Biografia na trzy wdechy

O mnie samej

Pozwoliłam sobie zaczerpnąć trzy tchnienia, na których uniesie się poniższa namiastka biografii, by nie przytłoczyć Cię nadmiarem informacji, a jednocześnie, byś mógł nakreślić sobie mój portret. Być może odnajdziesz w nim podobieństwa do siebie samego - a zbieżności tego rodzaju zawsze wywołują uśmiech radosnego zdumienia.

Książki od zawsze były mymi towarzyszkami - czy to niedoli, czy zabawy i nie istnieje dla mnie nic bardziej magicznego niż moc słów, z których można wyczarowywać nowe światy. Niestety, jako istota niebywale tkliwa cierpię na nieuleczalną przypadłość natychmiastowej niemal identyfikacji z bohaterami wchłanianych wgłąb siebie opowieści, stąd też pulsujące stronniczością i sentymentami ustępy moich wynurzeń, które dzielnie znosicie. ;)

A za czym przepadam - za potoczystymi opowieściami, przesyconymi emocjonalnością, opalizującymi tysiącem znaczeń, zabarwionych pozorną niedosiężonością nagle spełniajacych się marzeń. Pociąga mnie literatura francuska z przełomu wieków XIX i XX, wiktoriańskie, wilgotne deszczem i łzami niezłomności historie, rwę garściami bukiety klasycznych baśni. W chwilach zwątpienia wertuję wytarte tomiki poezji, pachnące wzruszeniami i oszałamiające cudownością lirycznych pasm, a ich karty przekładam srebrzystymi wsuwkami do włosów. Chętnie zanurzam się w cyzelowanych ustępach, by zniknąć niebawem pomiędzy wartkimi strumieniami popisów elokwencji.

No cóż - literaturę traktuję jako panaceum na własne tęsknoty, z rozognionymi ciekawością skroniami i wypiekami na twarzy śledzę więc losy postaci, urastających w mej wyobraźni do prawdziwszych, niż ludzie z krwi i kości, podglądani każdego dnia. Garnę się do nich i tęsknię za nimi, a moja głowa podobna jest pinakotece, zapełnionej podobiznami zapoznanych charakterów.

Jestem również podglądaczem, który snuje własne opowieści na podstawie zasłyszanego strzępka rozmowy układa w głowie niekończące się baśnie. Jeżeli zdarzy Ci się napotkać błyszczące ciekawością, wręcz bezwstydne spojrzenie dziewczyny, utkwione w Tobie na podobieństwo srebrnej szpileczki - to mogę być ja, spragniona sekretów Twojego dnia ;)

Myślę, że znawcy ludzkich charakterów zaklasyfikowaliby mnie do okrutnych gawędziarzy, dlatego też, zanim mnie o coś zapytasz, zastanów się, czy jesteś gotów na wysłuchanie niekończącej się narracji szkatułkowej, misternie inkrustowanej perełkami wyzbytymi pointy, za to rozbrajająco szczerymi. ;) Podzielę się z Toba wszystkim - od zachwytów nad ostatnio wypitą filiżanką herbaty i odnalezioną przypadkowo bransoletką czy liściem topoli po domysły na temat mrocznej przeszłości przechodnia w buraczkowym serdaczku. 

Do innych zdradliwych aberracji należy głośne mówienie do siebie (tak, zwraca uwagę, przepraszam), nucenie naprędce układanych melodii, patologiczne zbieractwo wstążek, wiązanych na nadgarstkach, słabość do uroczych artykułów papierniczych (długopisy tak łatwo się gubią...) i zielonej herbaty.

Ponadto, jako ludzka inkarnacja mimozy niebywale szybko wspinam się po szerokiej gamie emocji - od euforycznych omdleń, poprzez apatię, aż na dno kamienistego koryta otchłani rozpaczy.  

Mam nadzieję, że spędzimy razem przyjemnie tę podróż po archipelagu moich urzeczeń. Dziękuję za Twoją obecność i wyrozumiałość.  

Całusy miętusy!

Karpacka Biel


1 komentarz: