dokonuje amputacji mrzonek i zdezaktualizowanych
przyjaźni</b>, przekonana o bezwartościowości. <b>Ta taktyka zamienia się w
etos człowieka bezwzględnie posłusznego sobie samemu,</b> odpornego na chwilowe
namiętności.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> </span><b style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace; font-size: x-large;">✩</b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; text-align: justify;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Maria Czubaszek podkreśla wagę tolerancji i nieskrępowania również w
sferze matrymonialnej, wprowadzając czytelnika do swych <b>domowych pieleszy,
które stanowią arenę starcia pomiędzy jej pragmatycznym ascetyzmem, ograniczającym
ilość dobytku do minimum oraz kolekcjonerstwo męża. Imponująca wyrozumiałość</b>
małżonków i więź, której stałość wynika <b>z wzajemnej pielęgnacji poprzez bezgraniczne
zaufanie, cierpliwość i brak ingerencji</b> w sferę przyzwyczajeń, <b>brak prób
naginania partnera do swoich wyobrażeń</b>. W scenach życia małżeńskiego obok
ironii pobrzmiewają <b>leciutkie</b> <b>ciepłe tony małżeńskiej dumy</b>, bo
może i dom artystów nie jest kotłownią uczuć, ale imponuje harmonią dwojga
ludzi. <b>Fuzja dystansu oraz rytmu powrotów stanowi doskonały impregnat ich wzorowej
więzi</b>, zadzierzgniętej w celu czysto praktycznym, a pozostałej na kolejne
trzy dekady. Domowe pożycie ukazane z perspektywy Czubaszek jest rzeczywiście osobliwe
– kolekcjoner w wiecznych podróżach i pragmatyczka uczulona na rutynę, wirtuozka
parówek na kilka sposobów oraz twórczyni szarlotki w płynie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> </span><b style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace; font-size: x-large;">✩</b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Miłość według Czubaszkowej to <b>daleki od romantycznych westchnień i
złudnego patosu model życia opartego na wierności</b>, <b>monolit, który nie
przychodzi z czasem, lecz po prostu jest</b>. Zakochanie definiuje jako <b>naprzemienne
odzyskiwanie i utratę kontaktu z rozumem</b>, najtrafniej ujmując swoiste <b>odium
do sentymentów</b>, choć oczywiście kilkakrotnie zdarzyło się jej unieść na
fali „bezmyślności”, szybko jednak wracała do świata jawy. Przyznaje jednakże,
że jedyne znaczące zauroczenia budziły w niej zwierzaki, być może jako istoty
szczere i bezinteresowne.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> </span><b style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace; font-size: x-large;">✩</b></div>
<div>
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: x-small;"><i>„Moje marzenie – mieszkać w hotelu”</i></span></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: x-small;">[Ibidem, s. 35]</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Pomimo podkreślanego braku korzeni, upodobniającego ją do algi morskiej <b>autorka
wskazuje swój silny związek z przestrzenią miejską</b>. Tylko urbanistyczny
pejzaż jest w stanie zapewnić jej bezpieczeństwo, a zachwyty nad naturą przekornie
spycha do rozrywki, najlepiej telewizyjnej. <b>Pragnąc luksusu wolnej pustej
przestrzeni eksponuje swą niechęć do bibelotów i zajęć prozaicznych</b>, co
przybiera <b>formę śmiałej fantazji, o której ja również niejednokrotnie
lgnęłam myślami, a mianowicie zamieszkania w hotelu</b>. Jest w tym pewien
komfort, pozwalający na zerwanie z domowymi obowiązkami, ale i
niebezpieczeństwo ciągłych zmian, jako przetasowań i swoistego nomadyzmu, który
dotychczas uprawiał Wojciech Karolak.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> </span><b style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace; font-size: x-large;">✩</b></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> </span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: x-small;">„A poza tym wolę pisać, bo nie mam nic ciekawego do powiedzenia”</span></span></i></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: x-small;">[Ibidem, s. 103]</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Jednym z głównych tematów jest <b>kwestia pisarstwa</b>, rozumianego jako
<b>rzemiosło, zapewniające godziwy byt</b>, dosyć kosztowny ze względu na nałóg
palenia. <b>Przewrotność słów autorki zakrawa na urokliwe zwodzenie czytelnika</b>,
a dama satyry sama twierdzi, że <b>bogaty korpus jej tekstów powstał nie z
natchnienia, lecz motywacji</b>, która miała kształt dotykalny, pod postacią
piętrzących się na biurku rachunków do zapłacenia. Przyziemność? Ośmieliłabym
się rzec, że raczej prawdziwość. O ile
właśnie samo pisanie wyzute jest z boskiej iskry, o tyle rangę inspiracji
zyskuje właśnie palenie, wpisując się tym samym w nurt podobieństw do wielu
twórców. Maria Czubaszek nie należy do artystów
chlubiących się odniesionymi sukcesami. Skromnie twierdzi, że <b>siłę jej
utworów stanowi ich interpretacja przez żywe legendy</b>, filtrowane i
uszlachetnione wspaniałymi osobowościami scenicznymi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> </span><b style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace; font-size: x-large;">✩</b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Autoironia jest instrumentem
ekspresji</b> nagromadzonych w autorce wątpliwości, gorzkich
rozczarowań i wysokiej świadomości oraz olbrzymiej wiedzy o świecie, postrzeganym
jako scena codziennej groteski. <b>Krytyka poprzez śmiech chyba należy do tych
najbardziej dotkliwych dla winowajców</b>. Czubaszek nie obawia się żadnych
konsekwencji swojej szczerości, a prawdomówność łączy się u niej z potrzebą
„dosmucania się”. Śmierć jej nie przeraża, ponieważ jej oblicze jest tak samo
drętwe, jak przeszłość i przyszłość – obie nie istniejące, wyzute z kontekstu.
Prawda, roztacza przed czytelnikiem <b>wspomnienia, ale są one przemieszane,
rozsypane i zarazem w tym nieporządku widnieje wysoka świadomość autorki co do
symultaniczności wszystkich oddziałujących na siebie wydarzeń</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Pomimo braku chronologii, kompozycja powieści jest koherentna i tym samym
pozwala na zachowanie <b>spójności autokreacji</b>, z jaką zapoznaje nas
autorka. Trzeba bowiem pamiętać, że <b>bez względu na to, jak szczera jest
Czubaszek, to jednak czytelnik spotyka jej projekcję</b>, kobietę, którą chce
nam pokazać. Jej <b>słowa wciąż zachowują jędrność w uderzającej rzeczowości</b>,
<b>dosadnością niejednokrotnie przytłaczają, ale równocześnie pozwalają na
identyfikację z chropawym głosem rozsądku</b>, odważającym się zwerbalizować
myśli palące niezgodą na zastaną rzeczywistość.</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new"; font-size: 7.5pt;"><br /></span></b></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new"; font-size: 7.5pt;">Autor:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-family: "courier new"; font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-family: "courier new"; font-size: 7.5pt;">Maria Czubaszek</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new"; font-size: 7.5pt;">Tytuł:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-family: "courier new"; font-size: 7.5pt;"> “Nienachalna z urody”</span></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new"; font-size: 7.5pt;">Tytuł oryginału:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-family: "courier new"; font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new"; font-size: 7.5pt;">Wydawnictwo:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-family: "courier new"; font-size: 7.5pt;"> Prószyński i S-ka</span></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new"; font-size: 7.5pt;">Strony:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-family: "courier new"; font-size: 7.5pt;"> 270</span></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new"; font-size: 7.5pt;">Ocena:4</span></b><span style="font-family: "courier new"; font-size: 7.5pt;">/7</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> </span><b style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace; font-size: x-large;">✩</b></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">A jaki jest Wasz wizerunek Marii Czubaszek? U mnie lektura
„Nienachlanej z urody” stała się splotem potakiwań aprobaty i śmiechu
rozbawienia, ale również zadumy nad ceną błyskotliwości i bezkompromisowości.
Czy Maria Czubaszek jest dla Was głosem, czy twarzą? Czy tak, jak ona z
prostactwa medium próbujecie wysnuć pomyślne wiadomości? Wyznania scenarzystki
uwyraźniły wspomnienie jej twarzy, a głos stał się miększy – skłaniając do
odwagi, choć asertywność to niebywale trudna sztuka… </span><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Z całym bukietem mlecznobiałych hiacyntów</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Karpacka Biel</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-67543627092454226012017-02-20T20:06:00.000+01:002017-02-20T20:06:12.265+01:00Smycz ambicji, woal trwania - Honoré de Balzac "Blaski i cienie życia kurtyzany"<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Heraldycy kultury przypisali sangwinicznemu lutemu wszystkie odcienie
czerwieni</b> – od winnego burgundu namiętności, poprzez wyzywający karmazyn,
wstydliwość pierwszego zauroczenia sennych maków i koral pierwszego rumieńca,
aż po żywiczną dojrzałość cynobru.<b> Krótki miesiąc</b> niezmiennie kojarzy się ze słodyczą upominków i czułością pieszczot i mieni się tonami ostrzeżenia,
pasji, zatraty i uderzającej do głowy krwi,<b> roztapianiem serc zapowiadając nieodległą
odwilż i nastanie wiosny</b>. Należę do osób, które ogrzewają się w cudzym szczęściu –
tkliwe spojrzenia zakochanych emanują kojącą poświatą nadziei, a <b>liryzm
ciekawości popędza mnie ku jeszcze głębszym dociekaniom mechanizmu Miłości</b>. A
gdzie szukać odpowiedzi na dręczące nas pytania, jeśli nie w<b> literaturze,
której kamieniem węgielnym jest magma ludzkch namiętności</b>?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Uciekając od walentynkowej samotności wybrałam towarzystwo <i>charmanta,</i> którego biografia stanowi
wyśmienity przykład <b>Miłości wiernej, oczekującej i ostatecznej</b> – cierpliwej aż
do obłędu i rozpaczliwych oskarżeń ukochanej o brak litości i skąpstwo (nie
tylko zresztą emocjonalne). Mowa o <b>Honré de Balzacu</b>, przez lata <b>przepalanego
nieomal obsesyjnym uczuciem do nieprzystępnej Eweliny Hańskiej</b>, wznoszącej
szańce wymagań wokół pustych konwenansów i praktycznych wątpliwości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ13en1gsRl7_iSh90xQCwm4_ke2UeWKDEPo094fkEjsCRYYSkBHJDbhVMLuFV5f5qy5eGKyfum-csknlREhnZak_ODr7P_lIYhc5uKL0YKuufhPbfJDT7RZ2Mu7mhELji0M1UqStfPTWr/s1600/Ester.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ13en1gsRl7_iSh90xQCwm4_ke2UeWKDEPo094fkEjsCRYYSkBHJDbhVMLuFV5f5qy5eGKyfum-csknlREhnZak_ODr7P_lIYhc5uKL0YKuufhPbfJDT7RZ2Mu7mhELji0M1UqStfPTWr/s640/Ester.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Trudno o Miłość bardziej wyczekującą, niewzruszoną i dotkliwszą, a także
– doskonalszy surowiec na powieść. <i><b>„Blaski
i nędze życia kurtyzany”</b></i> to kolejna z komnat przybytku <i><b>„Komedii ludzkiej”</b>,</i> azylu na każdą porę. Podczas <b>wyśmienitej
wiwisekcji królowej uczuć</b> czytelnik będzie miał okazję ujrzeć wszystkie jej
oblicza – bezgraniczne zaufanie i naiwną zatratę, oddanie interesowności i
ślepe podążanie za konwenansem, determinację poszukiwań i czuwania oraz
arystokratyczne chimery zżarzanej zmysłowości.</span></div>
<a name='more'></a><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i>„Skoro raz to uczucie owładnie głową jednego z tych małych wielkich ludzi miłością, tak, jak rozpaliło ich serce i przeniknęło zmysły, poeta staje się o tyle wyższy od zwykłych ludzi miłością, o ile jest wyższy potęgą wyobraźni. Miłość poety staje się wówczas poematem, który często przerasta człowieka.”</i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: x-small;"><i>[Honoré de Balzac, Blaski i cienie
życia kurtyzany, s. 51</i></span>]<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Pięknolicy nabytek Carlosa
Herrery</b>, zwany pogardliwie „aptekarskim synkiem” – <b>Lucjan
de Rubempré</b> – walczy o ugruntowanie sobie pozycji szlachcica.<b> Bezceremonialny</b>
w przekonaniu swej nienaruszalności <b>pod egidą „natury z brązu”,</b> rozdrabnia artystyczny
geniusz w tysiącu pomniejszych błahych aktywności, trwoniąc czas i
zdolności podczas salonowych konwersacji i sybaryckich rozkoszy. Lucjan, pomawiany o zniewieściałość, <b>sam siebie definiuje jako istotę
zawieszoną pomiędzy skrajnościami</b>, która w braku podniet narażona jest na rozjątrzającą,
destrukcyjną nudę. Jego <b>odstręczająca chciwość i lśniący obłudą urok
arognackiego łgarza</b> podszywa strach o zdobycie majątku zakochanej w nim Klotyldy.
Okrutne zamiary i trwanie pomiędzy salonową zagrywką a idyllicznymi
uniesieniami u boku Estery owocują <b>koncepcją <i>„żony w dwóch tomach”</i></b> – utrzymującej go córki szlacheckiego
rodu i obezwładniająco pięknej kochanki, rozpalającej płomień zmysłów.<b style="font-size: x-large; text-align: center;"> </b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">W <b>odstręczającej neurotyczności i pobudliwości </b>Lucjana tkwi
olbrzymie podobieństwo do kurtyzan, scharakteryzowanych przez Balzaca jako <b>stworzenia
labilne, reagujące instynktownie</b> i z miejsca zrzucające pancerz nieprzystępności
i braku zaufania, by skoczyć w odmęt ufności, nawet ceną wydania się na pastwę krzywdzicielom.
Chwiejność i podatność na wpływy objawi się zarówno w naturze ślicznego
dandysa, jak i Estery, przy czym zastanawiające, na ile kochankowie są sobie
podobni w tej sferze. Poza bowiem podległością chwili i wyczuleniu różni ich
wszystko. Nie mam wątpliwości, że <b>podobna w swej płytkości kałuży natura
Lucjana jest niezdolna do głębszych uczuć</b> – ani miłości, ani też przyjaźni.
Jego <b>uczucie do Estery</b> zdaje się być jednym z wielu poetyckich afektów,
zagaszanych lękiem o usłanie luksusem własnej przyszłości, a <b>przyjaźń z
Rastignakiem</b> służy zamaskowaniu strachu przed demaskacją. <b>Roztopiony w
egotyzmie</b> uroczy narcyz <b>pławi się w sponsorowanym zbytku</b>, nawet o
protektora okazując troskę wyłącznie z wyrachowania i drżenia o swoją pozycję. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Uczucie, jakim darzy Drętwę to <b>skażona i nikczemna miłość chwiejnego, niekonsekwentnego artysty,
płonąca słomianym płomieniem</b> niebezpiecznego rozbuchania. Granice
pobudzanego nerwowością i niecierpliwością afektu rozsadza <b>nadmiar,
rozpalający zmysły oraz intelekt</b>, a podsycany żądzą pieniądza doprowadza do
zanurzających optykę hiperbolizacji.<b style="font-size: x-large; text-align: center;"> </b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;">„Wymarłe narody, Grecja, Rzym i Wschód zamykały kobietę; kobieta, które kocha, powinna zamknąć się sama.”</span></i></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><i><span style="font-size: x-small;">[Ibidem, s.168]</span></i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Estera okazuje się mieć
naturę nieporównanie głębszą</b> od Lucjana, choć narrator daje nam ją poznać
jako płytką, zredukowaną do ciała <b>analfabetkę,</b> <b>onieśmielającą
wspaniałą biblijną urodą</b>. <b>Zwierzęca doskonałość</b> przyjmuje w jej
powabnej postaci <b>najbardziej wyrafinowaną, najpełniejszą formę</b>. Drętwa <b>zachwyca
archetypicznością urody</b>, czystą ambrę jej karnacji ociepla sieć czerwonych
żyłek, a oczy, w zależności od gry świateł i nastroju, mienią się łagodną
szarością lub porażają głębią kruczej czerni. Żydowska proweniencja rozpala jej
spojrzenie magnetyzującą <b>łuną Wschodu, nadając jej pozory beduinki</b> i <b>coś
z atawistycznej konieczności podróży tkwi w tej nieszczęśniczce</b>, która
popada w <b>nieszczęście bezgranicznej Miłości</b>, stając się ofiarą szczerego
uczucia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Swoboda</b> Estery takiej,
jaką ją poznajemy, jest zniewalająca, upadła dziewczyna jawi się jako <b>dawczyni
uśmiechu</b> i ta, która poznała odśrodkowo wszystkie sfery społeczne – „Ona
może was mieć zawsze, wy jej nigdy.” – bezbłędnie
uchwyci jej istotę Bixiou.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Tapety w wynajętym pokoiku kurtyzany pod warstwą brudu skrywają urokliwy
kwiatowy deseń, ewokując <b>złożoność bohaterki</b> – <b>sentymentalnej heroiny</b>,
uwikłanej w <b>złowieszczy spektakl</b> Herrery. Estera roi o ustroniu, w
którym będzie mogła ukryć się przed światem i nie jest w tym wcale odmienna od
wielu innych kobiet. Choć znajdą się takie, dla których <b>miłość to okazja do
popisu próżności albo lukratywny kontrakt</b>. W przeciwieństwie do zachłannego
Lucjana dziewczyna imponuje <b>rozbrajającą, wręcz dziecięcą szczerością</b>,
zna miarę swojego upodlenia i niskości instynktów, które dotychczas wiodły ją
od rynsztoków do łożnic, teraz natomiast
musi się zmierzyć z bezmiarem nieszczęścia, postępując w cieniu, jaki
rzuca jej reputacja. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Oślepiona własnym upadkiem
rozpocznie nowe życie</b>, jako <b>marionetka</b> w rękach fałszywego
Hiszpana, wkraczając na <b>stopnie jednoczesnego oduczania i nauczania</b>. <b>Dysonans
osobowości i pragnień</b>, niepodzielność pneumy i somy, okażą się dla niej
nieomal zabójcze i jedynie zbawcza siła Miłości jest w stanie ją ocucić. <b>Warunkowana
do nowych, precyzyjnie określonych zadań, podlega całkowitej reifikacji</b>,
jest tylko ubezwłasnowolnionym rekwizytem w rękach surowego księdza. <b>Potulność
i ślepe oddanie odarte są z wiary</b> w możliwość przedłużenia jałmużny szczęścia
z Lucjanem, a co dopiero w możliwość jego trwania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Miłość Estery jest <b>fenomenem Miłości najprawdziwszej, niezgłębionej,
przenikającej cały krwioobieg, oplątującej ściśle umysł</b>. O ile u Lucjana jest
to namiętność katastroficzna poprzez zaburzenie percepcji i nieszczerość, o
tyle <b>dziewczyna kocha bezwarunkowo, świadoma nieuchronnego zmierzchu idylli</b>.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;">„Wielkie damy, moje dziecko, są wielkie, bo umieją spełnić obowiązek w każdym położeniu i zawsze z godnością”</span></i></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><i><span style="font-size: x-small;">[Ibidem, s.217]</span></i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Ckliwe i gładzone
idealizmem oblicze kobiecej Miłości</b> uosabiają także inne postaciach kobiece, jakże
różnorodne, a <b>spojonych marzycielskim rysem eskapistycznych rojeń</b> <b>o
ucieczce</b> przed światem na łono niezmąconej harmonijnej sielanki, ukrytej
przed światem w nieprzeniknionym kokonie kostiumu czy maski incognito. W
przywołanych słowach matki Klotyldy mieści się również miara tych kobiet, dla
których <b>wyrzeczenie przyjemności i posłuszeństwo jest równe godności </b>i
należy nadmienić, że Drętwa, choć zawieszona na granicy demoralizacji,
zachowuje honor aż do końca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Klotylda de Grandlieu</b>, odznacza się iberyjską urodą, niestety
niwelowaną przez <b>aparycję szparaga</b>, lecz <b>brak kobiecych wdzięków
rekompensuje roztropność, inteligencja, gruntowne wykształcenie i lojalność</b>.
<b>Miłość</b>, jaką darzy Lucjana <b>przesycona jest rozsądkiem dojrzałości</b>,
<b>brakiem złudzeń i posłuszeństwem</b> wobec rodziców. Z kolei <b>Lidia</b>, córka pana Peyarde,
należy do <b>poetycznych blondynek</b>, rozkochanych w kwiatach, również
wszechstronnie wyedukowana i <b>oddana bezgranicznie ojcu</b>. Wychowana we
flamandzkiej czystości, zamknięta pod opieką wiernej piastunki Katt <b>kocha z
daleka</b>, <b>a dystans jej uczucia</b>, choć idealizujący, <b>przenika
zaufanie</b> do czułego ojca Conquoelle, którego jedyny przejaw chciwości
podyktowany był niezgłębioną miłością do jedynaczki.<b style="font-size: x-large; text-align: center;"> </b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"> <b style="font-size: x-large; text-align: center;"> </b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i>„Czemu nie kochamy tych, którzy nas kochają? ostatecznie, robią wszystko, by się nam przypodobać…”</i></span></b></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: x-small;"><i>[Ibidem, s.251]</i></span></b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Powie Estera o swym wielbicielu, zadając równocześnie pytanie, które nie
może odbić się bez oddźwięku we wrażliwej duszy. <b>No właśnie? Dlaczego?</b> <b>Baron
de Nuncingen to nobliwy staruszek</b>, który <b>przejedzony życiowymi
rozkoszami</b> nie upatruje w życiu żadnej rozrywki. <b>W świecie jemu
podobnych kobiecie narzuca się rolę breloczka albo źródła utrzymania</b>,
barwnego urozmaicenia monotonnego <b>życia odmierzanego rozkoszami, których matowość
i niewyraźność smaku dręczy jeszcze bardziej niż ich brak</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Baron sam przyznaje, że aż do przypadkowego spotkania Estery trwał w
nieświadomości, czym jest Miłość, teraz definiując ją jako <b>„to coś, z czego
się chudnie”</b>. „Zakochany do utraty pieniędzy”, mizerniejący z dnia na dzień,
budzi szczerą troskę przyjaciół i oddanej żony Delfiny, przy czym warto dodać
kilka słów o wyjątkowości więzi baronostwa. <b>Zdroworozsądkowa relacja opiera
się na swobodzie i imponującym poszanowaniu praw niezależności</b>. Małżonkowie
udzielają sobie opiekuńczych i rzeczowych porad, dotyczących nawet
odpowiedniego stroju na schadzki, a sam de Nuncingen w akcie wdzięczności za
każdym razem zapewnia solennie swą żonę, że pokryje każdy z jej długów za
okazane mu wsparcie. <b>Oczywiście, satyryczny wydźwięk łagodzi nieco lęk o
obłęd tych dwojga.</b> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Przypadkowa Miłość</b> de Nuncingena,
choć <b>mocno spóźniona, oszałamia szczerością i cierpliwością</b>, a jako taka
– roztkliwia czytelnika, dzięki czemu
jego <b>starcze uczucie nie nosi przykrych znamion zwierzęcego pożądania,
raczej wydaje się być jakąś sztubacką zachcianką albo kaprysem bogacza</b>.
Komizm postaci wzmaga szwargot „polskiego Żyda”, przywołujący skojarzenia z
językiem nieporadnego dziecka albo trudności, jakie napotyka <b>cudzoziemiec w
krainie Miłości</b> i w gruncie rzeczy obnaża <b>infantylność namiętności</b>,
które owładnęły baronem po niewczasie. Starzec dokładnie planuje, jak
uszczęśliwić panią swojego serca, miłosne podboje przekuwając w zwycięstwa
finansowe. Niestety, jego zabiegi budzą w Esterze <b>pusty śmiech szyderczyni</b>,
w której <b>litość miesza się z obrzydzeniem i niezwalczoną pogardą</b> – nie
tylko do amanta, ale również do siebie samej. Niezgoda na taki stan rzeczy przyjmie
obrót tragiczny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Miłość Nuncingena to <b>Miłość milcząca, dzielnie znosząca cierpienie i
niespodziewanie obejmująca zarówno sferę ducha, jak i ciała</b>. <b>Podobna
jest do miłości psiej – oczekującego, niezdrowego przywiązania</b>, a ciekawość
tej formuły znajduje apogeum w finale powieści, gdzie ofiarą staje się chart
Romeo – smakosz trucizny z dłoni zrozpaczonej właścicielki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;">„Szczęście nie posiada historii; bajkopisarze wszystkich krajów zrozumieli to tak dobrze, że zdania: Byli szczęśliwi! zamyka wszystkie przygody miłosne.”</span></i></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><i><span style="font-size: x-small;">[Ibidem, s.66]</span></i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Przewrotność polega na tym, że <b>scenariusz romansu Estery i Lucjana pisze sam Herrera</b>, któremu nie wymknie się ze szponów nawet jedna jego nić. <b>Grożąca przesłodzeniem baśniowość historii</b> tych dwojga, <b>ulega odwróceniu</b>, trzymając czytelnika w niepewności – bowiem <b>Herrera aranżuje wszystko jako szczęście chwilowe</b>, choć należy przyznać, że w <b>serwuje je w świetnej, pastelowo awanturniczej otoczce</b>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD_0Yxw2LEVTxzC-mubGuHm48yZUbCHf0QNK2tNyPsp0i_jELtlExAlncEZRg9shm4WIhn4aiaisy9tAbwpp1J7oM3sNKKfermzYlhk1b9jkrLa6acbnnfugq1y3u8Q10c3nFC4H3AlYEC/s1600/blask.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD_0Yxw2LEVTxzC-mubGuHm48yZUbCHf0QNK2tNyPsp0i_jELtlExAlncEZRg9shm4WIhn4aiaisy9tAbwpp1J7oM3sNKKfermzYlhk1b9jkrLa6acbnnfugq1y3u8Q10c3nFC4H3AlYEC/s640/blask.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Książka składa się z dwóch części, obrazujących najpierw <b>przeanielenie się Estery</b> i jej <b>późniejszą wewnętrzną szamotaninę, płonne próby dotrzymania wierności dawnej sobie</b> – <b>odkrytej i oczyszczonej</b>. <b>Pożegnanie</b> z Lucjanem <b>zostaje podcięte brzytwą cynika</b> i <b>przypalone planem mariażu</b> z Klotyldą. Podział powieści wzmacnia wydźwięk dwóch form istnienia kochanki paniczyka. <b>Estera</b>, dla której przywdzianie zrzuconego kostiumu jest niewyobrażalne i równoznaczne wyrzeczeniu się Lucjana, a więc samej siebie – w budzącej sprzeciw i rozpacz czytelnika uległości <b>zostaje skazana na niewierność</b>. <b>Hiszpan jest rozdawcą krótkotrwałej łaski.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Herrera to nikczemny
wirtuoz tożsamości i nowych żyć</b>. <b>Proteuszowa zmienność, jadowity cynizm,
wężowa nieuchwytność i hipnotyczna siła sprawiają, że budzi on niepokojący
respekt</b>. Zbiegły galernik <b>Jakub Collin, pan Vautrin</b> z pensjonatu
pani Vaquer, <b>człowiek o tysiącach twarzy</b> – niezmienne pozostaje tylko
jego kamienne druzgoczące wejrzenie beznamiętnych, a przepalających na wskroś
oczu. <b>O litą skałę jego bezwzględności rozbijają się wszelkie sentymenty</b>.
Skuty zbroją niejasnych intencji, wyrastających z pragnienia władzy, <b>upatruje
w Lucjanie przedłużenia własnego istnienia</b>. Losy jego i młodzieńca
przenikają się wzajemnie, w <b>świadomości zaś Herrery zdała się nastąpić
transpozycja śmiercionośnych ambicji</b> w papierową postać chłopięcej
marionetki, którą rozpuszcza w przepychu, pozorze łatwo osiągalnych zbytków. Równocześnie
<b>Hiszpan sam roztapia się w uroczej postaci młodego amanta</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Przebogate instrumentarium Herrery obejmuje kostiumy, fortele i szantaże,
a także <b>biografie z wyrafinowaną precyzją wyzyskiwacza narzucane kukiełkom.
Geniusz zbrodni splata przemyślną sieć informatorów</b>, pilnie strzeżony przez
<b>pasterskie psy</b> – <b>Europę</b>, której przebiegłość łasiczki wynika z
porzuconej profesji szwaczki i modystki oraz <b>Azji</b>, kucharskiej arcymistrzyni
o miedzianym obliczu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Nakreślona przez Balzaca <b>panorama Paryża</b> połowy lat 20. XIX w.,
obejmuje <b>przepych salonów, szklarniowy zaduch buduarów, komedianctwo
bywalców operowych i teatralnych foyer</b>. Otrzymujemy również <b>bilet do
kuluarów</b>, gdzie narrator obnaża siłę koneksji, majątku oraz często
fabrykowanego szlachectwa. To <b>epoka mdłego zblazowania w interesowności,
czas całopalenia własnej osobowości, wyrzeczenia się poglądów i wolności</b>.
Metryka nie ma tu najmniejszego znaczenia
- żądze zamieniają młodych w starców i statecznych notabli w płochych
młokosów, nadając <b>nową formę toposom <i>puer
senex</i> i <i>puer aeternus</i></b>. Kwiat
młodzieży za największy z błędów uważa powściągliwość i przezorność jako prostą
drogę do zgnuśnienia w nudzie, tępiącej dowcip, zaszczepiającej tchórzostwo
zamiast ujmującej dezynwoltury. <b>Powaga jest grzechem na miarę histerii i
asekuranctwa. </b>Dodatkowo Balzac <b>zaprawia swoją historię zawodowymi
tajemnicami paryskiej policji</b>. Zaułki pulsujące nierządem i zbrodnią – <b>„żywą
raną stolic”</b>, zaludnione zastępami prostytutek, stręczycieli i zbrodniarzy
elektryzują degeneracją i moralnym brudem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><i>„Blaski i nędze życia kurtyzany”</i> stanowią <b>przewrotne
studium lawinowych namiętności</b> – o takim właśnie katastrofalnym finale,
roztaczając przed czytelnikiem <b>garderobę pełną masek, za jakimi ukrywa się
Miłość</b>. Królowa uczuć zostaje zobrazowana jako <b>potęga zwęglająca serca i
umysły, ocean nieuniknionego bólu</b>, na który możemy przyzwolić w imię
chwilowej – lecz obezwładniającej euforycznym upojeniem – przyjemności lub
posłuchać głosu rozsądku, przemawiającego za solidnością przyszłości.
Pobrzmiewa w słowach Balzaca <b>zarzut przeciwko ówczesnej obyczajow</b>ości,
ale również <b>ponadczasowa niezgoda na hipokryzję</b>, poprzestawanie na zmysłach
i redukcję ukochanej istoty do stylowego wypełnienia pustki własnego życia. <b>Portret
kobiety</b>, często kreślony w niewybrednych słowach przez okrutne i wiedzione
namiętnościami lwy salonowe ukazuje je <b>jako drapieżniczki</b>, ale <b>Miłość
jest bronią obosieczną</b>. Otrzymujemy również wyraziste podobizny mężczyzn,
wiedzionych na smyczy pożądliwości, nie zawsze pewnych swych kierunku swych
zapędów, gotowych dla krotochwili poświęcić majątek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Autor:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Honoré de
Balzac</span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Tytuł:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> “Blaski i nędze życia kurtyzany”</span></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Tytuł oryginału:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> <i>“</i></span></span><i><span lang="EN-US"> </span></i><i><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Splendeurs et misères des courtisanes”</span></i><span lang="EN-US" style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Wydawnictwo:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> Książka i wiedza</span></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: 7.5pt;"><b>Strony:</b>264</span><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Ocena:5</span></b><span style="font-size: 7.5pt;">/7</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>☆</b></span></div>
<div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Czy również poznaliście <b>zawoalowane oblicza Miłości</b>, odkrywane w <i>„Blaskach i nędzach życia kurtyzany”</i>? <b>Zamyślam
się głęboko, spoglądając w lśniące oczy zakochanych</b> i zastanawiam się, jaką
może być ich miłość – chcę wierzyć, że tą skończoną, nie narażającą na
męczarnie niepewności i rozpacz rozstania… Nie chcę posuwać się do
impertynencji, pytając o Waszą definicję Miłości, natomiast ciekawi mnie, <b>czy
celebrowaliście tę serdeczną okazję</b>, która w krajach Orientu przybiera
wdzięczną formę Białego Dnia? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Ulotne i rzeźwiące, skrzące mrozem</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">całusy miętusy<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Karpacka Biel</span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><o:p></o:p></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-91109517730230552532017-02-16T20:45:00.002+01:002017-02-16T20:45:42.821+01:00Mielizna pozorów, czyli oczywista obecność – Roald Dahl „Matylda”<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Zapytana o <b>wspomnienia pierwszego dnia w szkole</b> odpowiedziałabym: kruchy szelest szyfonowej spódniczki, odświętna czystość
zeszytów i dziecięcych rączek, jeszcze nie zabrudzona granatowymi archipelagami
kleksów, zapach przyborów i różanej marmolady… Oraz <b>baczne i opiekuńcze,
awenturynowe oczy pierwszej wychowawczyni</b>, powiększone do monstrualnych rozmiarów
przez okulary w liliowych oprawkach. Przez lata nagromadziło się w mojej
pamięci wiele nauczycielskich twarzy, a choć każda posiadała swój indywidualny
rys – <b>grono pedagogiczne zlewało się w dziecięcej świadomości w organiczny twór
wraz ze szkolnym gmachem</b>. Z czasem zaczęła wzrastać moja ciekawość do zagadkowych historii, nadpisujących się gdzieś<b> poza marginesem
szkolnych sal</b>, wypełnionych skrzypieniem kulawych ławek, dławiącym kredowym
pyłem i gwarem rozbrykanych dzieci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhawm3aLVSUoQ-nA3lEfU_wXVluTqYzlXRYszdeOQ6R4Lre5T3FQBWdCx5NUgvYce4Di-eznVrrc80BN7WUcKCoMfMS1Eem5u-BmsMGELLsPQaAfNPMsyZ12ohV055keZnEqUxvlhw6lFFb/s1600/Matilda.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhawm3aLVSUoQ-nA3lEfU_wXVluTqYzlXRYszdeOQ6R4Lre5T3FQBWdCx5NUgvYce4Di-eznVrrc80BN7WUcKCoMfMS1Eem5u-BmsMGELLsPQaAfNPMsyZ12ohV055keZnEqUxvlhw6lFFb/s640/Matilda.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Wielokrotnie, lecz bezowocnie roztrząsany przeze mnie <b>fenomen znikania i
pojawiania się nauczycieli</b> oraz zamiłowanie do „dopowiadania biografii” podejmuje
<b>Roald Dahl</b> w słynnej <i><b>„Matyldzie”</b>,</i>
kolejny autor-legenda, kołujący na obrzeżach moich czytelniczych pragnień od wielu
lat. <b>Skrajność opinii o twórcy, wahających się od uwielbienia aż po pogardę</b>,
jedynie potęgowały moją niezwalczoną ciekawość. Dodatkowo, wspomnienia
ekranizacji opowieści, pochodzące z tego samego okresu, co reminiscencje
pierwszaka, budziły niejasne przeczucie, że osobiste zaznajomienie się z
Matyldą może być albo zupełnym zauroczeniem, albo fiaskiem… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Lektura stała się dla mnie okazją do <b>refleksji nad mocno upraszczającą
życie percepcją osób, których obecność wydaje nam się zupełnie oczywista</b>, jako
konstytuowana przez przestrzeń, w których je spotykamy. Nośność <i>„Matyldy”</i> opiera się na <b>obfitości
trafnych spostrzeżeń</b>, podsuwanych nam zwinnie przez autora poprzez szereg
wyrazistych, niekiedy nawet drastycznych scen. Sama <b>opowieść snuta jest lekko,
lecz nie bez attyckiej soli ironii</b>. Dlatego z tym większą przyjemnością pozwolę
sobie przybliżyć Wam wrażenia, jakimi obdarzył mnie przebiegły <b>Dahl, w finezji
karykaturalnej formy przemycający przenikliwość krytycznych opinii</b>. Ostrze potępienia
skierowane zostaje tutaj przeciwko kamiennej obojętności, dydaktycznej ciemnocie,
parweniuszowskiej gnuśności i nikczemnej surowości wykorzeniającej marzenia
i wrażliwość.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Opowieść zostaje zbudowana wokół <b>drobniutkiej, lecz nieprzeciętnie
rozwiniętej dziewczynki</b>, którą poznajemy w wieku czterech lat. Dziecięcy
czytelnik z zapartym tchem może śledzić perypetie bohaterki, choć nie skłaniałabym
się do zapoznawania z Matyldą dzieci dopiero mających rozpocząć edukację, w obawie o rozbudzenie ich lęków przed podobnymi przygodami. Dorosły z pewnością nie powstrzyma śmiechu, niekiedy tylko przerywanego
złorzeczeniami przeciwko nonsensowności kreowanego świata. Znajdzie się również
nęcąca okazja, by zaczerpnąć z przebogatego zbioru zarzutów wobec absurdalnych
i skostniałych metod wychowawczych oraz podziwiać dziecięcą konsekwencję na
drodze do samo ekspresji i rozwoju. <o:p></o:p></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;">„Zawsze myślała o niej wyłącznie jako o nauczycielce, kimś, kto pojawia się znikąd, uczy w szkole i przepada bez śladu”</span></i></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: x-small;">[R. Dahl, „Matylda”, s. 218]</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Powracając do myśli otwierającej moją relację, narrator podsuwa nam
stwierdzenie, pozornie tylko odnoszące się do dzieci w momencie, kiedy
dziewczynka po raz pierwszy przyjmuje zaproszenie Panny Honey. Zwraca uwagę na
<b>przynależność określonych ludzi do miejsc, przypisywaną im przez nasze
skojarzenia</b>. Ściślej, mowa tu o <b>aksjomacie noszonym w uczniowskich (lecz przecież
nie tylko) głowach</b>, wtapiających sylwetki nauczycieli w przestrzeń gmachu, w
którym pracują. Objawia się w tym nasza <b>niedokładność i naiwność </b>olbrzymiego skrótu poznawczego, <b>umożliwiającego nam ucieczkę od
podmiotowości</b> osób, z którymi wiążą nas rozmaitego rodzaju relacje. Tu akurat
węzeł społeczny zaciska edukacja, ale <b>warto rozszerzyć tę interpretację na inne
dziedziny życia</b>. Na tej podstawie nasi nauczyciele stają się po prostu
przystępnymi instrumentami, używanymi do pogłębiania wiedzy, a <b>opar
niedopowiedzenia</b>, osnuwający ich postacie aż się prosi o rozproszenie i w przypadku opowieści o losach nadzwyczaj
dojrzałej dziewczynki przyobleka nie tylko postać kruchej nauczycielki,
podświadomie oczekującej pomocy i szukającej powierniczki tajemnicy skrywanej
na dnie duszy przez całe życie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-large;"><b>✩</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i>„To wielkie szczęście, że nie wpadamy zbyt często na tego typu osoby, ale one mimo wszystko istnieją i każdy spotka w życiu przynajmniej z nich.” </i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: x-small;">[R. Dahl, „Matylda”, s. 78</span>]<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Zagadką, jeszcze głębszą i nierozwiązaną aż do końca jest okrutna Panna
Trunchbull</b>, nie znająca sentymentów, kreśląca absurdalne wizje szkoły idealnej (rażącej
pustką z braku dzieci), <b>tyranka</b>, która swoją kobiecość skutecznie ukrywa pod
surowym uniformem. Jej strój stanowi dziwaczne połączenie kostiumu atletki z
oficjalną, lecz trącącą myszką militarną elegancją – mieszanina wręcz
niemożliwa do osiągnięcia, a uwydatniająca <b>bezduszność i wynaturzone
pedagogiczne instynkty nauczycielki</b>. Miażdżąca siła dyrektorki zasadza się nie
na szacunku, lecz <b>przerażeniu</b>, jakie wzbudza pośród uczniów i podwładnych.<b> Z
impetem destrukcyjnego żywiołu pastwi się nad dziećmi</b>, szczególnie rozmiłowana
w stosowaniu kar cielesnych, którym akompaniują <b>litanie soczystych inwektyw i
psychiczna agresja</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Porażający brak respektu wobec Panny Trunchbull objawia się w
rozbrajająco szczerych uwagach dzieci i podsumowaniu jej kariery przez
podwładnych. Uczniowie uciekają się do kłamstwa, byleby tylko uniknąć mocno
przesadzonej kary, podczas gdy w relacjach rówieśniczych ich szczególną cechą
jest właśnie szczerość. Cotygodniowe wizytacje panny Trunchbull stanowią popis
poniżających metod wychowawczych, ich zelżywość i dotkliwość, a <b>bestialstwo jej
modelu dydaktycznego zwielokrotnia premedytacja</b>, z jaką zadaje krzywdy –
świadoma, że położą się cieniem na całym przyszłym życiu dręczonego malucha.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Sztywność niepokojącego ekscentrycznością kostiumu</b> łączy w sobie <b>niejasne
wspomnienia dawnych olimpijskich pasji</b>, teraz przesiąkniętych okrucieństwem. <b>Zgorzkniała,
zakonserwowana we własnej zjadliwości stara panna</b>, oskarżająca dzieci o rozmyślność
w zbyt wolnym dorastaniu <b>ma jednak przecież ludzkie słabości</b> i bynajmniej nie
jest wszechwiedząca. Okazuje się bowiem, że dziecięca ciekawość świata i
wrażliwość jest lepszym kluczem chociażby do poznania rodzimej fauny (sprawa
traszki), niż <b>pusta teoretyzacja</b>. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Dla mnie samej jest niezmiernie intrygujące,
<b>skąd w Pannie Trunchbull tyle okrucieństwa, brutalności i bezwzględności</b>, skoro
w przeszłości miałą raczej zapewnione życie pełne rodzinnego ciepła, co możemy wnioskować na podstawie opowieści Panny Honey.
<b>Skąd więc tyle w niej zaciętości, chłodu i sadystycznych skłonności?</b> Czyżby
zrodziły je jakieś niespełnione ambicje, a może doznane krzywdy uczuciowe? Tego
niestety się nie dowiemy…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-large;"><b>✩</b></span><span style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace; text-align: justify;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Panna Jennifer Honey</b> nie należy do grona idealistek, łudzących się wiarą
w reformę całego świata. Jej <b>młody wiek jest odarty z jakichkolwiek złudzeń</b>, nauczycielka,
choć dająca się unieść melodii poezji,<b> ucieka od sentymentalnych porywów, dążąc jedynie
do duchowej regeneracji i zaleczenia wciąż nie zasklepionych ran strachu</b>, jaki przez lata skutecznie w niej zakorzeniano <b>kategorycznymi żądaniami i grabieżą intymnego życia</b>. <b>Subtelność okaleczonego wnętrza harmonizuje z
kruchością porcelanowej figurki</b>, lecz pomimo ogromnej wrażliwości, zachowała
waleczność i z uporem dąży do wyswobodzenia się z toksycznej więzi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Zdominowana we wczesnym dzieciństwie</b> musiała przełamać krąg dwóch niemal
dekad wiernopoddaństwa wymagającej i nie znoszącej sprzeciwu ciotce. Uduchowiona,
wrażliwa na Piękno sztuki Panna Honey <b>nie jest jednym z tych barwnych ptaków,
chcących przenieść się do jednego z arkadyjskich
światów.</b> W jej przypadku <b>jedynym życzeniem jest posiadanie autonomii</b>, nie rości
sobie żadnych praw ponad samodzielność i swobodę, nawet łagodnie wydrwiwając
romantyczne zamiłowanie do dyskomfortu. <b>Pomysłowość ubóstwa</b> przypadku owocuje
aranżacją z pudeł i kąpielą w wodzie ze studni, lecz Spartańskie warunki nie są
dla niej źródłem rozpaczy, ani poniżeniem, lecz <b>świeżością nowego życia z dala
od krzykliwego hegemona</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Filigranowa postać</b>, podobna driadzie albo wróżce z miejsca podbije serce
każdego czytelnika swoją <b>imponującą łagodnością, jakąś sarnią potulnością i
tragizmem biografii</b>. W jej znakomitym podejściu do uczniów i talencie
pedagogicznym sama dopatruję się <b>mentalnego powinowactwa z dziećmi</b>, które uczy
poprzez innowacyjne metody – jak na przykład wymyślania piosenek i zabawnych
rymowanek. <o:p></o:p>Nietrudno się domyślić, że <b>subtelna nauczycielka szybko stanie się bliska </b>Matyldzie, a w serdeczności ich relacji tkwi obustronna potrzeba posiadania słuchacza, współtowarzyszki i czułości.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-large;"><b>✩</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;">„Przemierzała cały świat, siedząc w swoim pokoiku w małym miasteczku gdzieś w Anglii.”</span></i></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-size: x-small;">[R. Dahl, „Matylda”, s. 24]</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Kilkuletnia eksploratorka książkowych światów i uciekinierka</b> w bezpieczne
krainy literatury, zdumiewa dojrzałością i łaknie estetycznych impulsów. Wychowana
w dobrobycie nowoczesnego domu, na szczęście nie przejęła upodobań swoich
rodziców. Emblematem ubóstwa jest dla niej margaryna zamiast masła, lecz <b>komfort
i materialne bezpieczeństwo nie potrafiły ukoić emocjonalnego przemarznięcia
ani ugasić głodu wyobraźni</b>. Na szczęście mamy książki i dzięki nim oraz
przychylności bibliotekarki, dobrodusznej Pani Phelps, Matylda mogła stworzyć
sobie <b>eskapistyczną enklawę wzruszeń i wiedzy</b>. Jej <b>godne wytrawnego erudyty opinie</b>
o przeczytanych książkach, zaskakują trafnością nie tylko bibliotekarkę, ale
także czytelnika. Przyznaję, że uderzyła mnie celność oceny <i>„Tajemniczego
ogrodu”</i>, ujmująca kwintesencję jednej z moich ulubionych dziewczęcych lektur
oraz twórczości C. S. Levisa, Tolkiena, Dickensa i Hemingwaya. Równocześnie nie
mam wątpliwości, iż <b>autor przemyca tutaj własne spostrzeżenia</b>, co tylko nadaje
tym opiniom wagi.</span><span style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Ale <b>dojrzałość Matyldy nie ogranicza się jedynie do jej gustów
czytelniczych</b>. Nieprzeciętnie szybki rozwój obejmuje całą osóbkę i szybko okazuje
się, że zaniedbanie edukacji owocuje wykształceniem niesamowitych umiejętności,
które poddane treningowi, pomagają w <b>przezwyciężeniu zła, ucieleśnionego w
bujnej muskulaturze Panny Trunchbull</b>. Co ciekawe, dziewczynka nauczona doświadczeniami
z własnymi rodzicami <b>nie zdaje się na pomoc dorosłych</b>. <b>Lotność i pobudliwość
małego umysłu</b>, dającego unosić się słowom, cechuje wyjątkowa racjonalność. <b>Cieplutka
zdroworozsądkowość</b> dziewczynki ujmuje, <b>zdumiewa konsekwencja i poczucie
godności</b> której nie daje sobie odebrać. Matylda, współczująca swej bezradnej
przyjaciółce, pannie Honey ascetycznych warunków, balansując na granicy
uprzejmości zapuszcza sondę dogłębnych pytań, objawiając <b>refleks kojarzenia
faktów i analityczność umysłu</b>. <b>Wrażliwość, mądrość, spostrzegawczość oraz
niesłabnące zainteresowanie otaczającym ją światem</b> sprawia, że dziewczynka
zjednuje sobie sympatię wszystkich, a dla Panny Honey, dostrzegającej potencjał
drzemiący w małej towarzyszce, czas z nią spędzony wręcz jawi się ona jako <b>cud współobecności</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Nietrudno zauważyć, że <b>Dahl buduje świat Matyldy w oparciu o sprawdzoną
formułę baśniowych przeciwieństw</b>, dzięki sile <b>kontrastu i hiperboli</b> wydobywając
cechy dominujące. I tak mamy <b>toporną dyrektorkę, ciskającą chrupiące obelgi</b>
oraz jej <b>zasuszoną, mrukliwą kucharkę,</b> którym przeciwstawione są <b>Panna Honey, życzliwa,
delikatna i młodziutka</b>, choć już<b> po okrutnej tresurze</b> oraz <b>Pani Phelps,
jowialna bibliotekarka</b>, której wrażliwość łączy się z dyskrecją. Z kolei
<b>ograniczonym rodzicom Matyldy</b> przeciwstawia się<b> kochających i czułych rodziców
innych dzieci</b>. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">J<b>ałowa egzystencja państwa Wormwood</b>, zostaje zredukowana do
prymitywizmu otumaniającej rozrywki oraz wątpliwej kariery. Prowadząca bujne
życie towarzyskie, skupiona na dbaniu o aparycję <b>pani domu</b>, nie ma czasu na
gotowanie, dieta rodziny opiera się zatem na gotowych plastikowych daniach,
często zimnych, których miałki smak dorównuje pustocie codzienności. <b>Mike</b>, jest
nieodrodnym synem swojego <b>ojca, uprawiającego filozofię oszustwa</b>, zmuszającą w
konsekwencji całą rodzinę do ucieczki przed pokrzywdzoną klientelą. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Widać jednak, że <b>nawet kochający i
przejęci edukacją swoich dzieci rodzice wykazują niezdrowe pragnienia dopasowania
ich do swojej ambicji i wychowawczy astygmatyzm</b>. Łamiący elementarne zasady higieny syn lekarza, Nigel,
zaskakuje wiedzą z zakresu udzielania pierwszej pomocy, a mama złotowłosej Amandy
niestety nieświadomie funduje córce lot. Z kolei rozpieszczający w domyśle
rodzice małego łakomczucha Bruce’a zapewne nie przeczuwają, że ich syn będzie
musiał przejść okrutną próbę swych namiętności, równocześnie manifestując
arogancję apetytu i podkopując autorytet koszmarnej dyrektorki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-large;"><b>✩</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;">„– Nigdy nie rób niczego na pół gwizdka, jeśli chcesz, żeby ci się upiekło. Bądź bezczelna. Idź na całość. Postaraj się, żeby wszystko, co robisz, było tak szalone, że aż niewiarygodne.”</span></i></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"> [R. Dahl, „Matylda”, s.138-139]</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Tymi słowami Matylda poucza swoją przyjaciółkę Lavender, nieświadoma
nawet, na jak podatny grunt padną, równocześnie ujmując <b>istotę swojego
niestrudzonego dążenia do zachowania własnej niezależności i godności</b>. Postawić
sobie można pytanie, czy taka sama strategia zastosowana na początku przykrego
pożycia Panny Honey z ciotką mogłaby stanowić skuteczną tarczę przed ciągłymi
atakami, stanowiąc rękojmię bezpieczeństwa. Choć odpowiedź w dużej mierze
zależy od naszego optymizmu i oscyluje na granicach potencjalności, warto
zwrócić uwagę, jak skuteczna jest przyjęta przez Matyldę<b> strategia cichego
oporu i lisio sprytnych podstępów</b> oraz w jaki sposób <b>wyobraźnia łączy się z
przytomnością umysłu „dorosłego dziecka”</b>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">W mojej lekturze <i>„Matyldy”</i> oparłam się na rozpoznawalnym zapewne
wydawnictwie, powstałym dla uczczenia stulecia urodzin autora, a ilustrowanym
przez <b>Quentina Blake’a</b>. Jego rysunkowy komentarz do opowieści przyjął kształt <b>postaci
stworzonych z falistych, nieco rozedrganych linii, nieco nawet neurotycznych</b>.
Podobne do dziecięcych bazgrołów, trochę rozczulające w swojej brzydocie,
karykaturalne, jak i świat przedstawiony, a niewątpliwie bawiące ilustracje poprzez
swoją przyległość tekstu pobudzają fantazję. Walor inspiracji oraz
harmonia z fabułą odzwierciedla w moim mniemaniu autentyczność duetu pisarz –
ilustrator, bezsprzecznie uatrakcyjniając lekturę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Autor:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">Roald Dahl</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Tytuł:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> “Matylda”</span></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Tytuł oryginału:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> „Matilda”</span></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Wydawnictwo:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">Znak</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Strony:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">288</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Ocena:5</span></b><span style="font-size: 7.5pt;">/7</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Znajomości z Matyldą nie żałuję i
cieszę się, że mogłam przenieść się do odległego zakątka w Anglii, skąd w „Błogim
zaułku” w podobne podróże wyruszała sama dziewczynka. Chciałabym zapytać, czy
Wy również mieliście okazję ją poznać i czy również zdobyła Waszą sympatię? I
jakie w Waszych dziecięcych główkach powstawały portrety nauczycieli? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Przesyłam uśmiechy śpiewne, jak szczebioty pierwszych zbudzonych słońcem ptasząt<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Karpacka Biel</span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><o:p></o:p></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-86399620413607032172017-02-11T17:05:00.000+01:002017-02-11T18:57:30.686+01:00Słodka? - wstydliwa niewiedza, czyli trochę o tym, czego powinniśmy się nauczyć<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">To
był <b>jeden z tych przemoczonych dni</b>, lepkich wsączającą się przez skórę, <b>ołowianą wilgocią</b>. Chłód marznącej mgły przenika wówczas na wskroś, aż do szpiku kości, <b>rozcieńczając krew i wrażliwość</b>, a pole widzenia zangle zawęża się do czubka własnego nosa, przysłoniętego szalikiem. Metalowy słupek, na którym opierał się przystanek wpijał mi
się w plecy, odciskając ziębiącą pręgę, równoległą do linii kręgosłupa. Na
gładkiej </span><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">powierzchni, powleczonej</span><span style="font-family: 'courier new', courier, monospace;"> popielatą farbą skraplały się lśniące łezki
słotnego dnia. Moje przelotne spojrzenia szybowały od sylwetek przygarbionych chłodem przechodniów do mknących samochodów, by od czasu do
czasu opaść w zadumie na fasady dobrze znanych budynków.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJ8XXtyp3qMDYy2rlFhJg6DWpXPXMBEOK9FTPS5CBAeliHgZDhqNhGo-bnvFIeED9-U1_W2X6WfIjmzCyNLkt2chTA65i8hVO82dnLyYFwHLD7CenN-xw6PQj_pZng9pJ4KgACtU8iSPze/s1600/slodka.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJ8XXtyp3qMDYy2rlFhJg6DWpXPXMBEOK9FTPS5CBAeliHgZDhqNhGo-bnvFIeED9-U1_W2X6WfIjmzCyNLkt2chTA65i8hVO82dnLyYFwHLD7CenN-xw6PQj_pZng9pJ4KgACtU8iSPze/s640/slodka.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Nie
wiem, jak długo trwały <b>czyjeś proszalne nawoływania</b>, zanim dotarły do mych
uszu, szczelnie osłoniętych wełnianą czapką, osłoniętą dodatkowo przytulną głębią kaptura. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"></span></div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">★</span></div>
<div>
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Oplątana niezliczonymi zwojami kraciastego szalika, bezskutecznie próbowałam ochronić się przed niespodziewanymi smagnięciami przewrotnego wiatru, ale powzięte środki prewencyjne
były tyleż bezskuteczne, co ograniczające ruch i tępiące wszystkie zmysły. <b>Głos</b>, przebijający się przez
miejski zgiełk i gwar rozmów <b>należał do tych wysokich, zaostrzanych dodatkowo
gorączkowością i dojmującą bezsilnością</b>. Wstrząśnięta niespodziewanym dźwiękiem
rozejrzałam się dokoła, by ujrzeć wykrzywione zniesmaczeniem twarze trzech
leciwych kobiet i promiennie uśmiechnięte buzie szczebioczących studentek. Przed zastępem
dziewcząt stał dość korpulentny jegomość o gładkim, jakby polerowanym
jowialnością obliczu, ściskający pod pachą wytartą odwiecznością, skórzaną aktówkę, pełnych szelestów, rutyny i urzędniczej znajomości życia, która wyklucza wszelkie zdumienia i potępia uniesienia. Niczym nieskrępowane studentki, roztrząsały między
sobą kwestie nękających ich egzaminów, wplatając pomiędzy ekspresywne
relacje i plastyczne charakterystyki wykładowców szczerą naiwność pierwszych kobiecych dylematów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">★</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Za przytupującymi ze zniecierpliwienia lub chłodu kobietami, na drewnianej ławeczce siedziała
<b>dwudziestokilkuletnia dziewczyna skulona z zimna i strachu</b>. Z</span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">apinany na mosiężne zatrzaski p</span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">łaszczyk koloru
dojrzałych renklod, podkreślał <b>przeciętną urodę</b>,
pozbawioną jednak przykrego miana pospolitości, raczej <b>z rodzaju tych łagodnie mysich</b>, tak
dobrze znanych, że po prostu niknących pośród tylu podobnych. Dokoła okrągłej twarzy nieznajomej
wiły się skręcone wilgocią pukle włosów, wymykające się spod nagietkowej grubej
czapki, równie orzechowe, jak <b>rozwarte szeroko we wstydliwej bezradności oczy</b>. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">To, co mnie zdziwiło na równi z wysokim rejestrem głosu była właśnie <b>twarz,
wykrzywiona w niezwalczonym paroksyzmie rozpaczy</b>, której przyczyną może być
jedynie pewność własnej bezradności w obliczu przeczuwanego i niestety nieuchronnego niebezpieczeństwa. Powoli
zaczęłam rozróżniać pojedyncze słowa, choć <b>trudno było wyłowić sens prośby</b>,
zbitej w niepokojący, ocierający się o skowyt błaganie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">★</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Bystre
staruszki prędko złowiły moje poruszenie, a ich rozwodnione spojrzenia spoczęły na
mnie w pełnym napięcia oczekiwaniu na reakcję dotychczas nieruchomego, a więc
nieinteresującego je punktu w pejzażu. Nieznajoma dziewczyna, kołysząc się w
przód i w tył zwracała się do nich kolejno:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> – <i>Czy ma Pani coś słodkiego?</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">W pierwszej chwili wzięłam to za groteskową igraszkę, okrutny w swym wyrafinowaniu żart, chociaż wiedziałam, że <b>prośba rwana
płaczliwością</b>, zdolna szarpnąć nawet sercem z litej skały nie może przecież być tylko płochą drwiną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">–
<i>Czy ma pani coś słodkiego? Nie mam pieniędzy. Zaraz zasłabnę. Za chwilę mam
autobus, a ja nie mam nic słodkiego i zaraz zasłabnę. I nie mam pieniędzy, a
zaraz zasłabnę. Bo nie mam nic słodkiego. I…</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Wtedy
w mojej głowie zaczął świtać pewien domysł, jakieś <b>bełkotliwe echo lekcji
prowadzonych przez szkolną higienistkę, strzępy zasłyszanych rozmów, pogłoski,
rujnowane niepewnością i w gruncie rzeczy dyletantyzmem</b>. Docierało do mnie, że
przyczyna tego desperackiego krzyku tkwi głębiej, aniżeli mogłoby się wydawać –
<b>dziewczyna cierpiała na cukrzycę</b>, a pozostawiona samej sobie mogła nagle zapaść
w studnię omdlenia. Sądząc po tym, jaką imponującą empatię wykazywała otaczająca
mnie grupa nieznajomych, zaczęłam powątpiewać w to, że ktokolwiek mógłby jej
pomóc, jeżeli dziewczyna w wyniku domniemanej hipoglikemii nagle straci
przytomność i osunie się na emaliowany deszczem chodnik. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">★</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Podeszłam
do niej i zapytałam spokojnie, powściągając zwątpienie we własną odwagę i
zbawicielskie moce, czy mogę jej jakoś pomóc. <b>Pytania i prośby, dotychczas daremne,
zlały się teraz w długie pasmo, zespolone jednym oddechem nadziei i strachu</b>, zakończone
oświadczeniem, że jest chora i obawia się tego, co za moment jej grozi.
Przerażona <b>patrzyła na mnie swoimi sarnimi, tkliwie orzechowymi oczyma</b>, dokoła których
wykwitały delikatne fiołkowe cienie, pogłębiane jeszcze głębokim brązem rzęs i
mocno zarysowanych brwi. Szczęki nadal zaciskała kurczowo, aż sama poczułam ból
każdego z mięśni. <b>Jej mimika był porażająca</b> – <b>strach wyrzeźbił w jej twarzy
zasmucającą maskę rozpaczy i bezsilności</b>. Nie wiedząc, co słodkiego mogłabym
jej przynieść, a chcąc uśmierzyć jej paniczny strach, zapytałam, co mogę jej
kupić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i>–
Bułkę. Zwykłą bułkę. Poproszę ciemną bułkę. Zapewniłam dziewczynę, że pobiegnę
do pobliskiego kiosku i kupię jej bułkę. </i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Brązowe
oczy zrobiły się jeszcze większe i bardziej szkliste</b>, więc nie czekajac aż
skończy protestować i przepraszać, że nie ma przy sobie pieniędzy, pobiegłam w
górę ulicy, nie mówiąc jej, że <b>ja także nie mam przy sobie gotówki</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">★</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Podczas
tych kilku sekund <b>bułka zaczęła pęcznieć w mojej wyobraźni do pulchnego remedium</b>,
hojnie obsypanego galaktykami maku i sezamu. Wszystkie bułki, które zjadłam w swoim
życiu zaczęły kołować w malignie wyobraźni. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Widziałam
sztangielki, w które wgryzałam się pierwszymi ząbkami, kiełkującymi na nagich jeszcze dziąsłach; </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">bułki wodne, grubo
posmarowane masłem i najsłodszym dżemem truskawkowym, które popijałam gorącym
kakao podczas zimowych ferii i zimnym mlekiem na wakacjach;</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> chrupiące kajzerki,
których cięte, podobne parasolkom wierzchy drążyłam, wyciągając najpierw
puszysty miękisz;</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">ukochane bułki kukurydziane, złote ciepłą żółcią sierpniowych
jaskrów, chropawe od pokrywającej ich przygarbione grzbiety kaszki;</span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">chałki,
lekkie jak obłoki, którym odrywałam kruszonkę, pozostawiając ją jako
najpyszniejsze zwieńczenie pierzastej chmurki, pachnącej wanilią i rodzynkami; </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">poczciwe grahamki, których drobne drobiny osiadały na zdziwionym podniebieniu.
Przypomniały mi się wszystkie wizyty w piekarniach i cukierniach, podczas
których wpatrywałam się w bułczane kopuły, poszukując tej najbardziej
chrupiącej i smakowitej. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Z całą galerią pieczywa przed oczami pomknęłam do
kiosku, by dowiedzieć się, że nie mogę tam zapłacić kartą. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>A ja też nie miałam
pieniędzy…</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">★</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Zaczęłam
wywracać kieszenie i przeglądać wszystkie przegródki portfela, łudząc się, że
przecież muszę mieć chociaż kilka monet, za które <b>kupię spokój i bezpieczeństwo
dziewczynie</b>. Szukając pieniędzy obmyślałam jednocześnie plan zapożyczenia się u
któregoś z przechodniów, albo ekspresowe żebrów. <b>Nareszcie</b>, zimny dotyk
metalu mnie ocucił. Znalazłam dwa złote, i wyrzuciłam je kolejnej legendzie
uprzejmości – przysadzistej, siedzącej w ciepłym akwarium dusznego kiosku
brunetce. Kupiłam jedyną namiastkę razowego pieczywa, jaka pozostała w kiosku
do tej pory – toskańską bułeczkę i pomknęłam na przystanek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">★</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Dziewczyny
nie było. </b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">–
Pojechała przecież! – mruknęła jedna z leciwych kobiet, owinięta szczelnie w
grafitową kurtkę, pomiętą jak skrzydła nietoperza. Na szyi miała zawiązaną
chustkę, tkaną mdłą pstrokacizną kwiatów. Wysuwając dolną wargę międliła jakieś
półszepty, z których nic nie zrozumiałam, ale <b>wiedziałam, że w tym mamrocie
czai się coś głębszego. </b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Stałam
nieruchomo, <b>z gardłem zduszonym gniewem wobec własnej bezmocy i zatwardziałości
tych pań</b> pod pozorami jowialności, skrywających egoizm i jakiś dziwny niedosyt
sensacji. <b>Czyżby ich wrażliwość już tak stępiała, że nie potrafią nawet odpowiedzieć
na zadawane im pytania?</b> <b>Odwracały się od dziewczyny, jakby w obawie, że zaszkodzą
jej samą przychylnością.</b> Dostrzegałam w ich twarzach <b>wstyd</b>, w kącikach oczu,
oplecionych deltą cieniutkich zmarszczek czaiło się. <b>niedopowiedzenie</b>. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Studentek nie było i pocieszyłam się myślą, że wsiadły do tego samego autobusu,
więc być może empatia rówieśnictwa doprowadzi chorą na cukrzycę dziewczynę do
domu całą, bo już zdrową nie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">★</span></div>
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Smutnym
epilogiem historii była <b>demaskacja tajemnicy jednej z kobiet</b>, która – jak się
okazało podczas wsiadania do tego samego autobusu – niosła ze sobą foliową
torbę. Transparentność opakowania ujawniała czarodziejską zawartość. Firmowa torba
jednej z najznamienitszych miejskich cukierni była wypełniona pieczywem i
kuszącą słodyczą wypieków, owiniętych w pergamin. <b>Czy rzeczywiście wszystkie cenniejsze niż
przytomność dziewczyny?</b> Nie mnie to oceniać…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">★</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Dlaczego
o tym piszę? Ponieważ <b>uderzyła mnie głuchota ludzi</b>, ich trwanie ponad krzykiem
zrozpaczonej dziewczyny, narażonej przez hipoglikemię na rzeczywiste
niebezpieczeństwo. <b>Bardziej jednak obezwładniającym ciosem był nagły przebłysk,
obnażający mi moją własną ignorancję.</b> <b>Przecież ja nawet dokładnie nie wiem, co
to cukrzyca, nie mam pojęcia, z jakim niebezpieczeństwem się wiąże, do czego
może doprowadzić…</b> Wtedy, na przystanku chciałam z rozpaczy gryźć metalowe
słupki, na których opierała się stabilność przystanku – cichego świadka codziennych
scen, których inscenizatorem jest przypadek i egotyzm. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">★</span></div>
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Napiszcie,
proszę, czy staliście się kiedyś świadkami podobnej sceny? I jaka jest Wasza
świadomość na temat cukrzycy? Ja jestem teraz pewna jednego – muszę jak
najszybciej nadrobić zaległości w tej kwestii. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Z pocałunkami lutowymi-lodowymi</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Karpacka Biel</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-14341481434708103142017-02-05T16:44:00.001+01:002017-02-06T14:39:12.630+01:00Banici własnych marzeń - David Mitchell "Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta"<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>„</b><i><b>Tysiąc jesieni Jakuba de Zoeta”</b> </i>kwitło na powłóczystych długich wieczorach i ospałych porankach, przeciągających się w słomiane zorza, jasne jak akacjowy
miód. To było moje <b>pierwsze, </b><b>obiecywane od dawna</b><b> spotkanie z
Davidem Mitchellem</b>, lecz wiąż odraczane. Okazało się, że obraz dotychczas nieznanego autora, jaki powstał w mojej
wyobraźni, był całkiem trafny. David Mitchell figurował w moich wyobrażeniach
jako <b>pisarz mistyk, pytający bajarz i łowca snów</b>, a zarazem <b>śmiały obserwator</b>,
nie stroniący od żartów, budujący światy lżejsze od przestworzy, a wyraźniejsze
niż rzeczywistość. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVmXzvOJN0S1Gdz9zqnheJq1-jY9YLw8Z0ZLpFKJzS3jCdNNK9feE0qNMYuBD5gDf2XetJ74BCSDrV6hH2yFdjwVf0GwNHAg4m7D5DG0EALyWYCr8Ot__IrhXDBKkMNSTuSec6SDmlp0Bh/s1600/Jakub2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVmXzvOJN0S1Gdz9zqnheJq1-jY9YLw8Z0ZLpFKJzS3jCdNNK9feE0qNMYuBD5gDf2XetJ74BCSDrV6hH2yFdjwVf0GwNHAg4m7D5DG0EALyWYCr8Ot__IrhXDBKkMNSTuSec6SDmlp0Bh/s640/Jakub2.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Jeżeli miałabym wskazać dominanty utworu – byłyby nimi <b>Pamięć i
Tożsamość</b>. Zastanówcie się teraz, jak często pada w
Waszych głowach <b>pytanie o samego siebie</b>. O Wasze <b>imię, wspomnienia</b>, dla których
jesteście podatną gliną? Co w Was moglibyście uznać za <b>stałe</b>, a <b>co zagarniacie
w siebie</b> ze świata? Przeformułowując pytanie – j<b>ak często próbujecie dotrzeć do
<i>własnego</i> siebie?</b> Próbę scalenia własnej tożsamości podjął jeden z służących:<o:p></o:p></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;">"Słowo „mój” daje mi przyjemność. Słowo „mój” przynosi mi ból."</span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;">[D. Mitchell, <i>"Tysiac jesieni Jacoba de Zoeta"</i>, s. 418]</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">A to dopiero jeden z cieni na peryferiach opowieści… Historia Mitchella to <b>powieść o mocy słabnących wspomnień i niestrudzonym poszukiwaniu</b>, <b>wierności
sobie oraz trwaniu w Czasie</b>, w którego żywiole wspomnienia
stopniowo gasną, przyćmiewane kolejami narzuconej wegetacji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a><br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Pytanie o tożsamość</b> jest instynktowne, w momencie opuszczenia przestrzni,
która była swoistą formą naszej osobowości. <b>Człowiek jako odlew miejsca</b> jest
jednak plastyczny, podatny na dłuto losu, dlatego konieczny jest punkt
odniesienia, którym wprawdzie mogą być wspomnienia, lecz jak powie Ogawa
Uzaemon: <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;">"Pamięć to sztuczki i dziwność."</span></blockquote>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"> <span style="text-align: right;">[D. Mitchell, "Tysiac jesieni Jacoba de Zoeta", s. 418]</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Definicja <b>pamięci, jako mechanizmu zawodnego</b>, a więc
niewiarygodnego, neguje spójność jednostki. Bohaterowie muszą się
nauczyć, że nie należy kurczowo zaciskać pięści na skrawkach wspomnień, wciąż
blednących, łudzących kompensacją, a w gruncie rzeczy uświadamiających ogrom
strat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i>„Tysiąc jesieni Jakuba de Zoeta”</i> to <b>kalejdoskopowe przetasowania
</b>kolejnych biografii, jednoczonych <b>wykorzenieniem z dawnego życia</b>. Heterogeniczność tworzywa owocuje wielorakością ukazywanych w perspektyw, wskazujących w konsekwencji <b>wewnętrzne rozbicie </b>samego człowieka. Sylwetki
przybyszy z Europy ciśnięte zostają na egzotyczną scenerię, jednak <b>świat do którego
trafiają nie urzeka ich legendarną baśniowością</b>. Piękno współistnieje ze
szpetotą, nie stanowiąc malowniczego kamuflażu, a podsycając monochromatyzm
codzienności, wsącza się weń. Wrażliwsi dostrzegają tę inność, ale proza życia
przeczy estetycznemu upojeniu. <b>Zderzenie odległych kultur nabrzmiałe jest dojmującym poczuciem obcości</b> i
ciągłego zaskoczenia. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Podróż ze Starego Kontynentu równa się <b>morskiemu
sieroctwu</b> i <b>wykluczeniu</b>. Niezależnie od tego, jak grube są nici, wiążące
przybysza z pozostawioną ojczyzną tu ulegają frustrującemu rozluźnieniu.
Uwidacznia się to choćby w <b>sentymentalnych westchnieniach kapitana Penhaligona</b>,
spoglądającemu na haftowane z czułością serwetki – emblematy miłości czekającej
opiekuńczej żony. Emocjonalne ciepło jest rugowane poza nieprzekraczalne
granice honoru, a <b>usilne starania zachowania godności </b>i <b>nieutulone poczucie
braku</b> nakłada na nieznajome twarze maski odległych ukochanych – córek, synów, żon… Jaskrawo
ukazuje swoją drogę na Dejmę również <b>Van Cleef</b>, przytaczając sardoniczną
opowieść o swej kalekiej miłości do Glorii, młodej żony wuja. Ordynarność
szorstkiego mężczyzny wyrosła właśnie na żyznej niwie złamanych ideałów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Fabuła powieści zawiązuje się w holenderskiej faktorii</b>, obracając się
głównie wokół jej pracowników, spojonych interesami oraz miotających się w
lepkiej pajęczynie intryg. Bohaterowie żyją na <b>pograniczu</b>, nie tylko <b>kultur</b>,
ale również <b>Czasu</b> – stulecie rozsądku powoli zaczyna wrzeć w tyglu XIX-wiecznych
dynamicznych zmian. Sztuczna wysepka w zatoce Nagasaki to ołtarz, na którym
interesowność składa<b> ofiarę z barwnego radosnego życia, okupując wątpliwą karierę marazmeme</b>. Życiorysy postaci odmierza <b>klepsydra skorodowanych ambicji</b>, idealistycznych , początkowo opalizujących naiwną wiarą wzruszeń – próba zdobycia lepszego
statusu równa się wygnaniu. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Bohaterowie <b>obnażają
sekrety swoich biografii</b> najczęściej w momentach ekstremalnych,
jakby chcieli doścignąć nić własnego życia, zanim zdruzgocze ich armatnia kula
czy zatrute ostrze skrytobójcy. Jedna z serii autoprezentacji załogi odbywa się podczas gry w karty. Błyskotliwie przeprowadzona
pcharakterystyka, wpleciona zostaje pomiędzy <b>pozornie zgrzebną, oblaną blaskiem
łuczyw próbę zabicia Czasu</b>, a niewyszukana męska rozrywka uwalnia tłumioną
szczerość bohaterów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Główny bohater, <b>Jacob de Zoet</b> to <b>skromny kancelista</b>, przeszczepiony do
Dejimy przez <b>próbę doścignięcia ultimatum</b> postawionego przez ojca wybranki. Czytelnik
jest świadkiem stopniowego <b>wyswobadzania się z młodzieńczej wiary</b> w realizację
założeń aż do <b>krystalizacji osobowości </b>niepodległej złudzeniom. Jego zewnętrzna inność - płomiennie ruda broda i zielone oczy
stanowią zarazem o odmienności wnętrza. Jakubowi de Zoet przydano walorów
<b>„mimowolnego bohatera”</b> i to określenie chyba najdobitniej definiuje postać
niezłomną, mnie samą nieco zaskakującą właśnie cichością, niebywałym
posłuszeństwem, przechodzącym <b>od haniebnego strącenia do roli podrzędnej, do
nieoczekiwanego awansu</b>. Honorowość rudobrodego kancelisty, skontrastowano ze
śliskością Fischera, odrażającego wręcz swoją chciwością. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Mimo wszystko,<b> Jakob</b> swoją nadnaturalną wręcz empatią <b>nie potrafił
zogniskować na sobie całej mojej uwagi</b>. Uważniej śledziłam losy sędziego
Shirojamy i tłumacza Ogawy, chociaż trudno wydobyć z bogatej galerii jedną
jedyną sylwetkę i przy niej pozostać. Konstrukcja powieści jest bowiem podobna do <b>systemu naczń
połaczonych, w którym wszystkie składniki oddziałują na siebie</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Muszę wyznać, iż zauroczył mnie doktor <b>Lucas Marinus</b>. <b>Ekscentryczny,
jak jego kapota</b>, szczery aż do granic wytrzymałości <b>sceptyk</b>, którego trzeźwość
sądów jest szlifowana doświadczeniem i zaufaniem pokładanym w wiedzę. <b>Empiria
równa się</b> u niego <b>brakowi jakichkolwiek złudzeń</b>, ale jego <b>racjonalizmu nie ziębi brak
wiary</b>. Jakże inny jest od brytyjskiego doktora Nasha, podobnego w swej
dosadności raczej do felczera. Wprawdzie pełne finezji rozmowy bohatera ranią
bolesnością metod, ale <b>ciskany w oczy piach prawdy ma uodparniać na przyszłe
zawody</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Kult wiedzy i sprawiedliwość</b> Marinusa łączą go z <b>panną Aibagawą</b>,
racjonalistką, której <b>roztropność i opanowanie zjednują szacunek</b>. Siła
osobowości Orito oszałamia – rdzeniem osobowości akuszerki jest
<b>posłuszeństwo powołaniu</b>, nie pozwalające na uległość podszeptom serca. Jej
odmienność uwidacznia zwłaszcza w zestawieniu z kruchą żoną Ogawy, przerażoną
swym nowym losem i bezsilnością wobec narzuconej nagle roli matki i żony, której
nie potrafi sprostać. Tutaj z kolei nasuwa się <b>myśl o kobietach w powieści</b>,
<b>zredukowanych do naczyń</b>, nie tylko w klasztorze, lecz również w powszednim
życiu. Mitchell buduje spójny wizerunek kobiety nie tyle jako istoty słabej i
uległej, co kształtowanej w ten sposób przez zewnętrzne okoliczności –
wielowiekowe poddaństwo sztywnej obyczajowości, konwenansu. Świetnie ukazuje
również niuanse japońskiej kultury rodzinnej, zobrazowanej jako <b>wyrafinowana
pomsta</b> teściowych <b>za własne złamane życia</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;">„Ale myśl nie ma powiek, żeby je zamknąć, ani uszu, żeby je zatkać."</span></blockquote>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;">[D. Mitchell, "Tysiac jesieni Jacoba de Zoeta", s. 444] </span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">W powieści istotna jest rola <b>miłości</b>, przyrównanej do trawiącej umysł <b>gorączki</b>. Nie jest to wyłącznie dolegliwość zmysłowa, tylko jakiś <b>enigmatyczny żywioł</b>, który wprawdzie wywiera wpływ na decyzje
bohaterów, lecz nie jest w stanie zniwelować posłuszeństwa ani głosowi honoru, ani
własnym aspiracjom. <b>Miłosny splot obejmuje Jakoba, Orito i Ogawę</b>, ale uczucie,
ulega <b>imperatywowi straty</b>, wynikającemu z <b>przesunięcia punktu ciężkości od serca do godności</b> i ustalonych praw. Wyjatkowy będzie tu Ogawa Uzaemon, u którego wewnętrzne nawoływania do zachowania godności i nieposzlakowanej opinii łączą się z głosem sumienia. Wielogłos wzniecaja płomień pragnienia do naprawienia popełnionego w służbie synowskiej wierności błędu. Dysonans hierarchicznej powinności i uczuć jest jednakże nie do pogodzenia. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> <b style="font-size: x-large; text-align: center;">✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b style="font-size: x-large; text-align: center;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Szczególnie istotny wydaje się być <b>p</b><b>ortret Natury</b>, ponieważ to <b>na
skrawku </b><b>jej</b><b> szaty przyczaja się człowiecza powszedniość.</b> Mitchell
z malarską finezją odmalowuje najdrobniejszy nawet niuans, dostrzega szarawą
smużkę cienia, lekkość pyłku i ze zdumiewającą dokładnością wyłapuje z<b>miany,
harmonizujące z emocjonalną dynamiką postaci.</b> Zastosowane przez niego <b>animizacje i antropomorfizacje</b> mają nadziemską siłę oddziaływania poprzez swą <b>obrazowość i oszałamiającą świeżość spojrzenia</b> oraz umiejętne <b>nadpisywanie w określone konteksty</b>. Przyroda jest <b>barometrem ludzkich
wrażeń</b>. powietrze zgęstniałe od wątpliwości, strachu i iskrzące pytaniami
drażni zwierzęta i rośliny, podsycając ludzkie obawy. Człowiek odupatruje w niej bezrozumnej siły mnożącej przeciwności. Zastosowane tutaj opisy
nie mają w sobie <b>nic z panteistycznych wzlotów</b>. <b>Wrażeniowość i subiektywizacja</b>
świata przedstawionego jest kolejnym walorem powieści, wskazującą na
<b>astygmatyzm poznawczy człowieka, zaprawiającego swe spostrzeżenia emocjami</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;">"Ten świat zawiera tylko jedno arcydzieło i jest nim on sam (…)"</span></blockquote>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"> <span style="text-align: right;">[D. Mitchell, "Tysiac jesieni Jacoba de Zoeta", s. 584]</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Autor podsuwa czytelnikowi podsuwa <b>wspaniałe nagromadzenie</b>, mistrzowskie,
<b>chwilami senne, retardacje.</b> Poetyczne deskrypcje scenerii przeplata <b>bystry prądem zdarzeń</b>. Przetasowania perspektyw sprawiają, że granica pomiędzy
właściwym narratorem, a postaciami jest zatarta, a <b>z tej pastelowości wypływa pożywny
dla wyobraźni sok wzruszeń, domysłów i nadzwyczajnej bliskości z bohaterami</b>,
drążącymi samych siebie pytaniami, na które odpowiedź dopiero się kształtuje. Kwintesencją
przyjętej przez autora taktyki jest wirtuozerski <b>opis otwierający rozdział
XXXIX</b>, będący początkowo <b>urokliwą akwarelą</b> o mewach, <b>wyradzającą się w
naturalistyczną panoramę</b> całego społeczeństwa – nie tylko mieszkańców Nagasaki,
ale każdej nacji z osobna i wszystkich razem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Potęga oddziaływania opisów wyrasta z ich <b>celności i jednoczesnej
prostoty</b>. Wzmiankowana poetyczność nie jest bynajmniej
popisem ekwilibrystyki metafor, a polega na umiejętnym komponowaniu obrazów już poprzez samo ich wskazywanie. Część obrazów jest rzeczywiście wdzięczna, jakby baśniowej
proweniencji. <b>Ostrość słów wynika z aptekarskiej wręcz precyzji, z jaką autor odmierza kolejne
ingrediencje opisów</b>. Jest tu <b>mglistość i niewyraźność</b>, biorąca się z subtelności
barw, a może i ich spłowiałości. Jeżeli pojawi się jakiś krzykliwy kontrapunkt,
to jego rola jest oczywista – ma służyć przełamaniu, wprowadzeniu dysharmonii,
którą niebawem zwieńczy katastrofa i ukazuje czytelnikowi świat prawdziwy,
będący mieszaniną piękna i brzydoty. <b>Synestezyjne, sugestywne, spowalniające
tętno opowieści pejzaże</b> nadają jej ton oniryczny, zacierając granice pomiędzy
jawą a snem i ukazujące niepewność co do tego samych bohaterów, lecz senna
statyczność za chwile znika pod naturalistyczną dosadnością. Mitchell chętnie
posługuje się symbolami, a graniczność obcych sobie światów powoduje, że ich
mnogość jest jeszcze zwielokrotniana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">✩</span></b></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>"</b>Ale przyszłość lubi się tworzyć sama"</span></blockquote>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> [D. Mitchell, "Tysiac jesieni Jacoba de Zoeta", s. 561]</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Blednące wspomnienia opuszczonego domu</b> i <b>introspekcyjne opadanie w głąb siebie</b> budzą refleksje nad <b>akcydentalnością losu</b> i wzbudzają <b>pragnienie uporządkowania świata</b>. Ekwiwalentem igraszek przeznaczenia może być zabawa Jakuba z biedronką, niestrudzenie przestępującą po kolejnych pomostach z dłoni, nieświadomej, że wciąż pokonuje tę samą drogę. A takich wdzięcznych, opalizujących bogactwem symbolistycznych znaczeń scen znajdziemy tu mnóstwo – <b>cała substancja powieści przesycona jest niegłębioną obfitością podatnych na różnoraką interpretację znaków</b>. Symbole nawarstwiają się na siebie, a <b>na ich stratyfikacji nadbudowywane są kolejne</b>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">✩</span></b></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;">"Wszystko się dzieje zbyt wolno i zbyt szybko, i wszystko dzieje się naraz."</span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"> [D. Mitchell, "Tysiac jesieni Jacoba de Zoeta", s. 232]</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Symultaniczność, wrażeniowość i polifoniczność</b> koresponduje z
zachodzącymi zmianami. Już sam <b>tytuł stanowi magnetyzującą zapowiedź
niekończącego się cyklu</b> przeobrażeń, dla ludzkiego umysłu wręcz niepojętego. Z tym brakiem pojęcia mierzą się bohaterowie i będzie musiał zmierzyć się
czytelnik. <b>Jesień </b>jako pora złotego dobrostanu i złowróżbne preludium zimowego
regresu <b>staje się wykładnią powtarzalności i paradoksalnego trwania</b> ponad tą
powtarzalnością. Z tym, że <b>Natura</b> w przeciwieństwie do kruchego człowieka ma
ten przywilej, że opiera się <b>wewnętrznej kakofonii</b>, zachowując wyniosłe i
bezpieczne constans.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5lohEM82ld_gyFRw5hpfr2ngN2B7M5FKIwMh8qpriHtZ2EBmrWgrrR1t67GwxKWpUhFjaa4F70ed3ITVee5ola3WSimtjeolyqENuJR-JoO-KyAr6mv1zaPlejMBiggsTeTwQNQYo_fSK/s1600/dazuto.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5lohEM82ld_gyFRw5hpfr2ngN2B7M5FKIwMh8qpriHtZ2EBmrWgrrR1t67GwxKWpUhFjaa4F70ed3ITVee5ola3WSimtjeolyqENuJR-JoO-KyAr6mv1zaPlejMBiggsTeTwQNQYo_fSK/s640/dazuto.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><o:p></o:p>Ważne są tutaj także <b>przedmioty, przesiąknięte przymiotami postaci</b>, jako <b>dziedzictwo pokoleń</b> – jak odwieczny kredens Otane, przechowujący w sobie sekrety przodków, podobny bardziej do rośliny <b>w swym organicznym związku z przestrzenią</b>. Taki też będzie psałterz Jakoba, przy czym rola wiary jest w powieści niezwykle silna – pominąwszy już walory zakazanych religii, warto naświetlić kwestię wiary rozumianej dwojako – jako <b>religię oraz jako fanatyzm</b>, przeszywający igłą zbrodni niewinność. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">To, co nużyło mnie w powieści, to jej silne <b>przesycenie szczegółami
transakcji handlowych</b>, szczęśliwie zazwyczaj wplecione w polilog postaci. Bywały
momenty, w których musiałam <b>pobudzać skupienie na tych nużących mnie partiach</b>.
Zaskoczyła mnie <b>duża dawka humoru</b>, <b>choć był to humor z
rodzaju tych grubo solonych rubasznością</b>, wulgarnością mężczyzn żyjących z dnia
nadzień niewyszukanymi rozrywkami. Mitchell z wyjątkową precyzją potrafi oddać
<b>klimat chwili</b> – sceny wspólnych posiłków czy handlowych planów rozbłyskały
momentalnie szczegółami <b>obnażającymi bezbłędną autorską spostrzegawczość i
przenikliwość</b>, ale także, co istotne - męską znajomość życia. Niektóre z opisów nasuwają na myśl behawiorystyczne nurty, w
<b>geście możemy odnaleźć swobodę ocierającą się o prostactwo, kurtuazję grawitującą
ku wiernopoddaństwu albo symptom nieszczerości, czy głębokiego
uczucia</b>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Autor:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">David Mitchell</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Tytuł:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> “Tysiąc jesieni Jakuba de Zoeta”</span></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Tytuł oryginału:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> “</span></span><span style="font-size: 7.5pt;">The Thousand Autumns of Jacob de Zoet”</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Wydawnictwo:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">MAG</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Strony:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> 624</span></span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Ocena:6</span></b><span style="font-size: 7.5pt;">/7</span> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">„Tysiąc jesień Jakuba de Zoeta to powieść-studnia<b>, bezdenna wręc</b>z,
w której zanurzyłam się z wielką przyjemnością i chętnie z tego bogactwa
czerpałam. Z glową ciężką od przemyśleń, chciałabym zwrócić się do Was z
pytaniem o Wasze przemyślenia. Jaki były Wasze wrażenia po przeczytaniu tej
powieści? Która z jesieni Jakuba najbardziej Was urzekła? I który z bohaterów
zaskoczył Was najmocniej? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Z naręczem mglistych pocałunków<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Karpacka Biel</span><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><o:p></o:p></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-42334904371004392772017-02-02T20:31:00.000+01:002017-03-02T19:07:20.365+01:00STYCZNości - czyli trochę o minionym miesiącu<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Pierwsze dni nowego roku to czas, w którym jeszcze powoli
uczymy się prawidłowo zapisywać ostatnią cyfrę daty, chociaż nadal niezupełnie
uświadamiamy sobie, że prolog nowego cyklu już za nami. Pomyłki budzą śmiech z
własnej nieporadności, zapominalstwa i roztargnienia, ale również każą marszczyć
brwi w niemym zdumieniu – a więc to już? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Mój styczeń był jednym z tych szybkich, wiecznie spóźnionych
uciekinierów</b>, którzy bezowocnie próbują przeskoczyć próg czasu. A to ze względu
na istną zamieć obowiązków, jakimi mnie obarczył. Część z nich nie przerażała mnie już, dzięki pzdobytemu doświadczeniu (kaftanu dystansu nadal nie potrafię nawet skroić, a co dopiero przywdziać ;), część jednak napawała grozą, wprowadzając
do labiryntu obcości. Lecz wydaje mi się, że chyba wszystkich nas to, co
nieujarzmione wiedzą – paraliżuje strachem. <b>Odpowiedzialność i lęk to
ciasny splot</b>, spojony zdrowym rozsądkiem i wrażliwością, dlatego przygarniam je
jako nieodłączny komponent doświadczenia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhekALz-66ole5WD6gRpN67f80kx4R4fCo2BSR8PUT7kvn2JwW9E0s3xLVwvlhY8dr3J8tu9iZra-WIvMbzvRL2cvKeI-RMeOxIdykx_7wsSFCAYpkwnCLCv1nkA1UEoMUCxtuKsU-ly16y/s1600/Stycznosci1.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhekALz-66ole5WD6gRpN67f80kx4R4fCo2BSR8PUT7kvn2JwW9E0s3xLVwvlhY8dr3J8tu9iZra-WIvMbzvRL2cvKeI-RMeOxIdykx_7wsSFCAYpkwnCLCv1nkA1UEoMUCxtuKsU-ly16y/s640/Stycznosci1.JPG" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Gdybym miała opisać ten miesiąc, zyskałby tytuł uśmiechniętych w zadumie styczności.
A jakich… O tym z wielką przyjemnością
opowiadam. </b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"></span></b></div>
<a name='more'></a><b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #666666; font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☾</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">PERSYMONA</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Dotychczas zimy miały dla mnie rzeźwiący smak pomarańczy – jarzących się
intensywnym oranżem królowych sezonu, jednak tego stycznia moje podniebienie obmywał <b>welur włóknistego miąższu</b> persymony, <b>egzotycznego dobrodziejstwa o niezrównanej słodyczy</b>. Kaki emanuje
subtelnym blaskiem,<b> pociesza barwą </b><b>płatków</b><b> nagietków</b>, radosną i beztroską, ale
również zmysłową. Piękne, jak zastygła kropla przejrzystej żywicy, <b>jabłko
Orientu rozjaśniało moje poranki</b>, jeszcze zanurzone w głębokiej atramentowej
ciszy nieodgadnionymi, nie do końca sprecyzowanymi nutami. W moim odczuciu
oscylują zwinnie pomiędzy <b>subtelnością moreli</b>, oprószonej ziarnami wanilii, a
<b>gęstą mlecznością budyniu</b>. Wyczuwam w nim ponadto <b>lekkość uległej gruszki i
warzywną neutralność</b>, zapewniającą równowagę pomiędzy miodową słodyczą. Gładkość kulistego owocu, zwieńczona grotami
czterech liśćmi, przyjmuje w siebie odciski palców, skuszonych niebiańską słodyczą,
jakby zbierając nadzieje na nadchodzące dni. Dekoracyjność kaki zaklęta jest
również w jego <b>wnętrzu, kwitnącym gwiazdą</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Dla mnie, jako dla amatorki miodowości graniczącej z przesadą smak kaki
jest idealnym <b>akompaniamentem gorzkiej kawy</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="color: #666666; font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>☾</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">ZAPACHY</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Nadal odurzona błogością świątecznego czasu próbowałam zakląć jego magię
w zapachu, a kompania aromatów nie jest bynajmniej jednorodna i z oczywistych względów pozostaje zbiorem otwartym :). <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">✫</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Z głową pełną grudniowych wspomnień z przyjemnością sięgałam po wosk o
zapachu jabłkowego wieńca. Yankee Candle <a href="http://www.goodies.pl/woski-zapachowe/379-czerwone-jablko-red-apple-wreath.html?search_query=apple+wreath&results=8" target="_blank"><b><i><span style="color: #990000;">"Red Apple Wreath"</span></i></b></a> z czułością
mianowałam <b>„Wianuszkiem z czerwonych jabłuszek”</b>, nie odbiegając od prawdy, a
wręcz ujmując kwintesencję tej kompozycji. Wosk o <b>rubinowej barwie płatków
poisencji</b> natychmiast przenosi ponad <b>kosze pełne rumianych</b>, idealnie okrągłych
<b>jabłek</b>, zebranych jeszcze w porze jesiennego dobrobytu. <b>Krucha słodycz</b> owoców
skąpana jest w <b>gęstej lepkości syropu klonowego</b>, przyjemnie <b>pogłębiona
łagodnością pożywnych orzechów</b> o złoconych skrupkach. Zapach nie jest
jednoznacznie słodki – <b>pobrzmiewa w nim lekka kwaśność jabłek</b>, znajoma, przywołująca
wspomnienia słoiczków z domowym musem czy świeżej, nie ostygłej jeszcze
szarlotki, hojnie oprószonej <b>cynamonem i cukrem pudrem</b>. Jest
to <b>zapach z gatunku tych familiarnie zaczepnych</b>, prowokujących wspomnienia o
Bożym Narodzeniu, lekko naprężających napięcie oczekiwania, ale radosnych i obdarzających
pogodną ufnością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">✫</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Kolejny z zapachów, jaki mi towarzyszył wydawała świeca Kringle Candle <a href="http://www.goodies.pl/swieczki-coloured-daylight/1777-peppermint-cocoa.html?search_query=peppermint+&results=15" target="_blank"><i><b><span style="color: #4c1130;">"Peppermint Cocoa"</span></b></i></a>, śmielszy, <b>wybijający się sponad </b><b>grona</b><b> konwencjonalnych słodkości</b> nutami
<b>goryczki i pikantnej kokieterii</b>. Jego nietuzinkowość polega na znakomitym
połączeniu <b>wytrawności palonych ziaren kakaowca</b> z <b>miętowym pobudzeniem</b>, dzięki
czemu możemy napawać się głębokim zapachem wspomnień dzieciństwa. Na kakaowej
mgiełce przyniosłam się do wieczorów, w których razem z siostrą wypijałyśmy z
głębokich kremowych kubków albo graniastych szklanek gęste gorące kakao,
zwieńczone chmurką pianki, osiadającej na buziach łakomczuchów. Smaku tamtego
deserowego napoju nie sposób już przywrócić, natomiast <b>wskrzeszenie wspomnień</b> szczęśliwie
okazuje się możliwe. Grożba banału, na jaką naraża znajomość czekoladowych woni jest tu zażegnana, za sprawą <b>akordów arystokratycznej wykwintności</b> dzięki <b>gwiazdkom anyżu czy szczypcie pieprzu</b>. Kiedy
po raz pierwszy poczułam ten zapach, natychmiast wyobraziłam sobie teatralne
foyer podczas antraktu, kiedy lwie łapy głębokich foteli, obitych adamaszkiem,
uginają się pod gośćmi, znosząc cierpliwie konwenanse, flirty i wrzątek
ploteczek wylewanych na odsłonięte dekolty. Rozmowom towarzyszy westchnienie
aprobaty ponad <b>rozgryzanymi pastylkami czekoladowymi</b>, nadziewanymi właśnie
miętą. Zdecydowanie jest to <b>zapach
głęboki, czarujący i należący do dwóch światów</b> – błogostanu dzieciństwa i
jakiejś odległej nieziszczalnej sfery luksusu. Obydwie sfery zazębiają się w
mojej pamięci, wywołując jeszcze jedną impresję – delikatnie muskające moje
policzki rękawy futra z polarnych lisów, kióte dawno temu nosiła moja Mama.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> ✫</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Trzeci zapach to również świeca Kringle Candle, tym razem zupełnie z
innej bajki – <a href="http://www.goodies.pl/swieczki-coloured-daylight/1770-cozy-cabin.html?search_query=cozy+cabin&results=3" target="_blank"><span style="color: #4c1130;"><b><i>"Cozy Cabin"</i></b></span></a>, ale ta odległość nie przeczy bynajmniej poczuciu przytulności,
bezpieczeństwa i kojącej ciszy. Wręcz przeciwnie. Ta świeca to <b>sztukmistrz, potrafiący wywołać iluzję całkowitego
odosobnienia</b>, trwania gdzieś ponad światem, może <b>w chatce przytulonej do
górskiego stoku</b>, omiatanej niefrasobliwością wiatru, kosmatymi łapami sosen i
srebrzystych świerków. <b>Głębia i majestat cedrowego drzewa</b> zderzają się ze
<b>srogością potęgującego się wraz ze zmierzchem mrozu</b>, malującego kwiaty na oknie, kiedy nasz ogród pogrążył
się w śnie martwoty. Nim się przebudzi, surowość zimy sprawuje władzę
niepodzielną, lecz <b>dymna, ciężka, wynagradzająca poczuciem bezpieczeństwa</b> woń
stwarza <b>pewność</b>, że w naszym azylu jesteśmy całkowicie bezpieczni i odporni na
kaprysy zamieci. <b>Krzepka aldehydowość, ciepła stanowczość</b> tlących się w kominku
<b>bierwion</b> i <b>nieoczekiwana świeżość</b> czynią ten zapach <b>męskim, lecz w znaczeniu
opiekuńczości i komfortu</b>. <b>Balsamiczność, męskość i ukojenie</b> doskonałe dla
<b>uciekinierki lub marzycielki</b>, co w zasadzie nie się nie wyklucza.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> <b style="color: #666666; font-size: x-large; text-align: center;">☾</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b style="color: #666666; font-size: x-large; text-align: center;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">NIEPOZORNE ORNAMENTY</span></b></div>
<div>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Bransoletki nosiłam odkąd pamiętam, aż zrosły się z moim wyobrażeniem o
sobie samej na stałe. Mieniące się rozmaitymi barwami plecionki, kolejne
stopnie wtajemniczenia w makramie z wolna ustępowały magiczności szlachetnych
kamieni i metali. Później moje zamiłowanie do błyskotek zamarło. Po pierwsze z
czystego pragmatyzmu, po drugie – z najpospolitszej nudy. Na nadgarstku ostała
się tylko <b>wstążeczka-amulet</b>, choć inklinacja do biżuterii nie zginęła. ;)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Styczeń zbudził we mnie <b>zamiłowanie do delikatnych bransoletek</b> – misterne
maleńkie <b>oczka łańcuszków</b>, obejmujące <b>szlachetną poświatą</b> nadgarstki, pozwalają
poczuć się dziewczęco i lekko. Ogniwka łączą się między uroczymi zawieszkami, zaczerpniętmi ze świata Natury - inspiracje nocnym niebem i apetyt na niebieskie migdały zaowocował <b>gwiazdkami</b> i <b>złocistym sierpem nowiu</b>, a powiew zimy znalazł odzwierciedlenie w <b>śnieżynce skrzacej inkrustacją</b> kryształków. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Odnoszę wrażenie, że <b>dyskretny blask srebra i złota
przydaje jakiejś zagadkowej gracji</b> przesmykowi dłoni i każe pamiętać o swojej własnej
kruchości. Podobnie sprawa ma się z kolczykami – od kiedy je zmieniam,
dopasowujac do każdej kreacji i nastroju – noszę głowę wyżej. J</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> <span style="text-align: center;"> </span><b style="color: #666666; font-size: x-large; text-align: center;">☾</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b style="color: #666666; font-size: x-large; text-align: center;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">AURA PRZYTULNOŚCI I NIESKAZITELNOŚCI</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Jestem wdzięczna styczniowi także za <b>Ciepło</b> – <b>emocjonalne i fizyczne</b>. Pierwszy
miesiąc roku ochronił mnie przed przemarznięciami, ponieważ <b>silniej
odkarmione słońcem dni</b> pozwalały już uchwycić <b>uroki zimy w pełnej krasie</b>, śnieżystej i oszałamiającej
rozpiętością szerokiej gamy bieli. Lubię ten czas, kiedy w drodze do pracy czy
podczas spacerów wyprzedza mnie mgiełka własnego oddechu, unoszona lekkim
wiatrem. Kiedy zamarznięte igiełki śniegu rozgwieżdżające chodniki chrzęszczą
chropawo, jak rozbite szkło, a całe konstelacje śnieżynek wirują w baśniowych
spektaklach...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Wbrew pozorom styczeń <b>to pora otulenia i iście sybaryckiego komfortu</b>, bowiem po <b>nużących karkołomnych zmaganiach</b> w ciągu dnia, wieczorami zanurzałam się w
cieple mansardy na poddaszu, wplatając we włosy sny, aromaty, szelest książek i oddając się
wieczornym rytuałom. <span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><i>. </i>Były to także krótkotrwałe </span><span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;">powroty
do dawno nie otwieranych tomików i baśni. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbtV6_AGffVj-huvZpRC04KbknTGUUYkOpN7HrSTNkx-4azSL2MiDjQgI3IHrzw9oLCYgHbh2-i30cK83AWmAFL5vbTECgxIJ93Ops-7Nf-ogUHfqmLAM8cHNvePLyC8O_-iTu0FTZ4_px/s1600/Styczno%25C5%259Bci3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbtV6_AGffVj-huvZpRC04KbknTGUUYkOpN7HrSTNkx-4azSL2MiDjQgI3IHrzw9oLCYgHbh2-i30cK83AWmAFL5vbTECgxIJ93Ops-7Nf-ogUHfqmLAM8cHNvePLyC8O_-iTu0FTZ4_px/s640/Styczno%25C5%259Bci3.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Pielęgnację ciała oparłam na zaufaniu delikatności
odżywczych olejków i tonizującej mocy <span style="color: #0c343d;"><a href="https://mintishop.pl/product-pol-14572-Holika-Holika-Aloe-99-Soothing-Gel-Wielofunkcyjny-zel-aloesowy-250ml.html" style="font-weight: bold;" target="_blank">aloesowego żelu</a><b>, </b>będącego nie tylko powrotem do azjatyckiej pielęgnacji, ale wszechstronnym dobrodziejstwem dla porywistym wiatrem podrażnionej skóry. </span> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Choć niekiedy bezgranicznie
wyczerpana, nie mogę po prostu poćwiartować dnia na dwa człony – pracę i wytchnienie, zapadajac w rwane sny, delektowałam się satysfakcją z darowanego mi poczucia odpowiedzialności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> <b style="color: #666666; font-size: x-large;">☾</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b style="color: #666666; font-size: x-large;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Oto i mój styczeń, jeszcze niezupełnie domknięty i nieco dojmujący świadomością, ileż to zachwytów zasługuje jeszcze na przywołanie, by uchronić je przed upadkiem na hałdę mentalnych zmatowiałych zapomnieniem drobnostek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">A jaki dla Was był styczeń? Czy zdradził Wam jakieś swoje sekrety? Czy zbliżyliście się już trochę do Waszych noworocznych założeń? A może dąsacie się na niego? Podzielcie się, chętnie wysłucham. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Z naręczem pozdrowień słodkich, jak persymona</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Karpacka Biel</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-40638191248822341522017-01-28T19:25:00.000+01:002017-01-28T19:32:21.202+01:00Słodycz lukru - Honore de Balzac "Urszula Mirouët”<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Patrząc na wirujące gwiazdki śniegu zastanawiam się, <b>pod którą z
puszystych zasp ukryła się przed nami godzina wytchnienia</b>. Styczniowe poranki
barwi już koralowy rumieniec, światła ulicznych latarni zamieniają biel w
draperie kobaltowego brokatu, a wieczory wypełnia szelest kartek i słodki
zapach wiciokrzewu, migdałów i mszystego miąższu persymony. Kiedy ogarniają
mnie obawy przed rozsadzającymi ramy czasu obowiązkami, <b>próbuję znaleźć
schronienie pod skrzydłami książek, dającymi złudne wrażenie baśniowej
sprawiedliwości świata</b>. Na panteonie moich literackich bóstw zasiada <b>Honoré de
Balzac</b>, <b>niezrównany towarzysz, czarujący nauczyciel i ironiczny bon vivant</b>,
którego rubaszność sowicie zaprawiona jest cierpką trzeźwością diagnoz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvgvqF4jBrBGfzoqN5p_rGFV_vBQQPArEYFbDp34gmhsDvM-OOQHwRu0KyEfLCF6u-_s8kVwN_tda5MgoHLKtpwCbj1i67SRG_j1s4_lAfcwKal3PAlxVIfAR6619zY7SWxpPrcpiJkMFv/s1600/Balzac_Urszula.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvgvqF4jBrBGfzoqN5p_rGFV_vBQQPArEYFbDp34gmhsDvM-OOQHwRu0KyEfLCF6u-_s8kVwN_tda5MgoHLKtpwCbj1i67SRG_j1s4_lAfcwKal3PAlxVIfAR6619zY7SWxpPrcpiJkMFv/s640/Balzac_Urszula.jpg" width="640" /></span></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Po korytarzach okazałego gmachu <i>„Komedii
ludzkiej</i>” przechadzam się z upodobaniem</b>, podległa błyskotliwym uwagom
mojego przewodnika, którego doskonały zmysł obserwatorski i przenikliwość
psychologicznych osądów splata się z bezbłędnym poczuciem humoru. Przechodzę od
jednego pokoju do drugiego, niepomna na kolejność poszczególnych tomów nań się
składających. I tak, jakiś czas temu pokrętne czytelnicze ścieżki zaprowadziły
mnie do <i><b>„Urszuli Mirouët”</b></i> – siódmego
ogniwa arcydzieła, składającego się na <i>„Sceny
z życia prowincji”.</i> Znając Balzakowski geniusz analitycznego rozbioru
rzeczywistości, jego <b>soczyste, nasycone szczegółami i zachwycającą finezją
słowa opisy</b> nie miałam wątpliwości, że nie będzie to czas stracony. Jeżeli
poprzestać na przymiotach Balzaca jako wytrawnego portrecisty świata i ludzi,
nie zawiedziemy się. Otrzymamy bowiem <b>pejzaże odmalowane z wirtuozerią estety i
bogatą galerię postaci zdumiewających swą dotykalnością</b>. Nieco inaczej sprawy
się mają z samą konstrukcją powieści, nieco przesłodzoną, dla wprawniejszego
odbiorcy trochę naiwną i zbyt przewidywalną, ale wynagradzającą niedostatki złudnym
poczuciem, że tak właśnie być miało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Tym razem Balzac zabiera nas do szampańskiego Nemours</b>, malowniczo
rozłożonego arkadyjskiego wręcz zakątka. Miasteczko, rozkoszne swymi niczym nie
zaburzonymi powabami, stanowi <b>bastion parafiańszczyzny, myślowej ciasnoty
i miernoty pospolitej ambicji</b>. Mistrzowskie deskrypcje, przechodzą od
przepysznych ironicznych opisów, zogniskowanych na aparycji bohaterów do
konkluzji narratora, przeprowadzającego zręczne paralele pomiędzy wyglądem a
charakterem. Postaci trawione namiętnością zysku jawią się nam jako groteskowe
przysadziste kreatury, podczas gdy szlachetność współgra (choć szczęśliwie nie
zawsze) z regularnością rysów i klasycznym pięknem zgrabnej sylwetki. Sama
prezentacja bohaterów odbywa się w świetnie przemyślanym porządku, bowiem wyrasta
z zaimpregnowanej w Nemours stuleciami hierarchii rodowej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Jako pierwszy pojawia się na horyzoncie <b>tłusty dorobkiewicz
Minoret-Levrault wraz z żoną Zelią</b>. Zanim poznamy ich latorośl, już na
podstawie słów bohaterów klaruje się <b>figurka wymuskana i nawożona dążeniem ku
wzbogaceniu się, ładniutka, choć w środku pusta</b>. Paryska edukacja w zespoleniu z wychowaniem wyrzeźbiła pojętnego Dezyderego na
ślicznego, czarującego i zepsutego panicza. <b>Dalej jest już coraz barwniej</b> – poznajemy
odstręczającego śliską moralnością Gupila, myjącego ręce bogactwem i pozostałych
członków skoligaconych rodów Massinów, Levraultów, Cremierów i Minoretów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i>"Głupcy ciągną większy profit ze swojej słabości niż mędrzec ze swojej siły."</i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;">[H. de Balzac, <span style="text-align: justify;">„Urszula Mirouët”]</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Nasycone kolory postaci, zachwycających wyrazistością wzmagają się dzięki
kontrastowi, z jakim są zestawione, bowiem od rodu gałęzi spróchniałych
przechodzimy do grupy postaci uosabiających szlachetność i uczciwość.
Kryształowość charakteru, upostaciowana za pomocą doktora, rejenta, księdza i
wojskowego w moim odczuciu wydaje się nieco zaburzać podział przyjęty przez
Balzaca, lecz nie zmienia faktu, że wspólne wieczory przyjaciół ujmują ciepłem
i stanowią wzruszające, choć nieco pudrowe dopełnienie złorzeczeń i knowań reszty
rodziny.<i> </i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>W posady ustalonego w miasteczku porządku uderza </b><b>nieoczekiwane nawrócenie doktora Minoreta</b>, nic więc zatem dziwnego, że <b>chciwcy zaczynają obawiać się o schedę</b>, a
w ich oczach czystość intencji jawi się karygodną aberracją. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i>"Każdy, kto spodziewa sięjakiegoś nieokreślonego nieszczęścia, doznaje strasznych katuszy. Cierpienie urasta wtedy do rozmiarów nieznanego, a nieznane jest na pewno dla duszy nieskończonością."</i></span></blockquote>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">[H. de Balzac, </span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; text-align: justify;"><i>„Urszula Mirouët</i>”]</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Pomiędzy takie
hieny zostaje wrzucona Urszula</b>, której kochający doktor zapewnił czułą opiekę i wykształcenie, dążąc do
zaszczepienia w niej samodzielności, na której będzie mogła zbudować bezpieczną
przyszłość. <b>Skojarzenia Urszuli z innymi protagonistkami Balzaca</b> – nieszczęsną
Piotrusią Lorrain i Eugenią Grandet <b>są nieodparte</b> i wielokrotnie nawracają podczas lektury.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Sama dziewczynka, zjawiskowo piękna, eteryczna, poświęcona bez reszty
opiekunowi <b>rozczula swą bezbronnością, pokorą i miłością, zabarwionymi
religijnością</b>. Nie sposób zaprzeczyć sile oddziaływania na wrażliwość
prostolinijnych odruchów dziewczyny, do których można zaliczyć na przykład rozrzewniającą
modlitwę, później zaś niezłomnie znoszenie niedoli, łatwych zresztą do
przewidzenia. Jako istota <b>nieskazitelna, Urszula wywiera znaczny wpływ nie tylko
na doktora, ale również na Sawiniana de Portenduere</b>, zrzucającego beztroskę
utracjusza na rzecz wiernej służby ojczyźnie. Miłość tych dwojga opiera się nie
tylko na kolejnej cudownej przemianie, ale również rozdzielającej tych dwojga
przepaści konwenansów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> <span style="font-size: x-small;">"Kiedy wielki człowiek zmaga się z losem każdy się przypatruje i nie idzie w sukurs, ale wszyscy popierają sklepikarza, który zbankrutował."</span></span></i></blockquote>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;">[H. de Balzac, <span style="text-align: justify;"><i>„Urszula Mirouët</i>”]</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b> ✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">W siódmym tomie <i>„Komedii ludzkiej”</i> Balzac z właściwą sobie zwinnością
zderza <b>atak na prowincjonalną hipokryzję i głód pieniądza z pierwiastkami
niezachwianej wiary i głębokiej, bezinteresownej miłości</b>. Sama <b>chciwość</b>
wszystkich Massinów, Levraultów, Cremierów i Minoretów, pomiędzy którymi
lawiruje czytelnik zdaje się w oczach Balzaca być jeszcze gorszą, niż
wielkoświatowe zepsucie. W stolicy bowiem maski opadają szybciej niż złudzenia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Niezwykle interesująca jest nić oniryczna połyskująca zagadkowością,
nieprawdopodobieństwem i budząca rozliczne pytania, a wynikająca bezpośrednio z
autorskich fascynacji mesmeryzmem i religią. Ta lśniąca pożywka dla wyobrażni łaczy się zgrabnie z wątkiem miłosnym,
atrakcyjnym dla mnie jako dla poszukiwaczki historii uczuć, przydając książce
walorów kojących, ubogacających naiwną wiarą, że przeciwności tylko osładzają
ostateczną wygraną, a rzeczywistość nie jest sztywną ramą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Autor:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Honore de Balzac</span><span lang="EN-US" style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Tytuł:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> “</span></span><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Urszula Mirouet”</span><span lang="EN-US" style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Tytuł oryginału:</span></b><span class="apple-converted-space"><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;"> “</span></span><span lang="EN-US" style="font-size: 7.5pt;">Ursule Mirouet”</span><span lang="EN-US" style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Wydawnictwo:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">Czytelnik</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Strony:</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="font-size: 7.5pt;"> </span></span><span style="font-size: 7.5pt;">250</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="font-size: 7.5pt;">Ocena:4</span></b><span style="font-size: 7.5pt;">/7</span> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i>„Urszula Mirouët</i>”, jej <b>lukrowanym zakończeniem i przewidywalną
konstrukcją </b>należy mimo wszystko do książek cieszących czytelnika błyskotliwością opisu,
zdumiewającą nagromadzeniem szczegółów, bawiącą prześmiesznymi dialogami i
ostrymi ripostami. Bujny i zróżnicowany temperament Balzaca znajduje
odzwierciedlenie w dopracowanych z imponującą akrybią opisach i
charakterystykach<b> bohaterów, do których zawsze miło powrócić, podrwić ich
małostek i otrzeć łezkę rozrzewnienia</b> ponad niezasłużoną krzywdą czy
sentymentalnym, śmiesznie idealistycznym porywie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b> ✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">A jakie wrażenie na Was wywiera ten bezbłędny diagnostyk, którego zdania
płyną na falach czarnej kawy? Czy lubicie jego soczyste opisy? Czy zgadzacie
się z jego przebłyskami szczerości? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Z serdecznością kardamonowych uścisków</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Karpacka Biel</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;">P.S. Tym razem nie oznaczałam stron, z któych pochodzą cytaty, ponieważ po prostu ich nie zanotowałam podczas lektury :) </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-17978237736842771202017-01-19T19:48:00.000+01:002017-01-19T19:48:26.156+01:00Pszczela ofiarność - "Księżniczka" Jean Sasson<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Domknęłam książkę i spojrzałam na fotografię zdobiącą okładkę – głębię kobiecego spojrzenia, utkwionego gdzieś poza kadrem, wzmagały nienagannie
płynne linie czarnego kohlu i tęskny, pytający blask. <b>Koniec opowieści zbiegł
się ze schyłkiem dnia.</b> Wieczorną ciszę niespodziewanie przerwał cichutki
szelest – nie byłby słyszalny, gdyby nie gęstniejąca cisza styczniowej nocy. Okrągły
dotychczas płomień świecy, wrząco żółtej, jak tkliwe płatki słoneczników,
zaczął się chybotać, przestępując od smolistego knota świecy do pustego ciała
martwej pszczoły, zastygłej w wosku, a teraz nagle odsłoniętej. Uderzyło mnie podobieństwo owada
pogrzebanego w dziele swoim i swoich sióstr do daremnych starań kobiety, która
powierzyła swoje losy przyjaciółce z kraju obiecującego swobodę. Książką, którą
właśnie odłożyłam była <b>„<i>Księżniczka”</i>
Jean Sasson</b>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVUjXCIfOo1Bd1f48pbDvowOjSV2IuptEJoJtDpFzItkYwmdVmBc6CdeSBEtXIqyr7lOpdPZcY620uVUSLzImKlB0wJg2yQatE_nTSGHh2vZ96zg4Trhyi8S0E64JtKOCIDr0rhT1KT86x/s1600/Sultana_princess.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVUjXCIfOo1Bd1f48pbDvowOjSV2IuptEJoJtDpFzItkYwmdVmBc6CdeSBEtXIqyr7lOpdPZcY620uVUSLzImKlB0wJg2yQatE_nTSGHh2vZ96zg4Trhyi8S0E64JtKOCIDr0rhT1KT86x/s640/Sultana_princess.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Kultura Bliskiego Wschodu magnetyzuje swoją niezrozumiałością, pozornym
absurdem i nieprzystawalnością do reguł wpajanych nam, ludziom Europy od
najmłodszych lat. Muzułman portretuje się jako zapalczywych fanatyków, rzadko ogniskując uwagę na filozofii dialogu i otwierając się na obcego, który ma więcej niż jedno oblicze. Tajemnice
świata Orientu poznawałam dotychczas z wydawnictw popularnonaukowych, lub
zdobycznych folderów, przywożonych przez znajomych. <b>Arabia Saudyjska ma w mojej
wyobraźni słodko-lepki smak karmelowego miąższu daktyli <i>sukari</i></b>, lgnących do podniebienia niebiańską wręcz przyjemnością <b>i ciężki
zapach kadzideł</b>, owijający nadgarstki grubymi łańcuchami sublimacji <b>ambry, piżma i nardu</b>. W wyobraźni karmionej baśniami, suchością faktów i
pielęgnowanymi asocjacjami podkoloryzowana uprzedzeniami beletrystyka, podejmująca
temat złotej niewoli kobiet Wschodu jawiła mi się jako przykra, wymuszona hiperbolizowanym cierpieniem i wewnętrzną szamotaniną bohaterek. Wzdragałam się
również przed językiem, jakim snute są te opowieści. <b>Jak więc odebrałam „Księżniczkę”?</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b></b></span></div>
<a name='more'></a><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><br /></b></span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Szczelnie osłonięta abają i hidżabem Sułtana</b>, główna bohaterka opowieści
Sasoon <b>ukrywa się również za przybranym imieniem</b>, ufnie przekazując własną historię pisarce,
wiernie uwalniającej nawarstwiające się przez całe życie słowa. Autorka bazuje
na pamiętniku księżniczki i pełnych fascynujących szczegółów wiadomościach zebranych na podstawie kilkuletnich
rozmów. W rezultacie otrzymujemy opowieść obramowaną genezą i cierpkimi
konkluzjami, prezentowanymi przez przyjaciółki. Płyną zdania, nacechowane
rozczarowaniem, rozsadzane zaciętością i stanowczym sprzeciwem, ale również odzwierciedlające codzienne życie saudyjskich arystokratów. <b>Kompozycja <i>"Księżniczki"</i> przywodziła mi na myśl witraż</b>, składający się z drobnych, lecz
dynamicznych życiorysów kobiet, z którymi zetknęła się Sułtana. Migotliwe skrawki
historii, często urywających się przedwczesną śmiercią, niezasłużoną karą czy
strąceniem w zapomnienie, scalają posępne refleksje na temat islamskiej
obyczajowości i oskarżenia wysuwane przeciwko saudyjskiemu patriarchatowi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">✩</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Sułtana z wdziękiem pani domu oprowadza czytelnika po salach urządzonych z przepychem, lecz
chłodnych, szczerze wytykając śmieszną szpetotę splendoru okaleczonego
snobizmem i dyletantyzmem ich właścicieli. <b>Kojący chłód ścian pałacu</b>, często
ginący pod przypadkowo dobieranymi malowidłami, <b>stanowi nieprzekraczalną
granicę</b> <b>pomiędzy substytutem prawdziwego życia a opieszałym nurtem monotonnych domowych
zajęć </b>(w przypadku córek wielkich rodów zredukowanych do otępiającej bezczynności). Cieplarniana atmosfera pałaców niweczona jest przeciągami brutalności,
agresji i apodyktyczności, życie regulowane jest prawem religijnym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Zobrazowanie kobiety jako istoty skazanej na męczarnie oczekiwania była
jedną z cenniejszych i trafnych refleksji Sułtany. <b>Czas odmierza tu zawieszenie
w cierpliwym wyczekiwaniu</b> na coś oczywistego, co i tak musi się wydarzyć – a
więc wkraczanie w kolejne etapy życia. Powolne, lecz niepowstrzymane i nieodwracalne
dorastanie, kojarzy się z destrukcyjnym związkiem małżeńskim, aranżowanym przez
konserwatywnych krewnych. Oczywiście, kojarzenie małżeństw – jak w wielu konserwatywnych
społeczeństwach aż do dziś dnia – opiera się o fundament korzyści, jakie z
mariażu można wycisnąć. <b>W takiej atmosferze powoli dogorywają idealistyczne
dziewczęce pasje</b> – co odzwierciedlają zapomniane pamiętniki Sary, albo późniejsze sardoniczne komentarze Sułtany, drwiącej z własnej bezsilności i
nieziszczalnych mrzonek, budzących pusty śmiech kobiety wyzbywającej się
złudzeń. <b>Wszystkie pragnienia rozbijają się o nieprzeniknione mury obojętności
i braku aprobaty na nieakceptowane porywy. </b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Większość mężczyzn ze świata Sułtany to niewzruszeni oprawcy
oraz skuci pancerzem egoizmu i wygodnictwa despoci.</b> Wyjątek stanowi jej syn, Abd Allah mąż Sary, Asad, natomiast postać Karima, jej męża nie podlega jednoznaczej klasyfikacji, choć niewątpliwie ów odznacza się czułością i wyrozumiałością. Mimo tej ostatniej nieoczywistości, z mojej perspektywy
<b>świat tu przedstawiony jest nieco płytki</b>. Jasny, zdawałoby się zbyt oczywisty
podział na delikatny świat rozpieszczanych lub torturowanych niewolnic i pełną
przemocy domenę mężczyzn, śmiało korzystających z uciech jest zbyt czarno-biały. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Łatwo zauważyć, że głos Sułtany ma być wezwaniem o pomoc</b>, poruszeniem strun
wrażliwości świata na wyciągnięcie dłoni, kuszącego obietnicami całkowitej
suwerenności. </span><span style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;">Wydanie ksiązki w późniejszym czasie zaowocowało dyplomatycznym skandalem, co z pewnością nie pozostaje bez wpływu na jej odbiór, więc do pewnego stopnia Sułtana osiągnęła swój cel.</span><span style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;"> Narracja jednak nuży jednostronnością, skrajnością emocji. <b>Ich szeroka gama
obejmuje rozczulenia nad nielicznymi przebłyskami posmakowanego szczęścia</b> (najczęściej
satysfakcja z przechytrzenia męskiego nieprzyjaciela, ucieleśnionego choćby w
postaci kapryśnego Alego lub Omara), <b>wściekłość na kostyczny świat</b>, <b>rozpacz i łkanie empatii</b>
nad ofiarami zaślepienia żądzą i egoizmu aż do <b>wyznań miłości do męża, mających
prędko opaść w krzyk nienawiści</b>. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;"><span style="font-size: large;"><b>✩</b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;"><b>Przyjęta taktyka opisu staje się z biegiem
słów i czasu męcząca</b> – przyznaję, że momentami stawały się nie do zniesienia
wyrzuty Sułtany, jej zaciętość, zapalczywość i ciągłe podkreślanie swojej
odmienności. Księżniczka wedle jej własnych słów odznacza się wyjątkowym
nonkonformizmem, jest zaczepna, jej odwaga ociera się o brawurę, lecz temperuje
ją wiernopoddaństwo ustalonym regułom. Wydaje się, że właśnie helotyzm,
wyznaczony posłuszeństwem męskiemu światowi, podsyca jej śmiałość i ostrzy
<b>sceptycyzm, którym posługuje się bardzo zręcznie</b>. Emocjonalna
labilność i ciągłe wysuwanie swej postaci przed szereg może być naturalnym
następstwem życia w zaszczuciu, lecz postępowanie jej cechuje jakaś impulsywność, nerwowość, seogo rodzaju niezaleczona do końca obawa</span><span style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;">.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Naturalnie, nie sposób zaprzeczyć rzeczywistemu istnieniu ostro zarysowanej <b>granicy między sferą bezlitośnie deptanych marzeń</b>, często drobnych, jak
możliwość samodzielnego podróżowania <b>a tym, na co pozwala prawo i surowa
obyczajowość muzułmańska</b>, której często zbyt wolne, lub naginane do potrzeb
interpretacje stają się ogniskami bólu i źródłami niezasłużonych krzywd.
Jednakże zapalczywość, jaką Sułtana nieustannie zaprawia swoją narrację
momentami nuży powtarzalnością. <b>Jednostajność deklaracji nienawiści do mężczyzn w jakiś sposób osłabia ciekawą przecież fabułę, świetnie kreślącą saudyjską powszedniość.</b> <b>Twórczyni
książki niewątpliwie chce przybliżyc człowiekowi Zachodu zbrodnicze
reinterpretacje prawa szariatu</b>, pragnie odsłonić to, co zakryte, lecz w moim
przekonaniu obnażanie tej fasady mogłoby odbywać się nieco inaczej. Nie chodzi
bynajmniej o delikatność, czy tłumienie emocji, ponieważ zbrodniczych postępków
nie sposób zatrzeć, ale może większe zróżnicowanie wyznań. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b> ✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Do walorów książki niewątpliwie można zaliczyć <b>odwagę księżniczki</b>, choć
nie wiadomo, na ile nie odczytujemy jej właśnie przez pryzmat własnych
udaremnianych pragnień i póżniejszych losów samego wydania wspólnego dzieła przyjaciółek. Interesujące są z pewnością <b>kalejdoskopowo przesuwające
się przed oczyma wyobraźni trudne losy kolejnych bohaterek</b> – przyjaciółek
Sułtany, jej Sióstr, kobiet znanych jedynie z opowieści lub tych, których losy
sama odważyła się odsłonić. <b>Choć polifoniczność jest zacierana subiektywizmem
bohaterki, jej spostrzeżenia są o tyle cenne, że możemy ujrzeć losy kobiet
różnych</b>, zarówno pod względem temperamentu, jak i pochodzenia społecznego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Jeżeli jednak oczekujemy <b>opowieści ciekawej przez swój egzotyzm,
zaprawionej emocjami</b> (wprawdzie nieco sztywno przedstawionymi) i <b>poruszającej sprawy
Bliskiego Wschodu, nie zawiedziemy się</b>. Autorka ukazuje, choć nieco w
uproszczony sposób, mechanizmy rządzące światem Saudyjek. <b>Sułtana i jej
przyjaciółki to bojowniczki o wolność, projektujące wizję świetlanej przyszłości
kolejnych pokoleń, opartą na porozumieniu płci i empatii.</b> Lecz nadzieja ta z
wolna dogasa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Zastanawiam się, czy sięgnę po inne pozycje autorki, ponieważ spodziewam
się równie drętwej narracji, natomiast mam nadzieję, że
rekompensatą staną się kulturowe kurioza, która mogę odkryć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Wracajac zaś do pszczoły, pogrzebanej w świecy – myślę, że choć zarówno
owad, jak i Sułtana starły się z druzgoczącymi siłami, ich starania nie
pozostaną bez echa. Dziełem pszczoły stała się świeca, rozjaśniająca i
ocieplająca wnętrze mej sypialni, a Sułtany – śmiały krok ku przełamaniu
milczenia. Choć rozpoczęcie dyskursu o roli kobiety na Bliskim Wschodzie
nastało już kilka dekad temu, nadal jest to temat aktualny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: xx-small;"><b>Autor:</b>Jean Sasson</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: xx-small;"><b>Tytuł:</b>Księżniczka</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Tytuł oryginału:</b></span><span style="font-family: 'Courier New', Courier, monospace;">Princess: a true story of life behind the veil in Saudi Arabia</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: xx-small;"><b>Wydawnictwo:</b> Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: xx-small;"><i><b>Strony:</b></i> 287</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: xx-small;"><b>Ocena:</b> 3/7</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Czy wy także poznaliście sekrety Sułtany? Lub czytaliście inne opowieści Jean Sassoon? Jak je
postrzegacie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Bukiet mroźnych całusów<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Dbajcie o siebie</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span lang="EN-US"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Karpacka Biel<o:p></o:p></span></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-20880089456731636482017-01-14T16:03:00.000+01:002017-01-21T19:25:30.306+01:00Zziębnięte - "Ósme życie (dla Brilki)" t. 1 Nino Haratischwili<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Zastanawiacie się czasami, <b>skąd przychodzą do nas książki</b> i na ile
lekturę zabarwiają najświeższe wydarzenia? Ta myśl przyszła mi do głowy, kiedy
zamknęłam już <i>„Ósme życie (dla Brilki)”</i>, Nino Haratischwili, książkę, której tytuł podała mi
dziewczyna, wówczas jeszcze wierząca w Miłość. Domykając <b>angażującą
emocjonalnie i obezwładniającą niekiedy opowieść o losach rodu Jaszich</b> uzmysłowiłam
sobie, że wieloletnie uczucie dziewczyny roztrzaskało się niedawno w ostre
drobiny, zagarnięte w kopczyk naprędce zbudowanej relacji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgq8QExOXplCWxYvsNTSyeg22-NSH8uRCezVWOLH23rTPaX6n4GgYaFscHvHdNy_-OqZg6Ie6uT8Cq5QzciiuesbImpDaggVXOYKfgmxzYwfU7hdkaTLDlbi2K-34VXbxg57RI6kJE6FVMc/s1600/Brilka1.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgq8QExOXplCWxYvsNTSyeg22-NSH8uRCezVWOLH23rTPaX6n4GgYaFscHvHdNy_-OqZg6Ie6uT8Cq5QzciiuesbImpDaggVXOYKfgmxzYwfU7hdkaTLDlbi2K-34VXbxg57RI6kJE6FVMc/s640/Brilka1.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i>„Ósme życie (dla Brilki)”</i> było moim <b>pierwszym
spotkaniem z literaturą gruzińską</b> i nigdy nie zastanawiałam się nad tym, co
może znamionować beletrystykę z tego nieznanego mi kraju. Zdumiona, przyjęłam w
siebie <b>opowieść przeszywającą na wskroś</b>, konfrontując własne mniemania o
szeroko rozumianej miłości z tym, co przekazała autorka, w słowach wolnych od
tkliwości i nabrzmiałych prawdą. Tak, tego, czego zdecydowanie brak w powieści
Haratischwili to idylliczne prześwietlone idealizmem obrazki, kreślone w
pastelowych słówkach, a zastępuje ją trzeźwa diagnoza interpersonalnych
relacji, niekiedy brutalna, dojmująca bezwzględną szczerością. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<a href="https://www.blogger.com/null" name="more"></a><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a><br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Dzieje rodu snute przez narratorkę <b>dla odważnej marzycielki, dziewczynki
o ślicznych oczach</b>, wyprowadzone jest z metafory tkania dywanu, a umotywowane
próbą drobiazgowego odtworzenia przeszłości, rzutującej na teraźniejszość. Losy
rodziny Jaszich przyrównane do wielobarwnego dywanu, mieniącego się tysiącem
odcieni, układają się w hipnotyzujący wzór, a każda arabeska to osobne istnienie.
Biografia rodziny jest życiorysem indywidualnym i zbiorowym, wrzuconym w tygiel
politycznych przemian, sowicie zaprawionych historią, przy czym należy zauważyć
konsekwencję w opisach bieżących wydarzeń – kronikarski ton łagodzi subiektywna
dykcja osobistego świadka wydarzeń. Za każdym razem przywołanie aktualiów pełni
rolę <b>specyficznej retardacji</b>, z jednej strony porządkując biegnące lata, z
drugiej po trosze pozostawiając czytelnika w niepewności. Mi samą, uchylającą
się od spraw politycznych, fragmenty te w pewien sposób pozwoliły
usystematyzować (nieco natrętnie) posiadaną wiedzę i nadać jej wymiar bardziej
ludzki, odzwierciedlający zadawane na przestrzeni wieków krzywdy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Losy postaci nakładają się na siebie, lecz powstanie wzoru nie zawsze jest
równoznaczne z przenikaniem się kolorowych nici. <b>Życia łączą się lub
przepływają obok siebie</b>, lecz nie jest to swobodne dryfowanie. <b>Obserwujemy
bohaterów w nieustannym ruchu</b>, usiłujących odnaleźć jakiś bezpieczny punkt
zaczepienia w lotności obcego, groteskowego świata, kształtujących na nowo postradane hierarchie
wartości. <b>Postaci</b>, dążąc ku szczęściu różnorako rozumianemu, <b>rozmijają się, podobnie
jak niezborne są ich systemy wartości</b>, a <b>złudzenie bliskości</b>, kompensującej
krzywdy i dezorientację wojennej zawieruchy <b>przeobraża się w chłód dystansu</b>,
owocujący niezrozumieniem i rozgoryczeniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Obok miłości a</b><b>ksjologiczną busolą może stać się ambicja</b>, próba dorównania
oczekiwaniom, nawet jeżeli tylko wyobrażonym to nakreślającym strategię
działania (perfekcjonizm Kostii). Panaceum na wtrącenie do świata głodu i zimna
(również uczuciowego) staje się <b>kreowanie sztucznych rajów</b> (pałacowe życie
Tekli) czy <b>protekcjonizm</b>, przybierający okrutną formę autodafe (przeraźliwie
smutne losy Kristin). <b>Zaślepienie młodzieńczą miłością wynaturza się w rozczarowujące
oddalenie</b> (losy Stazji i Simona), <b>matczyne poświęcenie urasta do desperackich prób zaprzeczenia nieodwracalnym wydarzeniom</b> (poszukiwania Kostii przez Stazję są w gruncie rzeczy
wyzwaniem rzuconym samej sobie przez cierpiącą kobietę, której wojna zabiera
jej mężczyzn). <b>Miłość jest faktorem rzeczywistości</b>, a tajone pragnienia oplatają postaci coraz ciaśniejszą siecią. Druzgoczącą rolę toksycznej miłości wzmagają wspomnienia, natarczywe, kołujące nieprzerwanie w głowach, zaciemniające obraz i nie pozwalające na oderwanie się od przeszłości, na wykorzenienie pragnień.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Stajemy się tym samym świadkami <b>miłosnej wojny</b>, opartej na zmysłowej
zatracie, która bliskością ma wypełnić bolesną próżnię, a staje się jedynie
przepalonymi zmysłami, bezowocnymi poszukiwaniami. Nica zresztą sama <b>na nowo
definiuje wynaturzoną przez grozę wojny miłość</b>, przepoczwarzoną w jad hipokryzji i żałosną ułudę. <b>Tchnienie delikatnych skrzydeł Erosa niesie łagodny uśmiech
Tanatosa</b> – miłość i śmierć postępują krok w krok za sobą, jak nieodłączni kochankowie… </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Autorka osiąga wspaniały rezultat dzięki symultaniczności ukazywania
zjawisk – nie tylko konwencjonalnego zderzania ze sobą scen śmierci i narodzin,
ale również ukazywania bohaterów, których losy, raz rozłączone, nigdy już się
nie zbiegną. Interferencja perspektyw czasowych przywodzi wręcz na myśl
koncepcję czasu kolistego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Warto zauważyć, że opowieść zapełniają postacie przedstawione z
konieczności na odległość. Przyjęta przez autorkę strategia jest zaskakująca i
pozwala w atrakcyjny sposób nakreślić portrety zabarwione jej własną
perspektywą. Narratorka nie ukrywa, że upiększa niektóre sceny mocą wyobraźni,
lecz retusz nie polega na zakłamaniu, a na pogłębieniu niektórych zdarzeń. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;">"(…) ale wyobrażenie, że tak właśnie było jest piękne, więc niech tak zostanie."</span></i></blockquote>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i>[N. Haratischwili, </i>"Ósme życie (dla Brilki)"<i>, s. 245]</i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<i><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">To, czego nie jest pewna, rozmywa się w poetyckie, wzruszające opisy, które
skontrastowane z historią i polityką przypominają pastelową smużkę, ujmującą,
czarowną, ale wiotką, taką, którą się cieszy, by za moment zastygnąć jako
świadek scen okrutnych, paraliżujących. Choć narratorka sama dostrzega, że nie
jest możliwe ukazanie wszystkich równoległych zdarzeń, zręcznie splata
spopieloną miłość, poświęcenie i zaufanie z przebłyskami ostatnich wspomnień,
kołujących ponad zgliszczami obcych miast. Bohaterowie błądzą po ruinach obcych
pustkowi, nie łudząc się nawet, że odzyskają utracone szczęście, a
monochromatyczne rumowiska uwydatniają wewnętrzną pustkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;">"Stazja po raz kolejny zadawała sobie pytanie, czy życie, które toczyło się zwyczajnie, w ogóle ma sens i czy marzenia nie są po prostu przeszkodami, które odciągają od tego, co istotne."</span></i></div>
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i style="font-size: small; text-align: right;"> [Ibidem</i><i style="font-size: small; text-align: right;">, s. 188]</i></span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Fabułę scalają refleksje o <b>marzeniach, które nieziszczone, okaleczałe,
jak ciała postaci wciąż powracają</b> do bohaterów, niekiedy z siłą przejmującą,
wywołującą iluzję powtarzającej się młodości. Widmo historii plącze życiorysy
swymi szponiastymi palcami i w gruncie rzeczy bohaterowie nie zdołali nawet
domknąć dzieciństwa, więc ich niezrealizowane fantazje wciąż trwają w
hibernacji. <b>Wrażliwość studzona jest krwią ukochanych i obcych</b>, a niespełnione
nadzieje narzucane są przyszłym generacjom w właściwym człowiekowi pragnieniu
uszczęśliwienia jeżeli nie siebie, to potomstwo. <b>Głęboki związek z dzieciństwem ekwiwalentyzuje czekolada</b>, a zabobonna wiara pana Laszi, destrukcyjną rolę stworzonej przez siebie "czarnej ambrozji" nadaje utworowi wymiar baśniowy. Pierwiastek dziecięcej
rozkoszy przybiera tutaj demoniczny kształt, tym bardziej niszczycielski, że
dający złudne wrażenie bezpieczeństwa i zapomnienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> <b><span style="font-size: large;">✩</span></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Charakterystyka bohaterów również zasługuje na uwagę. Z jednej strony
<b>otrzymujemy ich wyraziste portrety</b>, z drugiej zaś – <b>nie mogą być pełnymi</b>,
ponieważ kształtuje je pamięć narratorki. Wprawdzie Nica odkrywa przed nami tajemnice swoich bliskich, lecz poznanie musi być w pewien sposób powierzchowne, częściowe. <b> Kreacje kobiece w tej powieści to marzycielki</b> – jak sama
Brilka – <b>spoglądające gdzieś poza siebie i innych</b>, poza niedosiężony horyzont i
wyciągające rękę po gwiazdy, które przed upadkiem je boleśnie poparzą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">W bogatej galerii postaci, szczególnie mnie ujęła mnie <b>Tekla</b> –
barwny ptak, który nie chce się zgodzić na ukąszenie historii i pożegnać salonowego
życia, rzęsiście oświetlonego kandelabrami beztroski i dostatku i wyższej
kultury, elitarnego splendoru. I oczywiście <b>Kristine</b>, której nadnaturalna uroda staje się
zgubą, a miłość, jaką otacza ją Ramas, obraca się przeciwko niej oraz <b>Ida</b>,
wysublimowana, delikatna kobieta o kasztanowych włosach, której cień będzie
postępował za ukochanym chłopcem, szukającym jej aż do końca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Pozostawiona z niedosytem, udręczona, razem z bohaterami o złamanej
wierze, z pewnością sięgnę po drugi tom powieści. Pierwszy czytałam momentami wstrzymując oddech, jakby <b>podtopiona spiętrzoną falą emocji, przyduszona ciężarem dźwiganego przez nich brzemienia</b>. Nie mam wątpliwości co do
tego, że dalsze losy rodu Jaszich nie tylko odsłonią przede mną wiele z pozostawionych
przez Ninę zagadek, ale również pokażą mi, jak się uporać z okrutnym
brzemieniem historii własnej i narzuconej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Autor:</b> Nino Haratischwili</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Tytuł:</b> "Ósme życie (dla Brilki)" T.1</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Tytuł oryginału:</b> Das Achte Leben (für Brilka)" [Teil 1]</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Wydawnictwo:</b> Otwarte</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Strony:</b> 582</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Ocena:5</b>/7</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">A Wy? Czy czytaliście <i>„Ósme życie (dla Brilki?)”</i>? Czy miłosne portrety
przemawiają do Was, czy raczej wzdragacie się na tę myśl? Jaką droga
zawędrowały do Was lektury, towarzyszące Wam w ostatnim czasie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Przesyłam naręcze śnieżnobiałaych urzeczeń</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Karpacka Biel </span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-43497729745748464142017-01-11T20:28:00.000+01:002017-01-12T19:05:49.617+01:00Szukając... - "Zawsze" Guillaume Appolinaire / Słowa od nowa<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Lubię smakować słowa</b>, rozkoszować się Pięknem ich pierwotnego znaczenia,
wyłuskiwać sensy spod tysięcy spłowiałych warstw znaczeń, okrywających rdzeń... Dlatego wciąż ich szukam. Istnieją pośród nich pojęcia <b>głębsze niż ocean</b>,
rozpościerające się bezkresem daleko poza naszą świadomość. Wypowiadamy je, wzruszając obojetnie ramionami, niepomni odwiecznych znaczeń, zupełnie nie
ważąc na tkwiącą w nich Nieskończoność. Kiedy padają, jak suche liście lub tylko przelatują
przez umysł w odblasku przelotnej myśli, nie zastanawiamy się nad bezmiarem, codziennie
spłycanym aż do budzącej pusty śmiech mielizny; stąpamy nieostrożnie po linie
niespełnionych obietnic, uśmiechamy się ponad zdawkowymi ucieczkami do pustych
ogólników. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Jest ich wiele, wszystkie bezbrzeżne, szybujące daleko poza wąskie koryta naszych wyobraźni. Pośród nich kołuje proste <b><u>ZAWSZE</u></b>,
osiadające lekko na wszelkich zapewnieniach, używane w odpowiedzi na pytania o
przyzwyczajenia, błahostki zgrzebnej rutyny, ciskane prędko, bez namysłu. <b><u>ZAWSZE</u></b>,
według najprostszych pojęć, jest silnie zakotwiczone w czasie, <b>a to jedna
z nieprawd iluzorycznego bezpieczeństwa</b> – <b><u>ZAWSZE</u></b> trwa i nasze naiwne
przekonania nie mogą tego zmienić. Mówimy <u><b>ZAWSZE</b></u>, ponieważ łatwiej podjąć próbę
odzwierciedlenia rzeczywistości w słowie, migoczącym bogactwem znaczeń. Admiratorów
ekonomii czasu cieszy przywilej zabarwiania słów niepewnością, bez ostrożności i rozwagi, bez refleksji nad się jego pierwotną
treścią, przenosząc rolę odszukiwania znaczeń na adwersarza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWVmUo-7atKikx5Ou45ubMqy9U_qEMPD0VBrrofo_SjEvnQdrPL5zowfD2ZPmiG4gAzL8DvAgy71JFk0elmT07rbDjK8TBw7e_Et0E-6NQL12YujsgxUWLK8xR51iLgVYHPfCwsB7BJOh_/s1600/zawsze2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWVmUo-7atKikx5Ou45ubMqy9U_qEMPD0VBrrofo_SjEvnQdrPL5zowfD2ZPmiG4gAzL8DvAgy71JFk0elmT07rbDjK8TBw7e_Et0E-6NQL12YujsgxUWLK8xR51iLgVYHPfCwsB7BJOh_/s640/zawsze2.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Zmęczona nieco styczniowym impasem, drżąc w objęciach siarczystego mrozu,</b>
zaczęłam odczuwać dojmującą potrzebę nowości, odmiany, która przyda kolorów
łagodnym zimowym zestrojom bieli, zgaszonych brązów i przejmująco zimnych
spopielonych szarości. Lektura jednego z wierszy <b>Guillaume Appolineaire’a</b> uzmysłowiła
mi, do czego rzeczywiście lgną moje tęsknoty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"></span></div>
<a name='more'></a><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Zbitką głosek, zamykającą w sobie bezmiar czasu, poeta oznacza swój cudowny
wiersz</b>, tak zatytułowany i tym słowem się otwierający. Jego utwór łączy
wiekuistość z potrzebą zmiany, przy czym celowo pominę w swoich odniesieniach
interpretację przez pryzmat doświadczeń wojennych, skupiając się na destylacie
własnych wzruszeń. <o:p></o:p></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i>"Zawsze<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i>Będziemy szli coraz dalej nie posuwając się nigdy naprzód"</i></span></div>
</blockquote>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="text-align: justify;"><i><span style="font-size: x-small;">[Appolinaire G., Zawsze [w:] tegoż, Wybór pism, Warszawa 1980, s. 238]</span></i></span> </span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Fraza rozpoczynająca utwór ukazuje paradoksalną inercję zawieszenia w
nieprzerwanym ruchu, lecz wędrówka dręczy niedosiężonością nieokreślonego, lecz elektryzującego celu. Dynamika, będąca jednocześnie posłuszeństwem jakiemuś
obłąkańczemu imperatywowi, każącego przeczyć inercji, odzwierciedla <b>wewnętrzną szamotaninę, żałosność
mrzonek i bezowocność wszelkich starań. </b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Szlak doświadczeń przestępuje od sfer dotykalnych - planet, łudzących podobieństwem
do ludzkiego świata aż do po niematerialne kosmiczne widma – mgławic. Czym
wobec tego może być postać uwodziciela, postępującego pośród deszczu upadających
komet sromotny zdobywca? Feniks pośród kochanków, znawca i hojny rozdawca
zmysłowych rozkoszy, zapatrzony w zjawy, ujęty w ramy kosmicznego pejzażu zdumiewa
nieprzydatną teraz sztuką miłości, przyjmując bezradnie pozory za realność.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Pomimo pozornego ruchu, <b>zbłąkanie w labiryncie niezrozumiałych
imperatywów jest lewitacją w marazmie</b> i powolnym wyczerpywaniem się wspomnień.
