środa, 11 stycznia 2017

Szukając... - "Zawsze" Guillaume Appolinaire / Słowa od nowa

Lubię smakować słowa, rozkoszować się Pięknem ich pierwotnego znaczenia, wyłuskiwać sensy spod tysięcy spłowiałych warstw znaczeń, okrywających rdzeń... Dlatego wciąż ich szukam. Istnieją pośród nich pojęcia głębsze niż ocean, rozpościerające się bezkresem daleko poza naszą świadomość. Wypowiadamy je, wzruszając obojetnie ramionami, niepomni odwiecznych znaczeń, zupełnie nie ważąc na tkwiącą w nich Nieskończoność. Kiedy padają, jak suche liście lub tylko przelatują przez umysł w odblasku przelotnej myśli, nie zastanawiamy się nad bezmiarem, codziennie spłycanym aż do budzącej pusty śmiech mielizny; stąpamy nieostrożnie po linie niespełnionych obietnic, uśmiechamy się ponad zdawkowymi ucieczkami do pustych ogólników.


Jest ich wiele, wszystkie bezbrzeżne, szybujące daleko poza wąskie koryta naszych wyobraźni. Pośród nich kołuje proste ZAWSZE, osiadające lekko na wszelkich zapewnieniach, używane w odpowiedzi na pytania o przyzwyczajenia, błahostki zgrzebnej rutyny, ciskane prędko, bez namysłu. ZAWSZE, według najprostszych pojęć, jest silnie zakotwiczone w czasie, a to jedna z nieprawd iluzorycznego bezpieczeństwaZAWSZE trwa i nasze naiwne przekonania nie mogą tego zmienić. Mówimy ZAWSZE, ponieważ łatwiej podjąć próbę odzwierciedlenia rzeczywistości w słowie, migoczącym bogactwem znaczeń. Admiratorów ekonomii czasu cieszy przywilej zabarwiania słów niepewnością, bez ostrożności i rozwagi, bez refleksji nad się jego pierwotną treścią, przenosząc rolę odszukiwania znaczeń na adwersarza.



Zmęczona nieco styczniowym impasem, drżąc w objęciach siarczystego mrozu, zaczęłam odczuwać dojmującą potrzebę nowości, odmiany, która przyda kolorów łagodnym zimowym zestrojom bieli, zgaszonych brązów i przejmująco zimnych spopielonych szarości. Lektura jednego z wierszy Guillaume Appolineaire’a uzmysłowiła mi, do czego rzeczywiście lgną moje tęsknoty.


Zbitką głosek, zamykającą w sobie bezmiar czasu, poeta oznacza swój cudowny wiersz, tak zatytułowany i tym słowem się otwierający. Jego utwór łączy wiekuistość z potrzebą zmiany, przy czym celowo pominę w swoich odniesieniach interpretację przez pryzmat doświadczeń wojennych, skupiając się na destylacie własnych wzruszeń.
"Zawsze
Będziemy szli coraz dalej nie posuwając się nigdy naprzód"
[Appolinaire G., Zawsze [w:] tegoż, Wybór pism, Warszawa 1980, s. 238] 

Fraza rozpoczynająca utwór ukazuje paradoksalną inercję zawieszenia w nieprzerwanym ruchu, lecz wędrówka dręczy niedosiężonością nieokreślonego, lecz elektryzującego celu. Dynamika, będąca jednocześnie posłuszeństwem jakiemuś obłąkańczemu imperatywowi, każącego przeczyć inercji, odzwierciedla wewnętrzną szamotaninę, żałosność mrzonek i bezowocność wszelkich starań.


Szlak doświadczeń przestępuje od sfer dotykalnych - planet, łudzących podobieństwem do ludzkiego świata aż do po niematerialne kosmiczne widma – mgławic. Czym wobec tego może być postać uwodziciela, postępującego pośród deszczu upadających komet sromotny zdobywca? Feniks pośród kochanków, znawca i hojny rozdawca zmysłowych rozkoszy, zapatrzony w zjawy, ujęty w ramy kosmicznego pejzażu zdumiewa nieprzydatną teraz sztuką miłości, przyjmując bezradnie pozory za realność.  

Pomimo pozornego ruchu, zbłąkanie w labiryncie niezrozumiałych imperatywów jest lewitacją w marazmie i powolnym wyczerpywaniem się wspomnień. Postępująca atrofia pamięci, stanowiącej o tożsamości jest równoczesna we wszystkich możliwych wszechświatach, rozproszonych na ciemnym płótnie nieskończoności, niczym migotliwe, lecz blaknące już ziarna.


Wiersz Appolinaire’a traktuje o miro- i makroskali zapominania oraz poszukiwaniu postradanej czułości na świat i umiejętności przyjmowania doznań w ich nienaruszonej formie. Kim bowiem są „wielcy zapominający” – pozbawieni twarzy i imion – a przecież zasłużeni dla potomnych? Następuje swoistego rodzaju odwrócenie, korozja dawnych autorytetów i wartości. Miano wielkiego odkrywcy zyska sobie ten, który przywróci cud zapominania, ścierając być może krwawe piętno kolonizatorskiej hańby.


Poeta zadaje pytanie o przyzwolenie na zatratę w rewitalizującym żywiole niepamięci, zatem zapominanie staje się przywilejem, wypełniającym kojącym poczuciem pewności. Pomiędzy wersami znajdziemy znużenie jednostajnością, więc ZAWSZE przestaje być bezpieczne, wręcz przeciwnie - osacza nad monotonią. Pragniemy się poza nie wychylić, wyjść spoza ogłuszającej ciszą próżni wrażeń.


Wymowne i poruszajace ukoronowanie wiersza stanowi upatrywanie błogosławieństwa w stracie, która jawi się tym samym oczyszczającym nurtem. 

"Stracić
Ale stracić naprawdę
Aby dać miejsce rzeczy nowej
Stracić
Życie by znaleźć
          Zwycięstwo"
       [Ibidem, s. 239]


Tracimy życie – lecz które? Co pozostaje za nami? Jakie może być nasze dziedzictwo, skoro nie nosimy w sobie magii wspomnień? Dążenie do nieskalanej czystości myśli i doświadczeń, być może przywróci archetypiczny ład i człowiecze poczucie bezpieczeństwa.


Guillaume Appolinaire w swoim Zawsze wskazał mi słodycz najprostszych doznań i wyrażenie zgody na stratę. Afirmacja przeszłości opiera się tutaj nie tyle na kultywowaniu zadawnionych postępków i rozdrapywaniu szram rozrastających się w krwawe arabeski z każdym rokiem, lecz na zwrocie ku temu, co jeszcze przed nami.  Niepozorne ZAWSZE staje się zatem kluczem nie tylko do do przełamania monotonii i zanurzenia  w rześkości nowych wrażeń, lecz do afirmacji samego siebie w rzeczywistościach kapryśnych, powodowanych zmiennymi siłami i otwarcie się na te siły. To prawda - tylko świadomy gest pożegnania może przypieczętować rozstanie z hamującymi nas przyzwyczajeniami lub dezorientacją w świecie doskonale nam znanym. Choć to nadzwyczaj trudne, pragnę się wyswobodzić z krępujacych mnie więzów, rozwiązujących wprawdzie supły codziennych dylematów, ale wikłających kolejne. 

Czy Wy także macie swoje słowa, kuszące głębią? Albo czy łapiecie się na bezwarunkowym wykorzystywaniu spłyconych pojęć - dla wygody, w obawie przed koniecznością dodatkowych wyjaśnień, czy po prostu z lenistwa? Gdzie jest dla Was ZAWSZE?


Przesyłam puszyste śnieżyste uściski

Karpacka Biel 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz