Zastanawiacie się czasami, skąd przychodzą do nas książki i na ile
lekturę zabarwiają najświeższe wydarzenia? Ta myśl przyszła mi do głowy, kiedy
zamknęłam już „Ósme życie (dla Brilki)”, Nino Haratischwili, książkę, której tytuł podała mi
dziewczyna, wówczas jeszcze wierząca w Miłość. Domykając angażującą
emocjonalnie i obezwładniającą niekiedy opowieść o losach rodu Jaszich uzmysłowiłam
sobie, że wieloletnie uczucie dziewczyny roztrzaskało się niedawno w ostre
drobiny, zagarnięte w kopczyk naprędce zbudowanej relacji.
„Ósme życie (dla Brilki)” było moim pierwszym
spotkaniem z literaturą gruzińską i nigdy nie zastanawiałam się nad tym, co
może znamionować beletrystykę z tego nieznanego mi kraju. Zdumiona, przyjęłam w
siebie opowieść przeszywającą na wskroś, konfrontując własne mniemania o
szeroko rozumianej miłości z tym, co przekazała autorka, w słowach wolnych od
tkliwości i nabrzmiałych prawdą. Tak, tego, czego zdecydowanie brak w powieści
Haratischwili to idylliczne prześwietlone idealizmem obrazki, kreślone w
pastelowych słówkach, a zastępuje ją trzeźwa diagnoza interpersonalnych
relacji, niekiedy brutalna, dojmująca bezwzględną szczerością.
Dzieje rodu snute przez narratorkę dla odważnej marzycielki, dziewczynki
o ślicznych oczach, wyprowadzone jest z metafory tkania dywanu, a umotywowane
próbą drobiazgowego odtworzenia przeszłości, rzutującej na teraźniejszość. Losy
rodziny Jaszich przyrównane do wielobarwnego dywanu, mieniącego się tysiącem
odcieni, układają się w hipnotyzujący wzór, a każda arabeska to osobne istnienie.
Biografia rodziny jest życiorysem indywidualnym i zbiorowym, wrzuconym w tygiel
politycznych przemian, sowicie zaprawionych historią, przy czym należy zauważyć
konsekwencję w opisach bieżących wydarzeń – kronikarski ton łagodzi subiektywna
dykcja osobistego świadka wydarzeń. Za każdym razem przywołanie aktualiów pełni
rolę specyficznej retardacji, z jednej strony porządkując biegnące lata, z
drugiej po trosze pozostawiając czytelnika w niepewności. Mi samą, uchylającą
się od spraw politycznych, fragmenty te w pewien sposób pozwoliły
usystematyzować (nieco natrętnie) posiadaną wiedzę i nadać jej wymiar bardziej
ludzki, odzwierciedlający zadawane na przestrzeni wieków krzywdy.
✩
Losy postaci nakładają się na siebie, lecz powstanie wzoru nie zawsze jest
równoznaczne z przenikaniem się kolorowych nici. Życia łączą się lub
przepływają obok siebie, lecz nie jest to swobodne dryfowanie. Obserwujemy
bohaterów w nieustannym ruchu, usiłujących odnaleźć jakiś bezpieczny punkt
zaczepienia w lotności obcego, groteskowego świata, kształtujących na nowo postradane hierarchie
wartości. Postaci, dążąc ku szczęściu różnorako rozumianemu, rozmijają się, podobnie
jak niezborne są ich systemy wartości, a złudzenie bliskości, kompensującej
krzywdy i dezorientację wojennej zawieruchy przeobraża się w chłód dystansu,
owocujący niezrozumieniem i rozgoryczeniem.
✩
Obok miłości aksjologiczną busolą może stać się ambicja, próba dorównania
oczekiwaniom, nawet jeżeli tylko wyobrażonym to nakreślającym strategię
działania (perfekcjonizm Kostii). Panaceum na wtrącenie do świata głodu i zimna
(również uczuciowego) staje się kreowanie sztucznych rajów (pałacowe życie
Tekli) czy protekcjonizm, przybierający okrutną formę autodafe (przeraźliwie
smutne losy Kristin). Zaślepienie młodzieńczą miłością wynaturza się w rozczarowujące
oddalenie (losy Stazji i Simona), matczyne poświęcenie urasta do desperackich prób zaprzeczenia nieodwracalnym wydarzeniom (poszukiwania Kostii przez Stazję są w gruncie rzeczy
wyzwaniem rzuconym samej sobie przez cierpiącą kobietę, której wojna zabiera
jej mężczyzn). Miłość jest faktorem rzeczywistości, a tajone pragnienia oplatają postaci coraz ciaśniejszą siecią. Druzgoczącą rolę toksycznej miłości wzmagają wspomnienia, natarczywe, kołujące nieprzerwanie w głowach, zaciemniające obraz i nie pozwalające na oderwanie się od przeszłości, na wykorzenienie pragnień.
Stajemy się tym samym świadkami miłosnej wojny, opartej na zmysłowej
zatracie, która bliskością ma wypełnić bolesną próżnię, a staje się jedynie
przepalonymi zmysłami, bezowocnymi poszukiwaniami. Nica zresztą sama na nowo
definiuje wynaturzoną przez grozę wojny miłość, przepoczwarzoną w jad hipokryzji i żałosną ułudę. Tchnienie delikatnych skrzydeł Erosa niesie łagodny uśmiech
Tanatosa – miłość i śmierć postępują krok w krok za sobą, jak nieodłączni kochankowie…
✩
Autorka osiąga wspaniały rezultat dzięki symultaniczności ukazywania
zjawisk – nie tylko konwencjonalnego zderzania ze sobą scen śmierci i narodzin,
ale również ukazywania bohaterów, których losy, raz rozłączone, nigdy już się
nie zbiegną. Interferencja perspektyw czasowych przywodzi wręcz na myśl
koncepcję czasu kolistego.
Warto zauważyć, że opowieść zapełniają postacie przedstawione z
konieczności na odległość. Przyjęta przez autorkę strategia jest zaskakująca i
pozwala w atrakcyjny sposób nakreślić portrety zabarwione jej własną
perspektywą. Narratorka nie ukrywa, że upiększa niektóre sceny mocą wyobraźni,
lecz retusz nie polega na zakłamaniu, a na pogłębieniu niektórych zdarzeń.
"(…) ale wyobrażenie, że tak właśnie było jest piękne, więc niech tak zostanie."
[N. Haratischwili, "Ósme życie (dla Brilki)", s. 245]
To, czego nie jest pewna, rozmywa się w poetyckie, wzruszające opisy, które
skontrastowane z historią i polityką przypominają pastelową smużkę, ujmującą,
czarowną, ale wiotką, taką, którą się cieszy, by za moment zastygnąć jako
świadek scen okrutnych, paraliżujących. Choć narratorka sama dostrzega, że nie
jest możliwe ukazanie wszystkich równoległych zdarzeń, zręcznie splata
spopieloną miłość, poświęcenie i zaufanie z przebłyskami ostatnich wspomnień,
kołujących ponad zgliszczami obcych miast. Bohaterowie błądzą po ruinach obcych
pustkowi, nie łudząc się nawet, że odzyskają utracone szczęście, a
monochromatyczne rumowiska uwydatniają wewnętrzną pustkę.
"Stazja po raz kolejny zadawała sobie pytanie, czy życie, które toczyło się zwyczajnie, w ogóle ma sens i czy marzenia nie są po prostu przeszkodami, które odciągają od tego, co istotne."[Ibidem, s. 188]
✩
Fabułę scalają refleksje o marzeniach, które nieziszczone, okaleczałe,
jak ciała postaci wciąż powracają do bohaterów, niekiedy z siłą przejmującą,
wywołującą iluzję powtarzającej się młodości. Widmo historii plącze życiorysy
swymi szponiastymi palcami i w gruncie rzeczy bohaterowie nie zdołali nawet
domknąć dzieciństwa, więc ich niezrealizowane fantazje wciąż trwają w
hibernacji. Wrażliwość studzona jest krwią ukochanych i obcych, a niespełnione
nadzieje narzucane są przyszłym generacjom w właściwym człowiekowi pragnieniu
uszczęśliwienia jeżeli nie siebie, to potomstwo. Głęboki związek z dzieciństwem ekwiwalentyzuje czekolada, a zabobonna wiara pana Laszi, destrukcyjną rolę stworzonej przez siebie "czarnej ambrozji" nadaje utworowi wymiar baśniowy. Pierwiastek dziecięcej
rozkoszy przybiera tutaj demoniczny kształt, tym bardziej niszczycielski, że
dający złudne wrażenie bezpieczeństwa i zapomnienia.
✩
Charakterystyka bohaterów również zasługuje na uwagę. Z jednej strony
otrzymujemy ich wyraziste portrety, z drugiej zaś – nie mogą być pełnymi,
ponieważ kształtuje je pamięć narratorki. Wprawdzie Nica odkrywa przed nami tajemnice swoich bliskich, lecz poznanie musi być w pewien sposób powierzchowne, częściowe. Kreacje kobiece w tej powieści to marzycielki – jak sama
Brilka – spoglądające gdzieś poza siebie i innych, poza niedosiężony horyzont i
wyciągające rękę po gwiazdy, które przed upadkiem je boleśnie poparzą.
W bogatej galerii postaci, szczególnie mnie ujęła mnie Tekla –
barwny ptak, który nie chce się zgodzić na ukąszenie historii i pożegnać salonowego
życia, rzęsiście oświetlonego kandelabrami beztroski i dostatku i wyższej
kultury, elitarnego splendoru. I oczywiście Kristine, której nadnaturalna uroda staje się
zgubą, a miłość, jaką otacza ją Ramas, obraca się przeciwko niej oraz Ida,
wysublimowana, delikatna kobieta o kasztanowych włosach, której cień będzie
postępował za ukochanym chłopcem, szukającym jej aż do końca.
✩
Pozostawiona z niedosytem, udręczona, razem z bohaterami o złamanej
wierze, z pewnością sięgnę po drugi tom powieści. Pierwszy czytałam momentami wstrzymując oddech, jakby podtopiona spiętrzoną falą emocji, przyduszona ciężarem dźwiganego przez nich brzemienia. Nie mam wątpliwości co do
tego, że dalsze losy rodu Jaszich nie tylko odsłonią przede mną wiele z pozostawionych
przez Ninę zagadek, ale również pokażą mi, jak się uporać z okrutnym
brzemieniem historii własnej i narzuconej.
Autor: Nino Haratischwili
Tytuł: "Ósme życie (dla Brilki)" T.1
Tytuł oryginału: Das Achte Leben (für Brilka)" [Teil 1]
Wydawnictwo: Otwarte
Strony: 582
Ocena:5/7
✩
A Wy? Czy czytaliście „Ósme życie (dla Brilki?)”? Czy miłosne portrety
przemawiają do Was, czy raczej wzdragacie się na tę myśl? Jaką droga
zawędrowały do Was lektury, towarzyszące Wam w ostatnim czasie?
Przesyłam naręcze śnieżnobiałaych urzeczeń
Karpacka Biel
... ta książka mnie urzekła ...
OdpowiedzUsuń... bardzo oryginalne zdjęcie :-) ...
OdpowiedzUsuńWitaj, Moniko! Miło mi czytać, że dla Ciebie również ta niezwykła książka stała się źródłem wzruszeń. Nie spodziewałam się tak gwałtownych emocji niesionych przez lekturę, a zarazem mglistej nadziei.
UsuńJestem Ci wdzięczna za pochlebne słowa dotyczące zdjęcia (czytając je aż się uśmiechnęłam z wdzięczności) <3
Moc pozdrowień cieplejszych niż świeżo zaparzona jaśminowa herbata!
Ojej, jakże pięknie piszesz o tej książce! Przyznam, że sam tytuł zwrócił już moją uwagę, zapoznałam się z paroma video-recenzjami na YouTube, ale jeszcze nikt nie opowiadał o tej książce tak pięknie i kusząco jak Ty.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty, nie miałam jeszcze okazji czytać literatury gruzińskiej, ale wydaje mi się, że mam na półce inną książkę tej autorki [albo kogoś o podobnym nazwisku] - "Mój łagodny bliźniak". Z ciekawości po nią sięgnę, bo kurzy się na półce od lat.
Mam nadzieję, że druga część "Ósmego życia" dostarczy Ci równie dobrych wrażeń.
PS. Popieram przedmówczynię - robisz piękne zdjęcia, powinnaś zagościć na Instagramie :)
Klaudyno, bukiet najszczerszej wdzięczności dla Ciebie! <3 Dziękuję Ci za ciepłe słowa uznania i cieszę się niezmiernie, że podoba Ci się opis moich wzruszeń na temat "Ósmego życia (dla Brilki)" :)
UsuńŻyczę Ci, by zawieszona w oczekiwaniu tajemnicza książka, nieznana również i mi, przyniosła Ci mnogość zachwytów i okazała się świetnym początkiem przygód z literaturą gruzińską. Twoje słowa skłoniły mnie do zadumy ponad tym, jak kształtują się w naszych głowach wyobrażenia na temat literatury poszczególnych nacji. W naszym przypadku tajemnicą jest literatura gruzińska, której poznawanie owocuje zaskoczeniem, podczas gdy przecież jest to dziedzina geograficznie bliska. Podobnie też łączy nas podobieństwo doświadczeń historycznych... Sama więc nie wiem, skąd ta odległość, kiedy lgniemy przecież do literatury zachodnioeuropejskiej...
Klaudyno, stokrotne dzięki raz jeszcze! <3 Gdy tylko uda mi się dotrzeć do drugiego tomu sagi, niezwłocznie i z radościąpodzielę się swymi wrażeniami. <3