Postępująca <b>atrofia pamięci</b>, stanowiącej o tożsamości jest równoczesna we
wszystkich możliwych wszechświatach, rozproszonych na ciemnym płótnie nieskończoności,
niczym migotliwe, lecz blaknące już ziarna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Wiersz Appolinaire’a traktuje o miro- i makroskali zapominania oraz poszukiwaniu postradanej czułości na świat i umiejętności przyjmowania doznań w ich nienaruszonej formie. Kim
bowiem są <b>„wielcy zapominający” – pozbawieni twarzy i imion – a przecież zasłużeni
dla potomnych?</b> Następuje swoistego rodzaju odwrócenie, korozja dawnych
autorytetów i wartości. Miano wielkiego odkrywcy zyska sobie ten, który <b>przywróci
cud zapominania</b>, ścierając być może krwawe piętno kolonizatorskiej hańby. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Poeta zadaje pytanie o <b>przyzwolenie na zatratę w rewitalizującym żywiole niepamięci</b>, zatem <b>zapominanie
staje się przywilejem</b>, wypełniającym kojącym poczuciem pewności. Pomiędzy
wersami znajdziemy znużenie jednostajnością, więc <b><u>ZAWSZE</u></b> przestaje być
bezpieczne, wręcz przeciwnie - osacza nad monotonią. Pragniemy się poza nie wychylić, wyjść spoza ogłuszającej ciszą
próżni wrażeń. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Wymowne i poruszajace ukoronowanie wiersza stanowi upatrywanie
<b>błogosławieństwa w stracie</b>, która jawi się tym samym oczyszczającym nurtem. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i>"Stracić<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i>Ale stracić naprawdę <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i>Aby dać miejsce rzeczy nowej<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i>Stracić<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i>Życie by znaleźć </i></span></div>
</blockquote>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i> <span style="text-align: justify;">Zwycięstwo"</span></i></span><br />
<div style="text-align: right;">
<span style="text-align: justify;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><i> [Ibidem, s. 239]</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Tracimy życie – lecz które?</b> Co pozostaje za nami? Jakie może być nasze
dziedzictwo, skoro nie nosimy w sobie magii wspomnień? Dążenie do nieskalanej
czystości myśli i doświadczeń, być może przywróci archetypiczny ład i człowiecze poczucie
bezpieczeństwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Guillaume
Appolinaire w swoim <i>Zawsze</i> wskazał mi słodycz najprostszych doznań i wyrażenie zgody na stratę. Afirmacja przeszłości opiera się tutaj nie tyle na
kultywowaniu zadawnionych postępków i rozdrapywaniu szram rozrastających się w
krwawe arabeski z każdym rokiem, lecz na zwrocie ku temu, co jeszcze przed
nami. Niepozorne <b><u>ZAWSZE</u></b> staje się zatem
kluczem nie tylko do do przełamania monotonii i zanurzenia w rześkości nowych wrażeń, lecz do afirmacji
samego siebie w rzeczywistościach kapryśnych, powodowanych zmiennymi siłami i otwarcie się na te siły. To prawda - tylko świadomy gest pożegnania może przypieczętować rozstanie z hamującymi nas przyzwyczajeniami lub dezorientacją w świecie doskonale nam znanym. Choć to nadzwyczaj trudne, pragnę się wyswobodzić z krępujacych mnie więzów, rozwiązujących wprawdzie supły codziennych dylematów, ale wikłających kolejne. </span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></span></div>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Czy Wy także macie swoje słowa, kuszące głębią? Albo czy łapiecie się na bezwarunkowym wykorzystywaniu spłyconych pojęć - dla wygody, w obawie przed koniecznością dodatkowych wyjaśnień, czy po prostu z lenistwa? Gdzie jest dla Was <b><u>ZAWSZE</u></b>?</span></span><br />
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Przesyłam puszyste śnieżyste uściski</span></span><br />
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Karpacka Biel </span></span><br />
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-21932131282541943422017-01-07T15:53:00.001+01:002017-01-08T12:02:37.266+01:00Tchórzliwe pragnienie - "Koralina" Neil Gaiman<h4 style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Strachliwe ze mnie stworzenie – przyznaję uczciwie.
Strachliwe tak haniebnie, że na samą myśl o niektórych silnie zakorzenionych, wewnętrznych
lękach drętwieje mi skóra i oblewa lodowaty pot, a paznokcie wbijają we wnętrza
dłoni. Tym razem nie mam na celu swym wyznaniem wzbudzać litości, lecz zamierzam
podnieść rękawicę (może być seledynowa, czemu nie?) i stawić czoła lękom.
Jednym z moich noworocznych postanowień było zrzucenie przemoczonej pelerynki
tchórza i pierwszym krokiem stał się zwrot do źródeł, a więc nauka od najlepszych.
W książkach już nie raz i nie dwa znalazłam odpowiedź na dręczące mnie pytania.
Jako wielbicielka światów, wyczarowywanych przez Neila Gaimana uznałam, że
najlepszą nauczycielką będzie rezolutna dziewczynka, z którą łączy mnie aż
niezdrowy poziom identyfikacji. Chyba domyślacie się, że chodzi o Koralinę,
prawda? </span></h4>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFQzvKpdofSTB6GNHoDjO5VJmzBKmKWK3ey0NO2RhlMCQ8MTrbaLmG43-Zxmkb_wdvuBgJ0BpSzK2rMdx4P78T9E0cB9y93vjbZ5nqyH4pb2zWkvncy6HJby3rO_Zt6w6usQ8NzeBnUKQ6/s1600/Koralina_pryzmat3.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFQzvKpdofSTB6GNHoDjO5VJmzBKmKWK3ey0NO2RhlMCQ8MTrbaLmG43-Zxmkb_wdvuBgJ0BpSzK2rMdx4P78T9E0cB9y93vjbZ5nqyH4pb2zWkvncy6HJby3rO_Zt6w6usQ8NzeBnUKQ6/s640/Koralina_pryzmat3.JPG" width="640" /></a></div>
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Powrót do dobrze znanej opowieści przyniósł
jednak coś ponad radosne uniesienie, spowodowane odnalezieniem niemal
zapomnianych urzeczeń. Jak to zazwyczaj bywa, ponowna lektura zaowocowała
reinterpretacją, a skupienie na ściśle sprecyzowanym zagadnieniu poszerzyło się
o kolejne zaskakujące odkrycia, pojawiające się właśnie teraz, kiedy dręczy
mnie dojmująca potrzeba rozjaśnień wielu kwestii. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Wirtuozeria Gaimana polega na tym, że <b>powoływane
przez niego światy pociągają swą mieniącą się znaczeniami wielowarstwowością.</b>
Autor kształtuje przestrzeń za pomocą przedmiotów tylko pozornie dobrze znanych
i złudnie poczciwych, a czytając <i>„Koralinę”</i> można odnieść wrażenie, że rzeczy
są tu bohaterami na równi z innymi postaciami. Mieszkaniec nie może ufać swym
domowym sprzętom – krzesło, łóżko czy martwa natura nie zachowają swej stałej
formy, a płynność kształtu upodabnia je do efemeryd, z którymi styka się
dziewczynka, podejmując wyzwanie drugiej matki. Z jednej strony intryguje mnie
pamięć pomieszczeń – ślady starych, wysłużonych mebli odciśnięte w kurzu, bezradność
sprzętów porzuconych czy niechcianych, a z drugiej przechodniość samych
przedmiotów. <b>Pokoje zdają się więc być ramami, scalającymi rzeczywistość.</b> Nie
sposób również nie dostrzec <b>znaczącej roli kostiumów</b> – pojętych zarówno jako
przebranie (piżamka Koraliny mająca gwarantować jej zwycięstwo*), jak i ciało,
które są tylko przechodnią, czysto użytkową formą materializacji koszmaru. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">✩</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Podążanie za błyskotliwą Koraliną jest atrakcyjne
dzięki ciągłemu ruchowi i zmianie scenografii oraz wyrazistości wprowadzonych
postaci. <b>Soczyste, momentami przezabawne dialogi</b> pomiędzy nimi, stanowią nie
tylko źródło przyjemności, ale zarazem zaszczepiają refleksję nad aktem samego
mówienia, nie zaś rozmowy. Mam tu na myśli nie tylko <b>nadwątloną więź pomiędzy światem
dorosłych i dzieci, lecz również bezzasadne wrażenie porozumienia między samymi
dorosłymi. </b>Pedagogiczność niektórych sposobów rodziców Koraliny na organizację
czasu córce skwituję wielomównym milczeniem, świadoma, że tak właśnie funkcjonuje
niekiedy współczesny model wychowania ;) </span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><b>Panny Spink i Forcible</b>, zagasłe
gwiazdy, wciąż pielęgnujące wyblakłe marzenia o latach minionej świetności, zajadają
się skamielinami landrynek oraz zakurzonych sukcesów i <b>przeżuwają niedopowiedziane
zdania, mgliste projekty i strzępy nieziszczalnych marzeń</b>. Z kolei opętany wizją
stworzenia mysiego cyrku <b>pan Bobo przykuwa uwagę cudzoziemską ekscentrycznością,</b>
dzieląc się postępami na gruncie swoich zamierzeń. </span><b>Galerię barwnych postaci</b><b> ozdabia kocia nonszalancja,</b> której egzystencjalne doświadczenie wytrawnego
znawcy życia przybiera wdzięczną formę sardonicznych niekiedy spostrzeżeń. </span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Teraz silniej jeszcze wybrzmiały dla mnie
<b>sugestywne opisy spowitych mrokiem zakamarków domu i ogrodu</b>, a podziw dla
zręcznych porównań i metafor autora nie osłabł. Nieprzenikniona biała ściana
mgły, przeczucie niebezpieczeństwa, mające zapach wilgoci i powolności oraz różnego
rodzaju przejmujące dźwięki tak bujnie porastają naszą wyobraźnię, ponieważ
zestawia się je z codziennymi, lecz pomijanymi zjawiskami. Wydaje mi się, że
<b>wspólnota doświadczeń bohaterki i odbiorcy stanowią o całkowitym zniesieniu
dystansu między tym duetem</b>. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">✩</span></div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Śmiała eksploratorka</b> otaczającego świata mnie
samą <b>zachwyca swą spostrzegawczością, niekiedy dziecięcą naiwnością, innym
razem odważnym zakreślaniem granic własnych upodobań</b> – gwizdanie jako
odpędzanie niebezpieczeństw czy niewinna zazdrość programów dla dorosłych, albo
sny przypominające przerwaną transmisję telewizyjną idą w parze dla
nieustannego zaskoczenia absurdalnością realiów dorosłości. Właściwa dziecku
ciekawość świata i chłonięcie go wszelkimi zmysłami miesza się tu z urokiem
drobnych pragnień – jak marzenie o seledynowych rękawiczkach, czy zabawie z
rodzicami. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Mocno zarysowane jest również pojęcie samotności
i miłości</b> – czy to wynaturzonej postaci <i>caritas</i>, ucieleśniane przez groteskową
egoistkę, powołującą do istnienia żałosne i niewystarczalne, ponieważ
wyziębione zachłannością symuklary, czy właśnie w znudzeniu Koraliny,
domagającej się uwagi zapracowanych rodziców. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Zmiennokształtność i amorficzność świata</b> Koraliny
przerażają, a zarazem <b>ukazują nietrwałość naszych własnych lęków i co
ważniejsze – pragnień. </b>I właśnie w tym miejscu chciałabym się z Wami podzielić
bezbłędnym, uderzającym prawdziwością i rozpaczliwą szczerością wyznaniem samej
Koraliny, ciśniętym w geście samoobrony drugiej matce:<o:p></o:p></span><br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><i>"Ja wcale nie chcę wszystkiego, czego pragnę. Nikt tego nie chce. Nie tak naprawdę. Co to za zabawa dostawać wszystko, o czym się marzy tak po prostu? Wtedy to nic nie znaczy. Zupełnie nic." [s. 128]</i></span></blockquote>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Czy należy coś dodawać? </b>Wydaje mi się, że należy
tylko powściągnąć instynkt chęci posiadania i po prostu wytrwale dążyć do założonych sobie
celów, nawet jeżeli po plecach przebiegają stada łasic panicznego lęku. <b>Miernikiem
wartości jest trud włożony w jej osiągnięcie</b> – być może to rażący pustką,
wyświechtany aksjomat, lecz dla mnie, niezmiernie istotny. Odświeżanie na
pierwszy rzut oka kostycznych, a w gruncie rzeczy odrzucanych prawd wydaje mi
się cenne o tyle, że może pomóc w zmaganiach ze strachem – czy to wyobrażonym
czy realnym.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-small;"><b>*Ciekawostka:</b> Nie wiem, czy w Waszych egzemplarzach również występuje różnica w kolorze bucików Koraliny - początkowo dziewczynka zakłada różowe, natomiast, kiedy już zakłada z powrotem swoją piżamką, zdejmuje pomarańczowe buciki. Ot, zagadka. ;) </span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Autor: </b>Neil Gaiman</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Tytuł:</b> <i>Koralina</i></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Tytuł oryginału:</b> <i>Coralina</i></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Wydawnictwo:</b> MAG</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Strony:</b> 169</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Ocena:</b> 7/7</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">A czego Was nauczyła Koralina? A może jakaś inna
postać pomogła Wam w walce z własnymi lękami? Podzielcie się, być może i mnie
poprowadzi zwycięsko przez las obaw. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Przesyłam tysiąc mroźnych pocałunków</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Karpacka Biel</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-2892916161949294549.post-89994364737041305882017-01-06T14:47:00.003+01:002017-01-06T14:50:27.794+01:00Zaczerpnąć oddech i wrócić - "O czym szumią wierzby" Kenneth Grahame<h4 style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Bywa, że zaczyna nam doskwierać dobrze znany,
oswojony zadomowieniem świat.</b> Niepodziewanie zaciszne pokoje stają się duszne, niespieszny
rytm dnia nuży jednostajnością i ogarnia nas <b>nieprzemożne pragnienie ucieczki</b>
do Nieznanego, kuszącego swą tajemniczością. <b>Zew przygody? Czy zwykła ciekawość
świata</b>, którego Piękna nie zasmakujemy, jeżeli nie zbierzemy się na odwagę.</span></h4>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG3TaLfxCbaeC98D5JgxA-kSmW4LrHoz1vK8NAWX52iwfHsiSOxJi08V_AO7rC0Khfssk8ZyjIPP9TZiubEg0lHvKiG_zmjEwuOQW6CeK8Lmla7F9QCIo0v7bTaQqJp1mpQzzPm-yVoUzN/s1600/oczym.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG3TaLfxCbaeC98D5JgxA-kSmW4LrHoz1vK8NAWX52iwfHsiSOxJi08V_AO7rC0Khfssk8ZyjIPP9TZiubEg0lHvKiG_zmjEwuOQW6CeK8Lmla7F9QCIo0v7bTaQqJp1mpQzzPm-yVoUzN/s640/oczym.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<h4 style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Potrzeby, dojrzewające w nas
jakiś czas często eksplodują wraz z przełomem. Tak było w przypadku bohaterów
opowieści <b><i>„O czym szumią wierzby”</i> Kennetha Grahamme’a</b>, u których potrzeba
zmiany stawała się palącą wraz z przełomem pór roku. W żyłach Krecika krew
wzburzyła się pewnego wiosennego ranka, podczas porządków, natomiast u Szczura Wodnego
została podsycona przez jego wędrownego pobratymca w znojnej porze żniw. A
swoją drogą, czy to nie znajomy wybieg<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;">– </span><b>pragnienie ucieczki od koniecznych
obowiązków?</b> ;)</span></h4>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"></span></div>
<a name='more'></a><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Po ponadczasową, na stałe wpisaną
w trzon klasycznej literatury dziecięcej książkę w porównaniu do większości amatorów słowa pisanego sięgnęłam bardzo późno , ponieważ dopiero w tym roku, spełniając
tym samym zadawnione pragnienie. Dotychczas budowałam wyobrażenie o niej na
podstawie strzępów zasłyszanych lub zaczytanych opinii i serialu animowanym,
którego kadry zatarły się już w mojej pamięci, więc trudno byłoby zawieść moje
nieistniejące oczekiwania. <i>„O czym szumią wierzby”</i> okazało się być <b>urokliwą i
przyjemną lekturą, z gatunku tych „przytulnych”</b>, wypełniających swym emanującym
ciepłem senne zimowe wieczory. Śmiało jednak mogę rzec, iż równie dobrze książka
wpasowałaby się w każdą porę roku – jako <b>afirmacja sielskiego życia,
odmierzanego odwiecznym zegarem nieomylnej Natury</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Najcenniejszy wydaje się jednak
jej <b>walor zaklinania dzieciństwa</b>, ponieważ dzięki zwinności narratora przenosimy
się w świat urzekający zmiennymi kolorami, tętniący życiem i oparty na sieci relacji
regulowanych prawem, surowo przestrzeganego przez jego mieszkańców. Mówi się
wiele o idylliczności mistrzowskiej alegorii wiejskiej egzystencji, lecz <b>błędem
byłoby dostrzegać w książce wyłącznie tę jeden, choć przecudny aspekt</b>. Tym
bowiem, co natychmiast narzuci się starszemu odbiorcy będzie nie tylko
bezwzględność ustalonych prawd (pomijanie milczeniem nagle zaginionych przyjaciół),
ale również <b>cięty język bohaterów</b>. Mi samej szczególnie imponuje <b>apodyktyczność
enigmatycznego Borsuka</b>, lecz elokwencja Szczura Wodnego również zachwyca
bezlitosną szczerością i zdumiewa ostrym żądełkiem satyry. Na uwagę zasługuje
również samochwalczy ton Ropucha, układającego peany ku swej własnej czci,
kontrastujący z pokorą domatora o czarnym aksamitnym futerku – Krecika, który
jedna okazuje się być przebiegłym strategiem. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Ogniwem spajającym opowieść Kennetha Grahame’a są zarówno <b>znakomite dialogi bohaterów, ujęte w ramy malowniczych krajobrazów, zgrabność stylu, jak i powroty</b>. Za każdym razem bohaterowie szczęśliwie odnajdują swe schronienia, które chwilowo opuścili, by przyjemność z powitania starych kątów tęsknota spotęgowała do monumentalnych rozmiarów.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Zatrzymujac się na moment przy
bohaterach, miło zauważyć, że częstokroć stosowane przypisywanie ról określonym
gatunkom <b>nie razi tu oczywistością</b>. Szczur Wodny imponuje znawstwem życia, choć
przy kosmopolitycznym Szczurze zdaje się być niedoświadczonym prowincjuszem. A jednak cierpliwość,
z jaką tłumaczy świat Krecikowi i <b>potoczystość stylu chwilami ocierają się o
dandysowską kokieterię</b>, choć nie tak napastliwą, jak w przypadku Ropucha. Z
kolei sam Krecik budzi nieodparty sentyment i początkowo nawet odmianę litości
wobec niewprawnej w wędrówkach, nieco naiwnej istotki. Wraz z rozwojem akcji
zwierzątko nie tylko nabiera odwagi i zadziwia roztropnością, ale w gruncie
rzeczy stoi za wspólnym zwycięstwem, dzięki przemyślnemu fortelowi. Mianem
Ulissesa mianuje się z kolei ropuch, samozwańcze wcielenie powabu, sprytu i
męstwa. Drażni jednak jego zadufanie w sobie i pokraczność do tego stopnia, że
chwilami miałam go dość. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>✩</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Tym, co jeszcze zaciemnia
prześwietlony słońcem krajobraz jest <b>Puszcza</b>, opisana jako <b>przestrzeń złowieszczego
sekretu</b>, w której mroku czai się niebezpieczeństwo, lecz czyhające tylko na
nieostrożnych, nie znających prawideł nią rządzących. <b>Przed okrutnymi
nieznajomymi, których oczy żarzą się w nieprzenikniony ciemnościach może ocalić
protekcja najważniejszego mieszkańca </b>leśnych ostępów – mianowicie Borsuka, którego
portret wyłaniał się stopniowo z słów Szczura Wodnego i urósł w oczach Krecika
do rangi symbolu. Przyznam, że mnie samą również trawiła ciekawość poznania
zwierzęcego autorytetu, zagadkowego, ceniącego sobie spokój sybaryty. Jego
szorstkość znamionuje tajona tkliwość wobec słabszych, a zamiłowanie do
wygodnictwa wróży gościnność i troskliwość, choć słowa mierzy koniecznością. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Dla mnie samej <b>najpiękniejszą
częścią książki był rozdział zatytułowany <i>„Głos piszczałki o świcie”</i></b>, za sprawą
płynnego, niezwykle sugestywnego stylu przeradzający się w niemal poetycką
rapsodię. Malowany subtelnymi słowami <b>pejzaż wysrebrzony księżycową poświatą z
wolna ustępuje cudowi narodzin nowego dnia</b>, objawiając przyjaciołom nieznaną dotychczas rzeczywistość. Poszukiwania zagubionego Grubaska – synka Wydry – rozpinają
się <b>na oszałamiającej pięknem melodii</b>, wygrywanej przez Pana, wprowadzając nas
do onirycznego świata i budząc nieprzemożną tęsknotę za muzyką, której nigdy
nie będzie nam nade usłyszeć. Ten ustęp opowieści, zręcznie w nią
wkomponowany, stanowi dla mnie <b>swoisty klejnot, mieniący się nostalgią,
ofiarnością</b> i tkwiącym u podstaw jestestwa dążeniu do ukrytego Piękna i z
pewnością powrócę do niego, kiedy ogarnie mnie tęsknota za czymś uroczym, lecz niesprecyzowanym,
bezcielesnym.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Chociaż podczas czytania spowijał
mnie zapach wosku, którego nazwa w moim własnym swobodnym tłumaczeniu brzmi „Wianuszek
z czerwonych jabłuszek”, <b>opowieść jest sama w sobie świetnym koktajlem aromatów</b>.
Zmysł pragmatyzmu stoi u zwierzątek na równi z ich urokiem, możemy więc je
podziwiać wielokrotnie podczas scen udanych, okraszonych rozmowami posiłków –
niekiedy pikników, rozbudzających tęsknotę do beztroskiego lata, innym razem sutych
śniadań lub obiadów, przy czym autor nie pozwala, by czytelnik zanadto cierpiał
męki niepewności i wyszczególnia z maestrią smakosza wszystkie składniki. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Autor:</b>Kenneth Grahame</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Tytuł:</b><i>O czym szumią wierzby</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Tytuł oryginału:</b>The wind in the willows</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Strony:</b>335</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Rok wydania:</b>2016</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;"><b>Miesce wydania:</b>Wydawnicwto Olesiejuk</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: xx-small;">Ocena:4/7</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">✩</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">A czym Was ujęła książka? Czy
chętnie wybieracie się w takie literackie podróże ogarnięci błogim ciepłem
kominków i kaloryferów? I <b>czy także potrzebujecie opuścić swe ogrzewane rutyną
pielesze, by wrócić do nich z tym większą rozkoszą? </b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i>Całusy miętusy</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Karpacka Biel</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01086526381440363353noreply@blogger.com4