Jestem spóźniona? Znowu? A dokąd tak pędziłam
przez cały poprzedni miesiąc? I jak to
się stało, że znów nie zdążyłam? Tym razem nie będę się jednak karcić, nie
zamierzam również pochylać głowy w zawstydzeniu, ani się tłumaczyć. Skoro Wiosna
wciąż się ociąga, jak możemy strofować samych siebie za opieszałość? Powiedzcie
sami? Przecież nie uwierzę, że nie ścigaliście tego rozkapryszonego miesiąca,
który tak bardzo lubi bawić się w berka i chowanego. Że nie obiecywaliście
sobie, że pełna twarzyczka słońca obdarzy Was promiennym uśmiechem, zalewającym
ciepłem wolę i głowy, dzięki czemu pełni werwy przystąpicie do zadań, które być
może przekładaliście, wymawiając się, jak ja, żyłami skutymi lodem.
Kwiecień –
roztargnione dziewczę, niepokorna uciekinierka, nie pragnąca wcale się dzielić nadal
skąpymi promieniami słońca, niedościgniona
w inwencji obrażalskiej figlarki. Siedząc na gałęziach brzoskwiń, uginających
się od nadmiaru pąków, wplata pojedyncze gwiazdki białych kwiatów w warkocz,
ściśle wiążąc je ostrymi smukłością źdźbłami traw i cięciwami niepewnego,
rozedrganego brzasku. Trochę nieznośne
te jej narowy, lecz jak się złościć, kiedy unosi głowę, śmiejąc się
melodyjnie z noskiem i policzkami umalowanymi pyłkiem tulipanów i irysów. Na
śniadej buzi kadmowa żółć znaczy miodowe pręgi, a fiołkowe włosy wydają się
jeszcze ciemniejsze, stanowiąc idealny kontrast dla topazowych oczu.
Kwiecień wraz z
wilgami zaklinała deszcz, karmiła sierpówki ociężałymi od kropel muchami i zapraszała jutrzenkę po to tylko, by pokazać jej śpiące kwilące o
ptasie mleko pisklęta, pokryte zwiewnością perłowego puchu, prześwitującym
fioletem żyłek. Jak i ja zakochana w błękitach, stroiła we wszystkie jego
odcienie nieboskłon, garnirując jednocześnie swoje podkasane sukienki
srebrzystymi gipiurami.
✧
Spróbuję
dla Was nakreślić portret tej ruchliwej
modelki, nie zmuszając jej przymusem statyki, ale czerpiąc z tych
wszystkich barw, którymi rozpieszczała mnie przez cztery minione tygodnie. Opowiem Wam więc o trzpiotce, płoszącej
ptaszęta, znoszącej do domu naręcza kwiatów i przeciągającej dnie poza granice widnokręgu. Kwiecień – miłośniczka
chłodnych zestrojów, mieszająca szałwiowe zielenie z jaskrawością tropikalnych
błękitów, …..Czasami rozkojarzona, nieobecna, czasami – naprzykrzająca się
psotami…